Nowy Napis Co Tydzień #111 / Okna kontaktu. O miejscach, w których powieści Stanisława Lema spotykają się z dyskursami posthumanizmu
Scenariusze spotkania z nie-ludzkim
Kwestią możliwości nawiązania przez Ziemian kontaktu z innymi niż ludzie istotami rozumnymi zamieszkującymi planety naszej galaktyki Stanisław Lem zajął się w trzeciej części Summa technologiae
Summa technologiae to zbiór esejów filozoficznych Lema, w których jednocześnie zajmuje się on zgłębianiem pytań o możliwe ścieżki rozwoju technologicznego i naukowego ludzkości, ich konsekwencje etyczne oraz moralne, i przedstawianiem tego, co można nazwać ówczesnym stanem wiedzy dotyczącym właśnie nauki i technologii. Wywody na temat możliwości kontaktu z „obcymi” nie są więc tutaj atrakcyjnymi fikcjami. Mają mocne oparcie w palących problemach współczesności i związanych z nimi poszukiwaniach technologicznych. Jak pokazuje jednak Lem, pragmatycznemu sprawdzaniu konkretnych rozwiązań towarzyszy zadawanie pytań o to, kim jest człowiek wobec wszechświata, jak jego dyspozycje, wytwarzające się w interakcjach z otoczeniem, wyposażają go w określone narzędzia poznawcze i jak te narzędzia ograniczają jego dostęp do tego, co nie-ludzkie, ale też nie-ziemskie, a więc radykalnie nieznajome.
Są to pytania obecne w dyskursie filozoficznym Lema, które dziś zadają również posthumanistyczni badacze, filozofowie i artyści. Dostrzegają oni wyczerpywanie się paradygmatu humanistycznego, w obrębie którego człowiek traktowany jest jako miara wszystkich rzeczy, istota o stabilnej tożsamości, odseparowana od wpływów zamieszkiwanego przez niego naturokulturowego środowiska. Jednocześnie – w związku z przyjęciem postawy krytycznej wobec antropocentrycznego humanizmu – poszukują alternatywnych sposobów myślenia o relacjach ludzi z tym, co nie-ludzkie
Myśl Lema i refleksja posthumanistyczna mają jeszcze jedną istotną cechę wspólną. W ramach produkowanych przez nie dyskursów zaciera się granica między praktyką artystyczną (w przypadku autora Solaris – literacką) i nauką. Podziały dyscyplinarne, charakterystyczne dla nowoczesnych systemów produkcji wiedzy, jawią się dziś nie jako to, co stymuluje jej rozwój, ale to, co uniemożliwia zawiązywanie sojuszy służących na przykład ograniczaniu negatywnych skutków antropogenicznych zmian środowiska. Zaangażowanie wyobraźni, a nie tylko technonauki, w poszukiwanie bardziej przyjaznych sposobów bycia z innymi to jeden z istotnych celów projektów podważających nowoczesne podziały na teorię i praktykę oraz humanistykę i nauki ścisłe. Myśl posthumanistyczna, stymulowana wzrostem świadomości na temat skutków kryzysu ekologicznego, rzadko zajmuje się skalą kosmiczną, którą tak chętnie wykorzystywali i wykorzystują twórcy literatury science fiction. Może jednak – jak postaram się pokazać – korzystać z takiej literatury jako dostarczycielki refleksji o relacjach ludzi z tym, co nie-ludzkie, oraz źródła inspiracji do spekulowania na temat możliwych przyszłości. W ramach niniejszego artykułu interesować będzie mnie również performatywny potencjał tworzonej przez autora Solaris fantastyki naukowej, wykorzystywany obecnie przez twórców teatru i tańca adaptujących jego teksty na potrzeby sceny.
