Więcej niż cykl. O twórczości Myśliwskiego po raz pierwszy
Twórczość Wiesława Myśliwskiego jest całością. Nie oznacza to jednak jej zamknięcia czy zakończenia. Chcę jedynie powiedzieć, że wszystko, co do tej pory Myśliwski napisał jako prozaik i dramaturg, może, a nawet powinno, być traktowane jako jedno dzieło, jedna opowieść. Znaczenie jej treści skłoniło mnie do tego, aby w pierwszej kolejności uporządkować teksty, z których się ona składa.
Cykl
Istotę cyklu, a może nawet cykliczności, da się chyba sprowadzić do trzech cech. Pierwszą – za Kazimierzem Bartoszyńskim i Bogumiłą Kaniewską – nazwałbym cząstkowością czy parcjalnością
Wszystkie wymienione tu cechy (cząstkowość lub parcjalność, powtarzalność oraz całościowość) uwzględniają obraz cyklu jako gatunku pochodnego, zwanego również sekundarnym, czyli takiego, który został „zbudowany na tekstach należących do różnych gatunków […] pierwotnych”
Niezależnie jednak od tego, w jaki sposób cykl potraktujemy, łatwo zauważyć, że gatunek ten ma problem z genologiczną wyrazistością. Sekundarność sprowadza go do poziomu zjawiska kompozycyjnego
Fragmentaryczność i całościowość
Niech wystarczą dwa przykłady. Pierwszy związany jest ze stanem literatury dzisiaj, stanem nie tylko postmodernistycznym. Drugi dotyczy takiego badania literatury, które nastawione jest na integralność dorobku poszczególnych pisarzy, na odkrywanie ich dzieła (sumy ich dzieł) jako osobnej, wyjątkowej, partykularnej, ale niemożliwej do pominięcia całości.
Wśród wielu postmodernistycznych bon motów jest i ten, który mówi o końcu i o rozpadzie wielkich narracji. Jego twórca, Jean-François Lyotard, może być nazwany patronem estetyki fragmentu. Nie jest trudno skojarzyć to postmodernistyczne przewartościowanie z kryzysem fabuły, jaki miał miejsce w polskiej prozie w połowie lat 70. ubiegłego wieku. Zarówno sylwiczność, tak jak opisywał ją Ryszard Nycz
Bardziej niż ewentualna wyprawa cyklu w postmodernistyczne okolice interesuje mnie w tym tekście całościowe traktowanie sumy dzieł poszczególnych twórców. Całościowe, czyli takie, które doprowadza do czytania konkretnych utworów nie tylko jako dzieł samych w sobie, lecz także ze względu na to, że są one częścią całości zwanej dorobkiem pisarza i zajmują w niej miejsce istotne dla odczytania tej całości oraz każdej z tworzących ją, tekstowych części.
Niczym wyjątkowym nie jest dzisiaj całościowe opisywanie poezji Zbigniewa Herberta, prozy Teodora Parnickiego czy dramaturgii Jerzego Szaniawskiego. Ale czy tego rodzaju opis korzysta z cech cyklu? Czy parcjalność, powtarzalność i całościowość mogą w takiej sytuacji okazać się użyteczne? Wydaje się, że tak. Chciałbym to potwierdzić, proponując kilka uwag dotyczących zarówno prozatorskiej, jak i dramaturgicznej twórczości Wiesława Myśliwskiego.
Wstępne porządki według dat i gatunków
Prozatorski debiut dwukrotnego laureata literackiej nagrody Nike to Nagi sad
Najpierw dwie powieści (Nagi sad, Pałac), potem dwa dramaty (Złodziej, Klucznik). Trzy pozostałe powieści (Kamień…, Widnokrąg, Traktat…) rozdzielone są kolejnymi dwoma dramatami (Drzewo, Requiem…). Między Pałacem a Kamieniem na kamieniu minęło czternaście lat. Między Kamieniem… a Widnokręgiem dwanaście. Między Widnokręgiem i Traktatem o łuskaniu fasoli dziesięć. Drzewo ukazało się cztery lata po Kamieniu…, a Requiem… cztery lata po Widnokręgu. W sumie Wiesław Myśliwski opublikował do tej pory pięć powieści i cztery dramaty
Parcjalności dwa przykłady
Parcjalność to cecha w oczywisty sposób znajdująca zastosowanie w całościowym pisaniu o czyimś dorobku. Jedyny poważny problem polega na tym, że – przynajmniej wtedy, gdy traktujemy ją tak jak Kazimierz Bartoszyński – zakłada ona zależność lub niesamodzielność fragmentów, w tym wypadku tekstów tworzących całość, czyjś dorobek. Wymówki w rodzaju „każdy utwór będący częścią czyjejś twórczości jest od niej zależny i w ten sposób niesamodzielny” niezbyt mnie przekonują. Warto szukać zależności i niesamodzielności innego rodzaju. Podam dwa przykłady, które zdają się same narzucać w związku z pisarstwem Wiesława Myśliwskiego.
