30.06.2022

Nowy Napis Co Tydzień #158 / W wielopokoleniowej rodzinie poetyckiej

Po siedmioletniej przerwie, dłuższym niż zazwyczaj okresie milczenia, Dariusz Sośnicki ogłosił kolejny tom poetycki zatytułowany Po domuD. Sośnicki, Po domu, Kołobrzeg 2021.[1]. Spodziewam się zatem książki dopracowanej, kompozycyjnie i tematycznie spójnej, a jednocześnie będącej innym głosem, proponującej nową (choć w pewnym sensie znaną nam) melodię polszczyzny lirycznej. Wszystko to zdaje się Sośnicki osiągać, wychodząc z tytułowego domu, by poprowadzić czytelnika zarówno starymi, jak i nieodkrytymi jeszcze ścieżkami.

W rozmowie z Arturem Bursztą, towarzyszącej premierze Po domu, Dariusz Sośnicki w jednoznaczny sposób wskazuje na to, jakie lektury poprzedziły powstanie tego tomiku:

Można powiedzieć, że pojechałem do poetyckich wód, by się podleczyć i podnieść na duchu po latach obcowania z językiem służbowej dokumentacji i mową nienawiści oraz bezsilności dobiegającą z mediów. Ale Ty pytasz o konkretne nazwiska i teksty, prawda? No więc przeczytałem po raz kolejny Leśmiana i Iwaszkiewicza. Od początku do końca. Miałem więcej czasu niż zwykle, a wychodzenie z domu zostało zakazaneA. Burszta, D. Sośnicki, Byliśmy wreszcie we własnym domu, „biBLioteka. Magazyn Literacki”, https://www.biuroliterackie.pl/biblioteka/wywiady/bylismy-wreszcie-we-wlasnym-domu/ [dostęp: 16.03.2022].[2]

Burszta z jednej strony dopytywał o to, jakich poetów możemy usłyszeć w Po domu, z drugiej jednak – sam podsuwał pewne tropy. Podobnie jak Jakub SkurtysZob. J. Skurtys, Podomka Balzaca (o „Po domu” Dariusza Sośnickiego), https://www.biuroliterackie.pl/biblioteka/recenzje/podomka-balzaka-o-po-domu-dariusza-sosnickiego/ [dostęp: 16.03.2022][3] Burszta zinterpretował twórczość Sośnickiego jako bliską poetyce Eugeniusza Tkaczyszna-Dyckiego; wskazywał chociażby kilkakrotnie wykorzystaną w Po domu frazę organizującą i dynamizującą tomik: „Mowa jest matką, nie służącą myśli”. Jednak, jak podkreśla Sośnicki, w rzeczywistości zdanie to nie jest ukłonem w stronę autora Ciała wiersza, ale ma zupełnie inne poetyckie pochodzenie. Jako źródło inspiracji Sośniki przywołuje Plejady Iwaszkiewicza, pisany trzynastozgłoskowcem regularny wiersz, w którym kolejne pięć strof otwiera wers: „Plejady to gwiazdozbiór już październikowy”J. Iwaszkiewicz, Plejady [w:] tegoż, Warkocz jesieni i inne wiersze, Warszawa 1954, s. 5.[4]. Autor Po domu podkreśla nie tylko koncepcyjną, ale także rytmiczną zbieżność z Iwaszkiewiczem. W pośredniówkowym członie powracającego wersu zarówno u Iwaszkiewicza („już październikowy”), jak i Sośnickiego („nie służącą myśli”) słyszymy wszak trzy trocheje.

Sośnicki jest niezwykle świadomy formy poetyckiej własnych oraz cudzych utworów. Nieprzypadkowe okazuje się wskazanie na Leśmiana i Iwaszkiewicza, czyli poetów wykorzystujących w swojej twórczości klasyczne wzorce metryczne. „Eliot – podkreśla Sośnicki – odradzał zapożyczanie się u rówieśników albo poetów tylko trochę starszych, kazał sięgać w przeszłość. Dla mnie kilkadziesiąt lat to absolutne minimum. Nie jest to dystans Eliotowski, bo autor Ziemi jałowej zalecał dalsze wyprawy, ale sposób myślenia pozostaje ten sam”A. Burszta, D. Sośnicki, Byliśmy…[5]. Sośnicki jest świadomy gęstej, niedającej się rozplątać sieci nawiązań, z której korzysta I którą sam tworzy. Wchodzący w skład Po domu „iwaszkiewiczowski” wiersz W wielopokoleniowej rodzinie ukazał się w 2017 roku na łamach „Przekroju”. Znaczący jest autokomentarz towarzyszący tej publikacji: „Duchy przeszłości mogą być duchami opiekuńczymi, a dawne języki źródłem siły i inspiracji”https://przekroj.pl/kultura/w-wielopokoleniowej-rodzinie-dariusz-sosnicki, [dostęp: 21 marca 2022].[6].

