Wieczór zapomnień
Przypadkowo zamieszkałam w jednym z wielu światów:
Juanie Carlosie molino viejo to nie twoje cavalo morto
które przecież istnieje tylko w brazylijskim wierszu Ivo Lédo
słucham twego głosu i słyszę w nim przypływ oceanu
cavalo morto głębokie jak oddech konia w dźwięku harmonii
molino viejo to takie miejsce bez tu i teraz
nie ma go w żadnym polskim wierszu
bo gdy od rzeki nadciągają ciemność i mgły
ostatnie jaskółki skrzydłem spinają jej brzegi
może kiedyś przejdzie tędy samotnie bóg
tu motyle potrafią wytańczyć dzikość róż i jabłoni
molino viejo to pogorzeliska i kamienie
zatrzymany ogień w przerażonych ślepiach zwierząt
był wtedy dżdżysty listopad w molino viejo
porozbijane nagrobki w środku puszczy
i rzędy pięknych aniołków z twarzami kretynów
miękko zapadające się w paprocie jeżyny i mech
to przeszłość hansa i eriki której nie ma w opowieściach
a przecież mój dom wzniesiono na fundamencie ich kości
później padał śnieg biały jak mąka hansa w molino viejo
jakby glina śnieg i mąka miały tę samą przylepność życia
więc juanie rozmawiamy ale w różnych językach
w twarz kobiety wpisujesz hiszpanię i cavalo morto
a ja widzę jak w molino viejo zdycha szkapa i starzec
na lekcjach historii opowiadał o plebiscycie na mazurach
starca już nikt nie pamięta
bo w grobowcach deszcz rozmywa chwile