Przykład pierwszy, czyli trzy pierwsze powieści. Zarówno Nagi sad, jak i Pałac to powieści odwołujące się do międzywojennej i powojennej prozy podejmującej tematykę chłopską. Zwraca na to uwagę Zygmunt Ziątek, pisząc:
Nagi sad jest monologiem wiejskiego nauczyciela, który ze swą „uczonością”, „inteligenckością”, życiem wśród książek, opowiada się wobec tradycyjnej chłopskości niepiśmiennego ojca. […] Otóż ta wypowiedź „uczonego” syna o komplikacjach związku z niepiśmiennym ojcem każe od razu myśleć nie tylko o utworach podejmujących zbliżoną problematykę w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych (Żylasta ręka ojca i Romansoid Zygmunta Trziszki, Majdan Mariana Pilota, Kochany Zygmunta Wójcika, Listy z Rabarbaru Edwarda Redlińskiego), ale i o obszarach znacznie rozleglejszych. Każe przypomnieć sobie, że rozmowami z ojcem były przedwojenne […] debiuty prozatorskie Józefa Mortona (Spowiedź) i Stanisława Piętaka (Młodość Jasia Kunefała) – powieści składające się […], wraz z kilkunastoma innymi, na początek całego zjawiska współczesnej prozy wiejskiej […].
Za Pałacem […] stoi (nie wiadomo, jak długa) historia pokonywania wiejskiego kompleksu „pańskości” kultury […]. Przedwojenni działacze tzw. ruchu młodochłopskiego […] uważali książkę Jakuba Bojki Dwie dusze za elementarz walki z tym kompleksem. […] Fatalną literacko, ale bardzo interesującą myślowo, próbą uporania się z kompleksem pańskości kultury był […] prozatorski debiut Stanisława Czernika Gorycz. […] wątek ten […] zdominował twórczość wielu pisarzy, m.in. Wilhelma Macha i Juliana Kawalca”
Z. Ziątek, Wiesław Myśliwski [w:] tegoż, Wiek dokumentu, tamże, s. 33, 35. [24].
Nagi sad i Pałac nie tylko należą do współczesnej polskiej prozy wiejskiej, lecz także podsumowują jej główne wątki, zwłaszcza dotyczące tego, co między innymi Zygmunt Ziątek nazywa procesem chłopskich przemian
Skoro Nagi sad oraz Pałac do nurtu chłopskiego należą, a nawet istotne jego wątki podsumowują, natomiast Kamień na kamieniu nurt ten zamyka, czy nie należy zatem mówić o zależności dwóch pierwszych powieści Myśliwskiego od tej trzeciej? Czy nie warto byłoby konfrontować ze sobą wymienione prozy, choćby dlatego, by uniknąć sytuacji, w której albo ceni się Nagi sad i Pałac, albo Kamień…? Czy dokonując wartościującego wyboru tam, gdzie przydałaby się raczej synteza, nie rezygnujemy pochopnie z szukania wielkiej, literackiej sumy, całości, nawet jeśli byłaby ona naznaczona zależnością lub niesamodzielnością? Bo przecież suwerennej wartości każdej z trzech wymienionych książek Myśliwskiego już nawet nie wypada odmówić.
Przykład drugi, czyli Pałac i Klucznik oraz Kamień… i Drzewo. W tym wypadku zależność lub/i niesamodzielność wydają się ważniejsze (ciekawsze? bardziej skomplikowane?) o tyle, o ile dotyczą relacji zachodzących między tekstami prozatorskimi (Pałac, Drzewo…) i dramaturgicznymi (Klucznik, Drzewo)?
W jednym z wywiadów Wiesław Myśliwski na pytanie „Co pana skłoniło do pisania dla teatru?” odpowiedział:
Przypadek. Po napisaniu Pałacu znowu myślałem o opowiadaniu. Miał to być właśnie Złodziej. Szybko się jednak zorientowałem, że nie ma w nim miejsca na narrację odautorską, że opowieść całkowicie się wyczerpuje w strukturze dialogu
Miałem nad sobą niebo, z Wiesławem Myśliwskim rozmawia Krzysztof Masłoń, „Rzeczpospolita” z 24–26.12.2007, s. A19. [29].
