Maria Magdalena
pochyla się do stóp Ogrodnika
powraca
chwila dziękczynna
– Rabbuni, byłam jak dziki pęd we władzy demonów
w utracie zmysłów
a Ty
zaszczepiłeś mnie szlachetnym pędem
chcę skropić gorącymi łzami Twoje chłodne stopy
wytrzeć płomieniem włosów
namaścić olejkiem dotyku,
który wzbiera w piersiach.
Drży w piersi Ogrodnika
wspomnienie dojrzałego światła
pośród winorośli
pachnących ogniem włosów
wspomnienie wbija się
jak cierń
winnego szczepu
w ciepłe jeszcze
ludzkie serce.
Mario Magdaleno,
Ogrodniczko,
szczep
aby mogło bić
w człowieczym cierpieniu
serce
Ogrodnika.
16.42, 30.05.2021