Pantofelek Kopciuszka
1.
Nie jestem Kopciuszkiem, choć mogłabym być.
Te włosy w nieładzie i rwąca się nić
w drżących rękach.
Na ciągłym czekaniu trawiłam swój czas:
z popiołu wyłuskać znów maku choć garść
to udręka...
A ty nie przychodzisz, bo hulasz znów gdzieś.
I wróżka zajęta, wszak innym też źle
– nie mnie jednej.
To któraś w tygodniu znów noc mija tak.
Zasypiam nad ranem, umieram na brak
zwykłej średniej?...
Ref.
Pantofelek. Na oko czwórka,
tam wiązany, tu sprzączka z metalu.
Poszli wszyscy z naszego podwórka,
mało kto jeszcze myśli o balu!
Pantofelek. Na oko czwórka,
jak w tym wierszu Bursy, poety:
„zwierzęta są milsze od dzieci” – mówisz
i coraz bliżej jest nam do mety.
Pantofelek. Na oko czwórka,
znaleziony na schodach pałacu.
Niepotrzebna z historii powtórka,
bo i książę jest jeszcze na kacu...
2.
Nie jestem Kopciuszkiem, choć chciałabym być.
Zagłuszyć złe myśli, spróbować tak żyć
jak ci obok.
Nie czekać na cud, bo nie zdarzy się, wiem.
Perfumy na miłość, na szczęście wziąć krem
gratisowo.
A ty nie przychodzisz, bo praca i znój,
codzienność dopada w ciemności jak zbój,
co zza drzewa...
I popiół zostanie z przeżytych tu lat
ratować nie warto, niech cisza jak mak...
Słów nie trzeba!