Osamotnione goszczą bezdomnych
Firany drewniane wiszą
na zardzewiałych gwoździach
podupadłych willi.
Zawstydzone swoim losem ukrywają się
w pokrzywach i chaszczach.
Wypadły im oczy, pękło nie jedno serce.
Osamotnione goszczą bezdomnych,
przyjmują przegranych.
Ja tu mieszkam oznajmia
wyświechtany dziad,
cieszy się dziurawym dachem nad głową.
Piję i wszystko mi się podoba,
ludzie są tacy dobrzy, życzliwi, serdeczni.
W sąsiedztwie rodzą się nowe wille,
pałacyki, dworki,
a ich właściciele
zajęci nieustanną potrzebą
ogłaszania swojej wyrazistości.
Bardzo lubię czytać, przeglądam śmietniki.
Ostatnio obok pustych butelek
po drogich szampanach
spoczywał sam Dostojewski.
Tamci nie czytają,
biegają za kasą,
podkreślił korzyści płynące z obyczajów
„wyższych sfer”.
Pustostany czekają na odwrócenie swojego losu,
może kiedyś żółtym okiem się rozświetlą
a ktoś da mi posadę stróża.