Nowy Napis Co Tydzień #031 / Żyć z wierszem. Serbska antologia Grzegorza Łatuszyńskiego
Antologia 100 współczesnych polskich poetów jest dziełem wyjątkowym, zasługującym na uwagę w sposób dwojaki. Po pierwsze dlatego, że czytelnik serbski otrzymuje wybór wierszy najwybitniejszych polskich poetów, wybór reprezentatywny, znakomity przewodnik po poezji polskiej drugiej połowy XX i początków XXI wieku – książkę pozwalającą na zapoznanie się nie tylko z klasycznymi autorami i utworami, które na stałe zajęły miejsce w panteonie polskiej poezji, lecz także z autorami młodszymi, wciąż jeszcze kształtującymi i wzbogacającymi swój dorobek i sylwetki twórcze (tych ostatnich znajdziemy w drugim tomie antologii, mającym się ukazać w 2020 roku). Po drugie zaś książka zasługuje na uwagę dlatego, że autor wyboru, Grzegorz Łatuszyński, również poeta, tłumacząc wiersze, jak nikt inny rozumie poetyckie emocje oraz świadomy jest rangi poszczególnych poetów, a także wybranych przez siebie utworów.
Łatuszyński urodził się w Zdzięciole koło Nowogródka, na terenach byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego, które – złączone unią lubelską z 1569 roku z Rzeczpospolitą – przez wieki było duchową ojczyzną naszej poezji. W Nowogródku urodził się Adam Mickiewicz, w Krzemieńcu na Ukrainie, wchodzącym w skład Wielkiego Księstwa Litewskiego, należącym do Rzeczpospolitej urodził się nasz drugi wieszcz – Juliusz Słowacki. Dzieje tych ziem, które Polska utraciła po drugiej wojnie światowej, splotły się w ubiegłym stuleciu z losami Grzegorza Łatuszyńskiego. Repatriowany wraz z rodziną po wojnie do nowej Polski w czasach stalinizmu uczęszczał do szkoły w Wąbrzeźnie, następnie do liceum w Grudziądzu.
Pamięć o krainie dzieciństwa kazała mu po latach, już po odzyskaniu przez Polskę niepodległości i zrzuceniu sowieckiego jarzma w 1989 roku, odwiedzić Zdzięcioł, ale był to wyjazd nieudany. W swoim rodzinnym mieście natknął się na mur kołchoźniczej obojętności. Kolorowa baśń, o której śnił przez lata, okazała się być baśnią sowiecką. Nie istniały już polskie Kresy. Grzegorz Łatuszyński, przez lata emocjonalnie związany z Warszawą, potrafił z tym się pogodzić. Miał swoje życie w dzisiejszej Polsce i swoje bałkańskie pasje. Jako wybitny slawista, tłumacz poezji i prozy krajów byłej Jugosławii przełożył na język polski klasycznych dziś pisarzy tamtych kultur, takich jak Miloš Crnjanski, Borislav Pekič, Mirko Kovač, Filip David, Stevan Raičković, Vasko Popa, Desanka Maksimović, Adam Puslojić, Dragan Dragojlović, Duško Novaković. Andjelko Vuletič, Slavko Mihalić, Jevrem Brković, Abdulah Sidran i wielu, wielu innych. Bez tłumaczeń Łatuszyńskiego polski czytelnik nie miałby należytego wglądu w to, co dzieje się w świecie poezji i prozy bałkańskiej, tak płodnej, bogatej i ożywiającej. To jego dziełem są monumentalne i jedyne w kraju nad Wisłą antologie: poezji serbskiej XX wieku (Wszystkie chwile są tu i nic być nie przestaje), chorwackiej (W skwarze słońca, w chłodzie nocy) oraz czarnogórskiej (Słowa, które nie śpią).
