15.12.2022

Nowy Napis Co Tydzień #182 / Karol Ludwik Koniński (nie)zapomniany pisarz, publicysta, filozof

Karol Ludwik Koniński to pisarz niezwykły, nie mający swoich poprzedników ani następców w literaturze polskiej, z rodziny wielkich gwałtowników chrześcijańskich: Pawłów i Orygenesów, Pascalów i Newmanów, Kierkegaardów i Mounierów. […] dziś prawie nieznany przez szerokie kręgi czytelników, wyłączony z żywego obiegu kulturowego, czekający wciąż na odkrycie i „zaszeregowanie” w historii myśli polskiej, odpowiednie jego randze.

 

Bronisław Mamoń, Karol Ludwik Koniński, Kraków 1969

Wciąż aktualny jest przywołany przeze mnie powyżej wyimek sprzed przeszło pięćdziesięciu lat. Pochodzi on z książki niestrudzonego popularyzatora Konińskiego – nieżyjącego już Bronisława Mamonia.

W minionym roku minęło równe sto trzydzieści lat od urodzin Karola Ludwika Konińskiego – przyszedł on na świat 1 listopada 1891 roku. Koniński to pisarz nadal niszowy i mało obecny w historii literatury Polskiej wieku dwudziestego. Przy pisaniu o dziele tego myśliciela jakikolwiek aparat metodologiczny okazuje się zbędny. Należy bowiem chłonąć go wspólną z nim wrażliwością i wiarą, którymi przesycone są jego publikacje, nie tylko suchą teorią. Koniński to jeden z najciekawszych i najbardziej oryginalnych polskich intelektualistów pierwszej połowy dwudziestego wieku. Dał się poznać jako krytyk literacki (świetne recenzje między innymi: Pałuby K. Irzykowskiego czy Nocy i dni M. Dąbrowskiej) oraz odważny felietonista polityczny (publikował między innymi w „Ateneum” i „Przeglądzie Warszawskim”). To eseista i prozaik myślący niezależnie – z jedynym dogmatem, który miał w sobie: uczciwością i prawdą. Bądź jeszcze inaczej: etyką i Bogiem. 

Dom rodzinny i wykształcenie

Koniński przyszedł na świat 1 listopada 1891 roku we Lwowie, zmarł natomiast 23 marca 1943 r. w Rudawie pod Krakowem. Urodził się jako syn Karola i Michaliny (z domu Skrzeszewska). Ojciec jego był postacią niebanalną. Był to człowiek o prawym charakterze, który bodaj najmocniej wpłynął na usposobienie młodego Karola. Dopiero w dojrzałym wieku, kiedy syn jest już dorosły, ojciec kończy wydział filozoficzny i robi doktorat. Pracował w szkolnictwie średnim. Był autorem książki Szkoła na miarę. Jako zadeklarowany ateista o surowej etyce i racjonalnym umyśle – paradoksalnie – budził w młodym synu pragnienie Boga. Ojciec Konińskiego zmarł w Krakowie podczas okupacji. Karol Ludwik spędził wczesną młodość na prowincji, wychowując się w galicyjskiej miejscowości Żydaczów (dziś na Ukrainie). Potem przeprowadził się do Krakowa, gdzie w latach 1911–1915 podjął studia historyczne i filozoficzne na Uniwersytecie Jagiellońskim. Jako student brał czynny udział w akademickim kole Towarzystwa Szkoły Ludowej. W latach trzydziestych Koniński był też współorganizatorem kursów literackich organizowanych w Zakopanem. W roku 1931 na Uniwersytecie Lwowskim napisał dysertację doktorską O kulturze ludowej. Później wydał ją pod tytułem Pisarze ludowi. To dziś znacząca monografia skupiająca się zarówno na piśmiennictwie i twórczości ludowej, jak też osobliwościach wykraczających poza te obszary.

Publicysta i krytyk

Koniński w 1921 roku ożenił się ze Stefanią Mach, nauczycielką. W późniejszym okresie wraz z nią i synem Jerzym mieszkał w Zakopanem, następnie – w czasie powstawania swojego bodaj najważniejszego dziennika pod tytułem Uwagi– w Lanckoronie i Rudawie. Żył na prowincji, gdzie znacznie łatwiej było mu zrozumieć prawdę istnienia – poza zgiełkiem miasta i ludzi, lecz właśnie z perspektywy małej miejscowości. Pisarz w swojej dorosłej egzystencji włączył się intensywnie w ówczesne, dostępne dla niego życie intelektualne. Uczęszczał na odczyty, poznawał biblioteki i kolegia periodyków krakowskich. „Głos Narodu” to pismo, które w roku 1920 jako pierwsze umieściło jego tekst (Arystokratyzm). Niebagatelne, wręcz prekursorskie znaczenie miała także jego rozprawa teoretyczna pod tytułem Niech imię Jego będzie pochwalone („Język Polski” 1923). Dał się w niej poznać jako wnikliwy badacz języka i formy poetyckiej. Głównym tematem refleksji uczynił naród i religię, zwłaszcza zagadnienie świadomości społecznej i roli kościoła katolickiego, jak i w ogóle chrześcijaństwa. Aprobował w literaturze wartości społeczne oraz wątki prometejskie. Był zawsze wyczulony na krzywdę ludzką.