Po domu Sośnicki uważnie przygląda się światu, a w głowie pobrzmiewają mu frazy z wierszy największych polskich poetów. Jednocześnie udaje mu się mówić odrębnym głosem, odnaleźć własną frazę. Ciekawym przykładem uważnego patrzenia i słuchania jest wiersz Cud przed świętami:

Z matki
zatrudnionej w kaliskiej drukarni,
z ojca akwarysty

– jeden Pan Tadeusz,
dwa numery

„Akwarium” –

Poszedłem w świat
z dziedzictwem
Nowej Fali:

miska z wodą,
płyn do mycia naczyń,
ocet i puszysta

piana, którą matka
ściera z okien gazetami;
trze i trze,

a potem ojciec
każe mi
podziwiać przez te okna
światD. Sośnicki, Po domu…, s. 21.[7]

Przedostatnia całostka, w której pojawiają się słowa „piana” i „gazetami”, przywodzi na myśl fragment (klasycznego już) wiersza Zbigniewa Herberta Do Ryszarda Krynickiego – list:

czy warto zatem zniżać świętą mowę
do bełkotu z trybuny do czarnej piany gazetZ. Herbert, Poezje, Warszawa 1998, s. 458.[8] 

Nieprzypadkowe w tym kontekście okazuje się także wskazanie nowofalowego zaplecza jako jednego z najistotniejszych doświadczeń formacyjnych Sośnickiego-poety. Podziwianie świata staje się najważniejszym zadaniem, jakie ma przed sobą autor Po domu. By móc to uczynić w sposób najpełniejszy, najbardziej autentyczny, poeta wychodzi z tytułowego domu. Ten gest „wyjścia”, ale nie „odejścia”, jest konieczny, by uniknąć pośrednictwa nawet najbardziej przejrzystej szyby. Sośnicki chce doświadczać świata bezpośrednio, mieć udział w tajemnicy narodzin i istnienia. W niezwykły sposób pisze o tym w wierszu Kwiatostany:

1.

W kwietniu wszystkie
przenoszą gałązki: jedne z prawa,
drugie z lewa, jedne w głąb,
drugie z głębi. Z rodziny krukowatych
do rodziny drozdów,
przez rodzinę gołębi,
lotem pierwszej wiosennej
błyskawicy leci słabo zaszyfrowana
wiadomość: ono.
[…]
I są cichsze, jakby miały jakąś
tajemnicę, bo mają:
w ledwo co rozwiniętych listkach,
w pąkach I kwiatostanach
jakaś się przecież przed nimi
otwiera brama.

2.

I my chcemy w tej tajemnicy
mieć swój udział,
cokolwiek myśleć o ludziach
robiących wszystko na opakD. Sośnicki, Po domu…, s. 49–50.[9].

Pytanie o miejsce człowieka w świecie natury zostaje także w Po domu odwrócone. Dzieje się tak w wierszu Przy człowieku – utworze z formalnego punktu widzenia szczególnym, bo pisanym rymowanym dziewięciozgłoskowcem (choć rymy są nieregularne i często niedokładne). W utworze Przy człowieku, w którym liryka pośrednia miesza się z bezpośrednią, do głosu dochodzą rośliny synantropijneGatunki roślin, które przystosowały się do tego, by żyć w środowisku w znaczący sposób przekształconym przez człowieka. Zob. https://pl.wikipedia.org/wiki/Gatunek_synantropijny [dostęp: 28 maja 2022].[10], zastanawiające się nad własnym losem w sytuacji odejścia człowieka, pytające o własne miejsce w ludzkim świecie:

Pod panowaniem tego pana
miałyśmy sporo do gadania,
co będzie teraz, gdy odchodzi?Tamże, s. 41.[11]

Powtarzając i, częściowo, parafrazując otwierającą wiersz strofę, Sośnicki decyduje się na swoistą klamrę kompozycyjną: 

Wytrwają przy nim aż do końca
w podziemnym schronie, w jakimś dole
(a nawet dłużej, to elita).

