24.08.2023

Nowy Napis Co Tydzień #217 / Płeć w pół drogi

Są takie kraje, o których trudno cokolwiek powiedzieć, jeśli nie pisze się z wewnątrz ‒ jednym z nich jest z pewnością Albania. Powieść Zanim dojrzeją granaty wpędza nas jednak nie tyle w granaty, ile w maliny, ponieważ autorka ‒ pisząca pod pseudonimem „Rene Karabasz” Irena Ivanova ‒ jest Bułgarką. Siłą rzeczy zaczynamy się więc zastanawiać, do jakiego stopnia tradycyjny obraz Albanii, który maluje, jest zasadny. Tym bardziej, że pisarka sięga po Kanun, zwyczajowy albański i kosowski kodeks etyczny, regulujący niemal całe życie społeczne, i pokazuje, co się wydarzy, gdy żyjemy z nim w zgodzie, a co, gdy go złamiemy.

Czy znana nam niemal wyłącznie z all inclusive i reportaży Małgorzaty Rejmer Albania naprawdę, jak napisaliby recenzenci w „Elle”, „skrywa mroczną tajemnicę”? Czy prowincja albańska żyje w zgodzie z Kanunem – czy kieruje się zasadami krwawej zemsty rozpisanej na pokolenia, hołduje ścieżkom prastarego patriarchatu? Czy wreszcie wirginesze – kobiety, które po złożeniu przysięgi zyskują na mocy Kanunu społeczne prawa przysługujące mężczyznom – naprawdę istnieją? Jaki sens mają „stare” zasady w „nowym” społeczeństwie? O tym opowiada nam Rene Karabasz i robi to w sposób niemal baśniowy – dosadny tam, gdzie trzeba, ale i zawoalowany w miejscach, gdzie zbyt uparcie chcielibyśmy zaglądać za zasłonę.

Mimo że powieść młodej (urodzonej w 1989 roku) autorki z łatwością można by wpisać w nurt dziewczyńskich wspomnień z wiejskiego dzieciństwa, których zawsze pełno w ofertach wydawnictw, i mimo że czytelnikowi wydaje się, że narratorka nie znosi swojej społeczności, w książce co jakiś czas pojawia się ton „to moja kultura, wara od niej; tak po prostu jest, bo tak ma być”. Wszyscy od czasu do czasu składamy taki hołd swoim kulturom. Zanim dojrzeją granaty to powieść skupiająca się – tu brak niespodzianki – na dzieciństwie i dojrzewaniu dziewczynki w tradycyjnej wiejskiej rodzinie, gdzie matka ma niby coś do powiedzenia, ale ostatnie słowo zawsze należy do ojca; gdzie niby kocha się i szanuje dzieci, ale traktuje się je bardzo szorstko i gdzie nie można okazywać słabości ani zbyt gorących uczuć domowym zwierzętom (fundowany dzieciom udział w celowym zabijaniu zwierząt wstrząśnie niejedną zachodnią czytelniczą duszą). Przede wszystkim jednak nad głowami rodziny, wsi, miasteczka, całego społeczeństwa wisi Kanun – ze swoimi zasadami dotyczącymi honoru, godności, dziedziczenia, z awunkulatem, „zaręczynami w brzuchu”, zemstą pomiędzy zwaśnionymi rodami i właśnie funkcją wirgineszy. Kanun nie jest zwyczajem – jest prawem. Jego znajomość pozwala lepiej zrozumieć także współczesne społeczeństwo albańskie.

Wirginesza to funkcja społeczna. Była to kobieta, a zazwyczaj młoda dziewczyna, która stawała się w oczach społeczności mężczyzną. Mogła pracować na roli, nosić broń, przywdziać męski strój, podlegała regułom krwawej zemsty. Warunki były dwa – nie mogła zawrzeć małżeństwa czy innego związku, a w swojej przysiędze musiała zobowiązać się do pozostania dziewicą (stąd nazwa). Badania Renégo Gremaux i Antonii Young prowadzone pod koniec lat 90. XX wieku na terenie Albanii i Kosowa udowodniły, że temat był wówczas żywy i aktualny. Pod koniec XX wieku żyło na tych terenach kilkadziesiąt dziewic Kanunu.

Zostanie wirgineszą – które było możliwe nie tylko w Albanii, lecz także Macedonii, Czarnogórze, Serbii, Chorwacji i Bośni – to właściwie ukonstytuowana zmiana płci. „Zmiana”, a nie „korekta” i nie „uzgodnienie”. Taki krok nie miał nic wspólnego z uzgodnieniem płci „odczuwanej” czy tożsamością płciową ‒ wirginesze nie „czuły się” mężczyznami, a tylko, zmuszone przez warunki społeczne i rodzinne, choćby brak męskiego członka rodziny, musiały się takim stać. Inne określenie na wirgineszę to „ostajnica” („ta, która dziedziczy”) – i taki tytuł w oryginale nosi powieść Zanim dojrzeją granaty.