Istota różnicy między tym, co w dorobku Myśliwskiego prozatorskie a dramaturgiczne, to punkt docelowy komentowania relacji między powieściami i sztukami teatralnymi. Przygotowaniem do zmierzenia się z tym zagadnieniem niech będą spostrzeżenia najprostsze, na przykład takie, które lekturę Klucznika skazują na konfrontację z Pałacem nie tylko dlatego, że oba teksty dotyczą pałacu, nazywanego też dworem
W powieści pasterz o niepewnym imieniu Jakub zajmuje miejsce swojego pana. W dramacie Hrabia do Klucznika zdającego mu codziennie relację z tego, co dzieje się we dworze, mówi tak: „Na moim miejscu wszystko by cię obchodziło”
KLUCZNIK To na drugi raz niech uważa. A ty znowu żartujesz sobie, jaśnie panie. Gdzie ja mógłbym być na twoim miejscu.
HRABIA O, czemu nie. Nigdy nie wiadomo. Na tym dziwnym świecie, mój Kazimierzu, wszystko jest możliwe. Jeśli nawet syn zwykłego cieśli Bogiem został, czemuż ty nie mógłbyś być na moim miejscu.
KLUCZNIK To prawda, jaśnie panie, że ten świat jest dziwny. Ale może ta jego dziwność, to tylko mądrość, której nie pojmujemy.
HRABIA No, powiedzmy, że przyszedłby mi taki kaprys do głowy i zostawiłbym ci wszystko. Cały ten majątek, ten pałac. Czy to znowu takie niemożliwe? […]
KLUCZNIK Widzę, jaśnie panie, że ci zdrowie biegiem wraca, a humor w podskokach
Tamże. [33].
W finale sztuki Hrabia umiera. Przed śmiercią jego Lokaj, na rozkaz swojego pana, przypasuje Klucznikowi karabelę. Ta rytualna zamiana miejsc zostaje potwierdzona, gdy Hrabia, wyznaczając Klucznika na swoje miejsce, znajduje mu powiernika, kogoś, kim był dla niego Klucznik – Lokaja. Ostatnie słowa dramatu wypowiada wyniesiony do roli pana sługa: „Hej, jaśnie panie! Umarłeś? […] Ty! Oszukałeś mnie, jaśnie panie! Oszukałeś mnie! Zawszeście nas oszukiwali”
I powieść, i dramat dzieją się w czasie przejściowym. Front drugiej wojny światowej albo właśnie się przetacza (powieść), albo przetoczył się na tyle niedawno, że parcelacja gruntów (tak zwana reforma rolna) jeszcze się nie zaczęła (dramat). Nie podobieństwo czasu jest tu jednak najważniejsze, ale finalna katastrofa. Już w Nagim sadzie wiedza, której szuka się poza wsią, okazuje się niewiedzą i źródłem zwątpienia
W przejmujący sposób pisze o tym Andrzej Zawada, zwracając uwagę na to, że godności nie nadaje chłopu ani wiedza (Nagi sad), ani kultura zwana wysoką (Pałac), tylko jego tragiczny los, jego tragiczna śmierć
A Klucznik? Wyjątkowość tego dramatu polega między innymi na tym, że jego tragiczny finał nie bierze się z chłopskich prób przekraczania „przyrodzonego” losu (Pałac). Tym razem źródłem katastrofy okazuje się nie tyle chłopski wysiłek, ile pańskie obdarowanie. Kaprys pana, losu i historii
Zależność między Kamieniem na kamieniu i Drzewem ma zasadniczy charakter, ponieważ Kamień… to spełnienie nurtu chłopskiego, to epopeja, która pojawiła się w dorobku Myśliwskiego po dwóch wiejskich powieściach. Czy Drzewo może być traktowane jako tekst o podobnym znaczeniu? Czy może być epopeją na miarę utworu dramaturgicznego? Czy Drzewo łączy z Kamieniem… tylko to, że jego publikację również poprzedziły dwa teksty genologicznie podobne, czyli Złodziej i Klucznik? Czy Kamień na kamieniu i Drzewo są od siebie zależne? Moim zdaniem, tak.
Łatwo jest zauważyć podobieństwo między Nagim sadem i Pałacem oraz między Złodziejem i Klucznikiem
Kamień… i Drzewo to literatura wielkich metafor. Ich wielkości nie powinno się mierzyć oryginalnością, ale rozległością, czyli funkcjonalnością, pozwalającą na opisywanie całego świata – wiejskiego uniwersum. Kluczową metaforą Kamienia… jest grób. Kluczową metaforę Drzewa wskazuje tytuł dramatu.
