04.08.2022

Nowy Napis Co Tydzień #163 / Konflikt biblijny we współczesnym świecie

Konflikt Izraela z Palestyną sięga co najmniej połowy XX wieku. Obszar ten doskonale ilustruje fenomen ludzkiej nienawiści, budowanej na różnego rodzaju antagonizmach. Możemy wymieniać je jednym tchem: na Bliskim Wschodzie trwa wojna Żydów z Arabami, judaizmu z islamem, najeźdźców z autochtonami, powracających z exodusu z tymi, którzy zajęli ich rdzenne terytorium. Tak ujęty konflikt pozwala nie tylko kontynuować spór między tymi dwiema nacjami, lecz także usprawiedliwiać obustronną pogardę. Tymczasem wykorzystanie przez Pawła Smoleńskiego biblijnej metafory, którą często posługują się sami Izraelczycy, ustawia ten konflikt na innym podłożu. I słusznie – jest w tym wzajemnym pragnieniu zniszczenia wroga coś biblijnego, pierwotnego, stwarzającego szansę dotarcia do „jądra człowieczeństwa”. Tak widziany spór Palestyny z Izraelem to tylko kolejna odsłona walki między Kananejczykami a Izraelitami. Wojna trwa nieprzerwanie dzięki temu, że dużą rolę odgrywa tu podsycanie ideologiczne, budowanie przepaści, a nie mostów. Trudno nie uznać, że geneza tego sporu rzuca światło na prawdziwą naturę człowieka, w tym sensie ma w sobie pierwiastek biblijności, ma go również w sensie dosłownym. Żydzi bowiem swoje prawa do tej ziemi wywodzą od poniższego cytatu z Księgi Powtórzonego Prawa:

Gdy Pan, Bóg twój, wprowadzi cię do ziemi, do której idziesz, aby ją posiąść, usunie liczne narody przed tobą: Chittytów, Girgaszytów, Amorytów, Kananejczyków, Peryzzytów, Chiwwitów i Jebusytów: siedem narodów liczniejszych i potężniejszych od ciebie. Pan, Bóg twój, odda je tobie, a ty je wytępisz, obłożysz je klątwą, nie zawrzesz z nimi przymierza i nie okażesz im litościPwt 7, 1–2.[1].

Państwo Izrael – na podstawie biblijnych zapisów – uzurpuje sobie prawo do władzy nad tym terytorium. Jednakowoż powoływanie się na Biblię, czytaną literalnie, w XXI wieku powinno budzić w nas wątpliwości. Trudno powiedzieć, czy wiodącą tutaj rolę odgrywa zapis historyczny czy religijne świadectwo tego, że Izrael jest narodem wybranym. Zapewne oba czynniki są równie ważne, ale niestety zostają podporządkowane polityce. Podobnie ma się sprawa z Palestyńczykami, którzy zdają się walczyć o coś więcej niż skrawek niezbyt żyznego terytorium na Bliskim Wschodzie. Po obu stronach motywację konfliktu stanowi splot warunków nacjonalistyczno-religijnych, na bazie którego młodzi obywatele dokonują dookreślania własnej tożsamości. Dobrze odzwierciedla to poniższy cytat:

Nakręcają ich [Palestyńczyków – D.Ż.] mułłowie w meczetach i politycy. Skutecznie – niestety, co widać najlepiej w osiedlach.

Ale też w osiedlach wiadomo, jak postępować z Arabami. Na każdy rzucony kamień trzeba odpowiedzieć kamieniem. Kiedy jest spokój, można go pielęgnować i żyć w spokojuP. Smoleński, Wnuki Jozuego, Wołowiec 2021, s. 162.[2].

W tym regionie zdaje się obowiązywać nadal nieśmiertelne prawo Hammurabiego: „oko za oko, ząb za ząb”. Przebaczenie to słabość, na którą żadna ze stron nie może sobie pozwolić. Toteż po obu stronach narasta wrogość i pragnienie zemsty. Właściwie od ponad pół wieku trwa nieustanna wojna, której największymi ofiarami są zwykli ludzie. To właśnie cierpienie jest tym, co łączy ich najbardziej. W cierpieniu pozostają równi, nie ma Żydów ani Arabów. Są cierpiące matki, płaczące dzieci. Jednak to doświadczenie zamiast łączyć, wciąż dzieli – cierpienie jednych staje się radością innych. Z tego powodu, oczywiście, obie strony stale szykują się do wojny. Motle, jeden z rozmówców reportażysty, mówi:

Po pierwsze, musimy być twardzi, bo to warunek naszego istnienia. Po drugie, wojna to wielka odpowiedzialność, co bardzo dobrze widać tu, na Zachodnim Brzegu. Złożyliśmy ją na barkach ludzi młodych i bardzo młodych, właściwie dzieci, być może zbyt niedojrzałych do takich obowiązków. Lecz tak po prostu jest, u nas nie zniknie obowiązkowa służba wojskowa, bo jest potrzebna. Z dnia na dzień nie zlikwidujemy kontroli i check-pointów, nie przestaniemy wysyłać patroli. Te dzieci z karabinami również mogą mieć gorsze dni. Ale są wychowywane tak, by nie zapominać, że bronią ludzi, lecz naprzeciw siebie też mają ludzi. Służą w najbardziej moralnej armii świata i muszą o tym pamiętaćTamże, s. 142.[3].