Sam język powieści Karabasz będzie dla wielu niestrawny. Czytelnicy spodziewający się rodzinnej sagi rozgrywającej się w górach Albanii mogą być zawiedzeni ‒ znajdą tu nieciągłą narrację i specyficzny stosunek do interpunkcji. Przy odrobinie skupienia stosunkowo łatwo jednak zorientować się, w jakich planach czasowych dzieją się opisywane wydarzenia. Powieść operuje także dodatkami w postaci długich fragmentów poezji, cytatami z listów, których narratora i adresata trudno zidentyfikować, a autorka uparcie żongluje przeszłością, teraźniejszością i planem przypuszczającym, który można określić jako „gdyby się wydarzyło”. Brzmi strasznie? Wcale takie nie jest.

jeszcze w brzuchu matki
słyszałam różne rzeczy
i jak ojciec mówi
chcę syna

Decyzja głównej bohaterki o zostaniu wirgineszą jest spowodowana nie tylko okolicznościami rodzinnymi (ma brata, ale jest on „zbyt miękki”; sugeruje się, że jest gejem – nie potrafi zabić zwierzęcia, pracować w gospodarstwie ramię w ramię z ojcem, woli siedzieć w domu), lecz także jej własnymi upodobaniami. Zmuszona do małżeństwa z chłopcem ze wsi, w noc przed ślubem kłamie na temat własnej czystości i deklaruje: „Zostanę wirgineszą!”:

klnę się na pana Albańskich Alp, Lekę Dukagijniego
że do łoża śmierci, do łoża samej śmierci nawet nie dotknę mężczyzny, nie dotknę mężczyzny i zachowam swoją dziewiczą niewinność, odrzucając na zawsze kobietę w sobie

odrzucając na zawsze kobietę w sobie

Bohaterka przyjmuje męskie imię Matja, a kobiety ze wsi obcinają jej włosy i palą jej suknie.

Wychodzę z cerkwi, po raz pierwszy czuję w głowie chłodne albańskie powietrze, z pewnością wyglądam jak osioł, moje włosy na podłodze cerkwi, pożegnanie z czymś, co zawsze miałam, okazało się więcej niż łatwe, teraz jeszcze spalą moje sukienki […].

Ponownie jednak – jeśli spodziewamy się sagi, w której Matja opowie nam od A do Z o swoich przeżyciach jako mężczyzny, to nasza cierpliwość zostanie wystawiona na próbę, ponieważ szkatułkowa konstrukcja powieści nie pozwala na snucie prostych opowieści. Autorka wielokrotnie powraca do swojego dzieciństwa, postaci ojca i matki, dynamiki ich związku i dynamiki swojej czteroosobowej rodziny, w której dużą rolę miała także kontrolująca babka:

cała wieś wie

Murasz chciał syna, ale urodziła mu się córka

 

mówiłam ci, Murasz, ta tutaj nie urodzi ci syna, zamilcz, wiedźmo, cokolwiek będzie, będzie z mojej krwi, będę to wychowywał; matka mojego ojca rzuca przekleństwa po całym podwórku, wieś udaje, że nie słyszy, nigdy nie słyszy, ale zawsze wie […]

 

będziesz robić to, co ci mówię, w tej rodzinie panuje prawo i ty będziesz go przestrzegać, nie bij jej, Murasz, to twoja córka, całymi dniami ci pomaga, nie ma innych dziewczynek w okolicy, z kim ma się bawić, milcz, kto ci pozwolił mówić, kiedy ja mówię, ty masz milczeć, co robiłyście w młynie, czytałyśmy, co czytałaś, skoro nie umiesz czytać, ojca będziesz okłamywać, Murasz, przestań.

Całkiem sporo dowiadujemy się o codzienności albańskiej wsi – o zwyczajach dotyczących przyjmowania gości (część narracji kręci się zresztą wokół postaci reporterki, do której Bekia/Matja się zwraca, opowiadając jak i dlaczego została wirgineszą), o jedzeniu koguta i orzechów włoskich, piciu wina, doświadczaniu smaków i zapachów. Opisana niby mimochodem wieś jest jednak w tej historii bardzo wyraźna i wyczuwalna.

Wbrew pozorom albańskie rodziny wcale nie pragną, by ich córki zostawały wirgineszami, zwłaszcza tak niespodziewanie, jak zrobiła to Bekia. To bardziej konieczność społeczna i funkcja niż marzenie i honor. Matka Bekii rozpacza nawet: „czego ci brakowało, czego ci nie daliśmy” i podkreśla, że „honor pana młodego zostanie splamiony, wpędzisz nas w krwawą wrogość”. Ostatecznie faktycznie wzajemne honorowe uwarunkowania we wsi okazują się nie do uniknięcia – a po drodze czytelnik dowiaduje się, czym jest besa i co się stanie, gdy się ją naruszy.

Właściwie we wszystkich tego typu powieściach, także w polskich, mamy do czynienia ze ścisłym splotem miłości i nienawiści ‒ do rodzinnej wsi, do rodziny oraz swoich sąsiadów. Nigdy nie jest to jednak całkowite odrzucenie ani zasad, ani krajobrazu kulturowego, w którym narratorka została wychowana, zawsze przez nienawiść przebija pewna słodycz. Może to tylko różowa wata cukrowa, mgiełka dziecięcych wspomnień – a może coś więcej? Także w Zanim dojrzeją granaty widoczny jest ten kulturowy powidok.

Rene Karabasz, Zanim dojrzeją granaty, przeł. M. Mikołajczak, Wydawnictwo Poznańskie, 2023

Zanim dojrzeją granaty - Rene Karabasz | Księgarnia Wydawnictwo Poznańskie

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Magdalena Okraska, Płeć w pół drogi, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 217

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...