11.11.2021

Nowy Napis Co Tydzień #126 / 3 siostry, 4 żywioły i echo… czyli „3SIOSTRY” w Starym Teatrze

W Narodowym Starym Teatrze nikt nie próżnował w czasie lockdownu, co więcej, do współpracy zaproszono Luka Percevala, belgijskiego reżysera, znanego i cenionego w najlepszych teatrach europejskich. To w dużej mierze – przeczytać możemy na stronie teatru – zasługa warszawskiego Teatru Rozmaitości, w koprodukcji z którym spektakl 3SIOSTRY powstał. Premierę miał 21 maja 2021 roku w Krakowie, warszawska odbyła się 20 czerwca.

On wie, że my wiemy…

Luk Perceval zrealizował swoje 3SIOSTRY jako dramat znacznie smutniejszy niż oryginał Antona Czechowa… Nie ma w tym spektaklu, typowego dla rosyjskiego dramaturga, humoru, nawet tego wisielczego, czarnego (twierdził on przecież, że pisze utwory komediowe…). Co więc jest? Smutek? Przede wszystkim obraz świata i ludzi w kryzysie. Victor Turner określiłby rytuał, który aktorzy tworzą słowem, gestem, tańcem, sugestywną pantomimą jako fazę limen, czyli przejście przez stan progowy, między życiem a śmiercią, zdarzenie wywracające świat do góry nogami, wyzwalające możliwość otwarcia i zmiany. Tylko czy bohaterowie odważą się na to?

Luk Perceval sugeruje, że może właśnie tego potrzeba teatrowi. Nauczyć się śmiać ze wszystkich naszych tragedii. Może to my, widzowie mamy doświadczyć tego, co bohaterowie? Przejść przez ten kryzys, w performatywnym tego słowa znaczeniu? Intertekstualne, metateatralne dialogowanie sygnalizują aktorzy w celowo przerysowanej rozmowie, kończącej się stwierdzeniem budzącym uśmiechy widowni (to z Czechowa!). W przedstawieniu słyszymy jeszcze fragmenty: powieści poetyckiej Juliusza Słowackiego Lambro, piosenki Kołysanka dla okruszka (tekst napisała Agnieszka Osiecka), wiersza z korespondencji Antona Czechowa, a także nawiązania do twórczości Nikołaja Gogola.

Warto też przypomnieć, że Perceval ma w swoim dorobku inne utwory Czechowa: Mewy, Iwanowa, Płatonowa, dwie adaptacje Wiśniowego sadu. W rozmowie zamieszczonej w programie teatralnym mówi jasno, że jedynym powodem, przez który nie reżyserował dotychczas Trzech sióstr jest leitmotiv sztuki: Do Moskwy, do Moskwy! Myśląc o Trzech siostrach zadawał sobie pytanie, jak współcześnie nadać mu znaczenie. Inspirację podsunęła książka Fabryka nostalgii Douwego Draaismy. Reżyser mówi:

To w niej przeczytałem, że poczucie nostalgii do końca zeszłego wieku prowadziło do poważnej choroby, zresztą wciąż potrafi doprowadzić […] Zacząłem coraz bardziej myśleć o tej Moskwie jako o jakiejś idylli, marzeniu, o naszej młodości, tęsknocie za niewinnością, za idealnym światem. A w naszej aktualnej, pandemicznej rzeczywistości nie jest to wcale infantylne (jak to najczęściej jest w przypadku marzeń o idealnym świecie, domu, rzeczywistości…), kto z nas, wyczerpany światem w kryzysie, światem, który jednego dnia rozpadł się z hukiem nie miał potrzeby ucieczki, zapomnienia choć na chwilę? O tym również jest ten spektakl.

Trudno przeanalizować wszystkie możliwości interpretacyjne, bo począwszy od tych wskazywanych przez reżysera przez znane z dramatu Czechowa dochodzimy do kolejnych. Jakie więc drogi interpretacyjne dają nam 3SIOSTRY?

Europa jak przeglądający się w lustrze Narcyz?