Powieść rozpoczyna się od budowania grobu, a kończy jego wybudowaniem. Tak, bo chociaż Szymonowi Pietruszce nie udało się na cmentarzu postawić domu na wieczne mieszkanie
Słowa Szymka dają życie. To one – opowiadając wiejską rzeczywistość – zapewniły jej wieczne trwanie, czyli niebo kultury. Wieś odeszła. Pokonał ją czas i historia. Zbudowany jej grób – kamień na kamieniu – to epopeja, to tekst przenoszący świat, który się skończył, dopełnił i wypełnił, z przestrzeni historii, gdzie czas jest miarą umierania, w przestrzeń kultury, gdzie czas został wyłączony, nie funkcjonuje, gdzie jego niszczącej siły po prostu nie ma.
Są tacy, którzy uważają Drzewo za mój najlepszy tekst. Powstał na zamówienie Kazimierza Dejmka, wówczas dyrektora Teatru Polskiego w Warszawie. Zaprosił mnie po napisaniu Kamienia na kamieniu i spytał, czy bym czegoś dla niego nie napisał. Mówię: „Mam nawet pomysł na sztukę”. „Jaki?” „Stoi drzewo, na drzewie siedzi chłop, pod spodem dzieje się Polska”. Spojrzał na mnie: „Co to znaczy?” „Nie wiem jeszcze” – odpowiedziałem. „A kiedy pan będzie wiedział?” „Kiedy napiszę”. „No to niech pan pisze”
Miałem nad sobą niebo [w:] tamże. [41].
Pod drzewem ze sztuki Myśliwskiego, pod drzewem życia, drzewem poznania dobra i zła
To droga rozbiła wieś Szymka Pietruszki. Podzieliła ją
[…] jeszcze prapradziad go posadził, kiedy stary i bez ręki szczęśliwie z wojen wrócił. […] To jakby od stworzenia, córuś, na tym świecie już stało. Bez niego musiałby inaczej świat wyglądać. I pewnie by to nie był ten sam świat. […] Przypatrz mu się, cała ziemia się korzeni jego trzyma, to i dotąd w przepaść nie runęła. Całe niebo się na czubie jego wspiera, to i dotąd się nie zawaliło. I przez to jest, córuś, gdzie żyć. To niech go teraz wytną, będzie świat?
Tamże, s. 58. [49]
Niezwykłe jest drzewo. Niezwykły jest też Marcin DUDA. Nawet jeśli nie do końca poważnie zostanie potraktowany numer jego domu, zapomniany przez właściciela, wyjawiony albo wymyślony, albo nadany przez SZPICLA. Numer powszechnie znany i w sposób aż nazbyt oczywisty znaczący – numer „Czterdzieści i cztery”
Praktyczne zastosowanie cech cyklu wobec beletrystycznego dorobku Wiesława Myśliwskiego wskazuje, że najważniejsza jest parcjalność, czyli cząstkowość. Trudno zaczynać analizę inaczej niż od szukania zależności lub niesamodzielności części tworzących dorobek pisarza, literacką całość. Powtarzalność to tylko (aż?) kolejny krok w tym samym kierunku. Polega on na sprawdzeniu, czy zależne od siebie teksty nie układają się w sekwencje, czy ich niesamodzielność nie powtarza się, czy ma zakres szerszy niż bilateralny. Mówiąc inaczej, pytanie o powtarzalność ma na celu ustalenie, czy związki występujące między utworami wchodzącymi w skład dorobku twórcy mają charakter incydentalny, czy powtarzalny, a w konsekwencji czy wskazują na dające się rozpoznać reguły albo regułę nadającą możliwie wielu czy nawet wszystkim tekstom pisarza dodatkowy sens. Przy czym wtedy, gdy w grę wchodzi jedna reguła organizująca znaczenie wszystkich tekstów tworzących dorobek pisarza, nie ma już mowy o powtarzalności, ale o całościowości, czyli trzeciej cesze cyklu. A to dlatego, że celem analizy i interpretacji dorobku jest najprawdopodobniej nieuchwytna, lecz pożądana (z mojego punktu widzenia) całość. Formuła, która nie tyle twórczość wyczerpuje, ile stanowi wyzwanie użyteczne przy poznawaniu jej i mnożeniu znaczeń, dających się w niej odnaleźć.
Po Kamieniu… i Drzewie
Wspominałem już o sekwencjach utworów, które pojawiły się na początku twórczości Wiesława Myśliwskiego. Sugerowałem podobieństwo między dramatami i powieściami, komponującymi się w porządku „dwa plus jeden”, gdzie „dwa” oznacza pierwsze utwory: Nagi sad i Pałac oraz Złodzieja i Klucznika, natomiast „jeden” to teksty podsumowujące, wieńczące zarówno nurt chłopski w prozie w ogóle (Kamień na kamieniu), jak i dramaturgiczne wypowiedzi Myśliwskiego wsi dotyczące (Drzewo). Pozostaje pytanie, co zrobić z powieściami i dramatami opublikowanymi po wydaniu Kamienia… i Drzewa?
