Pierwszy wiersz bez tytułu
To serce bije po oczach, serce bije w kości palców,
w ramionach dzieci na kolanach matek. Nieustannie
żywe, umiera za każdym razem inaczej i najsilniej.
Wielka pulsująca pompa, panowie, miliony naczyń
rozbijanych drzwi, wyrywanych zasuw. Połacie białych
płócien, czerwonych opasek oraz czarnych bander.
To serce bije tak mocno, że może przewrócić
dorosłego człowieka. To złote serce, złote łańcuchy;
metal we krwi. Arterie pełne ruchu, ruch jest
zorganizowany, płynny, niezawodny. Nie krzepnie,
to serce jest krzepkie, przepchnie, co zechce,
jeśli się rozepniesz na właściwym maszcie. Pięknie
słychać, jak szemrze, jak dudni: papam, papam,
kiedy tylko zechcesz, gdziekolwiek otworzysz oczy,
gazetę, płaski ekran. Rytm się toczy, nie zmienia
i będzie trwać wiecznie; są taśmy w fabrykach,
pomysłowe rozwiązania, narodziny, magazyny –
nowe mody i nieśmiertelny kałasznikow, wszystko
ma swoje miejsce. Macie rację, panowie, macie
wielkie serce.