Gigantyczna praca, którą przedsięwziął i wykonał Łatuszyński, to nie tylko akademicki wybór autorów i ich wierszy. Jego twórcze życie to także do dziś żywe kontakty z najwybitniejszymi pisarzami bałkańskiego kręgu, liczne podróże i przyjaźnie, ukochane miejsca, wreszcie – poetyckie olśnienia, po których zostały wiersze poświęcone Belgradowi, Zagrzebiowi, Sarajewu, Nowemu Sadowi czy czarnogórskiemu Cetinje, a także ludziom stamtąd, wybitnym postaciom, twórcom kultury i literatury Serbów, Chorwatów, Bośniaków i Czarnogórców. Wielu z nich już odeszło, jednak cały szereg to wciąż krąg przyjaciół polskiego tłumacza i poety.
Miasto bowiem nie będzie miało rumieńców życia,
Jeśli w jego murach nie znajdziemy
Bliskich nam ludzi
– pisał Łatuszyński w jednym ze swoich wierszy.
To właśnie dla nich, ludzi mu bliskich, ale przecież nie tylko, wybrał i przetłumaczył wiersze polskich poetów i ułożył z nich dwutomową antologię.
To drugi ważny nurt w twórczości Łatuszyńskiego; od wielu lat bowiem przekładał na serbski, chorwacki i czarnogórski najbardziej znanych współczesnych polskich poetów, a wiersze przez niego przełożone ukazywały się w prestiżowych periodykach wychodzących na Bałkanach.
Antologia niniejsza – gest skierowany w stronę serbskiego czytelnika – w ojczyźnie Branka Radičevicia na pewno zostanie zauważony, doceniony i zrozumiany. Na kartach antologii pojawiają się przecież tak wielcy polscy poeci, jak Zbigniew Herbert, Wisława Szymborska, a także Tadeusz Różewicz, Zbigniew Bieńkowski, Jan Twardowski, Edward Stachura, Stanisław Grochowiak, Miron Białoszewski czy Halina Poświatowska. To autorzy dziś absolutnie klasyczni, nad których twórczością wciąż pochylają się krytycy, to twórcy mający swoich zagorzałych wielbicieli, trwale wpisani w polską kulturę i dziedzictwo literackie, obecni w każdym podręczniku szkolnym.
Ale są też w wyborze przygotowanym przez Grzegorza Łatuszyńskiego poeci mniej znani, a nawet zupełnie nie znani w Serbii, a przecież niezwykle ważni dla polskiej kultury, często przez całe dziesięciolecia niedoceniani, zapominani, a przez komunistów – przemilczani lub wyszydzani za „bohaterszczyznę” i „nieliczenie się z koniecznością dziejową”. To pokolenie, które debiutowało w latach 40. ubiegłego wieku: Krzysztof Kamil Baczyński, Tadeusz Gajcy, Andrzej Trzebiński i Zdzisław Stroiński. Wszyscy oni nie przeżyli drugiej wojny światowej. Zmarły w 2017 roku Tomasz Burek, jeden z najwybitniejszych polskich krytyków literackich ostatniego półwiecza, pisał o tym właśnie pokoleniu poetów:
W literaturze zwrócą się oni przeciwko temu, co w dwudziestoleciu międzywojennym było żartem, beztroską, nieodpowiedzialną zabawą, zwrócą się przeciw dziedzictwu kulturalnemu. Niechętni epoce, która była czasem ich własnego dzieciństwa, poczują się bliscy legendzie ostatniego powstania romantycznego. Wybór tradycji styczniowej oznaczać może w wypadku Stroińskiego przeczucie nieuniknionej i straceńczej walki, jaka czekała jego pokolenie; oznaczać również może maksymalizm postawy etycznej, moralistyczną pasję świętości, wolę podporządkowania swej osoby najwyższemu ideałowi moralnemu, co było powszechne dla tego pokolenia.
Świadczą o tym i wiersze, i życiorysy.