Dyskursywna działalność Lema, z zajmującą w niej centralne miejsce Summą, stanowi stosunkowo niewielką część jego twórczości, w której dominują słynne powieści, czyniące z pisarza klasyka fantastyki naukowej. Fiasko, ostatni fikcjonalny tekst pisarza, nie należy do ścisłego kanonu jego pisarstwa, obejmującego takie książki jak Solaris, Cyberiada, Eden czy Głos Pana. Choć we wszystkich wymienionych dziełach kwestia kontaktu z tym, co obce, zajmuje centralne miejsce, Fiasko wydaje się przypadkiem szczególnym. Jerzy Jarzębski, redaktor dzieł zebranych Lema, w posłowiu powieści stwierdził, że jest to chyba najbardziej ponury tekst tego autora
Zbieżność refleksji podejmowanej przez Lema w jego filozoficznych esejach z fabułą Fiaska prowokuje do myślenia o nich jako o dziełach komplementarnych, istniejących ze sobą w układzie, w ramach którego diagnozowaną w Summie samotność człowieka w kosmosie autor przekracza w powieściowej fikcji. Przekroczenie to umożliwia myślenie o spotkaniu z tym, co obce, nie w trybie warunkowym, ale całkowicie realnym. Ontologia świata przedstawionego w powieści, choć odmienna od otaczającej nas rzeczywistości, jest bowiem zdolna do generowania problemów, pytań i dylematów, które dyskurs naukowy musi trzymać w odwodzie, dopóki nie pojawią się możliwe do weryfikacji dane o istnieniu cywilizacji innej niż ludzka.
O literaturze science fiction jako polu, na którym można testować rozmaite konfiguracje ontologicznych, epistemologicznych i etycznych konsekwencji spotkania z obcym, pisze między innymi Elana Gomel w swojej książce poświęconej związkom fantastyki naukowej z dyskursami posthumanizmu. Obecna w Science Fiction, Alien Encounters and the Ethics of Posthumanism
Badaczka wyróżniła trzy modele interakcji pomiędzy ludźmi i nie-ludźmi obecne w powieściach SF. Pierwszy – i najbardziej popularny – określa zaczerpniętym z tytułu sławnej powieści H.G. Wellsa mianem „wojny światów”. W tym przypadku konfrontacja wiąże się z zajęciem pozycji wrogości i walką, w której zwyciężyć może tylko jedna strona. Drugi model, oparty na asymilacji, Gomel odnajduje na przykład w trylogii Octavii Butler Lilith’s Brood. Warunkiem zachodzącego w tym modelu mieszania się populacji ludzi i obcych jest istnienie między nimi podobieństwa. W modelu trzecim, transformacyjnym, inność obcego ma tak radykalny charakter, że zmusza ona ludzi do modyfikacji schematów reprezentacji i komunikacji, a także podważa ich podstawową wiedzę o nich samych. Właśnie do tego modelu Gomel zalicza Fiasko oraz inne powieści Lema.
Ludzie, nie-ludzie i fiasko komunikacji
Fabuła ostatniej powieści Lema podzielona jest na dwie części, których czas akcji oddziela od siebie dystans około stu lat. W pierwszym rozdziale poznajmy Angusa Parvisa, astronautę uczestniczącego w misji ratunkowej na planecie Tytan. Parvis przybył tam, żeby odszukać zaginionych członków poprzedniej ekspedycji. Z ratownika sam jednak staje się ofiarą, kiedy awaria sprzętu zmusza go do przerwania poszukiwań i użycia witryfikatora – maszyny pozwalającej błyskawicznie wprowadzić ciało w stan zamrożenia, umożliwiający jego późniejsze „wskrzeszenie”. Akcja kolejnych rozdziałów toczy się już po upływie stulecia, kiedy załoga statku „Eurydyka”, zabrawszy z Tytana zamrożone ciała, opracowuje strategię przywrócenia ich do życia. Poziom zniszczenia organów spowodowany przez prymitywne maszyny zamrażające zmusza astronautów do „złożenia” jednego człowieka z części pochodzących z dwóch ciał. W ten sposób do załogi dołącza Marek Tempe.
