Nowy Napis Co Tydzień #200 / „Uciec od rozpaczy...”. Romantyczne projekty dobrego bytowania
1.
Romantyzm jest prądem różnorodnym: idea szeroko pojmowanego dzieła otwartego zakłada wyjątkową pojemność semantyczną romantycznych tekstów
Coraz częściej jednak słychać głosy o potrzebie zrewidowania paradygmatu romantycznego, relektury prądu często w dialogu z najbardziej nośną w Polsce koncepcją romantyzmu, którą zaproponowała Maria Janion w wydanej dość dawno, lecz inspirującej coraz częściej polemicznie Gorączceromantycznej (1975). Podstawą konstrukcji zaprezentowanego tam modelu epoki stała się agoniczna wizja kultury. Rewolucja – szeroko rozumiana – okazuje się, według autorki, bazą syndromu romantycznego. Jeśli jednak pytamy o „dzisiejszą egzystencję epoki literackiej”, jaką był romantyzm, to musimy na nowo „ułożyć z nim stosunki”, co przed laty postulowała już Alina Witkowska, wskazując na potrzebę polemiki z jego zredukowanym, niepełnym obrazem
Ponowioną lekturę romantyzmu warto zacząć od rewizyjnego oglądu fundamentalnych dla tej epoki kwestii antropologicznych. Tradycja interpretacyjna dość jednostajnie bowiem podkreśla w ówczesnej wizji człowieka cechy egzystencji negatywnej, jak bunt, ucieczkę od świata, niezgodę na zastaną rzeczywistość, brak sensu, ambiwalencję moralną, wolność„od”, odrzucenie zakorzenionych w kulturze wartości. Ignorujemy zatem w powszechnym odbiorze zawarte w romantycznych tekstach pozytywne modele istnienia. W sensie psychologicznym bohater romantyczny jest oczywiście problemem dla siebie i otoczenia, a – czemu nie sposób zaprzeczyć– cechą konstytuującą romantyczne „ja” jest realizowana w rożnych wariantach inność i niezależność podmiotu. Kłopot jednak polega na tym, że twórcy nie zatrzymywali się na opisie rozterek egzystencjalnych. W odautorskich komentarzach i narracyjnych dopowiedzeniach bohater zostaje najczęściej poddany krytycznej ocenie. Sami autorzy nie stronią od moralizatorskich napomnień i wskazówek w kwestiach dobrego bytowania. Najważniejsze dzieła konstytuujące romantyczny prąd wydają się pisane ku przestrodze, a romantyzm wobec tego staje się formacją, która zaludniając literaturę wywrotowymi jednostkami, jednocześnie nieomal natychmiast przestrzega czytelnika przed powielaniem ich egzystencji.
Emblematycznym tekstem podejmującym problem człowieka zapędzonego przez historię w poważny kryzys duchowy jest pisana przez dojrzałego twórcęSpowiedź dziecięca wieku – ważna ze względu na zaproponowaną tam diagnozę nowoczesnej kultury. Alfred de Musset wydał ją dość późno z perspektywy ram europejskiego romantyzmu, stąd też powieśćConfessiond’un enfant du siecle (1836) traktowana może być jako rewizyjna zaduma nad pokoleniem „wierzących w nic” wnuków rewolucji. Oktaw – bohater dzieła – nie chce jednak wydarzeń składających się na własną biografię nazywaćżyciem, odmawiając im zresztą znamion indywidualnej wyjątkowości. Całą młodzieńczą aktywność widzi jako pozorną, jako zaprzeczenie właściwej egzystencji. Bohater opisuje swoją historię z zamysłem terapeutycznym, gdyż nie wyleczył się jeszcze z wykrytej u siebie choroby, choć już rozpoznał swój status człowieka „wybrakowanego” wewnętrznie, zranionego przez świat i samego siebie. Los pokolenia, opisywanego przez Oktawa w czarnych barwach, dominuje w jego wynurzeniach nad biografią indywidualną, a trzy lata nieszczęsnej choroby, której etiologię i przebieg gruntownie przedstawił, to zaledwie jeden z klinicznych przypadków pokoleniowej dżumy. Pisanie ma dla Oktawa charakter terapeutyczny: „jak lis ujęty w pułapkę– powie o nim – odgryzam przyciętą w paści nogę”
Paradoksalnie romantyczna religia nadczłowieka, przekonanie, że ego stanowi podstawowy horyzont jego istnienia, a także cel tego bytu, opisywane są w powieści jako przekorny „sukces” oświeceniowych idei emancypacyjnych, wychodzenia z niepełnoletności, które się jednak nie do końca powiodło. To osiemnastowieczne ubóstwienie człowieka wydało romantycznych egotyków. To właśnie oni zbyt mocno uwierzyli w siebie, zaś emancypacja człowieka stała się przyczyną zwrotu antropologicznego, alienacji podmiotu, stanowiła źródło duchowych i psychicznych zranień. Jakże jednak niepokojąco brzmi wyznanie Mussetowskiego bohatera o tym, że kochał„wszystkie dzieła boże, a bardzo niewielu ludzi”
On kocha ludzi? Za cóż od ludzi ucieka?