Czym jest Widnokrąg? Jak ocenić Requiem dla gospodyni? Drugie pytanie wydaje się prostsze, ponieważ trudno znaleźć opinie traktujące tekst wystawiony przez Kazimierza Dejmka w Teatrze Narodowym jako dramat szczególnie udany
Zupełnie inaczej wygląda sprawa z Widnokręgiem i Traktatem…
Poza nurtem chłopskim, czyli gdzie?
Twórczości Wiesława Myśliwskiego nie da się zamknąć w nurcie chłopskim, który został przez niego doprowadzony do końca w Kamieniu na kamieniu i Drzewie. Był to jednak finał na tyle istotny, że opublikowany po jego spełnieniu dramat nie okazał się artystycznym sukcesem. Nie rozpoczął nowego rozdziału, zgasł uwikłany w publicystyczność i narodową tradycję rodem z Wesela Stanisława Wyspiańskiego. Na szczęście z prozą sprawy mają się zupełnie inaczej. Widnokrąg to ciąg dalszy Kamienia…, to tuż powojenny etap naszej historii naznaczony wielką migracją ze wsi do miast. Myśliwski nie opowiada tej zmiany w panoramiczny sposób. Skupia się – jak zawsze w swojej prozie – na przedstawianiu człowieka, który będąc sam na sam ze swoim losem, nie może zmagać się z nim poza historią. Kamień… opowiedział wieś umierającą i pozwolił zobaczyć to, co Zygmunt Ziątek nazwał procesem powstawania chłopskiej literatury
Myśliwski, żeby opowiedzieć o Polsce, która z wiejskiej zmienia się w miejską, sięgnął nie tyle po historię, której siłę można w powieści mierzyć masą gnanych z Niemiec sztuk bydła czy rozmachem socrealistycznej akcji agitacyjnej, w której narrator bierze udział. Najistotniejszą miarą zmiany okazuje się zamiana ról między ojcem i matką. Opowiadane przez Myśliwskiego wiejskie uniwersum to świat patriarchalny. W wielopokoleniowej wiejskiej rodzinie z Widnokręgu też najważniejszy był dziadek, ale w domu Piotra ojciec choruje, a utrzymaniem domu zajmuje się matka. Jest tak, jakby kończyła się rzeczywistość, której sakralne znaczenie nadawała ziemia i służący jej swoją pracą chłop. W podmiejskich asakralnych Rybitwach chodzi już tylko o to, żeby przeżyć. Strażniczką przeżycia okazuje się matka. Ojciec umiera.
Jeden z absolwentów białostockiej polonistyki, zajmujący się twórczością Wiesława Myśliwskiego, otrzymał zadanie napisania tekstu na temat Traktatu o łuskaniu fasoli. Praca okazała się zestawieniem cytatów, „złotych myśli”, „słów skrzydlatych”. Początkowo trochę mnie to zdziwiło, ale potem pomyślałem, że czemu nie. Czy Traktat… nie jest czymś w rodzaju księgi mądrościowej, jednej z tych, jakie zna Stary Testament? Czy nie jest to powieść, w której podział na wiejskość i miejskość zostaje przekroczony za sprawą tego, co można by nazwać sumą polskich doświadczeń XX wieku? Nie chcę traktować ostatniej książki Myśliwskiego tak, jakby nic więcej nie warto było po niej pisać, ale czekając na powieść następną, chciałbym zamiast pytania sformułować może przedwczesny, lecz – przynajmniej z mojej perspektywy – nieuchronny, po prostu szkolny wniosek: twórczość Wiesława Myśliwskiego jako całość, opisywalna przy użyciu narzędzi stosowanych podczas badań nad cyklem literackim jako gatunkiem sekundarnym, to najdoskonalsza w naszej literaturze opowieść o XX wieku, widziana z perspektywy tragicznego losu człowieka, którego socjologiczny status zmienia się pod presją niemożliwej do uniknięcia, bezwzględnej historii.
Przypisy
- Zob. K. Bartoszyński, O fragmencie [w:] Między tekstami. Intertekstualność jako problem poetyki historycznej. Studia, red. J. Ziomek, J. Sławiński, W. Bolecki, Warszawa 1992. W pierwszym tomie cyklicznej serii prof. Krystyny Jakowskiej na ten sam tekst powołała się Bogumiła Kaniewska, cytując z niego między innymi takie zdanie: „Parcjalność fragmentu oznacza z natury rzeczy jego zależność lub niesamodzielność”. B. Kaniewska, Między cyklem a powieścią [w:] Cykl literacki w Polsce, red. K. Jakowska, B. Olech i K. Sokołowska, Białystok 2001, s. 25.