Koniński to bibliofil i erudyta. W swoich lekturach nie ograniczał się wyłącznie do tekstów teologicznych bądź filozoficznych, lecz starał się włączać w pole swojej refleksji dostępne mu teksty polityczne czy w ogóle humanistyczne. W jego pisarstwie widać było niewątpliwy wpływ przede wszystkim Biblii i doktorów kościoła – głównie św. Augustyna i św. Tomasz z Akwinu. Jeszcze przed wojną miał kontakt z pismami Karla Jaspera i Charles’a Bernarda Renouviera. Wśród czytanych przezeń filozofów znaleźli się też Kant, Spinoza czy Hume, wreszcie John Henry Newman i Henri Bergson. Przyswajał koncepcje, analizując pojęcia. Wszystko to później przenikało w różnej formie do jego publicystyki.

Światopogląd ów znalazł odbicie też w prozie. W opowiadaniu Wyprawa do ziemi Moryja przedstawił zagadnienie – mówiąc najogólniej – wiary w życiu praktycznym. Natomiast w narracjach Straszny czwartek w domu pastora Dalsze losy pastora Hubiny, które stanowią stylistyczną i tematyczną całość, odsłonił mechanizm (pozornego!) przypadku w egzystencji człowieka. Roztrząsał złożony problem winy i kary w kontekście wiary. Problematyka grzechu, modlitwy, Boga jak i w ogóle kwestie teodycealne są niejako lejtmotywem przywołanych powyżej publikacji. Koniński szukał przyczyn obecności zła w świecie, próbując jednocześnie dać odpowiedź jego zasadności. A wszystko to starał się pogodzić z ideą obecności Wszechmogącego i, przede wszystkim, Miłosiernego Boga.

Przekonania i idee

Zasadniczym celem filozofa i pisarza była refleksja nad problematyką teodycealną, głównie w diariuszu Uwagi. Jest on swoistym opus magnum autora. Sama próba, choćby i częściowego, zrozumienia zagadnienia jest niełatwa. Doznajemy zła i je stanowimy. Wciąż zatem – zdaje się twierdzić Koniński – jesteśmy napiętnowani początkiem grzechu pierworodnego. Nikt wprawdzie nie przychodzi na świat jako winowajca, ale też nikt nie rodzi się z naturą nieskażoną. Zło było i jest. Znacznie mniej zrozumiałe jest przyzwolenie Boga na zło. Rozpatruje ów problem diarysta, który wierzył w Boga wbrew złu. Jednak pytanie o Jego przyzwolenie pojawia się w Uwagach nierzadko. W myśli Konińskiego pojawiają się i ci, do których pisarz się odwołuje. W Uwagach jest wszak sąsiedztwo filozofii nadziei i filozofii tragizmu. Istnienie jednej nie wyklucza drugiej. Łączy je obie pogarda dla krzywdy. Owa pogarda obecna też jest u tych z pokolenia pisarza (oprócz Jamesa), ideowo mu bliskich, do których umyślnie bądź nieumyślnie się on odnosi. Są to: William James (1842), Karl Jaspers (1883), Gabriel Marcel (1889) czy Pierre Teilhard de Chardin (1881).

W refleksji Konińskiego doświadczenie sytuacji granicznej znaczy to samo, co życie. Dla diarysty wiara – i wynikająca z niej modlitwa – była bowiem imperatywem i potrzebą. By nie powiedzieć wprost: sensem wszystkiego. Myśliciel wybiera modlitwę serca i szczerości, a szczerość pojmuje zaś jako prostotę – w jak najlepszym tego słowa rozumieniu. Mówi o modlitwie, która nie kalkuluje, modlitwie jako stanie indywidualnej wrażliwości. Trzeba iść drogą, która „najlepiej służy” modlącemu. Innymi słowy: należy być wiernym sobie i swoim odczuciom. Czyli – co da się zauważyć w treści de facto większości jego tekstów – być naturalnym i bezpośrednim względem swoich wrażeń i przekonań. Modlić się z własną zasadą moralną. Modlić się z zaufaniem. To z doświadczenia modlitwy Konińskiego wypływa jego doktryna, ujawniająca się nade wszystko w Uwagach.

Myśliciel w swych ideach zbliżony był do obozu narodowego. Zawsze też opowiadał się jako przeciwnik antysemityzmu. Już na początku lat trzydziestych przestrzegał przed narastającym w Europie faszyzmem. Pośród bogatej publicystyki i dzienników, które określiłbym intymnymi czy wręcz wyznaniowymi, meritum jego twórczości stanowią trzy tytuły. Są to: Nox atra, Ex labyrintho oraz przywołane Uwagi (spisywane w latach 1940–1942). Te trzy publikacje tworzą zasadniczy trzon myśli, kwintesencję jego przekonań. Wszystkie są też pochodną życia zarówno fizycznego, jak i duchowego. To zajmujące pamiętniki o charakterze religijnym i metafizycznym. Same Uwagi 1940–1942 natomiast to również wstrząsający zapis codziennych przeżyć i osobliwe notatki-sprawozdania historyczne.

