16.10.2023

czterdziestoczteroletni poeta patrzy na majowe konwalie

z niepodatnych twardych jak granit słów latami wznosiłem swój wielki ziggurat
z jego wysokich tarasów nie raz widywałem setki o tysiące lat świetlnych odległych i tyleż razy jaśniejszych od naszego słońca młodych i niejedną otoczoną przez chmury świecącego gazu i pyłu umierającą gwiazdę

widziałem lądy wyłaniające się z wody i występujące z brzegów morza i oceany

lodowce wędrujące to z północy na południe to znowu z południa na północ

planetę wypluwającą z swego wnętrza rozgrzaną lawę która zastygając stawała się górą wyspą stałym lądem na powierzchni którego co rusz pojawiały się i ginęły nowe gatunki

widziałem narodziny i śmierci
wojny i złote wieki
wielkość i nikczemność zwykłych ludzi i po stokroć większą podłość tych którzy
władają światem
mijały lata chude i lata tłuste
ci sami ludzie sadzili drzewa i karczowali lasy
przeklinali swoich bogów i zanosili do nich modły
płodzili dzieci i z zimną krwią zabijali zwierzęta i ludzi

widziałem jak poniewierani stawali się oprawcami a dawni kaci leżeli w kałużach krwi

jeśli to możliwe
chciałbym już tylko patrzeć na te majowe konwalie których mizerne kłącza przed laty
przysypałem żyzną ziemią

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Paweł Szydeł, czterdziestoczteroletni poeta patrzy na majowe konwalie, Czytelnia, nowynapis.eu, 2023

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...