Nowy Napis Co Tydzień #107 / Habsburski łącznik. Recenzja książki Larry’ego Wolffa „Idea Galicji”
Tam nasz początek. Na próżno się bronić,
Próżno wspominać daleki Wiek Złoty.
Nam raczej przyjąć i uznać za swoje
Wąsik z pomadą, melonik na bakier
I tombakowej brzękanie dewizkiC. Miłosz, Traktat poetycki [w:] tegoż, Wiersze wszystkie, Kraków 2018, s. 399. [1].
Badaczom Europy Środkowej Larry’ego Wolffa nie trzeba przedstawiać. Od kilkudziesięciu lat zajmuje się historią naszej części kontynentu, a dokładniej rzecz ujmując, sposobami konstruowania pojęć wschodniości i zachodniości w odniesieniu do Europy, jak można przeczytać w notatce biograficznej zamieszczonej na stronie Uniwersytetu Nowojorskiego
Na przestrzeni dziesięciu rozdziałów amerykański historyk opisuje powstanie, ewolucję, zmierzch oraz życie po życiu idei Galicji, konstruktu polityki habsburskiej doby nowoczesnej. Czytelnik otrzymuje zatem nie tyle kolejną pozycję z zakresu historii politycznej, ile studium geografii wyobrażonej. Jak przyznaje sam autor, książka stanowi kontynuację Wynalezienia Europy Wschodniej
Zrozumiałe jest zatem, że Wolff zaczyna swój opis nie od przedstawienia okoliczności pierwszego rozbioru, lecz od pokazania, jak kraina wymyślona dla uzasadnienia terytorialnych roszczeń Wiednia nabierała politycznej konkretności w przeciągu zaledwie dwóch dekad oraz jak proces ten warunkowały mesjanistyczne ciągoty józefinizmu
W kolejnych rozdziałach (3 i 4) amerykański historyk opisuje przebieg owego procesu oraz pokazuje jego następstwa, nie tylko dla Europy Środkowej. Posiłkując się różnorodnym materiałem źródłowym (wspomnienia, dzieła literackie czy prace naukowe) pokazuje, że idea Galicji zawdzięczała swoją trwałość nie tylko staraniom austriackich władz, ale też samym Galicjanom. Z jednej strony niepodzielność prowincji (a trzeba przypomnieć, że widmo podziału wisiało nad nią aż do końca istnienia monarchii) była dla przedstawicieli lokalnej szlachty rękojmią ciągłości idei Rzeczpospolitej. Niezamierzoną konsekwencją tego podejścia, jak przekonująco argumentuje autor, było zatarcie granicy między polskością a galicyjskością. To, co z początku było konserwatywną z ducha obroną ciągłości instytucjonalnej przed rewolucyjnym zapałem józefinizmu (Magna Charta Ossolińskiego z 1790 roku), z biegiem czasu zaczęło oznaczać utrzymywanie status quo. Inaczej mówiąc, zgoda na zmianę formy Galicji oddalałaby wizję odbudowy Rzeczpospolitej, a to z kolei powodowało, że ta pierwsza potwierdzała swoje istnienie kosztem tej drugiej
Jednak ów splot różnorodnych tożsamości i wyobrażeń miał jeszcze jeden zaskakujący skutek – sprawił, że Galicja mogła zamienić się w mit, o czym traktują dwa ostatnie rozdziały (9 i 10). Była bowiem nie tylko (podwójnym czy nawet potrójnym, uwzględniając perspektywę ukraińską i syjonistyczną) Piemontem, ale też realną przestrzenią, którą każda ze stron uważała za własną, stając się ostatecznie, pozytywnym bądź negatywnym, punktem odniesienia dla zjawisk tak różnych, jak izraelska literatura, hollywoodzkie kino czy ukraińskie malarstwo
Opisanie meandrów galicyjskości było możliwe dzięki temu, że autor przyjął obiektywizującą pozycję zewnętrznego obserwatora, wymijając w ten sposób rafy partykularyzmów narodowych historiografii oraz unikając tak charakterystycznego dla studiów postzależnościowych quasi-religijnego moralizującego tonu
Niewątpliwą słabością książki jest nieuwzględnienie roli polskich polityków, takich jak hrabia Kazimierz Badeni czy Julian Dunajewski, piastujących najwyższe urzędy w Austro-Węgrzech
Uderza również brak wzmianek o galicyjskich Żydach w Wiedniu, żeby przywołać tylko najbardziej rozpoznawalne nazwiska Moritza Szepsa i jego córki Berty Zuckerkandl-Szeps
Mimo sygnalizowanych wyżej braków, książka Wolffa stanowi dobry punkt wyjścia do refleksji nad współczesną polskością czy szerzej – tożsamością narodową. Zmusza bowiem do zmierzenia się z jednym z najważniejszych pytań filozofii polityki: co konstytuuje wspólnotę polityczną? Lekcja Galicji może być tu niezwykle pomocna, ponieważ dobrze obrazuje twórcze napięcie między konstruktywistycznym a esencjalistycznym pojmowaniem wspólnot politycznych. Nawet jeśli odwoływano się do jakiejś tradycji państwowej (Księstw Ruskich czy Rzeczpospolitej), to w efekcie powstawała nowa wspólnota. W końcu przedrozbiorowa republikańskość była doświadczeniem jednej warstwy społecznej, ale dopiero wyjęta z pierwotnego kontekstu stała się jednym z fundamentów nowoczesnej polskości.