Pod panowaniem tego pana
miałyśmy sporo do gadania,
co będzie teraz, gdy nadchodzi


las Birnam, a my tutaj same?
Niezatruwane, niedeptane,
łatwo oddamy pole wrogomTamże, s. 41–42.[12]

Miejsce roślin synantropijnych jest „przy człowieku”. Ta refleksja nad koniecznością ich współistnienia to poetyckie przedłużenie eseju Urszuli Zajączkowskiej. Autor Po domu precyzyjnie wskazuje na źródło inspiracji – chodzi o szkic „Syn ánthrõpos”, czyli przy człowieku

Kiedy człowiek depcze ziemię, zmienia jej strukturę, tak że staje się ona nie dla roślin dzikich. One nie wytrzymają niedoboru wody, braku przestrzeni dla korzeni, ciągłego szturchania nogawkami czy ugniatania podeszwami lub oponami aut. Ale zniosą to inne. To babka zwyczajna, trybula leśna, życica trwała, głowienka, wiechlina roczna i jeszcze wiele innych takich najtrwalszych, syn ánthrõpos, całkiem innych niż róże, konwalie i storczyki. Ważne dla nich, byle tylko byśmy pozostali sobą, więc zawłaszczający, eksploatujący środowisko, przekształcający naturę w sposób absolutnie unikalny – wtedy będą I one, rośliny synantropijne, nasze towarzyszki, ogniwa łańcuchów powiązań z nami, tworzące ekosystemy miast, wsi, kopalń, dróg, torowisk, melin. Wytrwałe i nieprawdopodobnie wierne. LudzkieU. Zajączkowska, Patyki, badyle, Warszawa 2019, s. 158, 160.[13]

Wiersz Przy człowieku nie jest jedynym dowodem fascynacji światem natury. W tym kontekście na uwagę zasługuje najlepszy, jak sądzę, utwór z Po domu, zatytułowany Albo choć odciąć puentę. Otwiera go niebanalny obraz poetycki, pełen empatii wobec naszych braci mniejszych:

Istnieje pewne prawdopodobieństwo,
że gdyby zebrać plon tylko z połowy pola, to druga jego połowa, ta z plonem,
nie byłaby w listopadzie straszącym wyrzutem sumienia,
posiekanym przez deszcze miejscem dokonanego w ramach pokuty
samosądu na odmieńcu z sąsiedniej wioski,
ale otworzyłaby przed nami serca naszych szarych sióstr kuropatw,
tych szarytek pól, obywatelek przydrożnych rowów
i śródpolnych zadrzewień, lekko zgarbionych pod ciężarem codziennych spraw;
ach, jak one umieją poprzestać na małym!D. Sośnicki, Po domu…, s. 24.[14] 

Ponownie na myśl przychodzi Zajączkowska, choć Sośnicki zastrzegał przecież, że mając świadomość przynależności do wielopokoleniowej rodziny poetyckiej, sięga zawsze przynajmniej kilkadziesiąt lat wstecz. Oczywiście to nie melodia utworów Zajączkowskiej inspiruje Sośnickiego (tutaj korzeni poetyckiej frazy szukać trzeba zdecydowanie głębiej), ale podejmowane przez nią tematy. Spójrzmy na wiersz minimum jej autorstwa:

17 tys. razy więcej energii
słońce tu wysyła,
niż glob zużywa.
chrząstki w kolanach człowieka
udźwigną konia,
celuloza w liściu – słonia.
jabłek z mojego drzewa starcza mi na rok,
kokos przepłynie ocean,
pod dębem leżą tysiące śpiących w twardych łupinach
wyposażonych w materię
na zimę
wiosnę
i tylko całkiem ewentualny liść.
z żółtka w skorupie powstanie krew, pióra i oczy,
a dżdżownicy skrawek
zawsze w dżdżownicę się odrodzi
więc wygląda na to
że na minimum
na oby tylko
i na powinno wystarczyć
to tu
tylko jaU. Zajączkowska, minimum, Wrocław 2017, s. 9.[15]

Życia „na minimum / na oby tylko” moglibyśmy uczyć się od roślin oraz zwierząt. Sośnicki, zafascynowany światem fauny i flory, minimalizmem ich sposobów przetrwania, wykrzykuje entuzjastycznie „ach, jak one umieją poprzestać na małym!”. Samo istnienie okazuje się największym źródłem radości. Sośnicki odczuwa autentyczne szczęście na widok tego, co jest. Dlatego zaprasza nas do świata „po domu”, na nowo definiując w nim miejsce człowieka oraz poezji. Świat i wiersz to przestrzenie, w których człowiek może odnaleźć siebie. Świadomy tego Sośnicki mocno i pięknie kończy (wieńczy) swój poetycki tom (dom). Książkę otwiera obraz budowniczego, który „dom buduje po domu”D. Sośnicki, Po domu…, s. 5.[16], zamyka zaś utwór Sądząc po liściach:

Z lewej światło – tam jest wschód!
i drzewo przechyla się na prawo,

ale zaraz przeciwny wiatr
stawia je do pionu.

Chyba że Bezszelestny już
opuścił dom i żwawo

szumi na świecie: „Wszędzie świat
i wszędzie wiersz po domu”Tamże, s. 55.[17]

Zamyka i jednocześnie otwiera.

 

D. Sośnicki, Po domu, Biuro Literackie, Kołobrzeg 2021.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Magdalena Śniedziewska, W wielopokoleniowej rodzinie poetyckiej, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 158

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...