Fokus opowieści, spoczywający w pierwszym rozdziale na głównym bohaterze, szybko przenosi się na cel misji „Eurydyki”, a więc nawiązanie kontaktu z cywilizacją zamieszkującą planetę Kwinta. Pokojowa komunikacja, na którą liczą Ziemianie, przeradza się w manifestację siły i atak. Prowadzone na odległość badania planety nie przynoszą żadnych pewnych informacji. Wszechobecność zaawansowanej technologicznie broni prowokuje załogę do spekulacji, że na Kwincie trwa konflikt pomiędzy dwoma wrogimi stronnictwami. Nie będąc w stanie wymusić komunikacji na Kwintanach, astronauci decydują się na „demonstrację siły”. Doprowadzają księżyc Kwinty do eksplozji, co – wbrew wcześniejszym przypuszczeniom – wywołuje zniszczenia na planecie. Członkowie załogi miotają się pomiędzy chęcią zaniechania wszelkich działań (do tej pory obracają się one bowiem w destrukcję) a poczuciem obowiązku wobec Ziemian, którzy zlecili im realizację misji. Ostatecznie Kwintanie godzą się na przybycie wysłannika z „Eurydyki”. Tempe na pokładzie rakiety o nazwie „Ziemia” wyrusza na Kwintę. Po wylądowaniu w wyznaczonym do tego kwartale nie może odnaleźć mieszkańców planety. Wychodzi poza obszar oznaczony jako bezpieczny, a kiedy już wie, że nie zdoła wrócić na swój statek, uświadamia sobie, iż zobaczył obcych, choć na początku nie był w stanie ich rozpoznać.
Fiasko posiada dwie główne osie fabularne. Pierwsza opiera się na losach głównego bohatera, a druga odpowiada dramaturgii spotkania Ziemian z obcymi. Obie prowokują do uruchomienia interpretacji posthumanistycznych. Nie można w jednoznaczny sposób utożsamić ze sobą Angusa Parvisa i Marka Tempe. Kiedy po dewitryfikacji mężczyzną zajmują się członkowie załogi „Eurydyki”, sugerują mu oni, że nazywa się Parvis lub Pirx (tak oznaczone zwłoki znaleziono na Tytanie). Bohater nie potrafi jednak przypomnieć sobie, jakie nazwisko nosił, zanim użył witryfikatora. Jego ciało składa się z organów należących do obu odnalezionych na Tytanie astronautów. Jako efekt połączenia biologicznych tkanek pochodzących od dwóch osób oraz interwencji zaawansowanej technologii stanowi ono wyzwanie dla myślenia o bohaterze jako stabilnym podmiocie, którego konstytucja psychiczna może znaleźć oparcie w „naturalnej” biologiczności. Ciało bohatera Fiaska jest post-ludzkie, technologia nie stanowi dla niego przedłużenia, ale „nowy początek” i warunek funkcjonowania. Marek Tempe wyruszył na spotkanie z nie-ludzkim, ale to, co nie-ludzkie, było również konstytutywnym elementem jego samego.
Oś fabularna związana z losem bohatera i jego radykalnymi transformacjami zostaje przez Lema doprowadzona do ekstremum w zakończeniu książki, w której Tempe ryzykuje życie, żeby spotkać się z Kwintanami. Elana Gomel pisze o tym momencie jako ostatecznym przekroczeniu przez bohatera ograniczeń ludzkiej kondycji, co pozwala jej zakwestionować prawdziwość zawartego w tytule powieści określenia na rezultat misji „Eurydyki”. Interpretacja Gomel nie idzie w stronę martyrologiczną – nie twierdzi ona, że astronauta poświęca życie, żeby nawiązać kontakt z obcymi. Badaczka uważa natomiast, że wyjście poza obszar, gdzie Marka ochraniają technologiczne procedury bezpieczeństwa oraz przyswojone w procesie socjalizacji schematy poznawcze, jest jednocześnie otwarciem szansy na nawiązanie kontaktu z istotami wcześniej dla niego niedostrzegalnymi, bo nieprzypominającymi ludzi.
Lem rozwija drugą oś fabularną, wprowadzając szereg spotkań z tym, co obce, których kulminacją jest moment zyskania przez bohatera świadomości, że zobaczył Kwintan. Domenę obcości we Fiasku stanowią nawet najbardziej podstawowe elementy świata przedstawionego – czas i przestrzeń. Przyszłość, w której możliwe są operacje taka jak misja „Eurydyki”, być może jest tą, do jakiej obecnie zmierzamy, inwestując ogromne sumy w rozwój technologii kosmicznych oraz prowadząc badania astronomiczne, ale wydaje się, że na razie nie widać jej na horyzoncie.