Oprócz życia w poczuciu ciągłego zagrożenia znamienne są tutaj przede wszystkim trzy sprawy. Po pierwsze świadomość tego, że na wojnie najbardziej cierpią młodzi Izraelczycy, którzy zamiast normalnie żyć – muszą służyć w armii, kontrolować, patrolować, sprawdzać, a w najgorszym wypadku zabijać. Po drugie przekonanie, że ten stan permanentnej wojny nigdy się nie skończy. W gruncie rzeczy to beznadziejna perspektywa, odbierająca wiarę w to, że kiedyś nastąpi znaczący przełom, że przyjdzie względna normalizacja sąsiedzkich stosunków i – nawet nie symbiotyczne – ale poprawne współżycie. Po trzecie wyprzedzające zapewnienie, że armia Izraela jest „najbardziej moralną armią świata”. Zapewnienie, które mnie nie przekonuje. Jego wyprzedzający charakter wzbudza we mnie raczej wątpliwość. Nie wierzę, że w systemie, który stale szykuje młodych ludzi do wojny oraz bazuje na antagonizmach, da się pozostać moralnym. Nienawiść niszczy, zniewala człowieka – widać to zresztą w migawkach prasowych stale docierających do nas z Bliskiego Wschodu. Po obu stronach przemoc stosowana jest jako rozwiązanie, na ataki odpowiada się atakami, dochodzi do prześladowań cywili. Już sama atmosfera unoszącego się w powietrzu konfliktu wpływa na wychowanie młodych. Dobrze ilustruje to epizod opisany przez Smoleńskiego. Kiedy jeden z dziennikarzy – na wieść o śmierci szesnastu osób w Gazie – pisze na Facebooku, że czasami wstydzi się być Izraelczykiem, staje się celem ataków nacjonalistów oraz krytyki przedstawicieli rządu. „Nagonka trwa w najlepsze. Dlatego pisarz Etgar Keret zauważa publicznie, że obecna władza w Izraelu zabrania nawet wstydu, przez to sama robi się bezwstydna i niemoralna”Tamże, s. 314.[4].

Każda ludzka reakcja, która mogłaby stanowić usprawiedliwienie dla drugiej strony, musi być zduszona w zarodku. Człowiekowi nie wolno zastanawiać się, czy aby na pewno „najbardziej moralna armia świata” postępuje moralnie. Jednostkowe uczucia muszą ustąpić narodowym emocjom, które stają się nadrzędne. Każde poddanie w wątpliwość oficjalnej narracji stanowi występek przeciwko narodowi – każdy, kto nie zgadza się na określone działania, uchodzi za zdrajcę. W tak pojmowanej rzeczywistości rola człowieka, dziennikarza ogranicza się do bycia propagandową tubą.

Paweł Smoleński, który specjalizuje się w pisaniu rozbudowanych reportaży poświęconych Bliskiemu Wschodowi, tym razem przedstawił anatomię konfliktu palestyńsko-izraelskiego, opisując ją przy użyciu różnych perspektyw czasowych, przyglądając się jej z różnych zakątków kraju. Pokazał, że konflikt ten wrósł pod skórę obu narodów. Najsmutniejsze jest to, że nie widać nadziei na zakopanie tego wojennego topora, któremu Smoleński przygląda się bardzo uważnie. Dzięki lekturze możemy także poznać cichych bohaterów tego głośnego konfliktu – co mają do powiedzenia o sobie oraz o świecie, w którym żyją. W moim odczuciu wyłania się konflikt, który nie jest starciem dwóch sprzecznych wartości, ale wojną pogardy i nienawiści do drugiego, powodowanej jedynie tym, że to Inny.

Styl reportażu nie budzi większych zastrzeżeń, nie narzuca się czytelnikowi, stara się być przezroczysty – co w czytaniu literatury faktu nie stanowi wady. Rzecz jasna, początkowe partie Wnuków Jozuego (gęsto przeplatane biblijnymi cytatami) mogą stanowić pewną trudność lekturową, lecz stanowią one ważny kontekst opisywanego konfliktu. Wydaje mi się jednak, że można by je odrobinę odchudzić, dzięki czemu książka zyskałaby odrobinę lekkości. Niemniej jednak reportaż nie wymaga od czytelnika szczególnych kompetencji, jego odbiór jest raczej łatwy. Najistotniejsze jest to, że Smoleńskiemu udaje się zachować bezstronność. Pozostawia komentowanie czytelnikom, co – niestety – obecnie nie jest oczywiste w reportażach.

Podsumowując, z pełnym przekonaniem rekomenduję Wnuki Jozuego, ponieważ książka ta pokazuje świat zdominowany przez ludzką nienawiść, motywowaną wielkimi i modnymi kategoriami, takimi jak: naród, religia, nacjonalizm. Warto czytać ją szczególnie teraz, kiedy za naszymi drzwiami – kilkaset kilometrów od naszych domów – toczy się wojna.

P. Smoleński, Wnuki Jozuego, Czarne, Wołowiec 2021.

 

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Dariusz Żółtowski, Konflikt biblijny we współczesnym świecie, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 163

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...