Bo on kocha w człowieku ludzkość, nie człowieka.
(Kochać ludzkość, WR I 402)
2.
Umiłowanie ludzkości i praca dla jej dobra były nośnym hasłem luminarzy oświecenia, jak zresztą i późniejszych groźnych ideologicznych utopii totalitarnych. Projekt takiej utopii czy też władzy zaprezentował Mickiewicz w wielkiej Improwizacji. Warto zaznaczyć: rzadko mówi się o Konradzie jako produkcie oświeceniowej edukacji, tak jak mówi o tym Oktaw w odniesieniu do swojego pokolenia. A to właśnie Konrad może być odczytywany pod pewnymi względami jako awatar Starca z Romantyczności, choć nieoczywisty i niezupełny. Jego sny o potędze, wizja Boga jako zegarmistrza i wcielenia nieruchomego rozumu, agnostyczne deklaracje („Dawno niewiem, gdzie moja podziała się wiara”, WR III 149, w. 375), w końcu przekonanie o nieograniczonej mocy człowieka to wynik interioryzacji idei oświeceniowego deizmu, podszytego religijnym zwątpieniem – niezależnie od subiektywnej wiary bohatera w moc kreacyjną poetyckiego słowa. Nie szkodzi, że w miejsce rozumu Konrad podkłada czucie. Jego rozmowa z Bogiem to dysputa z użyciem kategorii filozofii rozumu, tyle że wyjawianych językiem emocji, językiem, który nie jest jednak ani relacyjny, ani nastawiony na podmiotowy kontakt, na przekaz miłości i jej doświadczania, ale na ciągłą konfrontację. Być może dlatego Konrad, choć we wspólnocie, jest sam – kochając ludzkość, „od ludzi ucieka”. Nie umie nawiązać osobowego, intymnego kontaktu z drugim, bo zanadto skupiony jest na „ja” i swoich projektach – totalitarnych zresztą– relacji. Rezerwę nawet wobec przyjaciół pokazuje inscenizacyjna proksemika sceny więziennej, w której „ponury poeta” (WR III 140) najczęściej usadawiany jest w jej rogu, z zaznaczeniem dystansu wobec innych uczestników pierwszej sceny I aktu. Ucieczka od ludzi to zatem przypadłość Konrada, nieróżniącego się zresztą pod tym względem od innych romantycznych postaci, które, jak słusznie konstatują autorki Romantyzmu i egzystencji, „zrywają więzy ze społecznością, aby uniknąć obcych wpływów i pozostać naprawdę sobą”
3.
