Nie tylko dokument… („Rycerze biało-czerwonej szachownicy” Bohdana Arcta)
Twórczość Bohdana Arcta „zaszufladkowana” została, jak się wydaje, w świadomości czytelniczej w Polsce jako tak zwana literatura dla dzieci i młodzieży lub literatura fabularno-przygodowa. Innymi słowy – jako ten gorszy rodzaj literatury. Zapomina się przy tym, że właśnie młody czytelnik – a taki przede wszystkim sięga po książki Arcta – jest odbiorcą bardzo wymagającym, a pisanie dla takiego odbiorcy jest sprawą trudną.
Wyrażona na wstępie konstatacja jest jedynie przypuszczeniem, choć trzeba przyznać, że nie jest ono bezzasadne. Taka klasyfikacja pisarstwa wynikać mogłaby zapewne z faktu, że w tych najpowszechniej dostępnych czytelnikowi dziełach Arcta (jak wielokrotnie wznawiany zbiór reportaży-opowiadań z dziejów polskiego lotnictwa Rycerze biało-czerwonej szachownicy) widoczna jest proza wysoce sfabularyzowana, przy czym fabuła ma tu zwykle niezłożony przebieg. Nie bez znaczenia jest też fakt, że nadrzędny narrator, na przykład wspomnianych tu Rycerzy…, wyposażony jest we wszelkie cechy, pozwalające na identyfikowanie go z autorem. Bohaterami opowiadań są tu postaci realnie istniejące, a tematem biografia albo fragmenty biografii tych osób. W oczach odbiorców-profesjonalistów byłaby to zatem proza o charakterze dokumentalnym, opisująca fakty, a przez to mniej interesująca z badawczego punktu widzenia
Warto jednak przyjrzeć się prozie Arcta od innej strony, a mianowicie jej walorów literackich. I to nie tylko tym jego utworom, którym, jak powieści Kamikadze – boski wiatr, już choćby ze względu na fikcjonalny charakter fabuły łatwiej bylibyśmy skłonni przyznać status literackości (również w kategoriach wartościujących)
Punktem wyjścia dla tych rozważań jest przekonanie, leżące u podstaw wyrosłych z nurtu formalistycznego dwudziestowiecznych koncepcji literaturoznawczych, że „tekst literacki komunikuje sam siebie”. Innymi słowy, jest on komunikatem o charakterze autoreferencjalnym, w którym dominującą funkcją językową jest (w terminologii Romana Jakobsona) funkcja poetycka
Zacznijmy od kwestii najoczywistszej, od tematyki. Rycerze biało-czerwonej szachownicy to zbiór dwudziestu opowiadań-reportaży o tematyce lotniczej. Kolejnym wspólnym mianownikiem (po tematyczno-genologicznym) wszystkich utworów składających się na ten tom jest ich biograficzny charakter. Każdy (z wyłączeniem ostatniego – Srebrne skrzydła) poświęcony jest jakiejś znaczącej dla dziejów polskiego lotnictwa postaci – pilotowi lub konstruktorowi. Jak pisze sam autor:
Wybrałem najlepszych, najwybitniejszych, pominąć musiałem wielu innych, równie wartościowych i zasłużonych. Gdybym był w stanie, napisałbym o nich wszystkich. […]
Ci, o których w tej książce pisałem, tworzyli historię polskiego lotnictwa, włożyli w nią swój wkład, uwiecznili się
B. Arct, „Rycerze biało-czerwonej szachownicy”, Radom 2003, s. 215. [4].
Ostatnie opowiadanie można w zasadzie potraktować jako swoisty metatekst dla opowiadań wcześniejszych. O jego odrębnym statusie świadczy już fakt, że jako jedyne nie ma ono jasno sprecyzowanego głównego bohatera. Nie można bowiem za kogoś takiego uznać majora Banaleszczyka, współkomentującego z narratorem przebieg Centralnych Pokazów Lotniczych w Warszawie. W ostatnich akapitach Na srebrnych skrzydłach narrator opisuje historię powstania zamysłu kolejnej książki (czyli Rycerzy…) i jego realizacji:
Już wtedy począł formować mi się w głowie pomysł napisania tej książki, już wtedy znalazłem tytuł. Gdy powróciłem do domu i zasiadłem za biurkiem, pomysł krystalizował się, przybierał coraz realniejszą postać
Tamże, s. 215. [5].