W pierwszym rozdziale powieści odnaleźć można fascynujący opis krajobrazu Tytana, który – nie podlegając narzuconemu przez ewolucję imperatywowi użyteczności – zachwyca różnorodnością kształtów i faktur, nie będąc jednocześnie przestrzenią rozwoju życia mogącego to miejsce zagospodarować. Tytan to pierwsza planeta przedstawiana czytelnikom. Nie została ona przekształcona przez człowieka ani żadną inną cywilizację. Ostatnią scenerię Fiaska stanowi natomiast Kwinta, ukształtowana przez technologiczne rozwiązania stworzone przez jej mieszkańców i zniszczenia spowodowane działalnością Ziemian. Miejscem najczęściej opisywanym w powieści nie jest jednak żadna z planet, ale pokład „Eurydyki”, statku kosmicznego, który przy próbie wyobrażenia go sobie przytłacza nadmiarem różnorodnych przestrzeni wewnętrznych. Mieszczą się w nim komory skrywające mniejsze pojazdy kosmiczne, kabiny astronautów, sala teatralna czy centralne pomieszczenie, gdzie znajduje się komputer sterujący. Choć Ziemia stanowi dla „Eurydyki” istotny punkt odniesienia, to w miarę rozwoju akcji statek funkcjonuje coraz bardziej jako całkowicie autonomiczna i samowystarczalna przestrzeń.
Powszednim wariantem spotkania załogi z tym, co nie-ludzkie, są odbywane regularnie narady z GOD-em, komputerem pokładowym zdolnym do podejmowania kluczowych decyzji strategicznych, kalkulowania poziomu ryzyka związanego z określonymi posunięciami, a także oceny stanu psychicznego bohaterów oraz ich dyspozycji w działaniu. Choć GOD prowadzi rozmowy z załogą w tak swobodny sposób, że może nam się wydawać, iż jest jednym z jej ludzkich członków, to często ujawnia odmienność swojej natury – zdolność dystansowania się od wszelkich procesów decyzyjnych i nieulegania wątpliwościom. Komputer pokładowy jest obcością oswojoną, której obecność wywołuje w grupie napięcia, ale ostatecznie na bardzo podstawowym poziomie umożliwia jej działanie. Obcość Kwintan stanowi inny przypadek. Załoga stopniowo zbliża się do innych w przestrzeni kosmicznej, ale do samego końca pozostaje oddzielona od nich barierą poznawczą.
Tym, czego oczekują od mieszkańców obcej planety Ziemianie – i czego brak prowadzi ostatecznie do skierowanego w stronę obcych ataku – jest wzajemność kontaktu realizowanego według ludzkich schematów działania. Sygnał o chęci nawiązania komunikacji powinien spotkać się z odpowiedzią aprobatywną lub odmowną. Oczekiwaną reakcją na otrzymanie wiadomości jest wysłanie informacji zwrotnej. Skutkiem ataku może być poddanie się lub walka. Myślenie o możliwości porozumienia z Kwintanami w systemie binarnych opozycji wydaje się istotnym powodem sprawiającym, że misja nie ma szans na powodzenie. Lem, kreśląc oszałamiający obraz rozwiniętej przez ludzi technologii kosmicznej, umożliwiającej fizyczne zbliżenie się do mieszkańców odległej planety, jednocześnie z rezygnacją konstatuje, że nie jesteśmy w stanie spotkać się z czymś, co nie przypomina nas samych. Schemat kosmicznej wyprawy, której punktem wyjścia jest chęć odkrycia oraz poznania Kwinty, a punktem dojścia jej zniszczenie i fiasko kontaktu z zamieszkującymi ją istotami, w ponury sposób odzwierciedla historię odkryć, jakich dokonywały europejskie imperia na przełomie XV i XVI wieku. Nie przez przypadek zresztą posthumanizm wpisuje się w nurty myślowe, opatrywane przedrostkiem post-, takie jak postmodernizm czy postkolonializm, które w krytyczny sposób zajmują się dziedzictwem poprzedzających je formacji. Tak jak studia postkolonialne wyrosły na gruncie „urządzonym” przez epokę kolonialnych podbojów realizowanych przez kraje europejskie, tak posthumanizm pojawił się w momencie, kiedy humanizm i antropocentryzm ciągle rządzą zbiorową wyobraźnią i kształtują działania jednostek oraz zbiorowości.
