20.05.2021

Nowy Napis Co Tydzień #101 / „W tej drodze naszej krótkiej…”

„W tej drodze naszej krótkiej będą i radości, / Spojrzenia pełne serca, westchnienie, wytchnienie, / Dotknięcie pełne żalu i pełne ufności, / I rozsypane w słońcu jak gałązki cienie” (J. Iwaszkiewicz, „Droga”)

Na stos?

Obszerny tom Droga, zawierający przygotowany przez Radosława Romaniuka wybór prozy i poezji Jarosława Iwaszkiewicza, świadczy o niesłabnącym zainteresowaniu czytelników twórczością pisarza. Edytor tak we wstępie tłumaczy powód tej popularności:

Jeśli pytać o siłę atrakcyjną jego poezji i prozy, to jej tajemnica tkwi prawdopodobnie w poetyce wyznania czynionego przed człowiekiem, od którego wymaga się jedynie uważnego, rozumiejącego wysłuchania. I we wszystkim, co ta sytuacja komunikacyjnie przynosi – poczuciu subiektywnej wagi tego, o czym mówi artysta, intymności i zaskakującego charakteru tego kontaktu. […] Poetyka wyznania, intymność i istotny charakter kontaktu, który trwa tak długo, jak opowiadania i wiersze, po czym pozostaje w pamięci nie na poziomie fabuł, postaci lub metafor, lecz na poziomie aury i obrazu świata – są być może tym, co wyjaśnia swego rodzaju fenomen, że pisarz o tak szczególnym rodzaju pesymistycznej melancholii, który mógłby wydać się całkowicie obcy współczesności, o naprawdę już oryginalnej psychicznej konstrukcji, staje się bliski tak wielu osobom, a jego świat współbrzmi z ich wewnętrznym światem.

Posłużyłem się wcześniej celowo wyświechtaną kliszą językową „niesłabnące zainteresowanie”, ponieważ w tym przypadku recepcja dzieła Iwaszkiewicza może stanowić osobny przyczynek do historii życia literackiego i społecznego. Istotnie, na przestrzeni wielu lat ukazały się wznowienia jego prozatorskiego i poetyckiego dorobku (ostatnio między innymi opublikowana została nakładem wydawnictwa Czytelnik kolejna edycja tomu Brzezina i inne opowiadania). Jednak ten swoisty renesans jego pisarstwa, a może po prostu utrzymująca się w przypadku wybitnych artystów zasłużona popularność nie wydaje się wcale oczywista. Był przecież moment, gdy nad oceną dokonań literackich zaczęła górować ocena światopoglądowej postawy Pana na Stawisku, jak niekiedy mawiano. Jeszcze w 1993 roku we wstępie do Najpiękniejszych opowiadań Jarosława Iwaszkiewicza wybitny krytyk Tomasz Burek, również autor wyboru, zadawał już na początku prowokacyjnie brzmiące pytanie: „Czy nie szkoda Iwaszkiewicza na stos?”. Z dzisiejszej perspektywy, zwłaszcza dla czytelnika niezbyt dobrze zaznajomionego z meandrami powojennego życia literackiego, jest to być może dość zagadkowa kwestia albo też zgoła niezrozumiała. Ówcześnie tak postawione pytanie nie było niczym niezwykłym, a postać pisarza wciąż budziła liczne kontrowersje. W potocznej świadomości (chociaż nie tylko) utrwalił się znacznie wcześniej niż w latach 80. XX wieku wizerunek Iwaszkiewicza, jak w innym miejscu pisał Burek (Dzieło niczyje, 2001), „upaństwowionego” – wchodzącego w konszachty z władzą i wystawiającego na szwank swój autorytet. Przekonania te zdawała się najlapidarniej wyrażać charakterystyka pisarza, którą odnajdziemy w Dzienniku 1954 Leopolda Tyrmanda: „Globtroter, pederasta, dyplomata, smakosz, poeta i pionek”. Ale niepochlebnie o Iwaszkiewiczu wypowiadali się też na przykład Gustaw Herling-Grudziński czy Stefan Kisielewski.

