29.03.2023
Nawroty
zrywają się z krawędzi domu
żywe gromady czarne chmury ruchu
przelatują nad parkiem nad placem
i z powrotem lądują na kamienicy
z góry upatrują sobie teren do zawłaszczenia
do zakrycia skrzydłami
wyglądają jak siadająca na dachu śmierć
podobno można przetrwać dwie może trzy inwazje
gdy krawędź staje się mdła
po czerwonych kroplówkach kochałem cię najmocniej
kiedy bez skrzydeł
próbowałaś poderwać się z bezsilności
pokazując mi ptaki i radość powietrza w locie
Tekst został pozyskany w ramach programu Tarcza dla Literata.
Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Tadeusz Hutkowski, Nawroty, Czytelnia, nowynapis.eu, 2023