09.05.2022

Wyczytać Bazakbala z Balzaka

To był właśnie on, największa głowa handlowa i literacka dziewiętnastego wieku; on, mózg poetyczny, wyścielony cyframi jak gabinet finansisty; to był on sam, bohater mitologicznych, hyperbolicznych bankructw i fantasmagorycznych przedsięwzięć, którym brak zawsze jakiegoś najważniejszego szczegółu; wielki tropiciel marzeń, nie ustający w poszukiwaniu absolutu; on, postać najdziwniejsza, najbarwniejsza, najciekawsza i najbardziej próżna spośród postaci Komedii Ludzkiej on, ten oryginał, równie nieznośny w życiu, jak wspaniały w pisaniu, to wielkie dziecko, napompowane geniuszem i próżnością, które ma tyle zalet i tyle wad, że bałbym się jedne od drugich oddzielić, aby w ten sposób nie popsuć tej niepoprawnej i nieszczęsnej potworności.

Tak gustownie Charles P. Baudelaire opisał Honoriusza Balzaka w swym felietonie zatytułowanym: Jak płacić długi, gdy się jest geniuszemCh. P. Baudelaire, Sztuka romantyczna. Dzienniki poufne, tłum. A. Kijowski, Warszawa, 1971.[1]. Autor Paryskiego spleenu napisał paszkwil na Balzaka, jednak uważał go za „wielkiego wizjonera”. Czytając zabawny biogram francuskiego powieściopisarza, od razu stanął mi przed oczyma nasz polski, zarówno w życiu jak i w sztuce, bezkompromisowy artysta – Stanisław Ignacy Witkiewicz. Cytat Baudelaire'a będzie pewną kanwą do skróconego życiorysu Witkacego.

Autor Nienasycenia „mózgiem poetycznym” ani wielkim handlowcem nigdy nie był, choć – jak wiemy – bardzo chciał pisać wiersze, napisał parę zgryźliwych i jadowitych tekstów poetyckichZob. Wistość tych rzeczy nie jest z tego świata. Stanisława Ignacego Witkiewicza wiersze i rysunki. Opracowały A. Micińska i U. Kenar, Kraków 1977. Niedawno ukazał się tom Varia z Dzieł zebranych Stanisława Ignacego Witkiewicza, opracował J. Degler, Warszawa 2019. W tomie tym są m.in. wierszyki, rysunki, dwa długie wiersze Do przyjaciół gówniarzy oraz Do przyjaciół lekarzy, Papierek lakmusowy.[2]. Witkacy przez całe życie miał trudności finansowe, dochodziło do sytuacji, w których za leczenie zębów musiał płacić portretami, dlatego dentysta – Włodzimierz Nawrocki – stał się właścicielem dużej kolekcji. 

„Wyścielony cyframi jak gabinet finansisty” – nieco, zmieniając cytat: „wyścielony portretami jak gabinet portrecisty”, jednak braku kreatywności Witkacemu nikt nie może zarzucić, dobrym zarobkowo pomysłem okazała się Firma Portretowa (1925), do której przychodzili między innymi pisarze, artyści, chcący pozyskać swój metafizyczny, psychologiczny lub karykaturalny wizerunek z odpowiednim podpisem, to znaczy co artysta wówczas pił (na przykład MP – małe piwko) lub co jadł… Portrety były podzielone na typy, na przykład typ A – „rodzaj stosunkowo najbardziej tzw. wylizany”. Było to fantasmagoryczne przedsięwzięcie, sam regulamin firmy jest przezabawny, ale i konkretny, paragraf trzeci wyraźnie mówił, że: „wykluczona absolutnie jest wszelka krytyka ze strony klienta”. Należy dodać, że podczas całego seansu malarskiego Witkacy odgrywał wielki teatr (odgrywał rolę artysty i kasjera). W 1932 roku Witkacy napisał książkę publicystyczną, przestrzegającą przed różnymi używkami, których sam doświadczył, którą zatytułował: Nikotyna  Alkohol – Kokaina – Peyotl – Morfina – Eter + AppendixW latach 70 XX wieku Anna Micińska połączyła Narkotyki z Niemytymi duszami, co było rozsądne, gdyż stylistycznie, językowo są do siebie podobne te teksty i tworzą spójną całość. Warto wspomnieć, iż książka doczekała się ponownego druku (2016) z oryginalną okładką, tym razem w Państwowym Instytucie Wydawniczym, z opracowaniem A. Micińskiej oraz posłowiem J. Deglera.[3]. Autorowi przyświecał jeden cel – napisać książkę „dla floty”. Opis działań narkotyków z poradami na życie, na przykład jak walczyć z hemoroidami i brudem, „niepachem”. Witkacego wspierała finansowo najważniejsza dla niego kobieta, która prowadziła pensjonat w Zakopanem – jego matka, jednak nie można zapominać, iż mimo problemów finansowych starał się dbać i posyłać pieniądze swej drugiej najważniejszej kobiecie, swej żonie Jadwidze. 