Galicja to tygiel kultur wreszcie. Nie tyle miejsce wielu tożsamości, ile tożsamości polifonicznych
Larry Wolff, Idea Galicji. Historia i fantazja w kulturze politycznej Habsburgów, tłum. T. Bieroń, Międzynarodowe Centrum Kultury, Kraków 2020.
Przypisy
- C. Miłosz, Traktat poetycki [w:] tegoż, Wiersze wszystkie, Kraków 2018, s. 399.
- https://as.nyu.edu/content/nyu-as/as/faculty/lawrence-wolff.html [dostęp: 06.03.2021].
- W przeciwieństwie do oryginalnego wydania, na okładce widnieje nie fotografia personifikacji Galicji z gmachu dawnego Sejmu Krajowego (obecnie budynek Uniwersytetu Lwowskiego), lecz swoisty palimpsest, na który składają się fragmenty afiszy i innych druków. Taki zabieg bardziej uwypukla kwestie związane z pamięcią o Galicji i jej funkcjonowaniem we współczesnych narodowych narracjach historycznych.
- L. Wolff, Wynalezienie Europy Wschodniej. Mapa cywilizacji w dobie Oświecenia, Kraków 2020.
- L. Wolff, Idea Galicji. Historia i fantazja w kulturze politycznej Habsburgów, tłum. T. Bieroń, Kraków 2020, s. 18–19.
- Tamże, s. 23.
- Tamże, s. 25.
- Tamże, s. 23.
- Jak zauważa Brian Porter-Szűcs, Konstytucja 3 maja oraz Uniwersał połaniecki stanowią akty założycielskie nowego typu państwa, które mogło stać się przedmiotem realnych aspiracji politycznych dlatego, że zaczęło się formować u progu epoki nowoczesnej. Tenże, Całkiem zwyczajny kraj. Historia Polski bez martyrologii, Warszawa 2021, s. 30.
- Por. L. Wolff, Idea Galicji…, s. 70–79, 324.
- Tamże, s. 292.
- Tamże, s. 459.
- Tamże, s. 419.
- Tamże, s. 596–618.
- P.M. Judson, Imperium Habsburgów. Wspólnota narodów, tłum. S. Patlewicz, Warszawa 2017, s. 14.
- D. Uffelmann, Polska literatura postkolonialna. Od sarmatyzmu do migracji poakcesyjnej, Kraków 2020, s. 720.
- O dylemacie zaangażowania uczonego pisał przejmująco swego czasu Erwin Panofsky: „Obserwator może tylko podnieść alarm. By zaś mógł przynajmniej tyle uczynić, musi trwać na posterunku w swej wieży”. Por. Tenże, W obronie wieży z kości słoniowej [w:] Studia z Historii Sztuki, Warszawa 1971, s. 378–386.
- Por. L. Wolff, Idea Galicji…, s. 556.
- Nawet uwzględniając słuszne skądinąd spostrzeżenie Andrzeja Walickiego, że na nowoczesne rozumienie polskości, obok romantycznej i endeckiej, składa się tradycja republikańska I Rzeczpospolitej, to już sam fakt wielości źródeł tożsamości politycznej Polaków powoduje, że trudno mówić o prostej kontynuacji. Posługując się przenośnią, Mickiewicz i Dmowski mogliby się nie dogadać z Zamojskim, nie tylko z powodu ewolucji polszczyzny. Więcej: A. Walicki, Trzy patriotyzmy: trzy tradycje polskiego patriotyzmu i ich znaczenie współczesne, Warszawa 1991. Inną kwestią jest utożsamienie Polski z Rzeczpospolitą Obojga Narodów, które w gruncie rzeczy uprawomocnia współczesne narracje postkolonialne upatrujące w tradycji szlacheckiej „polskiej kolonizacji” tak zwanych Kresów.