- W. Wantuch, Cykli liryczny – tomik – seria poetycka. Z dziejów „gatunku” literackiego i wydawniczego [w:] tamże, s. 577. Warto dodać, że rozważania Wiesławy Wantuch, odwołując się do ustaleń Marii Renaty Mayenowej, przekraczają je, przyznając rację Włodzimierzowi Boleckiemu, wskazującemu na zmienność tego, co zwykło się nazywać spójnością tekstu literackiego. Zob. tamże.
- K. Jakowska, Cykl opowiadań — próba historii. Intuicje i sugestie [w:] tamże, s. 43.
- Typowym przykładem cyklu, którego tytuł apriorycznie sugeruje nadrzędne znaczenie całości, może być Śmierć liberała Artura Sandauera albo Kamienny świat Tadeusza Borowskiego. Ale już nadrzędne znaczenie cyklu Jerzego Szaniawskiego o profesorze Tutce (Profesor Tutka, Opowiadania Profesora Tutki, Profesor Tutka. Nowe opowiadania, Profesor Tutka i inne opowiadania) wymaga lekturowej konkretyzacji, która niewiele może skorzystać z apriorycznej sugestii zawartej w najbardziej wyeksponowanym miejscu tekstu, w tytule.
- R. Fieguth, A. Martini, P. Sudan, Fryburski projekt badawczy: Europejski cykl poetycki: poetyka i historia gatunku „pochodnego” [w:] Cykl literacki w Polsce…, s. 568. Rolf Fieguth pisał co prawda o cyklu poetyckim, ale jego uwagi mogą być traktowane jako dotyczące cyklu w ogóle.
- Zob. B. Kaniewska, Między cyklem a powieścią, tamże, s. 23.
- Cykl „jak dotąd, nie zyskał statusu przedmiotu systematycznych badań polskich teoretyków literatury (jeśli nie liczyć […] serii prac Krystyny Jakowskiej) i w związku z tym pozostaje ciągle obiektem opisywalnym, lecz nie opisanym”; Tamże.
- Zob. R. Nycz, Sylwy współczesne, wyd. 2, Kraków 1996.
- Zob. między innymi: P. Czapliński, Ślady przełomu. O prozie polskiej 1976–1996, Kraków 1997.
- „W latach osiemdziesiątych, w związku z ogromną karierą gatunków paradziennikarskich, krytyk zaczyna stawiać tezę o wyczerpywaniu się zainteresowania fikcją i zwróceniu się czytelników ku literaturze dokumentu osobistego (termin spopularyzowany przez Romana Zimanda obejmuje także listy, wspomnienia, dzienniki)”. A. Nasiłowska, Literatura okresu przejściowego 1975–1996, Warszawa 2006, s. 67. Spośród książek R. Zimanda ważnych z punktu widzenia literatury dokumentu osobistego wymienię tylko dwie: „W nocy od 12 do 5 rano nie spałem”. Dziennik Adama Czerniakowa – próba lektury (Paryż 1979) oraz Diarysta Stefan Ż. (Wrocław 1990).
- Zob. Z. Ziątek, Wiek dokumentu. Inspiracje dokumentarne w polskiej prozie współczesnej, Warszawa 1999.
- Zob. M. Czermińska, Autobiograficzny trójkąt. Świadectwo, wyznanie i wyzwanie, Kraków 2000.
- Zob. M.P. Markowski, Baudrillard: słownik [w:] J. Baudrillard, Ameryka, przeł. R. Lis, Warszawa 1998, s. 172. Wydaje się, że największym problemem przy czytaniu „postmodernistycznych fragmentów” przy użyciu cech cyklu może być stosowanie reguł, które dotyczyły cyklicznego zbioru tekstów wobec jednego utworu – sfragmentaryzowanego po rozpadzie wielkich narracji. Z drugiej jednak strony warto pamiętać o licznych regułach nadorganizujących teksty postmodernistyczne nie tylko na poziomie kompozycyjnym.
- Zob. W. Myśliwski, Nagi sad, Warszawa 1967.
- Zob. Tenże, Pałac, Warszawa 1970.
- Zob. Tenże, Kamień na kamieniu, Warszawa 1984. W tym rozdziale, jak w całej książce, cytuję Kamień... na podstawie wydania trzeciego: Szczecin 1986.
- Zob. Tenże, Złodziej, „Dialog” 1973, nr 7.
- Zob. Tenże, Klucznik, „Dialog” 1978, nr 6.
- Zob. Tenże, Drzewo, „Twórczość” 1988, nr 7. W tym rozdziale cytuję Drzewo według pierwszego wydania książkowego: Szczecin 1989.
- Zob. Tenże, Widnokrąg, Warszawa 1996.