Owszem, zbyt bliska zażyłość pisarza z władzami PRL nie budziła aprobaty (był między innymi posłem na Sejm PRL, a także przewodniczącym Polskiego Komitetu Obrońców Pokoju), zwłaszcza że jego dążenie do politycznego kompromisu uznawano za zbyt daleko posunięte. Jednakże postawa Iwaszkiewicza nie była dla wszystkich jednoznaczna, szczególnie gdy mowa o szefowaniu ZLP (na przykład dla Jana Józefa Szczepańskiego, czemu dał wyraz w Kadencji). Pisarz, wybrany trzykrotnie po wojnie na prezesa tej organizacji (1945–1946, 1947–1949, 1959–1980), jak pisze we wstępie do tomu Droga Radosław Romaniuk, zyskał opinię „prezesa najlepszego z najgorszych”.

Dla jednych stał się symbolem oportunizmu i posłuszeństwa – dodaje badacz – dla innych koncyliacyjnego sposobu bycia i realizowania tego, co było możliwe w konkretnych politycznych warunkach.

Zwracam uwagę jedynie na powojenną publiczną działalność Iwaszkiewicza, aby podkreślić zasadność pytania sformułowanego przez Tomasza Burka w odległym już dla nas 1993 roku. Niemniej trzeba zdawać sobie sprawę, że w przypadku autora Brzeziny już znacznie wcześniej obiekcje budziły jego na przykład napisane w czasie wojny i odczytywane na konspiracyjnych spotkaniach opowiadania, które interpretowano zbyt stereotypowo, oskarżając o antyheroizm. Słusznie zauważa Romaniuk:

Interpretacja ta była spójna z zewnętrzną stroną życia pisarza. Cóż z tego, że jego wojenna postawa była pełna poświęcenia i troski o innych, jeśli wyglądała na życie „jak gdyby nigdy nic” (tak Iwaszkiewicz określił swoją okupacyjną strategię w odniesieniu do Stawiska, w którym miało być kontynuowane codzienne zwyczajne życie – przyp. K.A.) i unikanie zaangażowania? Zawsze będący ofiarą pochopnych ocen, został wtedy potraktowany jako zwolennik oportunizmu.

To miało przesądzić, według niektórych, o późniejszym akcesie pisarza do nowego ustroju. I chociaż Iwaszkiewicz, zaliczany niegdyś do spornych postaci literatury polskiej, z pewnością w jakimś stopniu sporną postacią nadal pozostaje, to jednak wydaje się nie budzić już takich emocji. Istotne jest natomiast, czy będziemy patrzyli na dorobek pisarza wyłącznie przez pryzmat jego działalności publicznej (chociaż jako redaktor naczelny „Twórczości” okazał się świetny), czy też, jak sugerował Burek we wstępie do Opowiadań najpiękniejszych, skupimy się na doniosłych i żywotnych walorach samego dzieła, a nawet więcej: na tym, co – według krytyka – w nim „szczególnie wartościowe z punktu widzenia współczesnych naszych potrzeb duchowych”, czyli europejskości, metafizyce zmierzającej ku religijności i kulturze uczuć. Do dziś też aktualna, dalej aktualna, jest konstatacja Burka, żeby dzieło to odczytywać bezstronnie, poza kontekstem doraźnych uwikłań, w perspektywie wieczności, w niej bowiem należy teraz umieścić twórczość autora Matki Joanny od Aniołów po jego śmierci.