Składową romantycznej świadomości była także tęsknota za ładem, żal za utraconą jednościąświata i człowieka, koherencją nauki i religii. Tę tęsknotę za (porzuconą wraz z wyjściem Adama z raju) jednością plastycznie opisuje Chateaubriand zaliczany przez Mickiewicza do „reakcji religijnej” – osobowości bolejącej nad kondycjąświata i Kościoła (WR XI 50). Biblijny
Adam – pisał autor Atali – próbował zrozumiećświat nie za pomocą uczucia, lecz za pomocą myśli, i dotknąwszy drzewa wiadomości, przyjął do swojego rozumu zbyt silny promieńświatła. W tej jednej chwili równowaga zostaje zakłócona, człowieka ogarnia pomieszanie. Zamiast spodziewanej jasności gęste ciemności okrywają jego wzrok, grzech jak zasłona rozpościera się między nim a światem. Całą jego duszę ogarnia zamęt i wzburzenie; uczucia walczą z rozumem, rozum usiłuje zniweczyć uczucia, i w owej przerażającej nawałnicy rafa śmierci z radością wita pierwszego rozbitka
F.R. de Chateaubriand, Geniusz chrześcijaństwa, tłum. i wstęp A. Loba, Poznań 2004, s. 123. [12].
Harmonijna „konstytucja człowieka” została tym samym trwale naruszona, ale on sam domaga się restauracji, której źródłem jest nadprzyrodzone pragnienie szczęścia. Romantyzm nie był więc – jak się powszechnie sądzi – naznaczony jedynie rewolucją i „buntem kwiatu przeciwko korzeniom”, ale także wielką próbą powrotu do nich.
Autorzy, którzy wykreowali model romantycznej biografii, od razu dostrzegli w osobowości swoich literackich dzieci znamiona anomalii. Oktaw sam diagnozuje własną przypadłość jako dewiację: opowiada, „w jaki sposób nawiedziła” go „pierwszy raz choroba wieku”
Pod tym względem znacznie ciekawszy wydaje się niedoceniany i niesłusznie przez całe lata deprecjonowany wczesnoromantyczny poemat dramatyczny Edmund Stefana Witwickiego z 1828 roku. Wstęp ujawnia bezpośredni zamysł autora, który: „chciał [...] wystawić charakter, cierpienia i obłąkanie zapaleńca (entuzjasty), tak same w sobie, jak w stosunku do innych ludzi”
[E]klektyzm to nasz smak – powie bohater Musseta – bierzemy wszystko, co napotykamy, jedno dla piękności, drugie dla wygody, to znów dla starożytności, inna rzecz zgoła dla jej szpetoty. Żyjemy jedynie wśród szczątków, jak gdyby koniec świata był bliski
A. de Musset, dz. cyt., s. 48. [20].
U Musseta diagnoza sekularnej rzeczywistości jest głębsza niż w poemacie Witwickiego. Ale dotyczy tego samego: schedą po wieku rewolucji jest destrukcyjny dla człowieka brak koherentnej, ocalającej propozycji egzystencjalnej. Projekty Woltera, Diderota czy Kanta, propaganda głoszona na salonach o potrzebie wyjścia z niepełnoletności przyniosły – sądząc z historii romantycznych bohaterów – opłakane skutki. Efekt odbicia jest jednak zgubny. Literaturę zaludniają więc bohaterowie replikujący w zasadzie tę samą historię o pozornej często sile, w taki czy inny sposób buntujący się wobec zastanych realiów w imię subiektywnie rozumianej wolności. Brzmi to o tyle dziwnie, że postaci te najczęściej widzimy jako metafizyczne, duchowe, walczące o coś lub za coś, dynamiczne, choć dynamika ta przeniesiona jest po wielokroć wyłącznie do wnętrza bohaterów. Romantycy wyprzedzają diagnozy genialnego psychiatry Viktora Frankla, głęboko medytującego nad dwudziestowieczną chorobą wieku, której źródeł upatruje on w braku sensu – nie cząstkowego, ale fundamentalnego, transcendującego poza ludzkie istnienie i ludzką rzeczywistość.
4.
