15.07.2021

Nowy Napis Co Tydzień #109 / Historia miłosna

Wydawnictwo Drzazgi wchodzi na rynek wznowieniem opublikowanego pierwotnie w roku 1970 debiutu Zyty Oryszyn Najada. Decyzja to nieprzypadkowa i dobrze uzasadniona – wszak autorka Ocalenia Atlantydy, nieco zapomniana, a teraz konsekwentnie przywracana do świadomości czytelniczej reprezentantka nurtu wiejskiego reprezentuje wartości, które przyświecać mają nowej serii prozatorskiej. Dostajemy do rąk książkę otwarcie eksperymentującą z językiem i narracją, czule wsłuchaną w losy i opowieści postaci z tragicznym rysem. To proza eksplorująca polskie peryferia drugiej połowy XX wieku, dająca mocny impuls do rewizji literatury prowincjonalnej, wcześniej zagarniętej przez mężczyzn. To także literatura, która się ani trochę nie zestarzała, obiecująca nam czytelniczą przygodę i wejście w precyzyjnie skonstruowany, nasycony wrażeniami i widziadłami świat. Pisanie Oryszyn posiada przy tym niestępione ostrze krytyczne, umożliwiające wgląd w historię i dające szansę na szereg reinterpretacji, znalezienie nowych punktów wejścia w prozę niegdyś nazywaną chłopską, a przez takie autorki jak Oryszyn przemienioną w babską.

1.

Najada to historia o miłości, która zaczyna się na zabawie w Przyrowie – wsi na Ziemiach Odzyskanych przeżywającej właśnie niespotykany proces modernizacji. Młodzi ludzie ściągnęli z okolicy, aby pobawić się przy dźwiękach orkiestry, wypić trochę wódki, pozalecać się do siebie, a potem wstać i ruszyć do roboty, na rolę, do ziemi, która w miejscu opisywanym przez Oryszyn związana jest z wyjątkowym gospodarskim etosem, budząc w bohaterach szacunek i przywiązanie.

Opowieść otwiera krótka scena przemocy: skrzypek Leon przeciąga Marychnie Bieławskiej smyczkiem po pośladkach, reaguje na to Sawka, który bije Leona do nieprzytomności. Ten wybuch agresji oznacza dla narracji dwie konsekwencje: po pierwsze, koledzy Leona, zadziorne chłopaki z Piasków, będą szukali zemsty, bo Oryszyn opisuje świat zarządzany przez mocno zakorzeniony, patriarchalny kodeks zachowań; po drugie, zachowanie Sawki manifestuje jego zamiary wobec Marychny i chodzi tutaj ni mniej, ni więcej tylko o miłość od pierwszego wejrzenia. Błysk przemocy generuje zatem historię miłosną z dwójką głównych bohaterów. Meandrująca narracja będzie prowadziła po wiejskiej okolicy w imię romantycznej gry, a także w głąb najintymniejszych przeżyć, wspomnień, traum i przeczuć bohaterów.

Każda poruszająca historia miłosna ma swoje siły antagonistyczne. Kogoś lub coś, co przeciwstawia się uczuciu i sprawia, że czuły czytelnik chce kibicować miłości, śledzić losy pary, którą miłość wyobcowała z dotychczasowego otoczenia. W Najadzie takim narracyjnym wrogiem uczucia jest determinizm społeczny. Zasilona przez traumy przeszłości, przede wszystkim II wojnę światową, polska wieś jest miejscem, które niełatwo opuścić bezboleśnie. Z opowieści różnych powoływanych przez Oryszyn bohaterów i bohaterek dowiadujemy się o ucieczkach i próbach ucieczek, ale magnetyzm ziemi i patriarchatu jest tutaj mechanizmem nieubłaganym. Trudno mu przeciwstawić jednostkowe marzenia o innym życiu. Chyba, że ktoś ma przestrzeń i siłę do walki z chłopskim pragmatyzmem i utrwalonymi schematami zachowań oraz relacji.

Przez ten szereg determinizmów i niemożliwości opisywanym uczuciom towarzyszą u Oryszyn albo brutalne, przywołujące wprost kulturę gwałtu incydenty, albo poetycko rozwarte szczeliny czasu, do których twarda rzeczywistość nie ma dostępu. Dojmujące uczucie samotności, chęć spotkania albo – jak w przypadku Marychny i Sawki – mocne zauroczenie rozbijają się o to, co materialne i patriarchalne. Tak oto stara Bieławska zaczyna na chwilkę marzyć przy tańcach, ale zostaje szybko sprowadzona na ziemię erotyczną gonitwą z sąsiadem za stodołę. A tak prezentuje się miłosne olśnienie Sawki na targowisku:

Po raz drugi zobaczył Marychnę na targu w Przyrowie pośród koszy z wiśniami, ale nie pomyślał o niej, dopóki nie podszedł tak blisko, że poczuł pot. Pot Marychny czerwonej na twarzy, w czerwonej sukience, z czerwonymi, obrzękłymi nogami. Rozsiadłej wśród wiśni pachnących jak ona – ostro, zjadliwie; pocących się jak ona – przemożnie, zawrotnie. Poczuł, że ma język. Kiedy zasycha w gardle, a serce zaczyna drżeć jak młody lis – mawiał Molenda – można zrobić błąd, podejść bliżej, jeszcze i jeszcze bliżej, i chcieć tak pozostać – tuż-tuż. Ale nie pamiętał o tym Sawka i z drżeniem w sercu patrzył na jedyny biały punkt na plecach Marychny, gdzie kończyła się opalenizna na karku, a zaczynała czerwień sukni, a gdzie miejsca było na tyle, żeby zmieściły się wargiZ. Oryszyn, Najada, Czersk 2021, s. 9.[1].

