Kasztany (zamiast reportażu)
Na początku nie było żadnych aspektów politycznych
tylko kwitły kasztany
i cisza
czy nie wzrusza ust gdy gniew ogarnia smutek
na ścianach
klepsydry
zmarł tragicznie na skutek zmasakrowania
Do kości do trzewi do pierwszego oddechu
Autobusy mkną pełne pożaru
i tylko nadal kwitną kasztany
matka mdleje w oknie
w trumnie zgasło słońce
oto jak umiemy zabijać perfidnie
tę umiejętność opanowaliśmy do perfekcji
a tak niewiele potrzeba by pokochać śmierć
w tłumie oszalałym
i ten jedyny cień wyrastający dumnie pod stopami
gdy po każdej stronie kwitną kasztany
kamienie spowite w mroku
w zdumionym milczeniu kondukt pogrzebowy
na początku nigdy nie ma aspektów politycznych
tylko przypadek
ofiary
co potem
zamazane perspektywy
powszechna ślepota
modlitwy
jeszcze oddychamy
jeszcze pragniemy deszczu
18.5.83