WARIATKA OD GOŁĘBI
widziała w burzowych oknach
ptaki – tańczące Eurydyki
potem stawiała drobne stopy
tak jak podpowiadał jej maestro
a Planty szumiały kunsztowną fugą
wariatka tańczy – szeptali stateczni
gdy drzewa w miejskim parku
kłaniały się primabalerinie
jak arkada z Sukiennic wtapiała się
w pejzaż miasta i karmiła świętym
chlebem kamienne głowy
one zaczynały ożywać
rosły im skrzydła i wznosiły się
wyżej niż dachy potem wracały
nie chciały zostawiać jej samej
czasem ktoś dał obwarzanek
wtedy mnożyła okruszki i dzieliła
między skrzydlatych przyjaciół
wariatka spod Mariackiego
mówiły kwiaciarki gdy układały
bukiety dla szalonych z miłości
dzieci twierdziły że towarzyszą
jej anioły (inni widzieli ptaki)
co masz na własność? – pytali
imię – odpowiadała
wtedy przychodziły jej na myśl
d’Arc i królowa Kastylii
któregoś dnia koła dorożek
wystukały żałobne requiem
dla wariatki Joanny od gołębi