Choroba i przesłanie

Poważna choroba pisarza stała się jego powolnym umieraniem. Koniński od lat zmagał się z gruźlicą kości. Zapadł na tę chorobę już po ukończeniu studiów, podczas odbywania służby wojskowej w armii austriackiej. Miesiącami leżał, w ubóstwie i cierpieniu, unieruchomiony w gipsowym gorsecie, próbując pisać w półleżącej pozycji. Jego ból wzmagał skalę przeżywania. Myśl o niedalekiej śmierci pobudzała go do intensywnego tworzenia. Od końca lat trzydziestych pisarz leczył się w sanatorium w Lanckoronie, by w roku 1940 przenieść się do pobliskiej Rudawy. Wielką nadzieją Konińskiego było doczekanie końca wojny. Niestety, zmarł w roku 1942. Został pochowany na cmentarzu w Rudawie.

Pisarz i myśliciel w swych publikacjach i opiniach kładł duży nacisk na moralny wymiar kultury, literatury, jak i sztuki w ogóle. Zajmowały go zjawiska zarówno społeczne, jak i polityczne. W swym ostatnim dzienniku, pod jakże znaczącym i trywialnym tytułem Uwagi 1940–1942, niespełna rok przed śmiercią w apogeum wojny, pisze między innymi:

[…] dlaczego religia? Dlatego, że c h c ę wierzyć w Boga; dlaczego chcesz wierzyć w Boga? Czuję niezłomnie, iż nie wolno mi nie wierzyć, że w całym obszarze Rzeczywistości jest miejsce na coś, co jest najlepsze, co jest doskonale w sobie dobre – dobre, czyli sprawiedliwe, sprawiedliwe, czyli rozumne i miłosne (s. 88). 

Dziś humanistyka nauczyła się konsumować kilka idei równocześnie. Widzimy hybrydę humanizmu ateistycznego, świeckiego, edukacyjnego bądź precyzyjniej: posthumanizmu czy transhumanizmu. Humanizm dziś ma – niestety – często mało wspólnego z filologiami klasycznymi czy klasycznym antropocentryzmem. Jest raczej antyhumanizmem, oderwanym od Boga i etyki. Koniński natomiast był wierny teocentryzmowi. W tej idei tworzył koncepcje myślowe – wiary, czynu i kultury. Chyba w takiej właśnie kolejności.

Sednem istnienia – zdaje się mówić pisarz – jest niespełnienie. To właśnie w nim – w niespełnieniu – odnajduje swą intencję diarysta. Uwagi to duch istnienia autora, jego myśl doprowadzona została do tu ekstremum. Koniński, odznaczający się mocną indywidualnością, jest w gruncie rzeczy oponentem indywidualizmu – czy może jego szczególnym polemistą. Pisarz wszak nie odrzuca zbiorowego dorobku innych, lecz umiejętnie bierze od nich (od każdego z osobna) to, z czym się zgadza i z czym utożsamia; podważając jedynie to, czego nie aprobuje. Wie, że człowiek zrodzony jest raczej do ciągłego doskonalenia się, nie zaś do doskonałości. Nie tworzy też pisarz – jak mogłoby się wydawać – wyłącznie własnego systemu moralnego, a jeśli własny, to z odniesieniem do Boga. Zatem Koniński-indywidualista jest osadzony w obszarze tradycji chrześcijańskiej, chociaż nierzadko staje się w niej autsajderem. Często (z zasady?) kontestuje fakty stwierdzone. Jednak nie jest on burzycielem, lecz raczej odnowicielem. Uwalnia od stereotypu. Choćby takiego, jaki propaguje Kościół będący instytucją. Dla Konińskiego liczy się „dogmatyczna prawda sumienia”, nie zaś urząd i kolegiata. Pisarz chce być w Kościele uczciwym, bez ortodoksji i fanatyzmu. Kościół ustanowiony jest przez stronę ludzką i duchową; Koniński utożsamia się głównie z tą drugą. Wie również, że na zewnątrz nie warto szukać tego, co jest wyłącznie w nas.

Zawarłem w niniejszym tekście jedynie kilka fragmentarycznych faktów – wybiórczych informacji z życia i twórczości Konińskiego. Cokolwiek smutne jest to, że jest autorem wciąż systematycznie pomijanym w pracach i omówieniach odnoszących się do literatury polskiej czasu wojny i okupacji, w opracowaniach dotyczących tego okresu – obecnym incydentalnie, a przecież godnym wprowadzenia w obręb kanonu humanistyki polskiej.

 

Zachęcamy do lektury książki autora: K. Ludwicki, Bóg–zło–modlitwa. Wokół „Uwag 1940–1942” Ludwika Konińskiego.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Konrad Ludwicki, Karol Ludwik Koniński (nie)zapomniany pisarz, publicysta, filozof, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2022, nr 182

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...