10.08.2023

Amazonki: Morze Czarne, delta Dunaju, polana w Ryczywole

Wywodziły się od boga Aresa i nimfy Hamonii. Widywano je na wybrzeżach Morza Czarnego,   w Tracji,    nad  Dunajem, również w górach Kaukazu. Niezwykle waleczne, tworzyły społeczność wyłącznie kobiecą, mężczyznami pogardzały. Sprawne w zabijaniu, bywało, że dawały łupnia armiom gladiatorów. Potomstwo płci przeciwnej unicestwiały, dziewczynki zaś  doskonaliły w sztuce wojennej…

1. Do krainy Amazonek, nad Morzem Czarnym, pożeglował – jeśli wierzyć mitomHerakles spłodzony został przez Zeusa z jego kochanką, królową Alkmeną. Hera, małżonka Zeusa, znienawidziła swą ziemską rywalkę, zazdrościła jej syna, na którego rzucała uroki, złe moce oraz bestie w ludzkiej i zwierzęcej skórze. Zdarzyło się, że Herakles owładnięty szałem, zabija swą żonę i dzieci. Przyszło mu – w pokucie – pójść na służbę do króla Eurysteusza. Ten zlecił herosowi wykonanie dwunastu prac, dziewiątym zadaniem było zdobycie pasa Hippolity, królowej walecznych Amazonek. Pas ten – nim ozdobił ramię Heraklesa – dawał królowej nadludzką siłę.[1] – Herakles, aby zedrzeć pas z królowej  Hippolity. Nie był sam,  miał u boku Tezeusza i ze trzy tuziny herosów, z którymi mógłby wojować przeciw królestwom, władcom, mitycznym potworom. Amazonki –  jak głoszą poeci –   ku zdziwieniu przybyszów okazały się  przyjacielskie, zalotne i miłe. Wydały ucztę,  gotowe były nie skąpić swych wdzięków, może skończyłoby się upojną zabawą, strach pomyśleć – orgią, ale cóż; Hera –  nieprzychylna  Heraklesowi bogini –  poraziła wojowniczki szałem. Umizgi się skończyły, sięgnięto po broń, poległa królowa. Herosi wzięli nogi za pas, bo już nadciągały zastępy Amazonek, które nie pocałunków pragnęły, lecz krwi.

2. Antoni Sroka ma chatę we wsi Ryczywół, ogródek, gadatliwą żonę, której nigdy nie popchnął ani nie uderzył.

I swe lata, co przygięły go do ziemi.

Kiedyś, kiedyś miał także konia, krowy, hektary do obsiania  jęczmieniem i żytem.

   Dziś mogę się  przyznać do pewnej przygody – prawił mi, minionego roku, gdym zagościł na jego podwórzu. –  Samemu trudno w to uwierzyć, a i w słowa ubrać  nie jest łatwo. Dzień był piękny, wiosenny, świat pachniał wiatrem i rozoraną rolą. Miałem już za sobą pół dnia orki na górce pod lasem, pozwoliłem więc koniowi i sobie odpocząć. Rozsiadłem się, zzułem buty i wytrzepałem z nich grudki ziemi, siwek szczypał trawę, skowronek jazgotał nad głową,  a tu  z leśnej gęstwiny wychyliła się kobieta na koniu. Myślałem, że dziedziczka, bo lubiła samotne spacery, ale ta była w krótkim chałacie, widziałem  odkryte mocne nogi, a kiedy – już blisko mnie –  ześlizgiwała się z końskiego grzbietu, dostrzegłem    trudno było oprzeć się zdumieniu –  jej nagie pośladki. Przyglądałem się temu zjawisku z otwartą gębą, gdy  podeszła, bosą stopę oparła na mojej piersi czy ramieniu i z dziwną mocą powaliła  na ziemię. Z trudem złapałem oddech, gdy rozsiadła się na mnie jak na snopie zboża. I brakło mi woli, a może i siły, by ją z siebie zrzucić. I nikt mnie tak w życiu nie upokorzył, ani nie sponiewierał.  Na koniec jeszcze rzekła:  jeśli podniesiesz rękę na swą babę, zadyndasz na tym drzewie i jej palec  powędrował  w kierunku  rozłożystego dębu. Widywałem ją jeszcze, a może jej podobną, przemykającą na koniu pod lasem.

Nie wiedziałem: współczuć czy zazdrościć? –  Co to za jedna? –  wyrwało mi się pytanie.

– Amazonka, panie, amazonka!

3.W delcie Dunaju, z dala od ludzi, gdym pewnego lata trawił czas na miłej oku i duszy obserwacji  ptaków, nieoczekiwanie pojawiła się obok mnie młodziutka kobieta, drobnej postury, ale sprężysta, rzekłbym muskularna, w kusej spódniczce, bawełnianej bluzce, pod którą nie dostrzegłem   biustonosza. – Zszyj mi sandał – zwróciła się do mnie –  dratwę znajdziesz w wiosce, to  ze trzy wiorstyTerminu „wiorsta” nikt już nie używa, to dawna, rosyjska miara odległości, liczyła ok. 1067 metrów.[2] stąd, powrócisz przed zmrokiem, jeśli się uwiniesz!Zwróciła się do mnie po rosyjsku. Jej rosyjskie zwroty może nie brzmiały tak składnie jak groźnie, przytaczam je w moim wolnym przekładzie.[3]  

Uśmiechnąłem się pobłażliwie na znak sprzeciwu. Zamierzałem odejść, dostrzegłem  zaciśnięte ze  złości usta i  na piasku duży kamień, ku któremu powędrował jej wzrok. Nie wiem, skąd ten odruch, ale podbiegłem i odrzuciłem go daleko, jej oczy zapłonęły gniewem,  na  przeciągły gwizd z zarośli i trzcin, w których przed momentem buszowały ptaki, wychyliły się  – dziewczęce głowy. Dziesięć, a może dwanaście. Nie czekałem dłużej. Ruszyłem żwawo w stronę wsi, w której miałem znaleźć dratwę.  Zawsze byłem sprawny w biegach, umknąłem bez trudu. Wspominam rejteradę bez zażenowania,  Herakles  także  ratował się ucieczką przed AmazonkamiUcieczka nie przyniosła Heraklesowi niesławy. Starożytne powiedzenie „nec Hercules contra plures” (Herkules nie pomoże przeciw wielkiej liczebności) usprawiedliwia odwrót przed przeważającymi siłami nieprzyjaciół. Współcześni podzielają ten pogląd, łaciński zwrot doczekał się wielu trawestacji, przytaczam – jak mniemam – najzabawniejsze; Herkules nie pomoże, kiedy ludzi morze, czy bardziej dosadne; Herkules ciele – kiedy wrogów wiele, albo Herkules d..a – kiedy wrogów kupa![4].  Czmychnął na statek, ja schronienie znalazłem   pod sklepikiem, gdzie kilku  mężczyzn raczyło się winem.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Zbigniew Włodzimierz Fronczek, Amazonki: Morze Czarne, delta Dunaju, polana w Ryczywole, Czytelnia, nowynapis.eu, 2023

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...