- Por. W. Łazuga, Kalkulować: Polacy na szczytach c.k. monarchii, Poznań 2013; D. Szymczak, Galicyjska „ambasada” w Wiedniu. Dzieje ministerstwa dla Galicji 1871–1918, Poznań 2013.
- J. Purchla, Posłowie [w:] L. Wolff, Idea Galicji…, s. 631.
- Nawiasem mówiąc, uwzględnienie roli Galicjan w życiu Wiednia oraz pozytywnej roli stolicy imperium w formowaniu kultury galicyjskiej podważałoby dominujące narracje w polskiej historiografii.
- Lanckoroński odpowiadał między innymi za zakupy do państwowych kolekcji sztuki. Hrabia angażował się również w sprawy dotyczące wiedeńskiej architektury. Więcej: J. Winiewicz-Wolska, Karol Lanckoroński i jego wiedeńskie zbiory, Kraków 2010.
- Wolff rozpatruje obecność galicyjskich Żydów w stolicy monarchii właściwie wyłącznie w kontekście zawiłości kwestii asymilacyjnych (s. 360). Moritz Szeps był przyjacielem następcy tronu Rudolfa i jednym z ważniejszych dziennikarzy liberalnych, założycielem opiniotwórczego „Neue Wiener Tagblatt”. W salonie Berty Zuckerkandl spotykali się najwybitniejsi przedstawiciele wiedeńskiej moderny i medycyny, poszukujący odpowiedzi na pytanie o to, jak funkcjonuje ludzki mózg, w jakiej pozostaje relacji do umysłu oraz jak działa proces percepcji. To tam po raz pierwszy padł pomysł zawiązania Wiedeńskiej Secesji. Sama Berta sprzyjała sprawie polskiej i była wielką admiratorką twórczości Wyspiańskiego. W jej rodzinnym domu miano mówić po polsku. A. Baranowa, Krytycy wiedeńscy o „Sztuce” – Ludwig Hevesi, Hermann Bahr, Berta Zuckerkandl [w:] Stulecie Towarzystwa Artystów Polskich „Sztuka”, red. A. Baranowa, Kraków 2001, s. 72–73. Mimo znaczącego zaangażowania w polskie życie kulturalne w Galicji, Berta Zuckerkandl nie doczekała się osobnej monografii w języku polskim. Najobszerniejszą wzmiankę można znaleźć u Romana Taborskiego. Tenże, Polacy w Wiedniu, Wrocław 1992, s. 161–162.
- J. Purchla, Posłowie [w:] L. Wolff, Idea Galicji…, s. 641–642.
- Symptomatyczny jest tu casus nieopisywanego przez Wolffa Józefa Mehoffera, potomka austriackich urzędników o morawskich korzeniach. Pamiętany obecnie głównie ze znajomości ze Stanisławem Wyspiańskim, był w swoim czasie uznanym polsko-austriackim malarzem. Ludwig Hevesi, jeden z najważniejszych wiedeńskich krytyków doby fin de siècle’u, określił go mianem „najpotężniejszego kolorysty monarchii”. Por. L. Hevesi, Modern Painting in Austria [w:] The Art-Revival in Austria, red. C. Holme, London–Paris–New York 1906, s. VIII. Dziadek malarza, Joseph von Mehoffer, był naczelnym niemieckojęzycznego krajoznawczego pisma „Galicja”. Więcej: L. Wolff, Idea Galicji…, s. 193. Sam Mehoffer w obrazie W laurowej Sali czynił aluzję do związków z Wiedeńską Secesją, umieszczając charakterystycznie kuliście przycięte drzewka za siedzącą postacią. Jednakże w późniejszych opracowaniach ów wiedeński kontekst znika i Mehoffer rozpatrywany jest jedynie w kontekście młodopolskim. Informację tę zawdzięczam profesor Dorocie Kudelskiej z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
- Chodzi tu zarówno o Polaków czy Węgrów żyjących na terenach naszej części Europy, ale także emigrantów żyjących na Wyspach Brytyjskich i w Skandynawii, których obecności współczesna polska kultura właściwie nie zauważa.