12.10.2023

Nowy Napis Co Tydzień #224 / Dziecko Zasady Anny Kareniny

To, jak myślimy o świecie i – co chyba ważniejsze – jak o nim opowiadamy,

ma więc olbrzymie znaczenie. Coś, co się wydarza, a nie zostaje opowiedziane,

przestaje istnieć i umiera.

 

Olga Tokarczuk Czuły narrator

Hervé Le Tellier to nie tylko autor Anomalii, jednej z najpoczytniejszych powieści ostatnich lat, ale także przewodniczący legendarnej, lecz wciąż istniejącej grupy literackiej OuLiPo (Warsztatu Literatury Potencjalnej) założonej przez pisarza Raymonda Queneau i matematyka François Le Lionnais w 1960 roku. Należeli do niej między innymi Georges Perec, Harry Mathews czy Italo Calvino.

Najnowsza książka Le Telliera Wszystkie szczęśliwe rodziny niedawno ukazała się w polskim tłumaczeniu. Tytuł nawiązuje do słynnego, pierwszego zdania Anny Kareniny Lwa Tołstoja – „Wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, każda nieszczęśliwa rodzina jest nieszczęśliwa na swój sposób”. Pisarz bierze na literacki warsztat własną rodzinę, dokonując przy okazji wiwisekcji francuskiej wyższej klasy średniej, czyli współczesnej burżuazji.

Jednocześnie, co nie dziwiłoby w powieści matematyka, tytuł może stanowić nawiązanie do tak zwanej Zasady Anny Kareninyopisującej sytuację, „w której brak jednego z wymaganych warunków powoduje niemożliwość osiągnięcia rezultatu. W efekcie w rywalizacji odnosi sukces tylko ten z konkurentów, który nie napotkał istotnych przeszkód”Wikipedia, https://pl.wikipedia.org/wiki/Zasada_Anny_Kareniny [dostęp: 07.07.2023].[1].

W tym konkretnym przypadku autor z lekkością i humorem opisuje różne obiektywne i subiektywne przeszkody, które stanęły między nim, przyszłym pisarzem, a ideałem kochającej rodziny – oraz między tą podstawową komórką społeczną a szczęściem. Tymi przeszkodami był styl życia (jak to we Francji – powiedziałby w tym miejscu Gombrowicz) oraz osobowość jego rodziców.

„W dzieciństwie nie dziwiło mnie, że poza dziadkami lub kuzynami nikt nas nie odwiedza. Nie przychodzi na herbatę, podwieczorek, kolację. Dzieciom z braku elementów porównawczych szaleństwo może wydawać się regułą: w końcu Romulus i Remus też nie byli zdumieni, że wychowuje ich wilczyca, Mowgli – że niedźwiedź, Tarzan – że wielkie małpy. Dopiero później zdałem sobie sprawę, jak dziwna jest moja normalność”.

Mały Hervé szybko zrozumiał, że nie kocha swoich rodziców. Kiedy wyobraża sobie, że ojczym i matka zginęli w wypadku, szybko godzi się z kondycją sieroty. Ma półtora roku, kiedy jego matka powtórnie wychodzi za mąż – za Guya Le Telliera. Młody Hervé w niczym nie zgadza się z ojczymem, który należy do pokolenia wciśniętego między okupację a wojnę w Algierii.

„Urodził się za późno, żeby kolaborować, za wcześnie, żeby torturować. Nie ma żadnego dowodu, że robiłby jedno lub drugie. Nawet czyny niegodne wymagają pewnego hartu. Pewnie nie umiałby odmówić objęcia posterunku na wieżyczce strażniczej”.

Na tle tych historycznych i społecznych napięć, które definiowały ówczesną Francję, autor rysuje tragikomiczny obraz swojej patchworkowej rodziny. Mały Hervé jest ofiarą tego nowoczesnego stylu życia, ale znosi to z godnością. Wychowywany bez czułości przez ojczyma i szaloną matkę, która boi się samotności, być może musiał w przyszłości zostać pisarzem, żeby za pomocą ironii wyrazić gorycz, jaka wypełniała go w obliczu zakłamania i gry pozorów rodziców.

