13.04.2023

Nowy Napis Co Tydzień #198 / Poczta poetycka (6)

Jakub F.

Wykluwa się coś z nadesłanych wierszy, ktoś próbuje mówić, próbuje pokazać swój świat i siebie samego, próbuje mnie zaprosić do wiersza. Dość niewyraźnie się wykluwa i dość nieśmiało zaprasza, za to siebie samego Jakub F. pokazuje z wielką intensywnością, czasem ze zbyt wielką i natarczywą. Rzekłbym: obsesyjną. Obowiązkową: odnoszę wrażenie, że cokolwiek by się działo, autor musi pojawić się w każdym wierszu. Mówi „Nie mogę zasnąć”, mówi „Jestem stałością”, „jestem w mieszkaniu”, mówi „Poezja wyłącznie żyła we mnie” i „musiałem oddać wieczności / Moją przeszłą rzeczywistość”, mówi „Tkwię w pokoju”, „Patrzę na stertę papierów” i „Moją duszę trawi papierowość”. J.F. szczegółowo rozpoznaje siebie i swój świat, a równocześnie rozlegle panoszy się w swoich wierszach, może dlatego nie pozostawia zbyt wiele wolnego miejsca dla drugiej osoby, dla mnie, dla czytelnika. Nie ma tu gestu wyciągnięcia do czytelnika ręki (choćby ze zwierciadłem: może sam zechcesz, czytelniku, obejrzeć siebie? zapraszam), nie ma pozostawienia mu wyboru. Pozostawienia mu powietrza – tak żeby sam oddychał. Zamiast tego jest intensywna i – przyznaję, że odrobinę nużąca – koncentracja na samym sobie. Zapisuje autor: „Wepchnąć ciało w formę / I wywieźć za miasto / Zamknięte w skórzanej walizce / Szczenię w worze / Może skrystalizuje coś jeszcze / Co będzie akceptowalne / Czym zdobędę okruchy twojej uwagi”. Świetnie, ale może warto by zatrzymać się nad owym zdobywaniem czyjejś uwagi, nawet jeśli miałyby to być zaledwie „okruchy uwagi”, i zrobić w wierszu dla tego kogoś odrobinę miejsca? A samemu zejść na dalszy plan, może tak: wyjść z wiersza, aby mógł zamieszkać w nim ktoś inny, jakaś druga osoba, drugi człowiek. Przynajmniej przez pewien czas. Żeby ktoś mógł go przymierzyć, przez chwilę w nim pobyć. Na razie tego miejsca jest malutko, więc może warto, aby autor zechciał odsunąć się nieco na bok i zobaczyć, co stanie się wtedy. Zobaczyć choćby na próbę, choćby z ciekawości.

 

Łukasz F.

W wierszu Bohater, a właściwie w piosence, i to politycznej raczej, wiele dla siebie nie znalazłem. Właściwie nic. Nic mnie nie zatrzymało w słowach autora, opisującego mamie tytułową postać, która „Teraz ściga żydowskie spiski / Masonów pedałów esbeków / Szwabów rusków zdrajców” albo „Siedzi sam w domu i chla / Na zdrowie / Na pohybel”. Tego rodzaju zapiski nadawałyby się do skandowania na wiecach politycznych albo umieszczania w formie komentarzy na blogach, także politycznych. Ewentualnie można je komuś opowiedzieć, jeśli to rzeczywiście okazałoby się konieczne. Zatrzymała mnie zaś druga strofa wiersza pt. Dwa:

Lubię oglądać filmiki
Ze szczęśliwymi pieskami
Widzieć że są kochane
Głupiutki piesku nie zmieścisz
Tej ogromnej piłki w buzi.

Tu zamiast wejścia w rolę trybuna toczącego pianę z ust na partyjnym wiecu zobaczyłem jakiś rodzaj gestu czułości i delikatności, jakiś sygnał własnej wrażliwości wysłany przez Łukasza – człowieka i poetę, a nie komentatora rzeczywistości bieżącej (albo: odrobinę historycznej). Tak samo w wierszu Rozmowa kwalifikacyjna, gdzie autor pokazuje samego siebie – bez sztafażu złożonego z postaci i stereotypów z życia społeczno-politycznego, który jego poezję prowadzi na publicystyczne manowce, zamiast jej służyć. A co jeszcze mogłoby jej posłużyć? – pytam się w myślach i odpowiadam: może większe skupienie się autora na lekturze poezji współczesnej, tej w książkach i tej w internecie, może chwila refleksji zamiast działania (pisania) pod wpływem impulsu. Może czasem warto się zatrzymać, a pisać – trochę później. Może tak.