„On, ten oryginał, równie nieznośny w życiu, jak wspaniały w pisaniu”  co do oryginalności Witkacego nikt nie miał wątpliwości, Witold Gombrowicz również. Autor Kosmosu wspomina zakopiańskiego artystę taki sposób: 

Ten w pióropuszu dandyzmu metafizycznego, wiecznie odstawiający wariata. Witkacy, jak król Lear, ukazywał się zawsze z orszakiem dworzan i błazenków, rekrutowanych przeważnie z rozmaitych pokurczów literackich (jak większość dyktatorów znosił tylko istoty podrzędne)W. Gombrowicz, Dzienniki 1961–1966, Kraków 1988.[4].

Śpiewał absurdalne piosenki „poranne piosenki kąpielowe”, wycinał listy i tworzył z nich inne listy, praktykował najdziwniejsze – jak byśmy to dziś nazwali – happeningi. Witkiewicz dążył do odczuwania metafizycznych uczuć, chciał siebie i innych ciągle zadziwiać, uciekając od mechanizacji uczuć, mrowiska, wszechobecnych karaluchów, zatracenia indywidualności. Jedno jest pewne: to, co trzymało przy życiu Witkacego – była to ogromna, poukładana praca, przede wszystkim malarska, literacka, filozoficzna, krytyczna, ale także silna potrzeba teatralizacji życiaRobienia ze swego życia teatru, odgrywania w nim poszczególnych ról. [5]. Słusznie Janusz Degler twierdzi, iż nie wyraz „dramat”, ale „teatr” jest kluczem do poznania Witkacego.

Witkiewicz napisał trzy powieści: 622 upadki Bunga, Pożegnanie jesieni, Nienasycenie i jedną nieukończoną Jedyne wyjście. Jest autorem trzydziestu dramatów, wielu tekstów krytycznych oraz rozpraw filozoficznych. Karol Irzykowski krytykował Witkacego za brak konsekwencji Czystej Formy, mimo licznych uwag i polemik z Wariatem z Krupówek, autor Pałuby potrafił docenić jego kunszt Pożegnania Jesieni:  

Jakież bogactwo życia wśród pewnej jednostronności, jaka wiedza o nim, jakie doskonałe opisy, ile plastyki w scenach niektórych, ile mądrości w ogóle, zaś analizy psychologiczne najlepsze, jakie w polskich powieściach czytałemK. Irzykowski, Cięższy i lżejszy kaliber, Warszawa 1957.[6].

„To wielkie dziecko, napompowane geniuszem i próżnością, które ma tyle zalet i tyle wad, że bałbym się jedne od drugich oddzielić […] posiadał więcej rozumu w głowie niż, powiedzmy, pół Akademii Literatury z Sieroszewskim na czele”, czytamy we wspomnieniach o Zakopanem, w Pępku świata – Rafała Malczewskiego, próżność przejawiała się w wytykaniu palcami dancing bubków, w narzekaniu na pewną automatyzację zachowania, bez dostrzegania u siebie pewnych cech pykniczenia, od których uciekał, którymi się brzydził. Ta próżność uwydatnia się w latach 30. XX wieku, Tomasz Bocheński dostrzega pewną słabość u autora Nienasycenia: „z konieczności pyknik przemawia do pykników, porzucając elitarne idee artystyczne, przynajmniej od czasu do czasuT. Bocheński, Witkacy i reszta świata, Łódź 2010.[7]”. Dalej łódzki krytyk dodaje: 

W rzeczywistości Witkacy dokonuje publicznych, „z góry” nieudanych egzorcyzmów samego siebie. Naucza, jednocześnie obnażając swoją nauczycielską niekompetencję. Moralizuje, równocześnie pokazując swą moralną słabość. Publiczny egzorcyzm – wywala to z siebie, udawał, że cała sztuka podlega błazeństwu, prócz niego.

