Nowy Napis Co Tydzień #169 / Wszystko to zjedzą (ja)szczury
Karel Čapek, choć był pisarzem europejskiego formatu i jednym z najważniejszych środkowoeuropejskich twórców XX wieku, nie jest tak dobrze znany jak jego młodsi koledzy po piórze, na czele z Milanem Kunderą, Bohumilem Hrabalem czy Josefem Škvoreckim. Wbrew obiegowej opinii jego wkład w światową kulturę nie kończy się na wymyśleniu (wspólnie z bratem Josefem) i rozpowszechnieniu słowa „robot”, które pojawiło się po raz pierwszy w dramacie R.U.R (1920). Čapek nie jest jednak tylko literacką ciekawostką czy autorem związanym wyłącznie z poetyką dystopijnego science fiction. Inwazja jaszczurów, której wznowienie przygotowało wydawnictwo Dwie Siostry, może budzić silne skojarzenia właśnie z R.U.R. (tania siła robocza obraca się przeciwko ciemiężcy, co prowadzi do zagłady ludzkości), ale ta – być może najciekawsza w obfitym dorobku – powieść czeskiego pisarza ma do zaoferowania znacznie więcej.
Zanim przejdę do omówienia treści książki, chciałbym zwrócić uwagę na jej stronę wizualną. Rzadko się zdarza, bym zdecydował się kupić jakąś książkę po jej pobieżnym przekartkowaniu lub zobaczeniu samej okładki. Nowe wydanie Inwazji, które ukazało się w serii Świeżym Okiem, jest według mnie przepiękne. Dwie Siostry postanowiły bowiem wznowić powieść Čapka w opracowaniu graficznym Hansa Tichy, wybitnego niemieckiego grafika, którego prześmieszne i miejscami groteskowe popartowe ilustracje doskonale współgrają z treścią książki. Warto mieć tę pozycję w swojej biblioteczce choćby dla samych obrazków i włożonej w nią edytorskiej roboty.
Fabułę omawianej powieści kojarzą chyba nawet osoby, które jej nie czytały, a wiele zdradza już sam tytuł. Oto na skutek odkrycia inteligentnego gatunku morskich salamander (zainspirowanych autentycznym wymarłym gatunkiem Andrias scheuchzeri) ludzkość stopniowo rozpoczyna masową eksploatację jaszczurów, zaopatrując je w surowce, towary i broń, a w zamian wykorzystując do iście faustowskich przedsięwzięć: osuszania akwenów, tworzenia sztucznych lądów, budowy miast i portów. W ciągu kilkudziesięciu lat płazy wymykają się spod kontroli, doprowadzając ludzkość na skraj upadku.
Choć Inwazja jaszczurów bywała określana powieścią antyfaszystowską czy też ostrzeżeniem przed ekspansją nazizmu, to jej wymowa jest dużo bardziej uniwersalna. Mimo iż tekst powstał w połowie lat trzydziestych XX wieku i jest on w pewnym stopniu nieodrodnym dzieckiem swoich czasów, to równocześnie – ponieważ opowiada o fenomenach typowych dla epoki nowoczesnej – pozostaje aktualny do dzisiaj. To powieść antymilitarystyczna, antykapitalistyczna i antytotalitarna, ale przede wszystkim w świeży i atrakcyjny sposób wyrażająca samozadowolenie zachowawczej nowoczesności z ujarzmienia natury, akumulacji kapitału, militaryzacji i ekspansji. Książkę Čapka można właściwie potraktować jako fantastycznonaukowe ramy literackie dla procesu, na który zwrócił uwagę Karol Marks oraz inni „tradycjonalistyczni” krytycy nowoczesności: ekspansji, rozwoju za wszelką cenę i totalizacji wszelkich przejawów życia – ów proces jest ściśle powiązany z aspiracją człowieka do „boskości” i emancypacji. I właśnie owa faustyczna „boskość”, którą ludzkość osiąga przy pomocy niepozornych, na pozór słabych i głupawych jaszczurów, staje się centralnym motywem Inwazji. Warto napomknąć, że powieściowe płazy, choć są szalenie inteligentne, szybko się uczą i opanowały do perfekcji społeczną mimikrę, nie posiadają „wyższych uczuć”, sztuki ani kultury (trudno uznać za taką ich pierwotny godowy taniec). Są jednak niepowstrzymanym, twórczo-niszczącym żywiołem, stanowiącym alegorię doprowadzonych do ekstremum mentalności i zdolności nowoczesnego człowieka.