Ten sensualny fragment o doznaniu Sawki na targowisku pokazuje specyfikę miłości, która zdarza się w świecie Najady – jest to żmudna walka o znalezienie jakiejkolwiek, najmniejszej nawet, przestrzeni dla swojego uczucia. Może nią być wzrok zawieszony na białym punkcie, gdzie kończy się opalenizna Marychny, albo stykanie się udami przed telewizorem u Walczaków, podczas innej romantycznej sceny pomiędzy bohaterami. Tak czy inaczej, historia miłosna z Najady dzieje się w warunkach trudnych, antagonistycznych wobec uczucia.

2.

Czym jest Najada? W mitologii greckiej to nimfa wodna, syrena rusałka. A potem, u graczy takich jak Szekspir czy Mickiewicz, załamana kobieta zamieniona w nimfę i zamieszkała w zbiorniku wodnym. Wiejska społeczność z powieści Oryszyn organizuje się wokół jeziora owianego mrocznymi, przekazywanymi z ust do ust legendami. Przed laty w okolicy miała zaginąć bez śladu piękna Amy, a Sawka pamięta z dzieciństwa psa, którego wszyscy bali się bez powodu i który spędzał całe dnie, leżąc przy złowrogiej wodzie.

U Oryszyn tytułowa najada nie ma sprawczości przyczynowo-skutkowej, ale energetyczną. Nadprzyrodzone nie ma tutaj mocy ingerencji w materialne, ale jest w stanie uruchomić nieoczekiwane afekty. Z jednej strony rusałka ciągnie za sobą feministyczną opowieść o skrzywdzonej kobiecie, z drugiej – oddziałuje na postaci magiczną aurą, zmusza je do wniknięcia w głąb siebie albo konfrontacji ze swoim losem. To właśnie przy jeziorze Sawka przeżywa, niczym Stefan leżący na klifachu Joyce’a, swoje inicjacyjne rozterki. Tam też postanawia wziąć los w swoje ręce:

I wtedy zdecydował. Będzie robił to samo. Będzie najadę wypędzał z zacisza swojego serca. Te kręte pytania, którymi ona z serca wypływa. Nie będzie więcej pytań „po co”. Będą tylko odpowiedzi. A właściwie to tylko jedna odpowiedź – „po wszystko”. Po radość z tej wąskiej czy szerokiej smugi światła, w której się znalazł z przyczepioną do pieluch kartką „Sławomir”. Po radość z zawartej w tej smudze szerokiej czy wąskiej – szczęśliwości, cierpienia, zapachów i barw. Do tej pory najada w nim zapuszczała korzenie. A teraz on spróbuje, wyrzuciwszy ją z serca, zapuścić korzenie w życieTamże, s. 152.[2].

Mamy więc z jednej strony najadę jako energetyczne centrum powołanego przez Oryszyn świata, po drugie – jako składową podmiotowości jednego z głównych bohaterów. Także przy jeziorze ma miejsce finał powieści, odsyłający nas jednoznacznie do kategorii fatum, umiejscawiający wątek miłosny w konwencji miłości tragicznej, niewydarzonej, pokonanej przez determinujące z zewnątrz siły.

3.

Centrum Najady stanowi energetycznie naładowane jezioro. Głównymi jego satelitami są zakochani Marychna oraz Sawka. Ona – uznana przez wiejską społeczność za mitomankę albo opętaną. Dziewczyna, która spróbowała ucieczki do miasta i musiała wrócić na wieś z podkulonym ogonem. Niespokojna, szukająca czegoś więcej, pogrążona w smutnych spekulacjach na temat nieznanego losu jej ojca. Wnuczka odrealnionego dziadka, mężczyzny, któremu życie dało w kość, a potem zostawiło bezbronnego, zdolnego do bycia już tylko obserwatorem tego świata i strażnikiem swojej przeszłości. On – chłopak, który przyjechał za robotą. Wychowanek domu dziecka, który za całą czułą przeszłość i emocjonalny punkt odniesienia ma chwile spędzone ze starszą kobietą, która go przygarnęła i trzymała przy sobie do końca. Zapowiada się na dobrego gospodarza, ale matka Marychny mówi o nim jak o niebezpieczeństwie, kimś, kto nie potrafi się modlić i żyć dla innych.

