*** [Przez progi domów to ziarenko…]
Nie jest straszny dla mnie straszny widok
umarłych. Kiedy się zjawiają
Rilke
Przez progi domów to ziarenko w zanadrzu przynosi śmierć
„zacznie brać już twoją głowę w swoje dłonie” kiedy muszla
Twojego ciała zostanie otwarta jak niebo gwiaździste
Wysokie śniegi katedra w Reims. Widok umarłych niewinny
Jak echo. Oni nas słuchają. Podnoszą rękę do ucałowania
Ufają krasnoludkom z długimi brodami opuszkami palców że:„pokusą zmarłych: mleko i chleb”
Pochwalony niech będzie ten który stworzył sosny i modrzewie
„umarłych, którzy dają siły glebie”
Śmierci – stałem przed tobą jak przed tarczą dworcowego zegara
Przysięgałem że was nie opuszczę święty Syriuszu Gajuszu Juliuszu
Cezarze orły i szpaki kukułki szczury i lisy chrabąszcze
Kiedy wchodziłem na stopnie pulmanowskiego wagonu
Dalekobieżny lokomotyw przetaczanych nocą w falującej
Przestrzeni zamkniętej światłami. Sam w obcym mieście
Za oknami uciekały spóźnione krajobrazy. Staliśmy pod wielkim
Dębem kochany Syriuszu ziarenko śmierci kołysało się w oku
Przez które można było zobaczyć jasne niebo wśród tarasowych
Zboczy. Miłość głęboką jak oddech. Duszę – i dowiedzieć się
Jakiego jest koloru i czy świeci przez skórę
Od urodzenia skazana na prom Charona
Oczy umarłych zwrócone w stronę morza
„pod czułą płytą surowi umarli śpiewają dziecinne piosenki”
Nasłuchują nadejścia Eurydyki przed progiem Hadesu
Śmierci chwałę głosząc (zależnie od stopnia zażyłości)
Szczodrobliwi nad słońca blask i nieba błękit