06.10.2022

Nowy Napis Co Tydzień #172 / Od humanizmu do antybarbaryzmu

Sabina Kruszyńska jest profesorem nauk humanistycznych i emerytowanym pracownikiem Uniwersytetu Gdańskiego. Jej zainteresowania naukowe obejmują filozofię nowożytną, przede wszystkim francuską. W tekstach filozoficznych szuka zrozumienia takich zagadnień jak kultura, religia czy niewiara. Zajmuje się także historią idei. Opracowała w postaci monografii filozofię religii Benjamina Constanta, fenomenologię radykalną Michela Henry’ego, a niedawno oddała w ręce czytelnika książkę o idei humanizmu.

Recenzowana monografia jest pracą filozoficzną dotyczącą historii i teraźniejszości idei humanizmu. Składa się z trzech głównych części: w pierwszej autorka koncentruje się na przeanalizowaniu humanizmu w rozumieniu starożytnym, średniowiecznym i renesansowym w celu zdefiniowania, czym klasycznie była idea humanizmu, a zatem – odnosząc się do tytułu – jaka idea została zatracona lub zmarnowana. W drugiej opisuje humanizmy pooświeceniowe, „wykluczające”, proponujące wizję człowieka ponadprzeciętnego, z której przeciętny człowiek zostaje wykluczony. W części trzeciej autorka proponuje alternatywę dla humanizmów – tak zwane antybarbaryzmy.

Strach przed elitaryzmem

Na końcu swojej najnowszej książki Kruszyńska zamieszcza niespełna sześciostronicową bibliografię. Jednak można przypuszczać, że książka w znacznym stopniu oparła się na publikacjach, do których filozofka odwołuje się wprost i często, a tych nie jest dużo. Z opracowań polskich są to chociażby: Humanizm i racjonalizm Jana Woleńskiego, Sto zabobonów: krótki filozoficzny słownik zabobonów Józefa Marii Bocheńskiego, Od filantropii do humanitaryzmu i humanizmu Tadeusza Sinko, a z zagranicznych (głównie francuskich) Histoire de l’humanisme en Occident Abdennoura Bidara, Le règne de l’homme. Genèse et échec du project moderne Rémiego Brague’a, Ogród niedoskonały. Myśl humanistyczna we Francji Tzvetana Todorova czy La révolution transhumanisteLe religieux après la religion Luca Ferry’ego (ta druga napisana wspólnie z Marcelem Gauchetem). Autorka posiłkuje się też książką Humanizm. Idee, nurty i paradygmaty humanistyczne w kulturze polskiej pod redakcją Aliny Nowickiej-Jeżowej, antologią, która jest rezultatem projektu badawczego tej ostatniej, prowadzonego w latach 2008–2011. W tym wypadku Kruszyńska zadłuża się bardzo u takich autorów jak: Aneta Kliszcz, Wiesław Pawlak, Juliusz Domański, Alina Nowicka-Jeżowa i Paweł Dybel. To w zasadzie na podstawie tych źródeł pisze całe rozdziały rekonstruujące oryginalny, to jest dawny humanizm (strony 35–91 omawianego dzieła).

Znaczna część książki to także ponowne opracowanie, ukierunkowane przez ideę przewodnią humanizmu, takich „klasyków” jak: Jean-Paul Sartre (Egzystencjalizm jest humanizmem), Martin Heidegger (List o humanizmie w tomie Budować, mieszkać, myśleć), Erich Fromm (O sztuce miłości, Zdrowe społeczeństwo), Karol Wojtyła (Pamięć i tożsamość), Jacques Derrida (Kres człowieka), Emmanuel Lévinas (O hebrajski humanizm, Antyhumanizm i edukacja). Dla czytelnika dysponującego wykształceniem filozoficznym jest to powtórka. Mimo to trzeba powiedzieć, że da się tutaj odnaleźć interesujące myśli. Powoduje to stosowany przez badaczkę „okular humanizmu”. Przykładowo, Kruszyńska pisze o tym, że Sartre głowił się w czasie wystąpienia dla Komunistycznej Partii Francji w 1945 roku, w jaki sposób przedstawić egzystencjalizm jako humanizm (s. 123). Autorka podaje też, że Heidegger pod wpływem swojego tłumacza na język francuski uznał potrzebę ponownego zdefiniowania pojęcia humanizm (s. 131), przedstawia pomysł humanizmu partykularnego, hebrajskiego, autorstwa Lévinasa (s. 148 i dalsze) – i tak dalej.