Narracja meandruje pomiędzy przeszłością oraz „tu i teraz” pary głównych bohaterów, a z marginesów ich historii wyłaniają się kolejne postaci, które doświetlają powołany przez Oryszyn mikrokosmos. W ten sposób poznajemy dwie drugoplanowe bohaterki Najady. Ich losy przydają historyczne i emocjonalne tło miłosnym zmaganiom Sawki i Marychny, wyrastają z głównej osi narracji niczym kłącze, poszerzając społeczne pole prozy autorki Ocalenia Atlantydy.

Pierwszą ze wspomnianych bohaterek jest matka Marychny, Białawska – kobieta, która całe życie ukrywała swoje emocje. Strzępy jej historii docierają do czytelników dwoma kanałami. Pierwszym z nich jest pisany przez kobietę obszerny list do syna, który w pewnym momencie uciekł z rodzinnej ziemi do miasta, aby żyć inaczej, jako wykształcony inżynier, ktoś, kto załapał się na awans społeczny, jaki oferowała industrializująca się Polska Ludowa. Z treści listu poznajemy mocno zakorzenioną w chłopskiej mentalności logikę Białawskiej, jej żal do świata i bezradność. Drugim kanałem jest empatyczna, wchodząca w szczeliny i niuanse egzystencji narracja Oryszyn. Wyłania się z niej obraz kobiety, która nie odnalazła dla siebie przestrzeni do przeżycia żałoby po rozstrzelanym podczas II wojny światowej mężu. Matki, którą opuścił syn, a ona z krwawiącym sercem zaczęła udawać, że taka jest kolej rzeczy. Chłopki, która bała się czułości, i wreszcie – osoby wylewającej co noc łzy w poduszkę.

Druga z bohaterek wyłania się ze wspomnień Sawki. To jego przybrana babcia. Kobieta oskarżana przez część wsi o czarną magię, ale przede wszystkim osoba prowadząca w kuchni, przy użyciu budzących zgrozę narzędzi, klinikę aborcyjną. Sawka wspomina babkę przez pryzmat tego, co od niej usłyszał jako dziecko. A ona opowiadała mu o diabłach, które wypędza. W dotyczących babki reminiscencjach najciekawsza jest galeria kobiet, które ją odwiedzały. Starowina pytała je najpierw, „czy tak postanowiły”, a potem wyciągała narzędzia i prosiła młodego Sawkę o ukrycie się na strychu i wezwanie pogotowia, kiedy tylko usłyszy ustalony wcześniej sygnał.

To tylko cztery główne historie i kilka głównych warstw narracji. Najada jest powieścią świetną i na wskroś współczesną właśnie przez swój zataczający coraz szersze kręgi, meandrujący, rozwijający się w logice kłącza ruch narracyjny, który pozwala czytelnikowi stopniowo wyłuskiwać historię, rozbudzając jego ciekawość świata i czułość wobec postaci.

4.

Wielką siłą Najady jest starannie wypracowany język. Warto w tym momencie pomyśleć o Oryszyn w kontekście prac krytycznoliterackich Henryka Berezy, który nie tylko postulował odzyskanie tysiącletnich zasobów chłopskiej kultury, lecz także koncentrację na języku w imię „rewolucji artystycznej”.

U Oryszyn język ma kilka trybów i aby opisać tę prozę, wymienię dwa zasadnicze. Po pierwsze to staranne odtworzenie gwary w dialogach i monologach wewnętrznych. Czytelnicy Najady mogą wsłuchać się w gadkę Sawki i jego towarzyszy pracy albo dać się oczarować snutym przez starszych mieszkańców wsi opowieściom z pogranicza magii. Lokalna mowa momentami płynie potoczyście, ze swobodą ludowych bajań. Czasem stanowi też drażniące, wymykające się współczesnym czytelnikom ciało obce, przez które do bohaterów trzeba się przedzierać z pewnym trudem, na przekór własnym przyzwyczajeniom lekturowym. Drugą cechą języka Najady jest jego poetyckość. Oryszyn potrafi skupiać się na detalu, a dla wrażeń zapachowych albo wizualnych (światło świtu podczas żniw!) robi wyrwy w czasie, pozwala się zanurzyć, zbliżyć do tego, co w powołanym świecie magiczne.

Dzięki temu, po ponad pięćdziesięciu latach od wydania omawianej książki, wciąż łatwo o zachwyt nad stylem Zyty Oryszyn. Najada sprawdza się jako rewizja chłopskiej literatury, jako poruszająca historia miłosna i efekt językowego eksperymentu. Pozwala odkryć całą galerię żywych i reprezentatywnych dla miejsca i epoki postaci, a także po prostu uwodzi swoim powabem, poetyckimi błyskami pozwalającymi czytelnikom na wspaniałe doświadczenie oglądania, wąchania, poznawania i zatapiania się w świecie przedstawionym.

Zyta Oryszyn, Najada, Czersk: Wydawnictwo Drzazgi, 2021.

okładka

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Mateusz Górniak, Historia miłosna, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2021, nr 109

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...