To, że Lem jako pisarz koncentruje się na ludzkich członkach załogi „Eurydyki” i głównie ich działania opisuje we Fiasku, nie zamyka wcale możliwości posthumanistycznej lektury tej powieści – podobnie zresztą jak innych książek tego autora. Usytuowanie narratora na pozycji człowieka – kogoś posiadającego ludzkie możliwości intelektualne i percepcyjne, a także procedury poznania i działania – przy jednoczesnym umieszczeniu obcych w ślepej plamce opowieści, poza literacką reprezentacją, uwypukla wyzwania stające przed tymi, którzy pragną przekroczyć antropocentryczny paradygmat humanizmu.
Jak zauważyła Rosi Braidotii, jedna z najważniejszych posthumanistycznych filozofek, wiara w to, że jesteśmy w stanie mocą jednej decyzji odrzucić paradygmat humanistyczny ze wszystkimi jego implikacjami jest – paradoksalnie – ściśle osadzona właśnie w tym paradygmacie
Spotkanie z nie-ludzkim – zwierzęcym, roślinnym, technologicznym – posiada potencjał inicjowania relacji, które nie będą opierać się na chęci narzucenia dominacji, destrukcji albo eliminacji różnicy. To właśnie różnica jest obietnicą możliwości transformacji ludzkiego podmiotu. Nie pozwala ona bowiem na rozumienie wszystkiego jedynie przez odniesienie do człowieka oraz zatrzymuje pokusę odnajdywania do niego podobieństw. Spotkanie z tym, co jest dla nas obce, wymaga rewizji własnych przyzwyczajeń i zrobienia kroku w stronę, w którą wcześniej nawet nie spoglądaliśmy, bo sytuacja od nas tego nie wymagała. W geście afirmacji różnicy Braidotti postuluje porzucenie tych propozycji myślenia posthumanistycznego, w których nadzieje pokłada się w rozszerzeniu kondycji ludzkiej na inne organizmy i byty nieorganiczne. Z kolei Gomel proponuje odejście od empatii jako jedynego modelu bycia w relacji z innymi. Postawę etyczną należy według niej uruchamiać również wobec tych bytów, których obcość nie pozwoli nam nigdy na całkowite zrozumienie ich sposobów funkcjonowania w świecie, a co za tym idzie, współodczuwanie z nimi. W propozycjach obu autorek konieczne staje się zaprzestanie poszukiwania podobieństw czyniących z tego, co nie-ludzkie, to, co prawie-ludzkie. Pożądane jest za to ćwiczenie się w otwartości na to, co pozostaje dla nas radykalnie obce, oraz kształtowanie własnych sposobów bycia i procedur poznawania w stosunku do tej radykalnej obcości.
Eksperymentowanie z Fiaskiem
Braidotti i Gomel traktują sztukę, filozofię oraz literaturę jako dziedziny myślowych eksperymentów, które mogą prowadzić do wyłonienia się nowych, post-ludzkich podmiotów. Rosnące zainteresowanie polskich artystów działających w polu sztuk performatywnych myślą posthumanistyczną wskazuje na to, że teatr i taniec jako „stare media” również stają się polem stawiania pytań o relacje człowieka z nie-ludzkim otoczeniem w kontekście rozwoju technologicznego czy pogłębiających się skutków kryzysu ekologicznego
Najciekawszym aspektem spektaklu jest w moim przekonaniu sposób kształtowania tego, co za Donną Haraway, jedną z pionierek myśli posthumanistycznej, można nazwać materią opowieści
W spektaklu teatralnym materia opowieści nie ogranicza się do tkanki literackiej. Składa się na nią również to, co wizualne, faktury, kolory, rozwiązania techniczne, scenografia, choreografia, obecność i gra aktorów, muzyka i światło. Jeśli przyjmiemy za Haraway przekonanie, że ma znaczenie, jakich materii używamy do opowiadania historii i idei, warto uważnie przyjrzeć się przynajmniej kilku z wymienionych wyżej elementów przedstawienia, które aktywnie wpływają na to, dokąd podąża przechwycona przez artystki myśl Lema.