Autor przedstawienia mówił o metaforze starej Europy – to aktorzy siedzący lub odbywający somnambuliczny taniec – skonfrontowanej z nieokiełznanym żywiołem, ruchem, dynamiką, muzyką (w całym spektaklu jest znakomita!) uchodźców, którzy sprawiają, że lustro drży, faluje, ale nie pęka. W takim rozumieniu Europa jest jak przeglądający się w lustrze Narcyz, któremu w końcu pozostaje tylko Echo, w spektaklu wyraźnie słyszalne…

Cztery żywioły

Empedokles, a za nim Arystoteles, głosił, że żywioły są korzeniami wszechrzeczy. W 3SIOSTRACH pojawiają się wszystkie cztery – wyświetlane na wielkim ekranie. W pierwszej kolejności jest powietrze, najspokojniejsze, wręcz sielskie w porównaniu z pozostałymi: ekran pokazuje na pierwszym planie falujące trawy czy zboża na wietrze. Powietrze fascynuje niedookreślonością, ale też jest twórczą siłą, symbolicznie rozdzielającą materię na duchową i fizyczną. Początek akcji zakłada, że bohaterowie podejmą konstruktywne działanie. Założenie to szybko jednak zostaje – nomen omen – rozwiane, pojawia się bowiem woda – burza na morzu. Woda ma umiejętność odradzania, łączy życie i śmierć. Symbolicznie jej obieg w przyrodzie to metafizyczne powroty, ponowne narodziny. Czy bohaterowie 3SIÓSTR z niej skorzystają? Następnie pojawia się ogień, odczytywany jako symbol destrukcji, wojny. Tutaj ogień jest przerażający, to wojna. Która? Czy ta druga światowa, czy może ta w Syrii? Wszak stolice Polski i Syrii po tym jak strawił je demon zniszczenia wyglądały bardzo podobnie… Na końcu pojawia się ziemia, no i tu trudno dopatrzyć się piękna, w nienaturalnym powiększeniu bowiem pojawiają się robaki drążące w niej swe korytarze. Czy jest to pytanie o planetę w kontekście wcześniejszego stwierdzenia o nieuchronnej katastrofie? Czyżby chodziło o katastrofę klimatyczną, która dotyka nas obecnie? I znowu reżyser otwiera kolejne pole znaczeń, symboli, możliwych interpretacji.

Zwierciadło natury i żywy obraz świata

Tak o teatrze mówił Wiliam Szekspir i lustro w tym dramacie możemy również tak interpretować, bo reżyser pyta w nim w mniej lub bardziej zawoalowany sposób o istotę sztuki, teatru. Tutaj ogromne znaczenie ma scenografia autorstwa Philipa Bussmanna. Tworzy ją przede wszystkim wielka, lekko skośna ściana luster. Aktorzy siedzą na krzesłach, „nie widzą nas”, intensywnie „przyglądają się sobie”, scenę zamyka wielka drewniana ściana. Może ta scenografia to scena na scenie, czyli teatr w teatrze? Nasza rola polegać w takim razie ma nie tyle na zrozumieniu performansu, co na przeżyciu go (Eryka Fischer-Lichte).

Może to zwierciadło jest też rodzajem diagnozy dotyczącej aktorstwa i teatru? Wypowiedź reżysera z wywiadu udzielonego Romanowi Pawłowskiemu i cytowana powyżej tego by dowodziła.

Spektakl z tego właśnie względu jest celowo przerysowany, bardziej teatralny niż potrzeba. Jak nasze życie, choćbyśmy bardzo tego nie chcieli, gramy swoje życiowe role i tak bardzo nie chcemy wiedzieć, co gnije pod asfaltem [Ernest Bryll]. Spektakl natomiast widocznie to obnaża, czasem wręcz hiperbolizuje, przejaskrawia, krzyczy! Chwilami te przerysowania mogą być męczące, wręcz irytujące, ale zastanowić się można, czy aby nie jest to celowe… Podkreślić też trzeba przy okazji tej autodiagnozy reżysersko-aktorskiej, że spektakl jest znakomicie zagrany, wręcz ujmująca jest precyzja ruchu, mimiki, gestu.

Beckett i zbędni ludzie

Dwa życia: jedno dla żartu, drugie na serio. Co by było, gdyby można było przeżyć życie jeszcze raz? Czechow zapewne by odpowiedział, że to samo, czyli melancholia, monotonia.