Pojawia się tu również inna kwestia, która może, ale nie musi być potraktowana jako ograniczenie tomu: stanowisko światopoglądowe filozofki jest od początku jasne i to trochę czytelnika obezwładnia. Stanowisko to dobrze oddaje cytat, który pochodzi akurat ze środka książki; fragmenty te następują po krytycznej rekonstrukcji dotychczasowych humanizmów i przed opisaniem propozycji antybarbaryzmów.

Ale można też wybrać inną drogę; tę, na której poszukuje się uzasadnienia dla wciąż jeszcze żywego doświadczenia człowieczeństwa własnego i człowieczeństwa innych i która dostarcza sposobów przeciwstawiania się odczłowieczaniu. Wybierając ją, trzeba zgodzić się na to, że będzie się posądzonym o naiwność i zacofanie – oskarżenia często rzucane w kierunku „pospolitego człowieka” przez wpływowych przedstawicieli intelektualnych elit. Warto wszak uniezależnić się od tego rodzaju ocen i przyznać sobie prawo do chronienia siebie, podejmując takie myślowe eksperymenty, które, choć być może skazane na nieistnienie w intersubiektywnej przestrzeni, pozwolą utrzymać siebie jako podmiot, osobę albo człowieka wobec napierających z zewnątrz fal ideologii humanistycznych, transhumanistycznych czy posthumanistycznych. (s. 164).

Autorka programowo odrzuca te humanizmy, które nie są filozoficzne, to jest nie są podparte mocną ontologią człowieka. W każdym humanizmie ideologicznym boi się elitaryzmu, tego, że zostanie narzucony ludziom do wierzenia, mimo że doprawdy nie chroni bytu ludzkiego, bo nie nabudowuje się na ontologii, która naturę ludzką ma w poszanowaniu. Podejrzliwość budzą szczytne idee, jeśli są tylko rewolucyjnymi zawołaniami czy modnymi hasłami, bez osadzenia w systemie filozoficznym lub choćby szerszej koncepcji antropologicznej.

Jednak można wyciągnąć korzyść z lektury mimo wyraźnego ustalenia miejsca, z którego się mówi. Zresztą gdzieś w filozofii (i polityce) stać trzeba. Kto jak kto, ale emerytowany profesor filozofii może już chyba połączyć biografię z bibliografią. Robią to dużo młodsi i sporo mniej w nauce zasłużeni. A na końcu czytelnik, który współodczuwa z autorką i boleje nad zatratą idei humanizmu, czując się wyobcowanym w zagrażającym mu świecie barbarii, doczeka się dość sycącej wizji Michela Henry’ego, twórcy fenomenologii radykalnej, pod którą podpisuje się Kruszyńska.

Ideologia humanizmu

Kruszyńska utrzymuje, że dawne, historyczne humanizmy, były dziedzictwem filozofii, ponieważ proponowały antropologię filozoficzną. Można było wydestylować z nich takie twarde dane jak: koncepcja człowieka (homo), koncepcja ideału człowieczeństwa (humanitas), prawidła wiedzy praktycznej (humaniora) dostępnej dla każdego (egalitaryzm), kto chce sprostać ideałowi człowieka ludzkiego (homo humanus) (s. 27–28, 36). Deontologizacja antropologii” (określenie Juliuszem Domańskim), jaka nastąpiła w filozofii nowożytnej, z kulminacją w oświeceniu oraz wyciągnięciem rozległych tego konsekwencji przez filozofów XX-wiecznych – sprawiła, że:

W konsekwencji upowszechniane dziś ideologie humanistyczne nie mają odpowiednio mocnego zaplecza intelektualnego i muszą nawoływać do wiary [sic! – przyp. ŁMŚ] w głoszone przez siebie postulaty (s. 15).

