07.11.2019
W lesie
Erwinowi Krukowi
W pojedynkę bałem się chodzić po lesie.
Był pełen sosen.
Wężowo wiły się pnie,
Połyskiwały rude łuski.
Zarośnięte linie papilarne lasu
Okopy zaczajonych wojsk
Rozbiegały się, aby zmylić.
Pod grzybami, w jamkach czyhały
Stwory z baśni i podręczników do przyrody.
Strach drgał, rozczapierzone gałęzie
Drapały rozjątrzoną wyobraźnię.
Ścieżki do drogi urywały się jak ślady pamięci.
Jałowce podpierały swoimi dłońmi niebo.
To nie strachy lasu napierały
Na ożebrowane wnętrze.
Las odpowiadał echem utraconego bezpieczeństwa,
Na wołania z rowów mojej kosmatej niewidzialności.
Z lęku powstałem, w lęk się obracam.
Trwoga prószy jak historyczne Prusy?
W lesie zaprószam trwogę.
Powracam na wygnanie,
Które woła:
„Czuj, czuwaj!”
Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Zbigniew Chojnowski, W lesie, Czytelnia, nowynapis.eu, 2019