Nowy Napis Co Tydzień #136 / Miron Białoszewski w Warszawie traumatycznej
Książka Joanny Niżyńskiej Królestwo małoznaczącości. Miron Białoszewski a trauma, codzienność i queer to pozycja ożywcza w perspektywie białoszewskologii, a zarazem inspirująca metodologicznie, zaskakująca błyskotliwością zastosowanych konceptów i metod interpretacyjnych. Pierwotnie rozprawa ukazała się nakładem amerykańskiego wydawnictwa Northwestern University Press pod tytułem Kingdom of Insignificance. Miron Bialoszewski and the Quotidian, the Queer, and the Traumatic (2013). Biorąc książkę do ręki, należy zatem pamiętać, że była ona pisana z myślą o amerykańskich kulturo- i literaturoznawcach i taka też pozostała w autoryzowanym przekładzie Agnieszki Pokojskiej.
Niżyńska przedstawia Białoszewskiego jako twórcę osobnego na tle literatury polskiej, który nie ma antenatów ani pobratymców, jako eksperymentatora, ale nie eskapistę, pisarza ceniącego prywatność, ale nieukrywającego swojej orientacji seksualnej. Przywołany w tytule koncept Janusza Sławińskiego, charakteryzujący Białoszewskiego jako twórcę wycofanego z życia publicznego, który zamyka się w swoim pisarstwie, ulega w Królestwie małoznaczącości przewartościowaniu. Także zakładana w owym koncepcie relacja autor-tekst zostaje zinterpretowana odmiennie. Niespecyficzność autobiografizmu prozy autora – twierdzi Niżyńska – nie polega na równorzędności biografii i tekstu, lecz na ich asymetrii. Autobiograficzne „ja” z życiopisania „jest złudne, przepojone dystansem i ironią wobec własnego statusu w tekście oraz świadomością wielości poziomów autorskiej semiotyzacji”
Podejmując w pierwszym rozdziale temat Pamiętnika z powstania warszawskiego, Niżyńska pokazuje przedtem, jak opisywane przez pisarza wydarzenie było i jest dyskursywizowane w polskiej prozie i historiografii. Na tym tle oczywista staje się oryginalność utworu i wyeksponowana w nim perspektywa cywilna. Przy tej okazji konstruowany jest topos artysty bezkompromisowego – topos zdaniem Barańczaka bardziej chwytliwy w Stanach. Niżyńska zakłada, że Pamiętnik to utwór centralny w twórczości Białoszewskiego, wyraźnie zaznaczając, że nie jest to rozpoznanie oczywiste. Nie do końca: poza przywoływaną Marią Janion moc formacyjną powstania warszawskiego w twórczości poety podkreślał Andrzej Zieniewicz w Małych iluminacjach. O ile jednak Zieniewicz określał wpływ powstania w kategoriach raczej egzystencjalnych i filozoficznych (Heidegger), o tyle Niżyńska posługuje się ujęciem psychologicznym, wykorzystując terminologię pierwotnie funkcjonującą w studiach nad traumą. Podstawą jej interpretacji jest założenie, że Białoszewski wyszedł z powstania straumatyzowany. W tej perspektywie czytany Pamiętnik okazuje się „odtworzeniem zdarzenia traumatycznego”. Taką lekturę tekstu wspierają wypowiedzi Białoszewskiego, który mówił o trudnościach ze znalezieniem formy literackiej, odpowiedniej dla przedstawienia losów powstania (to charakterystyczne dla straumatyzowanych „opóźnienie”), jak i sygnalizował, że pisanie utrudnia mu pewna nadmiarowość wspomnień (to z kolei trudność włączenia traumy do doświadczeń podmiotu i jej językowej reprezentacji). Idąc tym tropem dalej, Niżyńska dochodzi do interesującego wniosku narratologicznego, mianowicie że poetyką Pamiętnika rządzą pamięć traumatyczna i proces przekształcania jej w pamięć narracyjną (proces, który nie ma końca). Na tej podstawie Niżyńska wprowadza kolejne interesujące rozróżnienia w obrębie płaszczyzn narracji i zdarzeń przedstawionych. W obrębie pierwszej płaszczyzny ujawniona zostaje opozycja narrator doświadczony / narrator naiwny; doświadczony ma wydarzenie powstania za sobą i omawia sprawy jego prezentacji w utworze, naiwny werbalizuje przeżywaną traumę w czasie teraźniejszym, wprowadzając czytelnika w codzienność powstania. W obrębie drugiej z płaszczyzn, inaczej niż w dotychczasowych badaniach, autorka typologizuje czas w utworze: rządzi nim dynamika nie dwóch, ale aż trzech płaszczyzn czasowych: „«teraz» wydarzenia traumatycznego, nawracającym «teraz» pamięci traumatycznej oraz dialektyką «teraz i wtedy» pamięci narracyjnej”. Jak widać, w różnych elementach budowy Pamiętnika zastosowana terminologia pozwala uchwycić subtelne, acz znaczące różnice, wyodrębnić płaszczyzny lub instancje nowe, dotąd niedostrzegane w strukturze utworu (a nie przybliżyłem tej interpretacji w całości). Nie są to rozpoznania oczywiste.