Barbara Łazińska, wypowiadając się o mistycyzmie i dydaktyzmie Zdań i uwag, zwracała uwagę, że w cyklu tym: „Poeta powtarza katechizmoweprawdy, których celem jest wskazanie czytelnikowi, jak stać się człowiekiempełnym, doskonałym, godnym zjednoczenia z Bogiem”
Zestawienie Dziadów z dziełami francuskich romantyków nie należy jednak do najczęstszych zabiegów. Krąg pisarzy niemiecki oraz twórczość Byrona historycy literatury traktują niejednokrotnie jako punkt odniesienia autora Pana Tadeusza. Tymczasem Irena Grudzińska-Gross pisze odnośnie do naszego poety, że: poczucie niepewnej „przyszłości, podobne wykształcenie i religijność sprawiają, że do zbudowania polskości Mickiewicz używa tego samego kruszcu, którym posługują się jego ≫kuzyni≪ z Francji”
Dzieło Chateaubrianda także kończy się spowiedzią z życia, która wyzwala reakcje towarzyszącego jej (obok katolickiego misjonarza) indiańskiego wodza. Przypowieść Szaktasa z powodzeniem mogłaby stanowić komentarz do losów Oktawa, a nade wszystko Gustawa-Konrada. Wódz indiański (a więc przedstawiciel tamtejszej ludowej gromady) opowiada historię Missisipi, której odwidziało się płynąć korytem wyznaczonym przez naturę. Rzeka „sprzykrzyła sobie, iż jest jeno przejrzystym strumieniem. Zażądała śniegu od gór, wód od strumieni, deszczów od burz, wystąpiła z koryta, pustosząc urocze wybrzeże”
Jeśli kto nienawidzi ludzi i życia to jedynie dlatego, iż wzrok jego nie sięga dość daleko. Wytęż oczy lepiej, a przekonasz się niebawem, że wszystkie cierpienia, na które siężalisz to jeno wielkie nic. [...] Młody pyszałku, który mniemałeś, iż człowiek może starczyć sam sobie! Samotność zgubna jest temu, kto nie żyje w niej z Bogiem; potęguje ona władzę duszy, a równocześnie odejmuje im wszelką strawę. Kto bądź otrzymał siły po temu, winien je poświęcić służbie bliźnich; jeśli je zostawia bez użytku, odpokutuje to natychmiast tajemną męką, a wcześniej lub później niebo zsyła nań straszliwą karę
Tamże, s. 164–165. [27].
Ksiądz z IV części Dziadów podobne napomnienie skieruje do Gustawa w subtelniejszych tylko słowach:
Przeciwko światu i przeciwko sobie
Cięższe twoje niżli przeciw Bogu grzechy
Człowiek nie jest stworzony na łzy i uśmiechy,
Ale dla dobra bliźnich swoich, ludzi.
Jakkolwiek w twardej Bóg doświadcza próbie
Zapomnij o swym proszku, zważ na ogrom świata.
Ta myśl wielka pomniejsze zapały przystudzi.
Sługa Boży pracuje do późnego lata,
Gnuśnik tylko zawczasu zamyka się w grobie,
Nim go Pan trąbą straszliwą przebudzi.
(WR III 62, w. 471–480)
„Nie radzę jednak spychać ewangelicznej idei pomiędzy banały” – komentuje te słowa Ryszard Przybylski, pisząc jednocześnie, że „[k]ażdy wielki romantyk chciał być w końcu potrzebny i płakał, jeśli go ominęło to szczęście”
Historie Renego, Oktawa, Gustawa-Konrada toczą się zatem cały czas ku przestrodze przed bytem upośledzonym – ich twórców łączy ta sama troska o człowieka, który musi znaleźć na nowo swoje miejsce w świecie, ale aby je znaleźć, trzeba je znać– jak dowiadujemy się od dobrego Szaktasa, ojca Suela i obu księży z Mickiewiczowskich Dziadów. Każdy z interlokutorów romantycznych młodzieńców stara się ich naprowadzić na sens wychodzący poza egotyczny horyzont. Pouczenia Księdza z IV części Dziadów ujęte w wyraziste gnomy mógłby wypowiedzieć i Szaktas, i ojciec Suel, i znękany własnym życiem Oktaw, bo przecież
Człowiek nie jest stworzony na łzy i uśmiechy,
Ale dla dobra bliźnich swoich, ludzi.
