Nowy Napis Co Tydzień #162 / Pablo chce spać
Ale ja nie o tym chciałem. Ta tegoroczna zima jest wszystkiemu winna. Ta zima, w środku której kwitną bratki i chłopi orzą pola. Ta dziwna zima, która zapowiada coś niezwykłego, co stanie się na pewno, zanim odejdzie mi ochota pisania tego łże-dziennika, tego pokracznego raptularza, tych wulgarnych zapisków wyszantażowanych przez naiwność i snobizm.
Kalendarz i klepsydra, Tadeusz Konwicki
Biorę do ręki Przedświty Pawła Orła, patrzę na czwartą stronę okładki i widzę dwa blurby – Jerzego Franczaka i Bohdana Zadury. Są znakomite, stanowią wręcz krytycznoliterackie haiku, ale jest rzecz, która drażni mnie w pierwszym z nich. Z noty od Franczaka dowiadujemy się, o czym jest ta powieść, ale – moim zdaniem – mówienie, że coś jest o czymś brzmi osobliwie i sztucznie. „To raczej opowieść o zasypianiu i wybudzaniu, o bezsenności”
Podmiot(?)
Drażni mnie w powieści Orła ustawiczne podkreślanie bezpodmiotowości i nieokreśloności. Widać to w aparacie krytycznym towarzyszącym książce („tutaj nie ma żadnego podmiotu, który wyprzedzałby słowo”
Ale może ta nachalność jest zamierzona? Może to żart? Albo (jak już mówiłem) świadomie zastawiona na czytelników i krytyków zasadzka? Te chwyty nie znajdują się wewnątrz tekstu, raczej są wobec niego inwazyjne. Jako kpina z nachalnych gier autorskich, gier tekstowych, ma to pewien sens i rzeczywiście jest zabawne. Przede wszystkim „ta książka zbudowana jest ze zdań”
Ale – jak już wspomniałem – ta gra ni ziębi, ni grzeje.
Forma(.)
(a właściwie „Treść cz. 1”)
Artystycznie Przedświty są bardzo śmiałe i sprawne. Dynamiczne, krótkie relacje z życia i snów. Przemysław Kaliszuk, w recenzji Tekstów seksualnych, pisał:
Obcujemy zatem, przynajmniej od strony estetycznej, z utworem, który odwołuje się wprost do literatury eksperymentalnej, poezji konkretnej czy liberatury, lecz także stanowi rodzaj dzieła w ruchu. Orzeł korzysta z takich zabiegów, które imitują proces pracy nad tekstem (skreślenia, poprawki, wykreślenia uniemożliwiające odczytanie danego wiersza)
P. Kaliszuk, Eksperymentalny dziennik z nieprzyzwoitymi piosenkami, https://magazynwizje.pl/aktualnik/kaliszuk-orzel/ [dostęp: 2 stycznia 2021]. [6].
Nie inaczej jest w Przedświtach. Paweł Orzeł od czasu debiutu stosuje podobne zabiegi, ale z czasem stają się one coraz bardziej różnorodne.
Tutaj spotykamy się z kreatywnym wykorzystaniem kolorowych czcionek i przypisów. „Im kolorowiej we mnie, tym okropniejsze widoki za oknem”
Część główna (przedprzypisowa) korpusu tekstu zostaje na końcu zalana przez czarne linie. Następnie nie ma nic, nie ma treści. Dopiero potem pojawiają się przypisy do intertekstów, których jest mnóstwo: jak widać, światełka pasji – cudzego piękna – stanowią jakieś rozjaśnienia w życiu melancholika.
Treść(!)
(a właściwie „Forma cz. 2”)
W trakcie lektury przechodzimy przez coś, co wygląda jak zmagania. Zmagania ze snem, z depresją, z męskością, z tekstami. Całość zaczyna się od prologu z opisem śniącego się deszczu – motyw ten powraca na stronie sto dwudziestej siódmej pod postacią fragmentu wiersza Edith Sitwell Still Falls the Rain, deszczowego pejzażu wypełnionego mrocznymi, onirycznymi wizjami. To jest pole zmagań w Przedświtach: pogoda, melancholia i depresja.