„Pięknych, aby w ten sposób nie popsuć tej niepoprawnej i nieszczęsnej potworności”  ach jakże życie Witkacego było niepoprawną, nieszczęsną potwornością. Potworność istnienia, była już od roku 1914, gdy samobójstwo w Tatrach popełniła narzeczona Jadwiga Janczewska, potworność potęgowała ignorancja polskiego establishmentu literackiego, a wcześniej, najpewniej, surowa pedagogika ojca. Przez całe życie chciał coś udowodnić, coś przekazać żyjącym, ówczesnym. W 1910 roku pisał (prawdopodobnie) do Romana Jaworowskiego: „Napisałem 800 stron, a teraz intensywnie maluję, ażeby wreszcie poprawić swe stanowisko w świecie i moim wszawym wrogom zamknąć mordy”. Silna potrzeba bycia artystą. Skończył się jego wielki pierwszy związek z dużo starszą sławną aktorką Ireną Solską – bardzo to przeżył, po latach zostaną przyjaciółmi. Skorzystał z pomocy pierwszego w Polsce psychoanalityka doktora Karola Beaurina. Pisuje do ojca, który mieszka w Lovranie. Na jego prośbę nie wydaje swojej pierwszej powieści 622 upadki Bunga – jest zbyt osobista. Witkacy w roku 1914 kończy 29 lat, jeszcze nie wie, że ten rok całkowicie wywróci jego życie, nie tylko I wojna światowa, i samobójstwo jego miłości, wyjazd na egzotyczny Cejlon, mroczny pobyt w Rosji – te przeżycia ukształtują jego poglądy do końca życia. Pisarz będzie przeczuwał zbliżający się kryzys sztuki, człowieczeństwa, osobowości… katastrofizm. Witkasiewicz staje się jednym, wielkim humorystycznym (jak i tragicznym) teatrem – niezrozumiany, doprowadzony przez Czesławę Oknińską (być może właściwiej: przez samego siebie) do myśli samobójczych, popada coraz częściej w depresję (Jadwiga Unrug – żona, prawdziwy przyjaciel dba o męża do końca swego życia, chociaż były to już relacje przyjacielskie). Kończy podobnie jak bohater Pożegnania jesieni Atanazy Bazakbal, który często mawia: „lepiej jednak skończyć w pięknym szaleństwie niż w szarej, nudnej banalności i marazmie” z tym, że egzekutorem jest on sam. 

Z liter nazwiska głównego bohatera Pożegnania jesieni: Bazakbal – można ułożyć nazwisko francuskiego pisarza – Balzak, ot zwykły anagram? Być może, ale koniecznie należy wskazać na jeszcze jeden wspólny mianownik, otóż znany francuski pisarz przez dwa lata miał praktyki jako dependent u adwokata Marville (1816), natomiast w 1819 został bakłarzem prawa. Zerknijmy do powieści Witkiewicza Pożegnanie jesieni, czytamy w niej, iż główny bohater „bardzo niezamożny, dwudziestokilkuletni, świetnie zbudowany i niezwykle przystojny brunet”S. I. Witkiewicz, Pożegnanie jesieni, Kraków, 2010, s. 11.[8] – Atanazy Bazakbal; „pieniędzy trochę miał, zarabiając jako aplikant adwokacki”Tamże, s. 15.[9]. Mamy tu podwójny trop: nazwiska i zawody. Warto jeszcze nadmienić, iż ojciec w listach proponował Witkacemu czytanie Balzaka, między innymi Nieznane arcydziełoJaszczuraS. Witkiewicz, Listy do syna, Warszawa 1969.[10]. W tej drugiej powieści francuskiego pisarza odczytamy wypowiedź głównego bohatera, Rafaela, idealnie konotującą z życiorysem Wariata z Krupówek: „[…] despotyzm ojca odjął mi wszelkie zaufanie w siebieHonoriusz Balzak, Jaszczur, tłum. Tadeusz Boy-Żeleński, Kraków 2019, s. 84.[11]”. Ponadto w obydwu powieściach (Balzaka i Witkacego) występują dialogi pomiędzy artystami o podobnej tematyce: sztuce, literaturze, filozofii. Treść zalecanych synowi lektur przecież tak bliska jest treści jego życia – artysta tworzący genialne dzieła, których nie potrafi nikt docenić. Warto też wspomnieć, iż bliski znajomy S. Ignacego Witkiewicza – Tadeusz Boy-Żeleński, lekarz pediatra, który porzucił medycynę, zakochując się na dobre w literaturze francuskiej, tłumacząc ją na język polski. Wśród wielu przetłumaczonych francuskich pisarzy, nie zabrakło książek Honoriusza Balzaka (przetłumaczył aż 34 utwory). A dlaczego Boy był tak wielkim propagatorem balzakowskim, z taką chęcią tłumaczył cykl Komedii ludzkiej? W jednym z wywiadów odpowiedział: „nie mógłbym żyć w społeczeństwie, które nie zna Balzaca”. Witkacy wielokrotnie w Pożegnaniu jesieni wtrąca zdania, powiedzonka francuskie; swoją powieść poświęcił Pani Zofii i Tadeuszowi Żeleńskim. 

Zatem zacytowany na początku sarkastyczny obraz autora Straconych złudzeń pióra Charlesa P. Baudelaire'a, nie tylko mógłby posłużyć jako skondensowany biogram Stanisława Ignacego Witkiewicza, ale mógłby być przyczynkiem poważniejszych badań nad stykami życiowo-literackimi Balzaka i Witkacego (Bazakbala). 

 

Źródło: P. Majcherczyk, Usługi zecerskie. Teksty krytyczne, wydawnictwo Pewne, Kielce 2020. 

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Paweł Majcherczyk, Wyczytać Bazakbala z Balzaka, Czytelnia, nowynapis.eu, 2022

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...