(WR III 62, w. 473–474)
Ludzkie ja prawdziwie się konstytuuje i ocala swoją wartość w uznaniu nadrzędnej wartości drugiego człowieka, który też nie jest wartością absolutną, bo taka wartość musi znajdować się poza człowiekiem, a nawet poza ludzką wspólnotą. Ten wątek u romantyków jest równie istotny jak docenienie indywidualizmu i podmiotu, choć znacznie słabiej przebił się do świadomości potomnych niż proklamacje buntu i niezależności romantycznego ja.
Dziady – dzieło w kulturze romantycznej wybitne – dobrze diagnozują rozpad świata i nieporadność człowieka wrzuconego w otchłań współczesnej poecie cywilizacji. Mickiewicz jednak dobitniej i konkretniej niż inni pokoleniowi twórcy wskazuje remedium na wyjście z kryzysu. „Dzieje bohatera [Dziadów] – powie Bogusław Dopart – wiodą od przełomu do przełomu, stanowią sekwencję wzlotów i upadków”
Za sprawą czegoś, co można by określić mianem przedrefleksyjnego ontologicznego samozrozumienia – czytamy w Bogu ukrytym – człowiek wie, że może się samoaktualizować, spełniać, dokładnie w takim stopniu, w jakim zapomina o sobie samym. Zapominać o sobie znaczy tu ofiarowywać siebie, czego można dokonać albo służąc jakiemuś celowi, który jest większy od nas samych, albo kochając drugiego człowieka
V. Frankl, Bóg ukryty. W poszukiwaniu ostatecznego sensu, tłum. A. Wolnicka, Warszawa 2012, s. 172. [30].
Dziady zawierają także podpowiedź, że nawet bluźnierca ma szansę na nawrócenie i odmianę bytu. To afirmacja człowieka nieustannie przekraczającego swój los – dopełniającego (czy wręcz spełniającego) życie w geście ofiary na rzecz jednostek lub wspólnot.
Najwyrazistszym wzorcem parenetycznym w arcydramacie jest niewątpliwie Ksiądz Piotr, ale także Tomasz ze sceny więziennej. Nawet tak pogardzany przez historyków literatury unicki kapłan z IV części Dziadów, który wbrew temu, co mówi i jak działa, zepchnięty został do roli Starca z Romantyczności, uosabia ewangeliczną postawę czynienia dobra wobec bliźniego. Nawet Guślarz stojący na straży etycznego ładu, służący wspólnocie żywych i umarłych, realizuje model poświęcenia i zaangażowania, wychodząc tym samym poza własne ja ku transcendencji.
5.
Przywoływany wcześniej Gustaw nie jest co prawda bohaterem zbuntowanym, ale pod względem egzystencjalnym choruje na podobieństwo romantycznych równolatków. Jeśli sprzeciwia sięświatu, to w sposób typowy dla wieku adolescencji. Nie bez przyczyny w swoich wypowiedziach wiele razy powraca do wspomnień z wczesnej młodości, nie bez powodu jego interlokutorem jest ten, który nauczył go czytać. Zważmy też na lektury, którym oddaje się ten trudny do okiełzania bohater. Nie ma wśród nich jeszcze poematów Byrona – są jedynie „ogień i łzy” Wertera oraz dzieje sentymentalnej Heloizy – książki jak najbardziej dydaktycznej w swoim przesłaniu, których sens przeinaczył również Gustaw. Na sposób recepcji tych lektur przez bohaterów Dziadów zwróciła uwagę Maria Cieśla-Korytowska. Nowa Heloiza, jak zauważa badaczka, ma podwójne przesłanie: mówi z jednej strony o wielkiej miłości nauczyciela i uczennicy, z drugiej zawiera pouczenie moralne – podobnie zresztą jak historia Wertera. Cieśla-Korytowska pyta, co Gustaw z tej lektury wyczytał. Okazuje się, że to, co chciał jako kochanek Maryli. Ale, na co słusznie zwrócił uwagę Jan Tomkowski, lekturowe doświadczenia Gustawa nie kończą się na dziejach Heloizy i Wertera. Poza (oczywistym dla każdego ówczesnego gimnazjalisty) obcowaniem z Homerem czy Tassem ważną lekturą, która nieraz przecież przywołana zostaje jako kontekst rozmowy, jest dla Gustawa Biblia. Z książki tej każdy z bohaterów wyczytywał jednak inne sensy. „Tam, gdzie duchowny szuka po prostu nadziei, tam Pustelnik znajduje dla siebie wyrok i zapowiedź ostatecznego potępienia”
idealizm, nadmierne oczekiwanie tego, że osiągnąć winno się wszystko, czego się zapragnie tu i teraz, przekonanie o swej wyjątkowości, przyznawanie sobie prawa do postępowania zgodnego tylko z własnymi uczuciami, bez udziału rozumu i woli – [...] pociąga ze sobą cierpienie i klęski
Tamże, s. 96–97. [33].
