18.11.2021

Nowy Napis Co Tydzień #127 / Życie wielokrotne. Arrigo Boito nareszcie po polsku

W przypadku autora, który ze względu na pochodzenie i sentyment do Polski powinien mieć miejsce w polskiej świadomości literackiej, ale go nie ma – zapewne przez to, że nie był jak dotąd tłumaczony i po polsku czytany – warto rozpocząć recenzję od przybliżenia samego twórcy. Arrigo Boito żył w latach 1842–1918. Miał polsko-włoskie korzenie, jego matką była polska hrabina Józefina Radolińska, zaś ojcem włoski malarz Silvestro Boito, który jednak porzucił małżonkę. Arrigo, podobnie jak jego brat Camillo, wychowywali się i kształcili we Włoszech. Obaj wyrośli na ludzi sztuki. Autor recenzowanych nowel ukończył mediolańskie konserwatorium, by potem zasłynąć jako prekursor w dziedzinie opery (utwór Mefistofeles inspirowany Faustem jest tego przykładem) oraz jako utalentowany librecista (tutaj najbardziej imponująca jest jego przyjaźń i pisanie librett dla Giuseppe Verdiego, między innymi do Otella). Nie pozostał wierny jednej Muzie. Będąc czołowym reprezentantem mediolańskiej formacji literackiej Scapigliatura, napisał jej liryczny manifest – wiersz Dualismo, traktujący o ideale i o przeciwnej mu, nagiej, odartej z iluzji rzeczywistości, którą chcieli pokazywać czytelnikowi rozczochrani” (bo to właśnie znaczy słowo scapigliati).

We wstępie Daria Prola do polskiego wydania czytamy:

Przedstawiciele tej specyficznej włoskiej cyganerii – którym ze względu na postawę antyburżuazyjną, nonkonformistyczną i Bohèmienne blisko było do Baudelaire’a, Rimbauda i francuskich poetów wyklętych – ulegli fascynacji mitami o rozwiązłym i destrukcyjnym życiu. […] Nonkonformistyczny rozmach tej formacji […] może przywodzić skojarzenia z przyszłymi ruchami kontestacyjnymi (od futuryzmu po amerykańskich beatników)A. Boito, Nowele, Kraków 2021, s. 17–18. [1].

Nie dość na tym, że w jednym życiorysie Arrigo umiał pomieścić operę i literacki bunt; elegancką formę muzyczno-literacką, goszczącą na widowni mediolański światek” oraz ukazywanie patologii bogacącego się i modernizującego społeczeństwa. W wydanych właśnie w Polsce Nowelach pisarz odwołuje się jeszcze do romantyzmu, ale ani w odsłonie oficjalnej i monumentalnej (we Włoszech kojarzonej przede wszystkim z Alessandrem Manzonim), ani w prowincjonalnej (bo związanej z ideą specyficznie włoską – risorgimentem), tylko raczej do atmosfery tajemniczości w stylu Edgara Alana Poe.

Opisanej wyżej „wielokrotności” życia Boita dopełniają jego polskie korzenie. Arrigo utrzymywał intensywną korespondencję z polską rodziną i odwiedził Polskę trzykrotnie (w latach 1862, 1865, 1867). Nie znał języka polskiego, z wyjątkiem paru słów, które umieścił w utworach (zazwyczaj z błędami w pisowni). Jednak wielbił, tłumaczył/adaptował i promował Mickiewicza (Pan Tadeusz, Księgi narodu i pielgrzymstwa polskiego), zdarzyło mu się zadedykować wiersz zaprzyjaźnionemu badaczowi Dantego Józefowi Ignacemu Kraszewskiemu, brał też udział w przekazaniu serca Kościuszki do muzeum w Rapperswilu. Ponadto przetłumaczył na włoski z francuskiego Mazurek Dąbrowskiego, uczestniczył aż do śmierci we Włoskim Komitecie dla Jedności i Niepodległości Polski, a wreszcie w Polsce osadził akcję jednej ze swoich nowel. Zdawał się być autentycznie związany sentymentem (bo już nie życiem czy językiem lub obyczajem) z ojczyzną swojej matki.