 

Ryszard G.

O, wiele, wiele słów, wiele strof rymowanych i rytmicznie także niezgorzej przysposobionych, wprost całe zatrzęsienie. Widzę lekkość i łatwość pisania, niemniej widzę także pewną, i to wyraźną, archaiczność pisania, więc zastanawiam się głośno, czy rzeczywiście każde zjawisko potrzebuje wiersza, czy naprawdę każdy element rzeczywistości należy opatrywać lirycznym komentarzem. Pewnie tak, odpowiadam sobie, to znaczy zasadniczo pisać można zawsze i o wszystkim, ale nie zawsze rezultaty tego pisania muszą odpowiadać marzeniom autora, a przynajmniej jego oczekiwaniom. Czego tu nie ma: i przypominający traktat wiersz o mowie („Z ludźmi łącząca mowo – pełna żyznej gleby – / Nie opuszczaj mnie bez śmiertelnej potrzeby”), i wiersz mający nakłaniać do czytania poezji („Rozczytujcie się w niej ludzie młodzi – / Ona wspaniale młodość wam osłodzi”) i rymowany portret Wacława Oszajcy („Poeta i dziennikarz – Wacław Oszajca. / – Jezuita – nie Judasz, wiary nie zdrajca”), i liryczny toast poświęcony szkole w Goleniowach, wygłoszony (czy raczej nakreślony) z okazji nadania tej placówce imienia Wespazjana Kochanowskiego („Mamy panie Wespazjanie, / Mamy dużą, ładną szkołę”), i w końcu utwór pt. Dziwny wagon („W wagonie siedziało zjawisko / Niezwykle blisko.”), zapewne rodzaj subtelnego erotyku zainspirowanego przypadkowym spotkaniem kobiety w pociągu. Tak więc czytam wiersze R.G. i całkiem wiele dowiaduję się o świecie, ale niewiele, właściwie prawie nic, o samym autorze. Wiele moralizowania (mówiąc prościej: pouczania, nauczania, oceniania i tak dalej), niewiele – człowieka. Niewiele o tym, co naprawdę czuje autor jako człowiek, co mu – właśnie jako człowiekowi – doskwiera, z czego się cieszy. Że potrafi rymować – to nie ulega wątpliwości. Znam kilka osób, które potrafią pięknie śpiewać, ale nie kwapią się do nagrywania płyt. Tutaj bym się zatrzymał: może mają rację?

 

Krzysztof R. W.

Pozwolę sobie zacytować w całości wiersz pt. Dietetyk, ponieważ trafnie obrazuje zarówno to, co w nadesłanym zestawie Krzysztofa R. W. jest obecne i warte rozwinięcia, jak i to, czego w niej nie ma:

komu potrzebna woda
komu potrzebne wiersze
tyją ci co mylą
pragnienie z łaknieniem
pić trzeba
nawet
gdy się nie chce.

W czasie lektury tego wiersza – a także całego nadesłanego zestawu – myślałem przede wszystkich o dwóch zagadnieniach. Po pierwsze – i to uznaję za niewątpliwy walor poezji K. R. W. – autor pisze sprawnie, nie potyka się ani o własne, ani o cudze słowa: wysyła czytelnikowi wyraźny i przejrzysty komunikat. Może nawet zbyt wyraźny i zbyt przejrzysty. Dlatego po drugie: zaangażowana prostota i precyzja tego zapisu sprawiają, że niewiele pozostaje tutaj miejsca na tajemnicę, na zaskoczenie. Na szarpnięcie czytelnikiem i postawienie go wobec nieoczekiwanego. Przeciwnie: czytelnik otrzymuje właśnie to, czego mógł się spodziewać: każdy musi pić wodę, tak, owszem, i każdy o tym wie, tak, owszem, ale co (co więcej? co ponadto?) z tego wynika, tego nie wiadomo (o ile cokolwiek musi z tego wynikać). Trochę podobnie jest w wierszu pt. Ciągłu powód, w którym autor opisuje radość z powodu życia/bycia z ważną dla niego osobą – i na tym kończy. Można przeczytać wiersz (czytam), można pochwalić i docenić autora (chwalę i doceniam), że sprawy uczuciowe ułożyły mu się w satysfakcjonujący sposób, ale dociekliwość lekturowa każe mi zapytać: a co ja – czytelnik – z tego mam? Odpowiadam: nie wiem. Niewiele – mogę przypuszczać.

