15.02.2021

Metanoia

Wiersz ze zbioru Z Księgi Przejścia.

Być drogą pośród łąk, kwitnącym liliowo

chabrem, pąsowym owocem głogu. Być

trawą pod stopami, pokrętnym nurtem rzeki,

tym samym i nowym wciąż świętem wędrówki.

Być trzciną przybrzeżną, drobniutkim drżeniem fal

w słońcu południa, wiatrem, co marszczy wodę.

Być przewoźnikiem promu, zgarbionym

starcem o krzepkich barach i liną, wyprężoną

pod ciężarem krypy. I jeszcze tym dwojgiem

spracowanych ludzi, przeprawiających się

na drugą stronę po skoszeniu łąki nad rzeką.

Być parą białych łabędzi na ciemnych wodach

dopływu, szumem starego dębu i skwirem jaskółek

nad głową. Wierzyć, że ciągle tu są – chociaż

wkrótce jesień – i dzień po dniu stawać

pod otwartym ich lotem niebem. Być tym jedynym,

ostatnim dniem lata, ostatnią nocą, wrzaskiem kota

w ciemności, wysoką pełnią księżyca.

Wierzyć u progu snu w nieśmiertelność świtu

i wejść – z zamkniętymi oczami – w światło

nowego poranka. Iść, ciągle wierząc, po strunie

wszechświata tak małej, że niewymierzalnej.

Nie będąc już – być bijącym wciąż tętnem

                                                        pracowitego zachwytu.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Adriana Szymańska, Metanoia, Czytelnia, nowynapis.eu, 2021

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...