Mamy tu zatem do czynienia ze szkicem zamysłu książki, z prezentacją jej „wirtualnego” (bo jeszcze nie zmaterializowanego, nie zaistniałego w postaci fizycznej) początku. Oprócz tego „początku” zbiór, już w swojej postaci „materialnej”, ma jeszcze początek właściwy, otwierający książkę: Czasy bardzo odległe, prezentujący sylwetkę oraz dokonania jednego z prekursorów polskiego latania – Czesława Tańskiego. Tytuł, w którym pojawia się słowo „czasy”, w zestawieniu z całością tomu jeszcze bardziej uwypukla chronologiczny układ pomieszczonych w nim tekstów: od czasów Tańskiego (schyłek XIX wieku i początki wieku XX) do współczesności. W efekcie uzyskujemy więc kompozycyjną ramę – z jednej strony mamy inicjalne, a zatem „początkowe” opowiadanie-reportaż o, notabene, prekursorze i początkach polskiego lotnictwa, z drugiej – o początkach samej książki.
Wróćmy jeszcze na chwilę do ostatniego utworu tomu – Na srebrnych skrzydłach. Jego metatekstowy charakter ujawnia się również w tym, że narrator objaśnia tu sens tytułu całości, opisując, kim są „rycerze”:
Rycerze biało-czerwonej szachownicy to ci wszyscy lotnicy, którzy siedzieli w kabinach maszyn nad warszawskim lotniskiem, to ci, którzy rozsławiali polskie skrzydła w czasie ubiegłej wojny, ci, którzy przed kilkunastu czy kilkudziesięciu laty dokonywali pamiętnych wyczynów i przelotów, ci wreszcie, którzy nie wahali się ryzykować życia w pionierskich czasach
Tamże. [6].
W pewnym sensie metatekstowy charakter ostatniego utworu tomu podpowiadać może też sama jego tematyka. Zasadniczym tematem Na srebrnych skrzydłach są odbywające się pod Warszawą pokazy lotnicze. O samych pokazach narrator mówi, że:
[…] brać w nich udział miały wszystkie rodzaje lotnictwa, począwszy od szybowników, poprzez skoczków spadochronowych, pilotów sportowych i wojskowych, aż do baloniarzy. Swego rodzaju przekrój, pokazanie w skrócie osiągnięć naszej awiacji […]
Tamże, s. 208. [7].
W zasadzie taki sam charakter ma cały tom Arcta. Poszczególne utwory prezentują (jak sam narrator zaznacza – w sposób wybiórczy, a więc także w skrócie i przekrojowo) najważniejsze osiągnięcia polskiego lotnictwa, takie jak: dokonania szybowników (Tańskiego ze swoimi machinami latającymi, między innymi lotnią i prymitywnym śmigłowcem), triumfy pilotów sportowych (w tych kategoriach trzeba odbierać zwycięstwa Franciszka Żwirki i Stanisława Wigury oraz Jerzego Bajana w zawodach Challenge) i sukcesy lotników wojskowych (Floriana Laskowskiego, Stanisława Skalskiego, Eugeniusza Horbaczewskiego, Bolesława Orlińskiego, Stefana Kuryłowicza, Edwarda Chromego, Aleksandra Danielaka). Przy czym niektórzy z bohaterów wcześniejszych opowiadań-reportaży „migają” w tłumie komentującemu zawody narratorowi (Stanisław Skalski, Michał Scipio del Campo, Jan Nagórski).
