18.08.2021

Więcej grobów już kopał nie będę

                                               dla Feliksa Netza

 

Tam idziemy, w głąb lasu.

W głąb siebie. W głąb obolałych

wspomnień – rozstań, razów, zniewag,

utraconych nadziei. Tam nam dadzą

spokój – w głębi lasu. Przestaną bić.

Mówią, że Boga nie ma, więc dlaczego

tam nas prowadzą? Żeby On nie widział,

czy żeby pokazać pustkę tej głębi.

Tam będziemy kopać. Kopać w ziemi

i kopać w sobie pod lufami karabinów,

połamanymi palcami i powykręcanymi

rękami, cyklopi z jednym okiem.

Będziemy chować nasze wszy – naszych

jedynych świadków i nasze łachy

w płytkiej, ciepłej, leśnej ziemi.

To dziwne kopać grób dla siebie.

To jak kopać grób dla matki, która

już nie wstanie i nie powie: koszulę ci

synu wyprasowałam. Jak kopać grób

dla córki, która więcej nie obejmie

cię za szyję, dla syna, który z nikim już się

na podwórku nie pobije, nie skaleczy kolana.

A przecież tyle żeśmy już grobów wykopali,

że kopanie zdaje się czymś powszednim.

Grobów które mają imiona i które imion

nie mają. Tydzień po tygodniu, dzień

po dniu kopaliśmy: pod Katyniem, na

Syberii, pod Lenino, w hrubieszowskich

lasach, w gruzach które kiedyś były miastem,

na tysiącach łączek. Myśmy kopali,

a oni UB-ijali buciorami przysypaną ziemię.

UB-ijali tak mocno, by połamać te kości,

których nie połamali, aby nie sterczały z ziemi

jak krzyże. To dziwne kopać grób dla siebie,

z myślą, że oni te kości jeszcze UB-iją i wtedy

przestaną nas boleć. Że nikt ich nie odkopie.

Że tu kiedyś będzie plac zabaw z karuzelą,

albo nowa huta, albo tylko bobry

będą się modliły pośród kości naszych.

Mienią się dla nas czerwone liście dębów,

pożółkłe olch, tną komary i muszki –

jakby przypomnieć chciały o zwykłym rytmie

dnia. Ale za chwilę wezmą nas na muszki,

odczytają nasze imiona: Tadeusz Bejt, Leon

Knyrewicz, Władysław Kielim, Wacław

Alchimowicz, Witold Pilecki, Maria Szelągowska.

Potem sierżant Śmietański postawi kołnierz

i pośród polskich i rosyjskich przekleństw

wyda komendę. I przytuli nas ciepła, wilgotna –

jak brzuch matki – leśna ziemia. A oni będą UB-ijali.

Zastanawiam się, czy najpierw usłyszę huk wystrzału,

czy poczuję szarpnięcie kuli, którą i tak zabiorę.

To zaszczyt kopać grób dla siebie i jedyna nadzieja –

myśl, że więcej grobów już kopał nie będę.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Sławomir Matusz, Więcej grobów już kopał nie będę, Czytelnia, nowynapis.eu, 2021

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...