MAM WE KRWI INSTRUMENT
Gliniasta droga
popieli się w słońcu
po koleinach
świerszcz błądzi z muzyką
na skarpie mak
z powojem się plącze
ropucha
słodki ból w kamienie sączy
Włochata mięta srebrzy się i czuli
do skrzypów i kąkoli
co chwaszczą się w żyto
Taką drogą idąc
potknąć się nie umiem
mam we krwi instrument
pól łąk i kamieni
który stroją
szepty mruczenia szelesty tej ziemi.
Kiedy upadnę twarzą do ziemi
za wcześnie
w rodzinnej stronie
Nad chorym ciałem
zakołyszą się dziurawce
piołuny
a górski oset nakarmiony słońcem
dziewięć ramion wyciągnie do mnie
i powrócą mi siły
żebym twarz mógł podnieść
Bo z tej ziemi jestem ulepiony
z jej świerków, buków i sosen zapach żywicy jak pieśń
przypomina
gdzie jest moje miejsce
I tyle jest we mnie światła
ile potok niesie
i tyle mroku
ile pod kamieniem
W Górach
ta sama muzyka – echo słońca która w mojej krwi
jak gorączka wypala chore miejsca
obce zabłądzone.
(z tomu Trudna galaktyka, Warszawa 1988)