- Zob. Tenże, Requiem dla gospodyni, Warszawa 2000.
- Zob. Tenże, Traktat o łuskaniu fasoli, Kraków 2006. Niezbędne uzupełnienie: ostatnia znana powieść Myśliwskiego wydana została w roku 2013. Dwa powody zdecydowały o tym, że zrezygnowałem z wprowadzenia jej do tego fragmentu książki. Powód pierwszy: Ostatnie rozdanie pojawia się w rozdziale czwartym części drugiej. Powód drugi (mniej istotny, by nie powiedzieć mniej poważny): umieszczenie Ostatniego rozdania w tym rozdziale naruszyłoby nieco misternie układaną konstrukcję, jaką twórczość Wiesława Myśliwskiego, niezależnie od ostatecznego kształtu tego rozdziału, stanowi.
- Zestawienie obejmuje wyłącznie twórczość beletrystyczną Wiesława Myśliwskiego. Dlatego nie uwzględnia ono szkiców zatytułowanych Kres kultury chłopskiej (Warszawa–Bochnia 2003) czy posłowia do tomu opowiadań Wincentego Burka Droga przez wieś (Warszawa 1968). Na marginesie dodam, że Burek, podobnie jak Myśliwski, pochodzi (właściwie pochodził, bo zmarł w 1988 roku) z okolic Sandomierza, a tom Droga przez wieś był jego debiutem opublikowanym w roku 1935, a wznowionym – dzięki staraniom Myśliwskiego, pracownika Ludowej Spółdzielni Wydawniczej – w 1968 roku. By obraz publikacji Myśliwskiego był w miarę kompletny, wypada dodać trzy przygotowane przez niego wybory. Najważniejszy z nich to czterotomowe, opatrzone wstępem Andrzeja Garlickiego Wschodnie losy Polaków (Łomża 1991), poza tym: Poezje wybrane Józefa Ozgi-Michalskiego (Warszawa 1968) oraz Wiejskie pejzaże. Reportaże i opowiadania (Poznań 1975), wybór przygotowany przez Myśliwskiego razem z Zofią Szmajs.
- Z. Ziątek, Wiesław Myśliwski [w:] tegoż, Wiek dokumentu, tamże, s. 33, 35.
- Zob. tamże, s. 37.
- Zob. H. Bereza, Związki naturalne. Szkice literackie, Warszawa 1972.
- Zob. A. Stasiuk, Opowieści galicyjskie, Kraków 1995.
- Zob. D. Odija, Tartak, Wołowiec 2003.
- Miałem nad sobą niebo, z Wiesławem Myśliwskim rozmawia Krzysztof Masłoń, „Rzeczpospolita” z 24–26.12.2007, s. A19.
- To nie jest przedmiot tego tekstu, ale niech wolno mi będzie przynajmniej zasugerować, że granica między powieściami i dramatami Myśliwskiego przebiega zgodnie z genologicznymi standardami. Wyobraźniowa (Nagi sad, Pałac) bądź epicka (Kamień…, Widnokrąg, Traktat…) narracyjność powieści wchłania tragiczne konflikty, sprowadza je do uniwersalizującej, wielowątkowej, personalnej relacji. Dramaty konflikty kondensują i eksponują, wprowadzają na scenę ich uczestników. Przekraczają w ten sposób homogeniczność prozy Myśliwskiego, dotyczącą nie tylko funkcjonowania narratora, ale także statusu świata przedstawionego. Jedne z najważniejszych i najoczywistszych konsekwencji różnego traktowania rzeczywistości w powieściach i dramatach dotyczą funkcjonowania czasu. Proza pozwala na uchylenie jego linearności, ponieważ o porządku opowieści decyduje nie czas, ale pamięć i sposób mówienia narratora. Dramat skupiony na prezentacji konfliktów niemal uniemożliwia wyłączenie czasu linearnego. Staje się to przede wszystkim wtedy, gdy na scenie – tak jak w Requiem… czy w Drzewie – pojawiają się zmarli. Ale nawet ich wizyty raczej linearny czas dopełniają niż naruszają reguły jego funkcjonowania, chociaż nie chciałbym tego teraz rozstrzygać.
- W. Myśliwski, Klucznik, tamże, s. 58.
- Tamże.
- Tamże.
- Tamże, s. 60.
- Zob. A. Zawada, Czym jest chłopskość? [w:] tegoż, Gra w ludowe. Nurt chłopski w prozie współczesnej a kultura ludowa, Warszawa 1983, s. 198.
- Zob. tamże, s. 222.
- Na marginesie dodam, że obdarowującym jest w dramacie bardziej Klucznik niż Hrabia. To on stara się wobec właściciela pałacu zachować iluzję „przedrewolucyjnego” stanu rzeczy.