Dość statyczne wiersze nadesłał K.R.W., przewidywalne. Wyjątkiem zdaje się Dyngus, który także pozwolę sobie przytoczyć w całości:

miłość we mnie
jak woda w rękawiczce
naciskana ręką dziecka
wybrzusza się i bulgocze  nie może się wydostać
i albo ktoś rzuci ją
z czwartego piętra
albo przebije
by podlać pelargonie

Z radością i przyjemnością przywitałem odrobinę ruchu, zobaczyłem plastyczność wyobraźni, z ciekawością zastanawiałem się, co stanie się z tą napełnioną wodą rękawiczką. Może dlatego, że sam autor nie wie, jaki los może spotkać ten balonik. Może to właśnie największa siła jego poezji: niepewność.

 

Felicja U.

Czytam wiersz w kokardach siłaczkowej biedy i najpierw widzę „walkę na pomidory w saunie” (niewiele o niej wiadomo, ani czy była zacięta, ani jak długo trwała, ani kto ją stoczył, więc uznaję ją za pewien rodzaj utarczki absolutnie nie z tej ziemi), a później zatrzymuje mnie, przyznam, że zatrzymuje całkiem gwałtownie i całkiem na długo, „ślina”, która „bulgotała w sepleniącej mordce”. Widok to wielce zmysłowy i poruszający, zawieszony między cierpieniem z powodu niewyrażalności (ślina bulgocąca w mordce – może niemożność mówienia? wrodzona? nabyta? niemożność przekazania swojego komunikatu, jakikolwiek jest, w odmienny sposób niż przez wydzielinę: ślinę – a niech się rymuje!) a jakimś rodzajem ironii, być może wynikającej z dystansu autorki do siebie i świata (ponieważ mimo wszystko „mordka”, więc pieszczotliwie się tutaj autorka nastraja). Zatrzymuje mnie pointa: „Jeśli nikt, kogo kochałam, nie wziął na mnie chwilówki, / nie wiem, czym jest złamane serce” – myślę: zaskakujące to i urokliwe, że wciąż jeszcze można pisać o złamanym sercu, nie wpadając w nadmierny patos (może to przez te „chwilówki”, które są przeciwwagą dla mowy zbyt koturnowej i nadętej), myślę: świetnie!

W wierszu pod tytułem sobie wierny także zatrzymało mnie zakończenie, zapadające w pamięć i ujmująco bezpośrednie: „Chcę na języku poczuć płatek owsiany. // Czuję płatek śniegu. Zabawa zamknięta”. Oj, szkoda, że zamknięta, ponieważ w czasie lektury bawiłem się świetnie. Niemniej, myślę sobie, to najwyraźniej rodzaj szkody do przeżycia, ponieważ F. U. przesłała więcej wierszy, przysłała poruszający utwór sprzątaczka własnego mieszkania, gdzie opis głodu, dotkliwego fizycznego głodu prowadzi do pełnego rezygnacji (ale nie cynizmu) stwierdzenia, że „na końcu musiałybyśmy się zgodzić, że to co ja czy to co ty nie ma żadnego znaczenia”, przysłała utwór hańbienie dziewcząt, stawiający śmiertelnie poważne pytania w formie niezmiernie lirycznej („Gdyby tak odkażać się cudzym zapachem. A gdyby dziedziczyć esperal pod skórą”), przysłała również wiersz nie jako piórko, w którym po rozważaniu spraw „ojcostwa dziecka kobiety zamężnej” należy „Zapominać wszystko, rozluźniać ręce”.

Czytałem je z przyjemnością i z przyjemnością przyznaję, że F.U. napisała i przysłała znakomite wiersze, warte czasu, by się nad nimi zatrzymać, więc: oby tak dalej!

 

Roman Honet

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Roman Honet, Poczta poetycka (6), „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 198

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...