Melancholia, monotonia, powtarzalność… Taka kwestia pada ze sceny, tymczasem w tekście dramatu Wierszynin mówi „Nieraz myślę: a gdyby zacząć życie na nowo? I to z całą świadomością? Gdyby jedno życie można było przeżyć, jak to mówią, na brudno, a drugie na czysto?”. Ta zmiana, choć niewielka, wydaje się istotna, życie jako żart, z nadzieją, że pojawi się ironiczny dystans i to drugie na serio będzie dzięki temu pod pewnymi względami lepsze. Może wtedy bohaterowie za radą Alberta Camusa „staną ponad swoim losem”, czyli ze świadomością bezsensu życia i pustki będą heroicznie walczyć? O siebie. Być może najważniejszy kontekst interpretacyjny tego przedstawienia to ludzka egzystencja z całym jej smutkiem i bezsensem. Taka interpretacja wydaje się najważniejsza, najważniejsza dla mnie – pozwalam sobie tu na subiektywizm – ale egzystencjalizm i poczucie absurdu krzyczą, wytrącają z toru powszedniości najbardziej. Bo to człowiek, ten smętny, ten na wózku inwalidzkim, ten przed lustrem, jest najważniejszy. Jaki jest człowiek według Percevala? Dodajmy: człowiek współczesny, owładnięty niemocą, zdruzgotany pandemią, przygnieciony śmiercią kogoś bliskiego. Reżyser rzuca nam wyzwanie: odpowiedz sobie, jaki jesteś! Próbując znaleźć rozwiązanie, warto zwrócić uwagę na scenografię, na różnicę między tym, co w didaskaliach umieścił rosyjski dramaturg, a tym, co widzimy na scenie.

Bohaterowie tego spektaklu nie są jak ci, których wykreował Anton Czechow. Oni są jak Estragon i Vladimir, nie czekają też na wyjazd do Moskwy, nawet jeśli przyjmiemy, że jest on metaforą zmiany, działania. Nie są do niego zdolni, ich życie wyznacza bierność, absolutna i totalna. Ci bohaterowie czekają na Godota… Jedyna „recepta”, jaką słyszymy, to: „Po prostu stąd sp…laj!”.

Jerzy Stuhr w znakomitej pierwszej pełnej biografii Jerzego JarockiegoE. Konieczna, Jerzy Jarocki. Biografia, Kraków 2018, s. 181.[1] mówił, że „dzisiaj Paweł Miśkiewicz czy Krzysztof Warlikowski nie mieliby cienia wątpliwości, że można dopisać wszystko”. Ale niezbędna jest tu odwaga twórcza i talent wielki… Perceval również ma tę odwagę: z dramatu Czechowa zostawia fundament czy – jak kto woli – szkielet i na tym buduje swoją opowieść, której wieloznaczność i głębia skłaniają do konstatacji, że należy do tych reżyserów, którym „wolno” ingerować tak mocno w tekst. Ta sztuka udaje się rzadko, ale kiedy się to stanie, to dostarcza widzowi wielu wrażeń, emocji, nie boję się napisać, że nawet poczucia katharsis. Tego spektaklu nie da się łatwo zapomnieć, nie da się pozostać wobec niego obojętnym. Najlepszym tego dowodem były owacje na stojąco, jakie na krakowskiej premierze zgotowała aktorom i reżyserowi publiczność. Publiczność, która poszła za tym polifonicznym, metateatralnym głosem reżysera, doceniając jednocześnie szacunek, jaki nam okazał tym mrugnięciem oka mówiącym: „wiem, że Wy wiecie”.

Nie mam pojęcia, dokąd jechać, dokąd uciec przed rzeczywistością, która przytłacza, ale – Szanowni Państwo – wiem, dokąd iść: do Starego Teatru na 3SIOSTRY!

Informacje o spektaklu:

„3SIOSTRY” święcą triumfy na kolejnym ważnym festiwalu, tym razem 27 Międzynarodowym Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych.

 

 

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Monika Oleksa, 3 siostry, 4 żywioły i echo… czyli „3SIOSTRY” w Starym Teatrze, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2021, nr 126

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...