15.06.2023

Nowy Napis Co Tydzień #207 / Mały szczur w wielkim wszechświecie

Lot w kosmos

Anna Matysiak w komandorze rattusie zabiera czytelników w podróż kosmiczną. A w każdym razie w jakąś podróż, która może być faktycznie międzygalaktyczna, choć równie dobrze może się odbywać raczej przez czas niż przestrzeń i raczej we śnie niż na jawie. W gruncie rzeczy bowiem, począwszy od pierwszego wiersza tomu raport Komandora Rattusa, musimy przede wszystkim „[…] pożegnać tych / którzy zostają”. I owszem, podboje nowych światów z dużym prawdopodobieństwem dla podbijających zakończą się nieszczęśliwie, ale taki sam skutek najpewniej przyniesie też podróż pociągiem albo spacer na pobliskie wzgórze. Chodzi zatem przede wszystkim o podróż w szeroko pojęte nieznane, a tym nieznanym jest również – albo przede wszystkim – śmierć. Nie zmienia to jednak faktu, że metaforykę kosmiczną Matysiak stosuje konsekwentnie i co jakiś czas przypomina czytelnikowi o punkcie wyjścia (odlotu): „planetarny / trójwymiarowy ruch mieszadeł”, „Co takiego dzieje się w galaktyce GL 5000”, „stopami o okienko z widokiem na kosmos”.

Z kosmosem łączą się dwa kolejne ważne dla poetki motywy; ważne zarówno na poziomie tej publikacji, jak i w ogóle w jej twórczości. Pierwszym z nich są maszyny, w tym tomie zwłaszcza te związane z ruchem: rakieta kosmiczna (mówiąc językiem tych wierszy – banieczka), ale też pociąg, samochód, „statki gotowe do lotu”. To, co u autorki często wiązało się z organizmami żywymi, pewną mechanicznością czy pojmowaniem procesów natury w kategoriach wzajemnie napędzających się trybików, zyskuje tutaj bardziej użyteczny (użytkowy) i prosty sens. Drugim ważnym motywem są zwierzęta. O ile ich obecność w tomie ma swoje bardziej prywatne uzasadnienie (na pierwszej stronie natkniemy się na dedykację szczurowi Helmutowi, a wśród tekstów znajdziemy między innymi wiersz poświęcony suczce Lu), o tyle daje się również bez problemu powiązać je z motywem kosmicznym, bo przecież to właśnie zwierzęta były pierwsze w kosmosie. Poza tym szczur na pokładzie zdecydowanie nie był mile widzianym gościem, a jeśli już się na nim pojawił, jako pierwszy uciekał w sytuacji zagrożenia. Komandor Rattus nie ucieka. Wręcz przeciwnie: „Byłeś twardy, a jednak krzyknąłeś. / Jeden raz.” To podmiotka myśli o możliwym ratunku, szuka drogi ucieczki „przed końcem świat(ł)a”. Ta podróż jednak nie kończy się szczęśliwie.

To, co zwykłe, to, co szalone

Choć z jednej strony na każdym kroku towarzyszy nam wątek kosmiczny, równocześnie znajdujemy się w bardzo bliskiej i dobrze nam znanej przestrzeni. Razem z podmiotką jesteśmy „w drodze na protest albo na sobotni spacer”, odwiedzamy myjnię, siedzimy w Intercity odjeżdżającym z Katowic. W codziennych, zwyczajnych sytuacjach doświadczamy niekiedy niespodziewanie ekstremalnych przeżyć. Zdarza się też, że te – chciałoby się powiedzieć – błahe, najzwyklejsze zdarzenia stawiają przed nami nie tak znowu błahe pytania. I tak zaczynamy w myjni bezdotykowej, a kończymy na „uwolnić Barabasza”. Albo z gofrem na dworcu kolejowym czekamy na wagon, by w czasie kontroli biletu doznać swoistego dysonansu poznawczego, kiedy nagle znajomemu otoczeniu stajemy się obcy:

przecież jeżdżę co tydzień
to raz mogę zapomnieć.
a oni na to że skąd mają wiedzieć
kim jestem.

Zresztą, jak pisałam wyżej w kontekście kosmosu, podbój wszechświata niekoniecznie należy tu rozumieć dosłownie. Kosmos wyposaża poetkę w niezbędne maszynom narzędzia, ale jest przede wszystkim właśnie tym – użytecznym rekwizytorium wskazującym na podróż w rejony niezbadane, ciemne i potencjalnie groźne.