Kołtun polski

W omawianym zbiorze najbardziej interesująca dla polskiego czytelnika i z punktu widzenia polskiej literatury jest nowela Zaciśnięta pięść, rzecz traktująca o lekarzu przybyłym na ziemie polskie w celu zbadania choroby włosów na głowie o nazwie kołtun polski”, która trapi polską biedotę. Przyjazd datowany jest na rok 1867 – w tymże samym roku Boito odwiedzał ojczyznę swojej matki i także przebywał w pobliżu Częstochowy (w Mystkach), a tam, w sanktuarium na Jasnej Górze w czasie dożynek, umieścił początek akcji swojej noweli. To w Częstochowie napotyka czytelnik Pawa, żebraka o znacznie posuniętej chorobie, jak pisze Boito, prawdziwego „patriarchę kołtuna”. Lekarz w celu zbadania tego przypadku chorobowego gości nieszczęśnika w oberży, gdzie Paw opowiada historię chciwego Lewiego – ten ostatni próbuje wydobyć z uschniętej dłoni podarowany mu przez zjawę dłużnika czerwony floren. Jednocześnie – jak zauważa medyk – Paw sam nie otwiera swojej dłoni… Nowela ma piętnować przywary charakteru nie gorzej niż u Moliera (zaciśnięta pięść była karą czyśćcową dla grzeszników pieniądza u Dantego). Czerwony floren brakujący do pełnego miliona, tak pożądany, że wymuszony na nieboszczyku, unieszczęśliwił chciwego bogacza. Jednak w utworze Boita „iskrą” jest coś innego. Chodzi o atmosferę zabobonu i obsesji, udzielającą się tak bohaterowi („Dygotał od czasu do czasu. Czerpał przyjemność ze strachu, jaki wzbudzała jego opowieść…”, s. 47), jak masie – ciżba chce wyrwać lekarzowi trupa Pawa, żeby rozłupać mu rękę i przekonać się, czy jest w niej pieniądz. Wrażenie niezwykłości, tajemniczości (inspirowane twórczością Edgara Poe) powodują zjawiska, które autor wyjaśnia ustami obecnego tam lekarza-naukowca: 

[…] jesteście pewni, że naprawdę znajduje się tam ten floren? Sugestia ta wstrząsnęła biednym Żydem. Nie przyszło mu nigdy do głowy, że mógłby paść ofiarą takiej długotrwałej halucynacji. […] Potrząsnął uniesioną pięścią, aby usłyszeć, jak przesuwa się w niej moneta, ale czerwony floren nie poruszył się więcej, znikł razem z wiarą w jego istnienieTamże, s. 57.[2]

I tylko trochę żal, że taki jedynie „obrazek” z polskich ziem pozostawił literaturze pisarz – portret zabobonnej biedoty.

Naukowe nowinkarstwo

Odwołanie do naukowego wyjaśnienia stanowi często u Boita o rozwiązaniu całego problemu fabularnego, czasem zaś pomaga posunąć akcję do przodu. Była już mowa o stygmatyzacji Pawa, którą autor wyjaśnia na końcu swojej noweli: 

W ciągu nocy mogłem zauważyć, że prawa pięść tego człowieka nigdy się nie otwierała. Z tego i z kilku innych poszlak wyciągnąłem wniosek, że zaraźliwa halucynacja Lewiego przeniosła się na Pawa […] Pawo wydawał mi się być ofiarą tego zjawiska fizycznego, które średniowieczni chrześcijanie zwali sugillationes, podbiegnięciem krwawym, będącego jedną z form stygmatyzacji. Zjawisko to można było zaobserwować wielokrotnie także i w trwającym obecnie wieku rozumuTamże, s. 64–65.[3]

W tej samej noweli sugeruje się rozminowanie pięści prochem jako nowatorski zabieg chirurgiczny. Jak widać, Boito umie pokazać, że rozwiązania naukowe, zanim rozpowszechnią się w społeczeństwie, muszą pokonywać zatrważającą ignorancję.

