16.08.2021
OPOWIEŚCI Z PRZEŁĘCZY
Potknąłem się o kamień nad górskim potokiem.
Wcześniej las zawirował jak wichrowy anioł,
kiedy splata warkocze z mrocznego sitowia,
kiedy w dłoniach unosi gęśle jasnych gazdów.
Płoną ptaki Hasiora, płonie niebo zachodem.
Na upłazach, w załomach plotą się same dziwy.
Nad Stawami Spiskimi Baśka z Groniów przystaje
i ze smutku pszczół gwiezdnych kwiaty nocy haftuje.
Na Lodowej Przełęczy Kasznicowie zasnęli,
próżnią wiatru dotknięci jak pradawni rycerze.
Świat na poły baśniowy, a na poły zdradliwy.
Modlę się z tobą, góro. Słucham w ciszy pacierzy.
Żleb Drège’a pułapką, staje czas na kamiennym
dywanie. A ja? Siadam na brzegu szemrzącego
potoku i piszę. Prosty wiersz o przemijaniu.
Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Adriana Jarosz, OPOWIEŚCI Z PRZEŁĘCZY, Czytelnia, nowynapis.eu, 2021