13.04.2023

Nowy Napis Co Tydzień #198 / Strzępy

Pierwsza randka. Pierwszy pocałunek. Pierwsza miłość. Jej twarz. Budynek na drodze do szkoły. Pogrzeb dziadka. Inauguracja studiów. Pogoda w dniu, w którym zawalił się świat. To wszystko drobne szczegóły, z pozoru znaczące tyle co nic – detale, z których dzierga się nasze życie. Doskonale zdaje sobie z tego sprawę Hanna Krall, czego owocem są Szczegóły znaczące, czyli zbiór miniaturowych reportaży, których podstawą był – publikowany od 2021 roku na łamach „Tygodnika Powszechnego” – cykl Za pamięci. Z recenzenckiego obowiązku wypada odnotować, że w niektórych tekstach dokonano zmian w stosunku do czasopiśmienniczego pierwodrukuPor. na przykład H. Krall, Różewicz [w:] tejże, Szczegóły znaczące, Kraków 2022, s. 142–146 z H. Krall, Różewicz, „Tygodnik Powszechny” 2021, 30.08.2021, https://www.tygodnikpowszechny.pl/rozewicz-168837 [dostęp: 14.11.2022].[1]. Mariusz Szczygieł we wstępie zatytułowanym Ciekawe jest pisze: 

Bez szczegółu nie umiemy innym wyjaśnić świata. Bez szczegółu nie ma ogółu, mawiają reporterzy. Pójdę dalej: ogółu ma, nie istnieje. Istnieje tylko szczegół. Po powstaniu w warszawskim getcie wielu z nas zostanie przede wszystkim czerwony sweter Edelmana i farbowanie ryb przez matkę Anielewicza.M. Szczygieł, Ciekawe jest [w:] H. Krall, Szczegóły znaczące…, s. 12.[2]

Poza tym, że to Anielewicz malował rybom skrzela na zlecenie swej matki, trudno się nie zgodzić z powyższymi słowami Szczygła. Obraz, wyniesiony z powstania w getcie, rzeczywiście jest sugestywny! Może właśnie sens pamiętania stanowi powoływanie się na detale, które zapamiętane, wskazują, że coś wydawało się na tyle ważne, aby to pamiętać. Żeby utrwalić to w najcenniejszym archiwum – ludzkiej pamięci. 

A archiwum Krall otwiera się przed naszymi oczami i wręcz powala bogactwem. Co więcej, legenda reportażu pokazuje nam historie „znaczące”, zamiast serwować felietonistyczny bałagan. Opowieści pochodzące nie zawsze z centrum wydarzeń, nie zawsze z pozoru najważniejsze. Reportażystka wyłuskuje z rzeczywistości to, co najistotniejsze – szczegół. Sięga więc po broń, która może zdradzić człowieka. Jak przedwojenne dywany, które świadczą o modelu wychowania człowieka. 

Jak dżinsowa kurtka syna, którą Barbara Sadowska założyła na jego pogrzeb. I jak sama Sadowska, która powinna być Rollisonową, ale nie umie. Zamiast tego, chichocząc, kłopocze ludzi, którzy przyszli towarzyszyć jej w odbywaniu żałoby. Ale w istocie chcą oni narzucić jej żałobę instytucjonalną, a nie żałobę prywatną. Przemyk potrzebny jest sprawie po raz drugi, żeby z jego śmierci coś wynikło. Żeby współczesna Niobe świadczyła o zbrodni władz komunistycznych – wreszcie żeby z jej żałoby zrobić symbol walki z PRL.

Lektura kolejnych pozycji to przede wszystkim głębokie doświadczenie antropologiczne, zamknięte zarazem w zdawkowej przecież formie. Czytając, obcujemy z człowiekiem, oglądanym z różnych stron oraz perspektyw. To zbiór jednostkowych historii albo – lepiej – historii jednostek. Wystarczy spojrzeć na fragment Zyty:

Chciała oddać palce Edwardowi Stachurze – swoje stracił pod pociągiem, z jej dwoma mieliby po równo. 

[…]

Poznałam ją w Złotej Kaczce na Tamce, Marian Brandys zaprosił nas na obiad. Miała wszystkie palce u obu rąk, może Stachura ich nie chciał, może grupa krwi się nie zgadzała.

Słuchałam jej, patrzyłam na nią i myślałam – tak, ona mogłaby oddać człowiekowi swoje palce, może nawet całą rękę.H. Krall, Szczegóły znaczące…, s. 113. Dalej cytaty z tego wydania podaję w tekście głównym: oznaczając je tytułem oraz numerem strony, z której pochodzą.[3] 

Krall podaje fakty, które na pierwszy rzut oka mogą zostać pochopnie uznane za nieistotne. Właśnie z tych drobnych obserwacji, pokątnie zebranych informacji, wyłania się prawdziwy obraz człowieka. Tego, kim jesteśmy. To wielka zaleta recenzowanej książki. Składając obraz Innego, szyjemy go z pojedynczych obserwacji, drobnych zachwytów czy obrzydzeń. Reportażystka pozostaje obiektywna, choć wybiera szczegóły w sposób subiektywny, rysując rzeczywistość poprzez pryzmat własnego doświadczenia, przepuszcza przez filtr tylko to, co chce powiedzieć. W ten sposób powstają wyraziste historie, od których nie sposób się oderwać. Pochłaniają nas, ponieważ mówią o uniwersalnych prawidłach życia.