W takim krajobrazie przechodzimy przez problemy życiowe, miłosne, zawodowe, przez teksty, języki i właśnie sny. Wszystko, co tu mamy, może złożyć się na komplementarny krajobraz mentalny jednej osoby, ale co ja – jako czytelnik – z tego dostaję? Opowieść o walce. Wielu ludzi w okresie jesienno-zimowym przechodzi przez męczarnie spowodowane drastycznymi spadkami nastroju. Tak okaleczonym ludziom może być raźniej dzięki lekturze takiego dokumentu/fikcji. Można mówić sporo o tym, jak – i z czego – Przedświty są zbudowane, ale nie potrafię pominąć tego, o czym opowiadają, ponieważ temat jest cokolwiek doniosły etycznie. To depresja i idące z nią zaburzenia snu: bezsenne noce, senne dni; ciężkie, trzynastogodzinne spanie; skomplikowane, męczące sny. Nieistotne, czy to dokument, czy fikcja – to wciąż tekst, który czytamy. Nie ma dla mnie znaczenia, czy to relacja z życia Pawła Orła, czy konfabulacje, ponieważ ten tekst – jako tekst – ma dużą wartość.
Przemykamy się przez sprawnie nakreślone relacje z życia-snu. Czytamy o pracy i nie-pracy. W gąszczu zapisków, sytuacji i gier literackich widzę jeszcze jedno, nadrzędne zmaganie; jest to walka języka pisanego i żywego (co zaznaczyłem we wstępie). Według Henryka Berezy konwencjonalizacja języka literatury polskiej doprowadziła do sytuacji, w której powstał sztuczny, oficjalny język, oderwany od mowy wywodzącej się z życia i problemów ludności wiejskiej i robotniczej; język fetyszyzowany, służący dyscyplinowaniu użytkowników dialektów, mów innych i mniej zapoznanych, którzy – z pewnych względów – nie są w stanie posługiwać się dominującym, zatwierdzonym przez instytucje dialektem. Tymi „innymi językami” jest mowa żywa. To od niej wywodzi się język oficjalny, pisany. „Warunkiem życia języka pisanego (i tym samym życia literatury) jest trwałe jego uzależnienie od języka żywego”
Przedświty to osobliwa batalia tych dwóch rejestrów. Postać autora, zaprezentowana w „Nocie o autorze”, posiada podwójną narodowość. Urodzony w Hiszpanii, żyjący w Polsce Paweł/Pablo. Ktoś o podwójnej tożsamości językowej na pewno musi mieć problem ze znalezieniem „swojej żywej mowy”. Ten impas daje o sobie znać, kiedy – po serii przełożonych na język polski fragmentów z literatury obcej – na stronie dwudziestej trzeciej pojawia się hiszpańskie wyrażenie. W przypisie do niego czytamy: „Nie, hiszpańskich słów, zwrotów, pełnych zdań nie będziesz przekładać ani wyjaśniać, w najmniejszym stopniu przybliżać”
***
Wyobrażam sobie całą twórczość Pablo Enrique Orla w postaci jednego bloku tekstów. Nie wyobrażam jej sobie w przekładzie – chyba że sam Orzeł napisałby ją jeszcze raz, tym razem w wersji z przeważającym hiszpańskim, poprzetykanym polskojęzycznymi fragmentami. Przedświty opowiadają o melancholii, życiu światem intertekstów, o pracy i o spaniu. Koniec końców żyje się tak, by móc później spokojnie spać – a jest to co najmniej jedna trzecia każdego dnia.
Mam nadzieję, że jego proces pisarski będzie kwitł długo i coraz barwniej.
Paweł Orzeł, Przedświty, PIW, Warszawa 2021
Przypisy
- P. Orzeł, Przedświty, Warszawa 2021, s. czwarta okładki.
- Tamże.
- Tamże.
- Tamże, s. 219.
- Tamże.
- P. Kaliszuk, Eksperymentalny dziennik z nieprzyzwoitymi piosenkami, https://magazynwizje.pl/aktualnik/kaliszuk-orzel/ [dostęp: 2 stycznia 2021].
- P. Orzeł, Przedświty…, s. 15.
- H. Bereza, Ziemia pisarza [w:] Alfabetyczność, Warszawa 2018, s. 46–47.
- „Wszystko, co dzieje się w poezji i w prozie dwudziestego wieku, jest odkrywaniem na nowo żywego języka, jest buntem przeciwko samowładztwu języka pisanego, jest wyzwalaniem języka wyobraźni i mowy spod terroru, który sprawił, że cmentarzyska słów narzuciły swoje prawo śmierci życiu języka”. Tamże.
- P. Orzeł, Przedświty…, s. 174.
- H. Bereza, Ziemia…, s. 45.
- Tamże.
- Tamże, s. 45.