Analogii między sytuacją przedstawioną w Na srebrnych skrzydłach a całością tomu można doszukiwać się też w funkcji narratora autorskiego. Jego funkcja w całości tomu jest w zasadzie taka sama – ma za zadanie opowiadać o wydarzeniach i postaciach ważnych (z jego punktu widzenia) dla dziejów polskiego lotnictwa. W ostatnim jednak opowiadaniu funkcja ta została w pewnym sensie podwojona. Narrator staje się tu nie tylko bohaterem własnej opowieści (tak funkcjonował także we wcześniejszych utworach), ale na poziomie fabularnym pełni funkcję opowiadacza, relacjonując pokazy lotnicze. Mamy tu zatem do czynienia ze swoistym opowiadaniem o opowiadaniu, co mogłoby jeszcze wyraźniej świadczyć o metatekstowym charakterze ostatniego tekstu tomu.
Przy próbie opisu Rycerzy biało-czerwonej szachownicy warto zwrócić uwagę na kwestie gatunkowe i sposób prowadzenia narracji. W dotychczasowych rozważaniach celowo posługujemy się niejednorodną kategorią genologiczną, używając dla nazywania tekstów pomieszczonych w tomie określenia „reportaż-opowiadanie”. Bo też i różnią się one zarówno od klasycznego reportażu, jak i opowiadania.
Od opowiadania różnią się one przede wszystkim swoim paradokumentalnym charakterem. Zbliża je to z kolei do reportażu, który – w najprostszych definicjach – bywa określany jako „relacja z wydarzeń”
Od reportaży odróżnia te utwory przede wszystkim brak typowego dla tego gatunku pierwiastka dziennikarskiego, brak „perswazyjnej, interwencyjnej, postulatywnej lub polemicznej wymowy”
Kolejna cechą odróżniającą teksty składające się na Rycerzy biało-czerwonej szachownicy od klasycznego reportażu mógłby się okazać fakt, że przynajmniej część z nich opiera się na relacjach „cudzych”, zasłyszanych od innych osób. Tymczasem jednym z podstawowych wymogów gatunku reportażowego jest opisywanie wydarzeń, których było się naocznym świadkiem lub przynajmniej takich, które są dobrze udokumentowane. Wydarzenia przedstawiane w większości utworów w tomie niemal nie są udokumentowane. W wielu z nich narrator nie miał tez żadnego udziału. Ale też w tekstach tych narrator bardzo często oddaje głos samym bohaterom-uczestnikom wydarzeń. Tak, że to oni przejmują po części funkcję narratora
Przyjrzyjmy się pod tym kątem
Zamieszczenie Czesława Tańskiego w gronie najwybitniejszych Rycerzy biało-czerwonej szachownicy nie będzie chyba błędem, mimo że założeniem moim jest pisać wyłącznie o polskich pilotach samolotowych, pozostawiając postaci naszych słynnych szybowników, baloniarzy i skoczków spadochronowych na inną okazję
B. Arct, „Rycerze…”, s. 9. [14].
Rycerze biało-czerwonej szachownicy okazują się zatem nie tylko zbiorem paradokumentalnych narracji o tematyce lotniczej i wojennej. Jeśli procesu lektury tego tomu nie ograniczymy wyłącznie do prześledzenia zawartości fabularnej poszczególnych reportaży, do poziomu tematyki, lecz zwrócimy uwagę na sposób, w jaki się tu opowiada oraz kompozycję poszczególnych „utworów składowych”, jak i całości książki – dostrzeżemy także literackie walory zbiorku, a także znajomość literackiego rzemiosła jego autora.
Artykuł opublikowany w:
Bezpieczeństwo. Edukacja. Kultura i społeczeństwo. Księga jubileuszowa profesora Jerzego Kunikowskiego w 65. rocznicę urodzin, pod redakcją naukową J. Gmitruka, ks. R. Krawczyka i T. Zacharuk, Muzeum Historii Polskiego Ruchu Ludowego w Warszawie, Instytut Historii, Instytut Pedagogiki Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach, Warszawa – Siedlce 2010, s. 697–703.