Podobnie w innej noweli, zatytułowanej Czarny goniec, „naukowa”, oparta na logice gra w szachy przegrywa z intencjonalnym chaosem i magnetyzmem zogniskowanym na czarnym gońcu. Z kolei w Trapezie bohater używa wyliczeń dla dokonywania udanych akrobacji w cyrku: 

Publiczność uważała ów skok za coś cudownego, przypisując mojej sile i męstwu to, co wynikało niezawodnie z prawa kątów odbicia i sprężystościTamże, s. 158.[4]

U Boita niezwykłość to nie tyle tajemna magia, ile rzeczywistość, która może być krok po kroku naukowo wyjaśniona. W Iberii, najmroczniejszej, najbardziej poetyckiej noweli, bohaterów zabija nie klątwa, ale trucizna upas. Wszystkie te odwołania są niezwykle ciekawe, tym bardziej, że dobrze powiązane z „dzianiem się” danej historii. Jedynie ton naukowego pouczania i wyjaśnianie tych fenomenów mogą już być dla współczesnego czytelnika niestrawne. 

Kolonializm na przykładach nie-włoskich

Dwie z czterech publikowanych po polsku nowel Boita można by zaliczyć do literatury postkolonialnej – i to najlepszej próby. Niestety przykładów kolonizatorów nie szuka on na rodzimym gruncie, choć przecież zjednoczone Włochy żwawo zaczęły nadrabiać zaległości w tej dziedzinie, żeby dołączyć jak równy do koncertu mocarstw. Literackie przetrawienie tych zaszłości to we Włoszech jednak dopiero druga połowa XX wieku i pod tym względem Boito zdecydowanie nie wyprzedza swoich czasów. Nowele Czarny goniec Trapez są jednak niezwykle sugestywnym przedstawieniem problemu niewolnictwa, rasizmu i imperialistycznych zapędów przedstawicieli europejskich nacji. Każda z nowel ma swój motyw przewodni, zresztą w obu przypadkach nazwany w tytule, wokół którego krąży treść, spinając się w zgrabną całość. Przywodzi to oczywiście na myśl Sokoła Boccaccia i naprawdę nie odstaje Boito od tego klasyka, jeśli chodzi o konstrukcję swoich nowel, a także efekt zaskoczenia w końcówce.

W pierwszej ze wspomnianych nowel w szachy grają zblazowany angielski sir z ciemnoskórym wyzwoleńcem. Chaos jako metoda prowadzenia rozgrywki przez tego drugiego jest na tyle nieznośna dla dżentelmena, że konfrontacja nie poprzestaje na pionkach i staje się krwawa. W drugiej noweli szanowany nauczyciel matematyki i mędrzec, Chińczyk w Peru, rekonwalescent po udarze, pozostaje pod opieką wiernego ucznia. Schorowany i niemy pisemnie odsłania przed czytelnikiem swoją przeszłość cyrkowca, losy swojej wielkiej namiętności i upodlenia, które dotknęło go, kiedy byłniewolnikiem. Te smutne dzieje kontrastują z szacunkiem, jaki żywi dlań wychowanek.

„Rozczochrany” Boito ze swoim krytycznym i buntowniczym podejściem do zastanej kultury i społeczeństwa, zafascynowany nauką i uzyskującymi popularność odkryciami, wreszcie: ze swoją sprawnością pisarską mógłby być czytany i popularny także dzisiaj. Po zaproponowaną przez Wydawnictwo Austeria lekturę sięgną jednak pewnie tylko czytelnicy wykwalifikowani – italianiści lub komparatyści literaccy (dla tych specjalistów jest to przekład wyczekiwany i ciekawy, wszak to przedstawiciel scapigliatury i jednocześnie pół-Polak!). Szkoda, bo nowele Boita wciągają nie gorzej niż odcinki dobrego serialu, a to, co trudne, ten włosko-polski autor wyjaśnia wprost.

 

A. Boito, Nowele, Austeria, Kraków 2021.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Łucja Maria Ślisz, Życie wielokrotne. Arrigo Boito nareszcie po polsku, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2021, nr 127

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...