U Pawła Hertza wyczytałem wyjątkowe i celne rozpoznanie tego, co jest poezją. Eseista i krytyk uważa, że forma, kształt, konstrukcja poezji jest rzeczą ważną, lecz nie tak ważną jak to, co się za nią kryje. Prawdziwa poezja, według niego, jest ostatnią cienką przegrodą między nami i światłem. Oczywiście, przegroda rzuca cień, ale przecież najlepiej rozmyśla się w cieniu. Tak, poezja nie jest ucieczką od, jest zbliżaniem do. Do czego? Do światła świata. Do rzeczywistości, czyli świecenia rzeczy i zjawisk. Słowa Pawła Hertza utwierdzają mnie w moich poszukiwaniach i drodze, którą pokonuję jako poeta. Zadebiutowałem tomikiem zatytułowanym Do światła, pod koniec sierpnia 2016 roku opublikowałem wybór wierszy Pocałuj światło. A więc z tęsknoty za światłem doszedłem do jego ucałowania. Herbert debiutował wierszami pod tytułem Struna światła, pierwszy tom Miłosza wydany na emigracji nazywał się Światło dzienne. Rilke pisał o „przegubach światła”, Saint-John Perse – „pasiekach światła”, w jednym z wierszy Ungaretti donosi o świetle wewnętrznym, o kimś uzbrojonym w wewnętrzną lampę. W Hymnach do nocy Novalisa „Gdzie indziej/ Światło rozbiło/ Wesołe namioty”. I „Czy nie wróci już nigdy/ Do swoich wiernych dzieci” – pyta poeta. Niekiedy powraca. Jest go pełno w moim wierszu, gdy z wiadra wylewa się na podwórze. Ufam, że konstrukcja metafzyczna świata, jeśli takowa istnieje, wyposażona jest w światło. Uderz we mnie, konstrukcjo!
Cały esej w załączonym pliku .pdf
Esej pochodzi z książki: Konstelacja Topoi. O rzeczach najważniejszych. Wybór tekstów krytycznych, wstęp i redakcja Adrian Gleń, Towarzystwo Przyjaciół Sopotu, Biblioteka "Toposu", Sopot 2018.