Nowy Napis Co Tydzień #202 / Bóg nie opuścił Ukrainy (5)
Fragmenty książki Bóg nie opuścił Ukrainy. Abp Światosław Szewczuk w rozmowie z Krzysztofem Tomasikiem, wydanej nakładem Wydawnictwa WAM (Kraków 2023).
Ksiądz Arcybiskup przestrzega przed sporami wewnątrz Ukrainy. Czego one dotyczą?
Zdajemy sobie sprawę, że istnieje niebezpieczeństwo zewnętrzne dla naszego państwa i społeczeństwa, ale jest też niebezpieczeństwo wewnętrzne. Wewnętrzne niebezpieczeństwo zawsze wynika z jakichś podziałów, napięć, batalii politycznych, które często bywają bardzo groźne. Widzimy, że w stanie wojny, w którym znajduje się Ukraina, tak naprawdę demokracja jako taka nie istnieje. Odkąd wprowadzono stan wojenny, wszystkie instytucje demokratyczne w pewnych obszarach zostały zawieszone, ale partie polityczne, które są w opozycji do obecnych władz państwowych, sygnalizują wiele przejawów nadużyć, nawet jak na warunki stanu wojny. Wielu przestrzega, że dziś naprawdę w Ukrainie może otworzyć się nowy front – front walki o demokrację. Rzeczywiście, niektórym się wydaje, że w warunkach stanu wojennego, w obliczu poważnego zagrożenia zewnętrznego, demokracja nas osłabia i potrzebna jest twarda ręka, aby zaprowadzić porządek. Słyszy się, że Ukraińcy zmęczyli się demokracją, ponieważ ona oznacza, że każdy ponosi odpowiedzialność. Nie tylko ten, kto piastuje urząd. Dlatego my jako Kościół musimy dziś zrobić wszystko, aby w czasie wojny już zacząć myśleć o tym, jaka będzie Ukraina po jej zakończeniu. Aby te ponad trzydzieści lat, które wykorzystywaliśmy na to, aby wychowywać ludzi do dojrzałej demokracji, nie zostały zmarnowane. By te owoce przemian demokratycznych nie zostały zniszczone. Dlatego myślę, że rzeczywiście czeka nas wielka batalia o demokrację. O prawdziwą demokrację, o rozumienie tego, że nie można wykorzystywać nagiej siły do osiągania celów politycznych wewnątrz kraju.
Widzimy wielkie ryzyko tego, że jak Ukraińcy odniosą zwycięstwo i będą szukać sposobów na rozwiązanie problemów wewnętrznych, pojawi się pokusa, aby ponownie stać się skutecznym nie za pomocą siły prawa, tylko prawa silnego. To bardzo duże zagrożenie.
Widzimy również, że dziś jest w obiegu bardzo dużo broni. Na przykład kiedy istniało niebezpieczeństwo okupacji Kijowa i obwodu kijowskiego, to na potrzeby obrony własnej wydano w sposób, powiedziałbym, bardzo uproszczony, tysiące sztuk karabinów i innych środków do walki. Broń do ręki bardzo łatwo wziąć, ale oddać ją potem jest bardzo trudno. Dziś w Ukrainie pojawiają się głosy podnoszące kwestie legalizacji broni, aby dać ludziom prawo do legalnego jej posiadania, szczególnie w sytuacji, gdy państwo nie może zapewnić należytego bezpieczeństwa obywatelom. Dlatego kwestia demokracji oraz prawnego rozbrojenia Ukrainy, kiedy nadejdzie czas pokoju, będzie niełatwa.
Jak temu przeciwdziałać?
Widzimy, że dziś narasta w narodzie ogromny ból, ponieważ wiadomo, że wojna oznacza ból i to on często jest tłem, swoistym fundamentem, na którym bazuje konflikt. Ludzie bardzo łatwo wszczynają kłótnie i szybko wchodzą w spory. Coraz trudniej, nawet w parafiach, budować to, co nas łączy. Konflikt zawsze stanowi zagrożenie dla jedności. Zwyczajnie boimy się, żeby przypadkiem politycy nie zaczęli instrumentalizować ludzki ból, nie wykorzystali psychologicznego ryzyka konfliktowości do tego, aby na tym tle tworzyć konfliktowy proces polityczny […].
Wojna jest przyczyną fundamentalnych zmian społecznych. Jak Ukraina powinna wyglądać w przyszłości? Jaka będzie po wojnie?
Myślę, że musimy to dopiero sami zrozumieć. Ale dla wszystkich jest jasne, że tej Ukrainy, świata sprzed 24 lutego [2022 – przyp.red.], już nie ma. Zmieniliśmy się wszyscy. To doświadczenie, które stało się naszym udziałem, nas zmieniło. Jesteśmy inni, bo po prostu wiele już straciliśmy. Myślę, że teraz naszym wielkim zadaniem, co jest absolutnie powszechnym marzeniem, jest to, aby zwycięstwo Ukrainy oznaczało nie tylko deokupację terenów i powrót do naszych granic sprzed 2014 roku, kiedy zaczęła się wojna. Zwycięstwo oznacza, że powinniśmy stać się lepszą Ukrainą niż przed wojną. To jakaś taka powszechna świadomość – chcemy być lepsi, uczymy się, uwierzyliśmy, że potrafimy odnosić zwycięstwo, sprawdziliśmy swoją gotowość do tego, by być narodem zwycięzcą. Czegoś takiego nie sposób doświadczyć, jeśli nie stanie się do walki. Myślę, że przyszłość Ukrainy będzie opierać się jednak na fundamentalnych wartościach, ponieważ mówimy, że Ukraińcy zrozumieli sens swojego cierpienia.
Ukraina będzie też taka, jaką czynią ją młodzi ludzie. Widzimy, że młodzież rzeczywiście bardzo wydoroślała przez te kilka miesięcy. Boli mnie serce, gdy widzę młodzież. Wojna w Ukrainie ma twarz młodego chłopaka, młodej dziewczyny, którzy gotowi są umrzeć za swoją ojczyznę, byle by ich potomkowie żyli w wolnym kraju, aby nie byli już niewolnikami w cudzej kolonii, aby byli gospodarzami na swojej ziemi.