We Fiasku wszyscy ludzcy bohaterowie są mężczyznami. Dla osób znających powieść zaskakujące może więc być ujrzenie na scenie aktorek (jednej z nich w roli dowódczyni statku). Szpecht i Jakimiak zrezygnowały również z zachowania w przypadku jednego z członków załogi „Eurydyki” stanu duchownego, który nadał mu Lem. Przesunięcia te, nie będąc problematyzowanymi w samym spektaklu, prowokują do myślenia o tym, gdzie przebiegała granica progresywności myśli autora Solaris i jego wyobraźni. Jeśli jesteśmy w stanie wyobrazić sobie świat, w którym jako ludzkość możemy zbudować statek zdolny dotrzeć do planety zamieszkiwanej przez obcą cywilizację, to wydaje się, że powinniśmy również umieć wyobrazić sobie jako pełnoprawne członkinie załogi kobiety, podejmujące decyzje kluczowe dla przebiegu misji dzięki swoim kompetencjom, wiedzy i odwadze. Podobnie oderwanie pytań natury moralnej i etycznej od postaci duchownego jest świadomym gestem, który unieważnia hegemonię doktryny religijnej w dziedzinie podejmowania decyzji dotyczących życia zarówno ludzkiego, jak i nie-ludzkiego. W strategiach obsadowych oraz dramaturgicznych Szpecht i Jakimiak widać chęć uruchomienia w powieści potencjalności z pozoru w niej nieobecnych, a przez to przekształcenia jej i uczynienia bogatszą.
Jan Simon, autor scenografii i kostiumów do spektaklu, posłużył się estetyką przywodzącą na myśl stare filmy science fiction. W przestrzeni sceny dominują proste, geometryczne kształty, gładkie faktury, wyraziste kolory, głównie należące do palety barw podstawowych. Noszone przez aktorów kostiumy zacierają różnice anatomiczne między przedstawicielami odmiennych płci. Biały kolor kojarzy się ze sterylnością, a pojawiające się na nim kolorowe kształty – linie, kółka, trójkąty – z przyciskami wielofunkcyjnych maszyn. Jest to interesujące, ponieważ twórcy spektaklu podkreślali, że Fiasko to opowieść o przyszłości. Tej przyszłości, która – jak głosi napis pojawiający się na tylnej ścianie sceny podczas rozpoczęcia przedstawienia – została naznaczona obawą, że ludzie jako istoty rozumne są we wszechświecie zupełnie sami. Wyreżyserowanej przez Szpecht opowieści o dalekiej przyszłości towarzyszy retrotropijna wyobraźnia wizualna Simona, który zdaje się sugerować nam, że przyszłość, jako konstrukt czasowy o kolosalnej wadze dla ludzkiej wyobraźni, ma już swoją przeszłość. Zostaje ona z nami w materialnej formie, w postaci starych filmów i powieści fantastycznonaukowych oraz zawartych w nich imaginariów i jako taka budzi ambiwalentną mieszankę uczuć – z jednej strony zdziwienia, a z drugiej czułości wywołanej nieporadnością wyobrażeń.