Zgadzam się z czeskim kulturoznawcą Tomášem Samkiem, że powieść o zemście płazów jest książką o procesie globalizacji
Przecież ludzie sami tego chcieli. Wszyscy chcieli mieć Płazy, chciał je mieć handel, przemysł i technika, chcieli je mieć mężowie stanu i szefowie sztabów… Dobrze młody Povondra powiedział: „Wszyscy jesteśmy temu winni!”. A cóż ty myślisz, że mnie ludzkości nie żal? Ale najbardziej było mi jej żal, gdy patrzyłem, jak sama za wszelką cenę dąży do zguby. Patrząc na to, człowiek chciał krzyczeć: gwałtu! […] A teraz już tego powstrzymać niepodobna. Płazy będą się dalej mnożyć i dalej będą rozsadzać stare lądy…
K. Čapek, „Inwazja jaszczurów”, tłum. J. Bułakowska, Warszawa 2021, s. 317. [2]
Czy czegoś nam to nie przypomina? Może niedawną hipokryzję współczesnych europejskich rządów, objawiającą się ubijaniem lukratywnych interesów z Rosją, pomimo jej imperialistycznej polityki i gnębienia przez nią sąsiadów. Skojarzenie z katastrofą klimatyczną i nowoczesnym stosunkiem ludzkości do natury również byłoby jak najbardziej na miejscu. Powyższe słowa można potraktować jednocześnie jako krytykę późnego, radykalnego kapitalizmu in extenso. Paleta odczytań jest naprawdę szeroka, co stanowi kolejną z wielu zalet książki czeskiego klasyka.
Warto wspomnieć także o tym, jak Inwazja została napisana – jest to bowiem powieść nowoczesna zarówno w treści, jak i w formie. Na potrzeby utworu Čapek spreparował mnóstwo artykułów i wycinków prasowych, haseł encyklopedycznych, sloganów reklamowych, przemówień, ideologicznych manifestów, stenogramów, nagłówków i tak dalej. Uwidacznia się to zwłaszcza w sowicie opatrzonej przypisami drugiej części powieści, zatytułowanej Povondra czyta gazety. Całości towarzyszą oczywiście wspomniane ilustracje Hansa Tichy, co sprawia, że wydanie zaproponowane nam przez Dwie Siostry jest dziełem niemal multimedialnym, a miłośnicy inter-, meta- i hipertekstualności z pewnością nie będą nim zawiedzeni.
Na koniec chciałbym napomknąć o kolejnej istotnej i nie do końca oczywistej właściwości Inwazji jaszczurów, a mianowicie o silnej obecności humoru, nierzadko groteskowego i absurdalnego (ktoś może powiedzieć, że humor to zjawisko typowo czeskie, co jest oczywiście oklepanym stereotypem). Autor Sprawy Makropulos ubrał poważny temat, jakim jest zagłada ludzkości, w lekką i groteskową narrację, nierzadko mieszając poetyki i rejestry (spróbujcie się nie zaśmiać podczas czytania kwestii dialogowych kapitana van Tocha w pierwszych rozdziałach powieści). Wbrew pozorom – w dobie politycznego zaangażowania literatury – jest to obecnie rzecz dość rzadko spotykana. Utwór Čapka przypomina swoją atmosferą coś na kształt oświeceniowej powiastki filozoficznej aniżeli współczesne mu dekadenckie wizje Witkacego czy Huxleya. Wspominam o filozofii nieprzypadkowo, ponieważ odgrywała ona ważną rolę w twórczości czeskiego pisarza. Čapek, choć częstokroć wykorzystywał w swoim pisarstwie sztafaż fantastyki naukowej (czy innych gatunków prozy, często niesłusznie uważanych za „podrzędne”), to – podobnie jak Stanisław Lem – miał także ambicje opowiedzenia czegoś przenikliwego o ludzkiej naturze i otaczającym nas świecie. Nie może dziwić zatem fakt, że zagadnienia z zakresu noetyki, pragmatyzmu czy filozofii relatywizmu pozostawały dla autora Hordubala czymś szalenie istotnym.
Powieść czeskiego pisarza stanowi zabawne i równocześnie alarmujące zobrazowanie powiedzenia après nous, le déluge. W dzisiejszych czasach, które odznaczają się przesadną powagą oraz fascynacją katastrofizmem, dystopiami i „kolapsologią”, lektura Inwazji jaszczurów może stanowić odświeżające, podniecające umysłowo doświadczenie. A jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że dobra treść posiada w tym przypadku także piękne opakowanie, to otrzymujemy pełen pakiet Literatury przez wielkie L.
K. Čapek, Inwazja jaszczurów, ilustr. H. Ticha, tłum. J. Bułakowska, wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2021.