Autorka Zdążyć przed Panem Bogiem decyduje się na formę miniatury – i choć, jak sygnalizowałem wcześniej, ktoś może mieć wątpliwości, czy nie obcujemy z felietonem – to są to pełnoprawne reportaże. Kondensują one sens dzięki wybraniu najważniejszych fragmentów rzeczywistości – jej strzępów, z których wyłania się pełnia. Krall jest nade wszystko świetną i wrażliwą obserwatorką rzeczywistości. Nie tworzy przegadanych opowieści, jej puenty są mocne, ale nie popadają w dosłowność, jak choćby: „Miała przy sobie tę kamizelkę przez całą wojnę, niedawno oddała ją do muzeum Polin” (Bajki dzieciństwa o Toli, czyli o szczęściu, s. 100) lub „Na naszym zebraniu usłyszał, że jest tchórzem. Tchórzem. Tchórzem. / Pamiętał to zebranie przez cztery lata. Krótko. Do końca życia” (Sceny częściowo kombatanckie. „Wesoły”, s. 34). W tych zakończeniach najpełniej widać siłę reportażu, który uprawia Krall. Są one jak celne bokserskie ciosy. Na tyle mocne, by znokautować czytelnika.

Ponadto Szczegóły znaczące to olbrzymi zbiór świadectw o wielkich postaciach z naszej historii, zasłużonych w rozmaitych dziedzinach, należą do nich na przykład: Tadeusz Różewicz, Jerzy Szacki, Stanisław Dygat, Kalina Jędrusik, Józef Czapski czy Krzysztof Kieślowski. Z tych okruchów, o których pisze Krall, można się dowiedzieć naprawdę dużo o ich życiu. Na przykład o Irenie Gelblum – łączniczce podczas powstania w getcie oraz powstania warszawskiego – kobiecie o fascynującym życiorysie, która po wojnie długo szukała swojego miejsca. Z powodu moich zainteresowań szczególnym upodobaniem darzę również obraz z Różewicza:

Poeta wrócił z zagranicy. Przeglądał zaległe czasopisma, był zatopiony w lekturze.

– Czego się napijesz? – spytał gospodarz.

Na dźwięk słowa „campari” poeta uniósł na chwilę głowę znad papierzysk. – Jak pani będzie to piła? 

– Zwyczajnie, z cytryną. 

– Z sokiem czy z samą skórką? – drążył temat. 

Umiałam zdawać egzaminy. 

– Ze skórką, to oczywiste. 

Skinął głową, egzamin był zaliczony. 

 

(Różewicz, s. 142). 

Ta anegdota mówi bardzo dużo o Różewiczu, pokazuje go z innej strony, nie literackiej, lecz prywatnej. Takich miejsc jest więcej. Ponadto Krall nie epatuje nazwiskami, nie narzuca się z wielkimi sławami, nie zachęca czytelnika do sięgnięcia po kolejne miniatury, wołając od nagłówka, o kim mowa. W większości reportaży nie padają nazwiska, ich bohaterów poznajemy dopiero z zamieszczonego na końcu Spisu rozdziałów i bohaterów (s. 259–266). Autorka nie skandalizuje, nie podąża tropem współczesnych mediów, pozostaje wierna temu, co wyniosła z własnej praktyki reportażu. Historie jednostek nabierają uniwersalnego wymiaru, świadcząc o nas wszystkich. 

Sporo w reportażach mamy świadectw z Zagłady, są one wstrząsające, na przykład relacja z warszawskiego getta: 

Zobaczyła na Zamenhofa długą kolejkę… Nie, nie zobaczyła. Stała w kolejce. Oboje stali, ona i jej przyszły mąż. Esesman trzymał pejcz i pokazywał kierunek – na lewo i na prawo. Ludzie z lewej strony wchodzili na ciężarówkę, ludzie z prawej mogli odejść. Pejcz pokazał im prawą stronę. Wrócili do domu, sięgnęła po pędzelek 

 

(Teofila, s. 75).

Historia bycia na granicy życia i śmierci. Historia wielkiego szczęścia pośród ogromnej tragedii. Historia polskich Żydów. Historia jednej z najczarniejszych kart w historii świata. Historia, której Krall jest po prostu od lat konsekwentnie wierna jako dokumentalistka Zagłady, jako autorka Zdążyć przed Panem Bogiem, wreszcie jako człowiek.

Czy lektura Szczegółów znaczących stanowi łatwe zadanie? Nie, ale to dobrze. Tekst jest gęsty, roi się od momentów trudnych, ważnych, refleksyjnych. Jednak czytając, ma się poczucie, że lekturę trzeba dokończyć, bo tkwi w niej coś istotnego, coś, o czego znaczeniu czasem zapominamy w rozbieganym, szalonym świecie. Da capo: to lektura trudna, bo ważna.

Recenzowaną pozycję warto mieć w domu, nawet jeżeli ktoś nie zamierza przeczytać jej „od deski do deski”, to może podczytywać sobie pojedyncze reportaże. Można wyszukiwać postaci, które nas interesują, można odkryć kogoś, kogo losy nas zachwycą (moje olśnienie to Irena Gelblum). Wybiórcza lektura jest możliwa, ponieważ kolejne miniatury są autonomiczne, a jednocześnie składają się na całościowy obraz. Taka sztuka nie zawsze się udaje, co jest jeszcze jednym dowodem na wirtuozerię autorki. Szczegóły znaczące to dzieło, które zasługuje nie tylko na polecenie, lecz także – na olbrzymią pochwałę. Za budowanie prawdziwego obrazu rzeczywistości. Za bogatą galerię charakterów. Za wierność wielkiemu tematowi. Za drążenie prawdy, ale nie po to, by ją zniekształcić, lecz by się do niej dokopać. I na koniec najważniejsze: za tworzenie z odłamków rzeczywistości, z jej strzępów.

Tylko strzępy są naprawdę istotne. Bo one po nas pozostaną.

 

H. Krall, Szczegóły znaczące, wstęp: M. Szczygieł, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2022. 

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Dariusz Żółtowski, Strzępy, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 198

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...