Wizualną warstwę spektaklu w ciekawy sposób dopełnia i problematyzuje choreografia przygotowana przez Pawła Sakowicza. Jawnie konwencjonalnym rozwiązaniom ruchowym, wykorzystanym w scenie treningu astronautów czy tańca mającego przedstawić Kwintanom historię ludzkości, towarzyszą subtelne ruchowe spekulacje na temat tego, w jaki sposób ludzkie ciało może zachowywać się w kosmosie, a więc w warunkach, do których nie zostało przystosowane. W scenach przedstawiających malejące natężenie pola grawitacyjnego wewnątrz „Eurydyki” aktorzy symulują ruch lewitujących ciał. Siłą rzeczy nie jest to lewitacja, jaką znamy z produkowanych obecnie filmów SF, w których wiarygodność wspomagają zaawansowane efekty generowane komputerowo, dzięki czemu wszyscy bez wysiłku przemieszczają się po wnętrzach statków kosmicznych. „Choreografia lewitacyjna” opiera się na wytężonych, spowolnionych ruchach, wyciąganiu w górę kończyn i niewygodnym opieraniu ciężaru ciała na niewielkich elementach scenografii. Odsłaniając ograniczenia ludzkich ciał i trudność dopasowania ich do futurystycznych wizji, choreografia Sakowicza w najgłębszy sposób pokazuje materialność zmagania się z opowieścią wytwarzaną przy pomocy performatywnego medium.
W stronę nowego czytania tego, co znane
Jednym z najbardziej istotnych odczuć towarzyszących lekturze posthumanistycznych tekstów, zarówno artystycznych, jak i naukowych czy filozoficznych, jest zadziwienie obecnymi w nich próbami zerwania z nawykami myślowymi, na których opiera się antropocentryczny paradygmat humanistyczny i związana z nim tradycja dyskursywna. Braidotti, pisząc o defamiliaryzacji jako najbardziej istotnej strategii krytycznej, wykorzystywanej przez twórców tego nurtu myślowego, zwróciła uwagę na to, w jaki sposób prowokuje ona transformacje naszych sposobów myślenia i działania. Defamiliaryzacja może być również strategią unerwiania na nowo tych tekstów kultury, które wydają się już znane i przypisane do określonego pola znaczeń czy użyć.
W powieściach Lema w domenie tego, co znane, znajdują się „stare pytania”: czy jako istoty rozumne jesteśmy we wszechświecie samotni, czy istnieje transcendencja, jakie są granice rozwoju nauki i technologii, w jakim stopniu jesteśmy w stanie poznać świat. Waga tych pytań i nieujmowanie im – z myślą o komforcie czytelnika – ciężaru, jaki posiadają, zapewniła Lemowi miejsce w kanonie światowej literatury oraz przyczyniła się do przemiany waloryzacji literatury fantastycznonaukowej. Książki Lema, ale także Philipa K. Dicka czy Ursuli K. Le Guin nie są już postrzegane jako literatura niższej kategorii, mniej wartościowa i mniej warta naukowego zainteresowania niż powieść realistyczna.
Z Fiaska, Solaris, Cyberiady da się wyczytać również pytania „nowe”, prowokowane przez rzeczywistość, w której żyjemy dzisiaj. Pytania te pojawią się, kiedy zmienimy skalę przedsięwzięć obecnych w powieściach tego autora, a przez to poddamy defamiliaryzacji obecne w nich schematy fabularne i futurystyczne „dekoracje”. Elana Gomel we wstępie do swojej książki stwierdziła, że „obcy mogą istnieć lub nie istnieć, ale to, co nie-ludzkie, już tutaj [na Ziemi] jest”
W posłowiu do Solaris Jerzy Jarzębski napisał, że ludzie próbujący zrozumieć obcość, jaką jest dla nich Ocean eksplorowanej planety, nie są w stanie jej przeniknąć, a pozostając na powierzchni, czynią sobie z niej zwierciadło. Symptomatyczne i dające nadzieję wydaje mi się to, że we Fiasku – ostatniej fabule Lema – zasada czynienia sobie zwierciadła z tego, co nie-ludzkie, zostaje przez autora zawieszona. Puste miejsce, które pozostawia on w swojej powieści, nie dając nam na pożywkę obrazu Kwintan, pozwala ćwiczyć się w próbie zrozumienia i poszanowania tego, z czym istniejemy w relacji, choć nie jest do nas podobne ani nie daje się podporządkować znanym nam schematom poznania i komunikacji.