Poezja i proza

Droga w przekonujący sposób uzasadnia konieczność takiego podejścia do Iwaszkiewiczowskiego pisarstwa, ponieważ znakomicie uświadamia jego uniwersalizm, mierzony tą samą miarą artyzmu, co dzieła innych europejskich twórców owego czasu. I nawet jeśli autor Ikara bywa dla niektórych anachroniczny, jest to w istocie anachronizm nader szlachetny, który przystoi prawdziwemu klasykowi. Trudno byłoby zresztą uniknąć pisarzowi aktywnemu przez siedemdziesiąt siedem lat oddziaływania różnych estetyk oraz prądów literackich, nowoczesnych wprawdzie u swego zarania, lecz starzejących się jak wiele innych wytworów kultury. Z pewnością dlatego dzieło to jest wewnętrznie złożone, z wyraźnie zaznaczającymi się cezurami, prowadzącymi w toku ewolucji do znamiennych metamorfoz. Nie byłoby tych przemian bez wewnętrznego ruchu wywoływanego przez dwa nurty występujące w dorobku Iwaszkiewicza, które za Andrzejem Zawadą (J. Iwaszkiewicz, Opowiadania wybrane, 2001) można określić mianem klasycystycznego i ekspresjonistycznego. Pierwszy charakteryzuje utrzymane w konwencji realizmu powieści czy dłuższe opowiadania podejmujące tematykę współczesną bądź historyczną (niekiedy zaś, jak na przykład w Powrocie Prozerpiny, zastępując ją metaforycznie ujętą treścią mitologiczną), natomiast w liryce posługuje się stylizacją, pośredniością wysłowienia, dystansem, podkreślając zaufanie do kultury jako najtrwalszej wartości w ludzkim doświadczeniu. Drugi nurt dostrzegamy w prozie poetyckiej, niewielkich nowelach, impresjach czy, jak pisze Zawada, w niektórych z „późniejszych opowiadań, w których tragizm zdeterminowany jest powikłaniem emocjonalnym lub gdzie świat przedstawiony został w nadrealnej estetyce sennego koszmaru”. W poezji z kolei ekspresjonizm znamionuje postawa pogodzenia się z prawami natury, a w zakresie formy – bezpośredniość wyznania oraz świadectwa i zbliżenie wypowiedzi do naturalności mowy. Jest rzeczą znamienną, że swoista biegunowość wpisana jest bez wątpienia w twórczość pisarza. Przed laty Jerzy Kwiatkowski (Poezja Jarosława Iwaszkiewicza na tle dwudziestolecia międzywojennego, 1975), kiedy pisał o jego liryce, wskazał podstawowe pary przeciwieństw, jakie stanowią „kultura i prywatność, estetyzm i obywatelskość, pasja życia i fascynacja śmiercią, Wschód i Zachód”.

Rozpoznania Zawady i Kwiatkowskiego nie sugerują oczywiście istnienia jakiejś stereotypowej dychotomii, ponieważ zakreślone granice bywają w twórczości Iwaszkiewicza płynne. Nie wszystkie też przywołane przez badaczy cechy występują w zaproponowanym przez Romaniuka zestawie utworów, który, co zrozumiałe, jest jedynie wyborem, mimo że prezentuje twórczość pisarza w porządku diachronicznym – powstawania i nawarstwiania się tego ogromnego, fascynującego dzieła, aż do jego symbolicznego zwieńczenia. O układzie decyduje zatem chronologia, dlatego prozę otwiera wczesne opowiadanie Nowa miłość (1925), zamyka natomiast Zarudzie, powstałe sześć lat przed śmiercią Iwaszkiewicza (1974). Poezję przybliżają na początku wiersze z debiutanckich Oktostychów (1919), na końcu – wiersze z pośmiertnie wydanego tomu Muzyka wieczorem (1980). Tom pozornie wydaje się mieć zachwiane proporcje między (wyraźnie przeważającą) prozą a (znacznie mniej obecną) poezją, ale stanowi w istocie przekrojowe ujęcie, na jakie pozwala ograniczona objętość książki mającej ambicję dokonać reprezentatywnego wyboru z tak przebogatej tematycznie i gatunkowo twórczości. W rzeczywistości mamy do czynienia z edycją obejmującą najważniejsze utwory Iwaszkiewicza, pośród których znajdziemy między innymi opowiadania Brzezina, Panny z Wilka, Matka Joanna od Aniołów, Tatarak, Kościół w Skaryszewie, z poezji zaś wiersze zaczerpnięte z debiutanckiego tomu Oktostychy, następnie Powrotu do Europy, Lata 1932, Innego życia, Ciemnych ścieżek, Jutro żniwa, Xenii i elegii, Mapy pogody, a skończywszy na Muzyce wieczorem (Romaniuk zdecydował się słusznie włączyć do książki lirykę Iwaszkiewicza odnalezioną w czasopismach oraz wydobytą z rękopisów, a opublikowaną w 2010 roku w zbiorze Sprawy osobiste i inne wiersze rozproszone). Z pewnością należy podkreślić fakt, że w Drodze zostały zamieszczone utwory nie tak często przedrukowywane, a powstałe w późnym okresie twórczości Iwaszkiewicza, jak OgrodySérénité. Zastosowany podział na prozę i poezję jest zresztą z Iwaszkiewiczowskiego ducha, ponieważ pisarz w jednym z wywiadów z lat 60. XX wieku stwierdził, że widzi „tylko dwie zasadnicze linie” w swoim pisarstwie – „to znaczy poezję i prozę. A jeśli chodzi o wszystkie rzeczy inne, to nie przywiązuję do nich wagi”.