- Złodziej i Klucznik to dramaty o konfrontacji wsi z historią, ze zmieniającym rzeczywistość, dramatycznym czasem. Pierwszy umieszcza tę konfrontację w kontekście etycznym. Drugi nie jest od tej perspektywy wolny – Klucznik chroni Hrabiego przed powojennymi zmianami bardziej z powodów etycznej niż politycznej natury – chociaż nie ulega wątpliwości, że izba Klucznika jest dużo bardziej otwarta na historię i zmagających się z nią mieszkańców wsi niż dom, w którym rozstrzygały się losy Złodzieja. Etyczny wymiar dwóch pierwszych dramatów Myśliwskiego to próba trwałości wiejskiego uniwersum poddanego presji tego, co zewnętrzne i zmienne – czasu przyspieszającego w reakcji z wojenną i powojenną historią. Pisząc o tym, pamiętam, że autor Kamienia na kamieniu nie znosi moralistyki. Zob. Myśliwski: Nie znoszę moralistyki, „Dziennik” z 23.11.2007, s. 22–23. Pod wywiadem umieszczona została notatka: „Jest to skrócona i zredagowana wersja rozmowy przeprowadzonej [przez Wojciecha Bonowicza – uzup. D.K.] dla kanału telewizyjnego TVP Kultura”.
- Powieść Myśliwskiego zaczyna się w sposób następujący: „Wybudować grób. To się tylko tak mówi. A kto nie budował, ten nie wie, co taki grób kosztuje. Prawie tyle, co dom. Choć grób, mówią, też dom, tylko że na tamto życie. Bo wieczność, nie wieczność, a swój kąt powinien człowiek mieć”. W. Myśliwski, Kamień na kamieniu, wyd. 3, Szczecin 1986, s. 5.
- Tamże, s. 364.
- Miałem nad sobą niebo [w:] tamże.
- Zob. Rdz 2, 9. Powołując się na Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu, posługuję się piątym wydaniem tak zwanej Biblii Tysiąclecia (Poznań 2002). Nie ma tutaj miejsca, by pisać o tym, jak ważnym (uniwersalnym, kosmicznym, religijnym) symbolem pozostaje drzewo. Akcentuję kontekst judeo-chrześcijański jako ten, który wydaje się najbliższy światu opisywanemu przez Myśliwskiego. Dlatego jeszcze jedno klasyczne źródło: D. Forstner OSB, Świat symboliki chrześcijańskiej, przeł. i oprac. W. Zakrzewska, P. Pachciarek, R. Turzyński, Warszawa 1990. Tu zwłaszcza: Rozdział VI: Rośliny i jego część pierwsza: Drzewa.
- Zob. A. Mencwel, Na tym kamieniu jeszcze jeden kamień (Jak czytać Myśliwskiego), „Polityka” 1984, nr 40, s. 8. W tekście tym Andrzej Mencwel przypomina, że Kamień na kamieniu dotyczy kultury trzech czwartych albo prawie całego naszego powojennego społeczeństwa.
- Zob. W. Myśliwski, Kamień na kamieniu, tamże, s. 40.
- Tamże, s. 41.
- Tamże, s. 27.
- W. Myśliwski, Drzewo, Szczecin 1989, s. 5.
- Tamże, s. 56.
- Tamże, s. 58.
- Tamże, s. 31.
- Zob. tamże, s. 104.
- Także prasowe recenzje inscenizacji Requiem… dalekie są od zachwytów. Zob. na przykład J. Sieradzki, Za prosta historia?, „Polityka” 2001, nr 1, s. 56–57.
- Ciekawą propozycją lektury obu tych powieści jest wydana niedawno książka Michała Siedleckiego Myśliwski metafizyczny. Rozważania o „Widnokręgu” i o „Traktacie o łuskaniu fasoli” (Białystok 2015). Ciekawą tym bardziej, że wbrew tytułowi autor pisze o całym prozatorskim dorobku Myśliwskiego, skrupulatnie rejestrując dotyczący go stan badań i poświęcając dużo miejsca konfrontowaniu pisarza z najwybitniejszymi twórcami literatury światowej.
- Od Kamienia na kamieniu Myśliwski opowiada wciąż w ten sam, doskonały, niejednoznacznie personalny, ale powtarzalny sposób. Tego faktu nie zmienia ani (fragmentarycznie) dziecięca perspektywa narratora Widnokręgu, ani niejasny status rozmówcy byłego muzyka, najważniejszej postaci Traktatu…
- Zob. przypis trzeci i lokalizowany w nim tekst.
- Zob. przypis dwudziesty czwarty i lokalizowany w nim tekst.
- Zob. Z. Ziątek, Wiek dokumentu, tamże, s. 37.