Znamienne dla nowoczesnego humanizmu miałoby być właśnie to, że nie wymaga on przyjmowania tez antropologicznych i tym samym kategorie homohumanitas […] mogą zniknąć z jego słownictwa. Humanizm miałby być jedynie teorią, światopoglądem, ideologią czy praktyką upowszechniającą zasadę autonomii podmiotu [najważniejsza zasada nowoczesnego humanizmu, zdaniem Kruszyńskiej – przyp. ŁMŚ], zaś humanistą każdy, kto świadomie lub nieświadomie przyczynia się do jej utrwalenia (s. 96).

Traktowanie współczesnego humanizmu jako li tylko ideologii proponowanej czy narzucanej ludziom zostało przybliżone, opisane i wyjaśnione przez Kruszyńską na kartach jej książki i nie jest to miejsce, żeby streszczać jej wywód. Jednak trzeba powiedzieć, że takie potraktowanie sprawy współczesnego humanizmu daje do myślenia. Filozofka zdołała także opakować” swój pogląd na sprawę w atrakcyjne konceptualizacje. Żeby podkreślić karygodny elitaryzm współczesnych ideologii humanizmu (a przecież w dawnej myśli każdy mógł stać się człowiekiem ludzkim!), Kruszyńska mówi o „nowoczesnej formie «teorii podwójnej prawdy»” (s. 18). Współcześnie możliwe stało się jej zdaniem to, że dwiema, nawet usprzeczniającymi się drogami, dochodzi się do obrony autonomii człowieka. Indoktrynowane pospólstwo zdaje się myśleć, że humanizm tkwi u źródeł europejskiej kultury i że wiąże się on zawsze z obroną najważniejszych, uniwersalnych wartości. O tym, jakie są to wartości, decydują oświecone, postępowe elity, dysponujące świadomością historyczną i świadomością procesów społecznych. To te elity odczytują na dany czas, czym ma być „ludzki podmiot”, „ludzka natura”, „osoba”, „ludzka godność”, a następnie zadają to systemowi edukacji i propagandy, ewentualnie spychają na margines siły reakcyjne. Przerażająca i odrzucająca wizja!

Mimo że Kruszyńska nie stawia w tytule Humanizm – stracona idea znaku zapytania, czytelnik chciałby go tam widzieć. Przeprowadzony przez prezentację dawno przebrzmiałych humanizmów (między innymi starożytnego, renesansowego, Erazmiańskiego), uświadomiony co do współczesnego ideologicznego spłycenia tego pojęcia, obznajomiony z możliwymi antybarbaryzmami (między innymi z nowym humanizmem Irvinga Babbitta, humanizmem integralnym Jacques’a Maritaina, personalizmem Karola Wojtyły), które jednak ograniczają się do potrzeby obrony przed natarciem zewnętrznych sił, będącej zresztą jedynym powodem ich formułowania, czytelnik pozostaje wyposzczony co do pozytywnej treści. Czy naprawdę nie ma wizji człowieka, która mogłaby się współcześnie nasycić treścią? Czy naprawdę nie jest możliwy humanizm, który stałby przy człowieku, strzegąc jego esencji (ryzykowne słowo, jeśli użyte w rozumieniu filozoficznym)? Czemuż to musimy ustawiać się ciągle na straconej pozycji? Bo wymyślono już w filozofii wszystko i nie ma śmiałka, który umiałby zaproponować nośną koncepcję człowieka? A więc: samolot stoi na pasie startowym, Dedal zrobił przegląd techniczny, ale nie ma Ikara, który by zasiadł za sterami. Albo nie ma po prostu benzyny. Mniejsza o szczegóły tej próby metaforyzowania.