IV częśćDziadów to więc poema dydaktyczne, kolejna w kulturze opowieść o dojrzewaniu – koniecznym, acz trudnym często dla otoczenia – etapie wchodzenia bohatera w dorosłość. Na parenetyczny wymiar tej części jako „powrotu do etyki społecznej filomatów, jako sąd[u] nad antyspołecznym egotyzmem Gustawa”
mógł się zwrócić, odrywając od swojego wnętrza, ku światu zewnętrznemu, ku innym ludziom, szukając dla nich (dla siebie) możliwości ratunku – przynajmniej w obszarze pamięci jeśli nie metafizyki. Przekroczyć etap russoizmu i werteryzmu [...]
M. Cieśla-Korytowska, Co zabiło Gustawa?, [w:] „Dziady nasze mają to szczególnie…”, s. 97. [35].
W jakim jednak kierunku? Repetowane przez Chór cztery ostatnie wersy wypowiedziane przez Gustawa świadczą o tym, że bohater przyjąłład świata, uznając swoją winę:
Bo słuchajmy i zważmy u siebie,
Że według bożego rozkazu:
Kto za życia choć raz był w niebie,
Ten po śmierci nie trafi od razu.
(WR III 95, w. 1278–1281)
Tą winą był„nadmiar ekstazy, przekroczenie mocą miłości granic, jakie człowiekowi Bóg wyznaczył≫śród tego padołu / Ciemnoty i zawieruchy, / nędzy, płaczu i mozołu≪”
Krzyż jest mocniejszy niźli wszyscy ludzie twoi
A kto się Boga boi, ten się nic nie boi.
(WR III 93, w. 1209–1210)
Romantyczny kochanek stał się więc sentencjonalnym dydaktykiem. Chrześcijańskim moralistą– alter ego kapłana i/lub Guślarza. Swoją drogą, w wypowiedziach obu protagonistów, choć przede wszystkim Księdza, znajdziemy więcej tego rodzaju aforystycznych „zdań i uwag”. Wydają się one werbalnym znakiem ładu świata, poszukiwania zbawiennej, ponadindywidualnej mądrości tradycji ludowej, partykularnej i Tradycji powszechnej. Gdzieś tu można szukać genezy zainteresowań Mickiewicza formami gnomicznymi, które potem wydadzą szczególny cykl o dobrym bycie, jakim sąZdania i uwagi. Kleiner łączy ów dydaktyczny wymiar IV części dramatu z sentymentalnym jeszcze zadłużeniem utworu: „Do literackiej maski Pustelnika – pisze badacz – szaleńca, samobójcy, upiora dołączała się jeszcze jedna maska, u spadkobiercy wieku XVIII wcale nie dziwna – maska dydaktyzmu”
Sądzę, że już podczas pisania wileńsko-kowieńskich części dramatu Mickiewicz miał przekonanie o wyższości czynu nad słowem, ale też o ocalającej wartości kultury chrześcijańskiej. Maria Cieśla-Korytowska podsumowuje swoje rozważania o lekturach Gustawa parafrazą z późniejszych o dziesięć lat Zdań i uwag: „Lepiej dzień dobrze przeżyć, niż przeczytać księgę”