Andrzej Trzebiński, poeta i redaktor podziemnego pisma kulturalnego „Sztuka i Naród”, rozstrzelany na warszawskiej ulicy w dniu 12 listopada 1943 roku z zagipsowanymi ustami, miał wtedy 21 lat. Zdzisław Stroiński, żołnierz Armii Krajowej, jako poeta zasłynął lirykami prozą o katastroficznej wymowie, z których Ród Anhellich, zamieszczony w antologii, jest jego najbardziej znanym utworem i mówi o nienawiści, jaką w młodych duszach zaszczepia śmierć i wojna. Stroiński przyjaźnił się z Tadeuszem Gajcym, jednym z najwybitniejszych przedstawicieli tego pokolenia, razem uczęszczali na tajne studia polonistyczne, publikowali wiersze w podziemnej prasie. I razem zginęli podczas Powstania Warszawskiego, walcząc na placówce powstańczej przy ulicy Przejazd w dniu 16 sierpnia. Gajcy, wybitnie uzdolniony, był autorem liryków o niesamowitej apokaliptycznej wizyjności, ale też wspaniałych wierszy miłosnych. Wcześniej niż ci dwaj, bo już 4 sierpnia, zginął najbardziej znany poeta tego pokolenia, najwybitniejszy poeta okupacji – Krzysztof Kamil Baczyński.
Żyli, kochali, walczyli i pisali wiersze – tak ułożyła się historia pokolenia poetów (do nich zaliczymy też obecną w antologii Krystynę Krahelską, śmiertelnie zranioną w pierwszym dniu powstania, a zmarłą w drugim), których śmierć zmieniła losy polskiej kultury. Tak wypełniła się myśl wypowiedziana przez profesora Stanisława Pigonia na wieść o śmierci Baczyńskiego: „Cóż, należymy do narodu, którego losem jest strzelać do wroga z brylantów”. Odkrycie tej niezwykłej, a słabo dotąd w Serbii znanej twórczości, może być dla tamtejszego czytelnika światłem wskazującym nowy kierunek poszukiwań w świecie polskiej poezji.
Antologia Grzegorza Łatuszyńskiego przynosi też garść wierszy Jarosława Marka Rymkiewicza – poety, prozaika i wybitnego literaturoznawcy – również do tej pory tłumaczonego na język serbski w stopniu nikłym. Dlaczego? Jest to poeta odwołujący się w swych utworach wprost do tradycji polskiego baroku, a w eseistyce historycznej (między innymi Wieszanie, Kinderszenen, Samuel Zborowski) stawiający śmiałe tezy, bulwersujące dbałych o polityczną poprawność oportunistów znad Wisły, na co dzień wstydzących się tego, że są Polakami. Rymkiewicz jest piewcą polskości dumnej, nieokiełznanej i wyzwolonej, a przy tym autorem wierszy pełnych liryzmu, uwagi dla szczegółu i czułości. We współczesnej Polsce bywa najczęściej przemilczany przez wpływowy warszawsko-krakowski salon, dzierżący rząd dusz w lewicowej prasie, wydawnictwach i mediach. Antologia Łatuszyńskiego daje możliwość zapoznania się z tą oryginalną twórczością, w której tonie odnaleźć można również dalekie echa wspaniałych poematów Miloša Crnjanskiego Serbia i Stražilowo, szczęśliwie przetłumaczonych przed laty na język polski przez autora niniejszego wyboru poezji.
Życie w poezji, życie wierszem, w wierszu i z wierszem – tak mógłby zatytułować swój życiorys twórczy Grzegorz Łatuszyński. Osobistą pieczęcią, jaką stawia on na wyborze wierszy stu polskich poetów, jest kilka jego własnych utworów. W wierszu Światło pyta o jego istotę, o jego różnorodne źródła. Czy to odblask światła sprawia, że zaczynasz inaczej widzieć / zaczynasz rozumieć świat? Między prawdą a kłamstwem, między światłem a mrokiem rodzi się rozumienie świata i odczuwanie poezji. Łatuszyński w wierszach najwybitniejszych polskich twórców, ale także we własnych pragnie odpowiedzieć na pytanie o los, o indywidualną ścieżkę, którą kroczy każdy. Wtedy nieważne staje się, czy wspinamy się tą ścieżką na tatrzański Giewont, czy meandrujemy w drodze na Stražilowo.
Grzegorz Łatuszyński, Sto sawremenich polskich pesnika. Antologija, Belgrad 2019.