21.11.2019
pulsacja
niech się zaroją wody i dopiero wtedy podbrzusze
jak przedsionek katakumb: nakłada jedno na drugie.
które wyrasta z krtani i całując język wewnątrz ściany
pisze mi słowa, karmiąc sobą. paruje mówiąc: schnij!
w zębach, które nadejdą jak proch z kości, składam
jedynie głód, pozbawiony liter – im już nikt nie odpisze.
kim jest deszcz, że wciąż rośnie mi pięta, jakby jedynie
ona rozpięta ponad wodami głosiła ciało – moje żyje
obok czyjejś wargi. trzymaj się, słowem powstrzymaj.
tak nadchodzi wieczór i poranek. ostatni, za_ nim świt.
Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Waldemar Jocher, pulsacja, Czytelnia, nowynapis.eu, 2019