Wśród tych bardziej codziennych, nie tak „odlotowych” sytuacji znalazł się też wieczór autorski. Autotematyzm u Matysiak pojawia się rzadko; ewentualny namysł poświęca poetka językowi. Nie inaczej jest w przygotowaniu do wieczoru autorskiego, gdzie sytuacja wywiera jakiś rodzaj napięcia i presji, ale finalnie przekłada się przede wszystkim na doświadczenie językowe:

wybucha mi język
słowa wiążą mi ręce na plecach
kurwa dupa pizda chuj
kurwa dupa pizda chuj
ten kaftan
jest mój

„Zachowanie stanu rzeczy”, o które w tej sytuacji walczy podmiotka, kończy się nagłym wybuchem, niwelującym utrzymywanie się w ryzach, czyli jakiś rodzaj uładzenia. Język jest szaleństwem, czymś, co rozbija system od wewnątrz. W innym wierszu przeczytamy: „piecze mnie język”. Język w tych tekstach uwiera, nie daje się zlekceważyć, doprowadzając niekiedy do szaleństwa (stąd choćby kaftan w zacytowanym wyżej fragmencie czy pointa innego utworu: „moje atomy są opętane”). Poetka jest go cały czas świadoma i choć z jednej strony ma on moc twórczą oraz stwórczą, z drugiej przytłacza, daje nie zawsze pożądaną wiedzę i świadomość. Zastopowanie, czy nawet cofnięcie, rozwoju w języku nie jest możliwe. Jest to też zatem chaos, „koziołkujące / litery i strzałki”, destrukcja. Potencjał i niebezpieczeństwo.

Powszechna empatia

komandor rattus to też opowieść o tworzeniu pancerza i zrzucaniu go. Budowanie wokół siebie warstwy ochronnej jest szukaniem ratunku, próbą przetrwania:

muszę być twarda i zła
tylko trafalgar może mnie rozchylić
kamiennym dziobem.

W myśl zasady: najlepszą obroną jest atak, podmiotka dosłownie się zbroi:

przez gardło
wychodzą kolce, płomienie, syk.

Walka ze światem nie obywa się bez ofiar. Jej kosztem jest cierpienie, zranienie, zaakceptowanie strachu. Ale to właśnie miejsca zranienia dokumentują łagodność, wrażliwość, współczucie. Najpełniejszy opis pozbycia się pancerza znajdziemy w krótkim rymowanym wierszu o miłości. Wiersz w całości został zapisany kursywą, więc najpewniej, jak zauważa Jakub Skurtys, jest tekstem „raczej testującym konwencję niż przemawiającym w imieniu podmiotki”J. Skurtys, PPR (#12). Grudniowy, https://www.biuroliterackie.pl/biblioteka/cykle/ppr-12/ [dostęp: 02.04.2023].[1]. Nie zmienia to jednak faktu, że deklarowane tu pozbycie się zbroi sygnalizuje poetka również w innych wierszach ‒ są tam pęknięcia, rozdarcia, miejsca, „gdzie nie chciałam się zagoić”, szloch na podłodze. Inny wiersz zapisany kursywą, kochany, znów bardzo wyraźnie dokumentuje otwarcie, a więc pozbycie się wszelkich barier, zaangażowanie pomimo ryzyka. Na te dwa teksty, które Matysiak nazywa dodatkami, należy patrzeć z pewną dozą ostrożności, ale wydaje mi się, że w pozostałych utworach znajdziemy wystarczająco dużo śladów, by jednak czytać i dodatki do pewnego stopnia na poważnie.

Takie odczytanie tej publikacji jest najbliżej wątku pożegnania, sygnalizowanego już w pierwszym wierszu. Komandor Rattus choruje, trafia do kliniki, a ból, który w związku z tym czuje podmiotka, pokazuje jej bliską relację z komandorem. Tak ważna w wierszach Matysiak empatia pozwala nie tylko współdzielić, ale też współodczuwać:

nic nie jest obojętne,
nawet martwe bakterie.

Kategoria bliskości u poetki niezmiennie obejmuje świat ożywiony i nieożywiony, wszelkie przejawy egzystencji, natury, a także to, co ożywa dzięki technice. Wszystko łączy się ze sobą, pozostaje w sieci wzajemnych relacji:

czy wiesz, że gdy dotykasz,
zawsze jesteś dotykany?

Opera kosmiczna

Bardzo niepozorny graficznie – czy też oszczędny w wyrazie – tom Anny Matysiak komandor rattus to kolejna świetna propozycja tej autorki. Z wcześniejszych publikacji – chociaż zawierających, jak się wydaje, późniejsze chronologicznie wiersze – znamy już jej bardziej lakoniczne teksty, niezwykle skondensowane wypowiedzi liryczne. Tu również się na nie natkniemy, ale towarzyszą im wiersze-opowieści, kosmiczne bitwy i podboje. komandora rattusa dałoby się czytać jako poetycką realizację space opery; myślę, że taka lektura – chociaż trochę okrajająca bogactwo wątków – mogłaby przynieść bardzo ciekawe rezultaty. Niezależnie od sposobu, w jaki postanowicie czytać tę książkę, na pewno przeczytać ją warto. Matysiak pisze naprawdę dużo, częstotliwość pojawiania się jej kolejnych publikacji jest wręcz zastraszająca, tym bardziej biorąc pod uwagę jej działalność wydawniczą, redakcyjną i okołoliteracką. Nie zawodzi jednak odbiorców, proponując konsekwentne i przemyślane tomy. Sięgnijcie i po ten.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Anna Mochalska, Mały szczur w wielkim wszechświecie, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 207

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...