W kolejnym rozdziale małe narracje interpretowane są jako teksty o codzienności przesyconej pozostałościami traumy (przypomnę: autorka założyła, że doświadczenie traumy ma charakter zawsze otwarty). Zieniewicz, dla porównania, mierząc wpływ powstania na dalszą twórczość autora, był zdania, że „Wejście w powstanie i we własną podświadomość artystyczną to było jedno”
O kolejnym rozdzialerozprawy w swojej arcyzłośliwej recenzji Krzysztof Tomasik napisał, że „Choć w podtytule znalazło się słowo queer, o samej nienormatywności seksualnej bohatera dowiadujemy się niewiele”
Ostatni rozdział rozprawy ma wyraźny charakter prospektywny i dopełnia dotychczasowe rozważania na temat traumy, pamięci i queer, ale także ich wzajemnych relacji. Zdaniem Niżyńskiej queer i trauma wpływają na siebie w obu kierunkach; to znaczy zachodzi u Białoszewskiego traumatyzacja queer i queerowanie traumy. Aby naświetlić ten fenomen, badaczka przywołuje fragment Pamiętnika z powstania warszawskiego. Opisywany w nim wychodek w Parku Skaryszewskim okazuje się foucaltowską heterotopią – łączy traumatyczny flashback o powstaniu z pamięcią o tak zwanej pikiecie: „Narrator, dając świadectwo tej pierwszej, podejmuje jednocześnie milczącą – czy ukradkową – akcję zaświadczania o tej drugiej”. Do interesujących wniosków dochodzi autorka także w kwestii etyki świadectwa. Jej zdaniem Białoszewski konstruuje przednowoczesny wzór pamięci historycznej (nowoczesnym byłaby koncepcja „miejsc pamięci” Pierre’a Nory) zakładający, że przeszłość jest dostępna niedyskursywnie (czyli intuicyjnie: w powidokach, wizjach czy flashbackach traumatycznych). O ile wykrycie tej kategorii można uznać za cenne i ciekawe, o tyle przypisywanie prozy Białoszewskiego wyłącznie do niej rodzi pewne wątpliwości. Dotychczasowe badania podpowiadają raczej, że obawzory pasują. Innymi słowy, że pojawia się u pisarza także taka refleksja nad pamięcią o miejskiej historii, w której pamięć musi być utrwalana i ochraniana w konkretnych miejscach pamięci. Spostrzeżenie to ilustruje fragment Rozkurzu, który można odczytywać jako alarm na temat fatalnego stanu jednego z cmentarzy
Metodologię w Królestwie małoznaczącości tworzy kilka teorii i konceptów, pomiędzy którymi autorka znalazła wiązania (na przykład rozmyta podmiotowość i fikcje regulatywne, teoria queer i metafora skradzionego listu, queer i trauma studies). Jej propozycja metodologiczna jest spójna, choć odmienna w każdym z rozdziałów; zaskakuje błyskotliwością ujęcia problematyki w obszarze queer i pewną radykalnością w części o traumie. Główny postulat badawczy Niżyńskiej, zakładający uczłowieczenie i uhistorycznienie życiopisania, brzmi maksymalistycznie, jednak – co warto na koniec zaznaczyć – jest on nierewelatorski
Tak czy owak książka jest inspirująca i zachęca do nieco innego niż dotąd myślenia o Białoszewskim. Czy namysł ten zostanie podjęty, to zależy od samych białoszewskologów; sytuacja wymaga odejścia od niektórych utartych przekonań na temat tej prozy, jak i odważniejszej niż dotąd detabuizacji problemu homoseksualności autora.
Artykuł ukazał się w: Piotr Prachnio, Miron Białoszewski w Warszawie traumatycznej. Nowe perspektywy białoszewskologii: „trauma studies” i „queer” [w:] MiroFor, Gdańsk 2020, s. 251–258.