15.04.2021

Trwanie

Z trudem ale przetrwałam ten czerwiec

prze-klę-ty

widziałam las

i znikł sen o pięknej safonie i prządkach

Pośrodku polany przetrwałam zaćmienie słońca

W samo południe ujrzałam matkę w oknie

tu jestem i tu zostanę – rzekła po prostu

koniec mojej wędrówki w nieznane

Później przetrwałam niejedną burzę

ile będzie tych sierpni burzliwych jesieni nad morzem

ile kłamstw – tyle obietnic nie spełnionych nadziei

i ilu świętych ucieknie z obłudnych klasztorów

 

to wszystko jakby w głębokim cieniu

tylko zegary nie potrafią umierać w czasie

odmierzają sekunda po sekundzie przemijanie wieków

Pamiętam jak niegdyś święty antoni uciekł o zmierzchu z klasztoru

żył w nędzy gdzieś na pustyni i zwymyślał boga od łotra

bo mu wierzył gdy obiecywał obfitość deszczu

potem pokochał diabła spalił ewangelię został marnym filozofem

jeszcze gorszym poetą był złodziejem metafor

i wrócił z pustyni bez aureoli biedny mały toni nieszczęsny antonio

nie wiem też ilu jest dziś takich antosiów wśród tłumu

nie wiem kim są z jakich pochodzą domów nie wierzę nikomu

nawet sobie

a cóż tym próżnym demagogom klęski własnego nieszczęścia chwili

 

przetrwałam  zapewne i przetrwam wszystkie odnowy barw cieni ciszy i wrzasku

był czas jest czas będzie czas

a między tym jest trwanie człowieka

i bóg

który zbyt szczodrze obdarza ludzi łaską człowieczeństwa

 

6.10.80

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Aldona Borowicz, Trwanie, Czytelnia, nowynapis.eu, 2021

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...