Droga

Topos podróży – sygnalizowany już przez trafny w swej wyrafinowanej prostocie tytuł, nawiązujący zapewne do wiersza Droga zamieszczonego w wyborze – niewątpliwie przenika dzieło Iwaszkiewicza. Bohaterowie jego prozy dokądś jadą lub skądś przyjeżdżają, w poezji liryczne „ja” też jest w drodze, podobnie jak pisarz wyruszający do różnych miejsc w Polsce i na świecie. Trzeba by za Romaniukiem przywołać Iwaszkiewiczowskie słowa, że „podróż jest funkcją zastępczą szczęścia czy po prostu erotyzmu”. Edytor przypomina też cel sformułowany przez pisarza u progu kariery literackiej w powieści Księżyc wschodzi, który z perspektywy czasu autor składał na karb młodzieńczego naiwnego optymizmu: „Poznać świat, zrozumieć i wyrazić”. Było to rzecz jasna niewykonalne, ale pisarz pozostał wierny swoim próbom, aby „jak najwięcej poznawać, jak najwięcej wyrazić” (tymi słowy po latach w odautorskim wstępie do Wierszy zebranych z 1968 roku podkreślał zasadność podejmowania tego niemogącego się spełnić celu). „Próbą” określił wszystko, co napisał, a co podejmowane było w „syzyfowym trudzie” i w zamierzeniu miało się zbliżać do „jakiejś nieosiągalnej doskonałości”. Odzwierciedlenie tego artystycznego światopoglądu odnajdziemy w utworach Iwaszkiewicza. Stąd wyrażone w nich przeświadczenie, że nie zdoła się odnaleźć szczęścia, że działania są ostatecznie daremne (czy to w miłości, czy w przebiegu spraw codziennych, czy w starciu z przypadkiem, Historią, a może przeznaczeniem…), chociaż życie bez tego jest też na ludzką miarę i bywają ulotne chwile radości, piękna. Jest w tym mądra zgoda na to, co jest, a „[t]o, z czego powstało wiecznie niepojęte, jest niezmienne, wszechświat, czyli materia, czyli Bóg, czyli my”. Jest w tym również zgoda na sérénité – „że będziemy spali w niezmiennej nicości” (Sérénité). Pisarz w istocie mówi w ten sposób o sobie, a „poetyka wyznania”, o której czytaliśmy w przytoczonym na początku fragmencie wstępu, uwiarygodnia autobiograficzny na wielu płaszczyznach charakter jego twórczości, łącząc, jak stwierdza Romaniuk, „zmyślenie i prawdę, wyznania czynione wprost i czynione w fikcji, które wymagają u Iwaszkiewicza jeszcze głębszego zanurzenia się w wewnętrznym świecie”. Droga w konsekwencji jest tyleż życiowym, co twórczym doświadczeniem. Romaniuk, autor dwutomowej, wnikliwej biografii Iwaszkiewicza, charakteryzuje ją za pomocą takiego symbolicznego obrazu:

Wiersz zatytułowany Urania, zamykający poetycką twórczość Iwaszkiewicza, powstał kilka tygodni przed śmiercią autora, w czasie ostatniej podróży do Francji. Zresztą która podróż była ostatnia: czy ta do Paryża i Sailly, wprowadzająca w życie skierowaną do żony pełną czarnego humoru deklarację: „Kiedy jedno z nas umrze, pojadę do Paryża”, czy ta do Warszawy i Stawiska ze ściągniętym do Francji sekretarzem, który przewiózł niedołężnego pisarza do domu, czy droga do warszawskiej lecznicy rządowej przy ulicy Emilii Plater, do której nakłaniano go w dramatycznej atmosferze, aż w końcu zgodził się iść do szpitala na swoich warunkach, czy ze Stawiska na cmentarz w Brwinowie, w mundurze górnika, który wzbudził tak wiele politycznej ekscytacji, czy jeszcze inna, nieznana nam droga – jest z tym trochę jak z ostatnim opowiadaniem. Wiadomo jednak, że na pytanie podobne: kiedy czas pisarza się kończy – dzieło Iwaszkiewicza przynosi odpowiedź diametralnie odmienną niż panujący w nim pesymistyczny ton.

J. Iwaszkiewicz, Droga. Proza i wiersze, wybór i wstęp R. Romaniuk, Warszawa: Wydawnictwo Iskry, 2020.

Okładka książki

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Karol Alichnowicz, „W tej drodze naszej krótkiej…”, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2021, nr 101

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...