Skądinąd, przywołując etymologię słowa „krytyka” (łac. criticus – osądzony; możliwe poszerzone znaczenie: objęty nagonką, zaszczuty), autorka przeprowadziła ją w swojej monografii po mistrzowsku, skoro lektura wywołuje u czytelnika taki zew obrony człowieczeństwa…

Ogarniętego takim uczuciem odbiorcę autorka syci pod sam koniec książki. Ładnie podaje mu treść, której jednak nie jest autorką. Wobec barbaryzmu, tego, co nieludzkie we współczesnym świecie, proponuje „sobość” Michela Henry’ego, którego fenomenologię radykalną, także czerpanie z tekstów chrześcijaństwa (bez wymogu bycia wierzącym), przybliża jako wyjątkowy antybarbaryzm. Za nim się opowiada. Jest zresztą znawczynią Henry’ego. Jego koncepcje filozoficzne rzeczywiście nadają się na inspirującą wizję obrony człowieka. Jako cenne miejsce w człowieku, które stanie się bastionem obrony przed antybarbaryzmem – choć to raczej miękkie podbrzusze niźli fortyfikacja – jest samojawienie się (s. 207), radykalna, nieintencjonalna subiektywność (s. 208), połączenie aktywności i pasywności, nieekstatycznie pasywna wrażeniowość (s. 209), homo zrównane z humanitas (s. 210), żyjące życie (s. 213), wiedza pathos, wiedza bezprzedmiotowa (s. 214), cierpiętliwość człowieka (s. 225), patetyczna relacja do bycia (s. 226). Po prostu: wytrawny fenomenolog odnajduje w sobie-człowieku świadomość nieintencjonalną, zdolną żyć, radować się i cierpieć, nabierać mądrości życia, budować ludzką kulturę. Jeśli tego swoistego miejsca stawania się człowieka nie zadeptać, będzie służyło i odrodzi ludzkość. Warto te ciekawe myśli prześledzić, idąc za autorką.

Pozytywnie należy ocenić okoliczność, że emerytowany profesor, który spędził życie zawodowe na uniwersytecie w czasach dotkniętych kryzysem humanistyki i przepełnionych ziewaniem zblazowanych studentów, wciąż para się filozoficzną pracą. Że Sabinie Kruszyńskiej wciąż chce się domyślać to, co już było napoczęte w czasach zdobywania tytułów i stopni akademickich. Takie domyślenia przeważnie są wartościowe, gdyż bazują na dużym dorobku naukowym, na godzinach lektury, konceptualizacji i dyskusji. W tym przypadku pisanie na emeryturze przyniosło tekst dopracowany, o logicznej strukturze, będący ponadto pięknym pisarstwem filozoficznym. Na zakończenie przytaczam kilka przykładów z jej wokabularium: nauka jest „opium dla podmiotowości” (s. 221), należy „budować teoretyczny front obrony przed barbarzyństwem” (s. 167) i dbać o „treści wypracowane w procesach intersubiektywnych” (s. 107). Piękne określenia to także: „semantyczna petryfikacja” (s. 49), „nieekstatyczna pasywność” (s. 209), „wzmożenie człowieczeństwa w człowieku” (s. 183), „dezorientujące i pochłaniające «ja» językowe «topiele»” (s. 247), „prawo cierpienia spojonego z radością” (s. 224) i inne.

Książka spodoba się czytelnikowi, który lubi reinterpretacje i nowe odczytania klasyki oraz temu, kto chciałby poznać, jaką „odtrutkę” na odczłowieczający, współczesny świat proponuje filozofia.

Sabina Kruszyńska, Humanizm – stracona idea, Wydawnictwo Academicon, Lublin 2021

Humanizm – stracona idea - Sabina Kruszyńska | Książka w Lubimyczytac.pl -  Opinie, oceny, ceny

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Łucja Maria Ślisz, Od humanizmu do antybarbaryzmu, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 172

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...