„Zawsze wiedziałem, że moja matka jest szalona, ale nie mówiłbym o tym przy tej okazji. Kontakt z rzeczywistością straciła już dawno, ale jej mąż tak porządnie zawiadywał codziennymi sprawami, że udawało mu się maskować rzeczy oczywiste. Kiedy go zabrakło, matczyne szaleństwo przybrało postać farsy”.

Można się tylko domyślać, czy autor transformował w sobie szaleństwo matki w czarny humor i tragikomedię, które pojawiają się w powieści zastanawiająco często w kontekście śmierci i pogrzebów.

Kiedy ciało zostało przygotowane, złożone w jedwabiu trumny, jeden z tych panów w czerni zwrócił się do mojej matki i spytał łagodnie:

– Czy mamy go zaprezentować?

– Zaprezentować? – oburzyła się matka. – Przecież go znam, to mój mąż! […]

– Czy chce pani, byśmy zrobili ekspozycję?

– Ekspozycję czego? – spytała matka niespokojnie.

I dodała, a racjonalność tej uwagi ją uspokoiła:

– Miał dużo krawatów.

Pracownik patrzył na nią, nic nie rozumiejąc.

Nadeszła chwila opuszczenia wieka. Nadal oprócz nas nikogo tam nie było.

– Będziemy zamykać, proszę pani.

Matka spojrzała na zegarek. – Zamykacie? Macie przerwę między dwunastą a drugą? – zaniepokoiła się. Roześmiałem się. I to wtedy zrozumiałem, że jestem potworem.

Przywiązanie Francuzów do wartości republikańskich pojawia się w książce między innymi w nieco ironicznym kontekście świeckich rytuałów oswajania śmierci. Ojczym pisarza, Guy, zwierzył się jego matce, że na łożu śmierci chciałby posłuchać swojego ukochanego 11 koncertu Rachmaninowa. Kiedy trafia do szpitala w ciężkim stanie, jego żona jest przy nim. Widokiem, jaki zastaje młody Hervé w szpitalu, jest ojczym z zamkniętymi oczami i słuchawkami na uszach oraz matka rozwiązująca Sudoku.

Powiedziała mi od razu, i w jej głosie słychać było naraz tragizm okoliczności i dumę ze spełnionego obowiązku:

– Nastawiłam mu 11 koncert Rachmaninowa.

Guy, jeśli był w tamtej chwili przytomny, musiał pomyśleć, że to trochę przedwczesne, albo świadczy o niecierpliwości.

Nawet w tak intymnej chwili, jaką jest śmierć, na powierzchnię wychodzą konwenans i dbałość o pozory. Umieranie jest dla rodziny głównego bohatera kolejnym spektaklem, który ma robić wrażenie na publiczności, w tym przypadku na rodzinie.

Postać matki pisarza, ze względu na brak ojca i pozbawionego uczuć ojczyma, pełni rolę centralną w świecie małego Hervé. Dlatego przeżywa wielkie rozczarowanie, kiedy odkrywa kłamstwa, jakimi karmiła jego i innych członków rodziny, żeby zachować pozory nawet w obliczu śmierci jednego z jej członków.

Kiedy dziadek zmarł, jego ojciec Joseph miał dziewięćdziesiąt pięć lat i mieszkał jeszcze w służbówce przy bulwarze Ornano. Matka postanowiła ukryć przed nim śmierć starszego syna, tak jak zdołała zamaskować śmierć młodszego: Dziadek był w podróży po Bliskim Wschodzie, Emil mieszkał w Biarritz. Kiedy pradziadek, coś podejrzewając, próbował dowiedzieć się czegoś więcej, matka zawzięcie bujała. Pozostawiła go w niewiedzy aż do jego śmierci trzy lata później.

Obraz Francuzów we Wszystkich szczęśliwych rodzinach jest pełen paradoksów. W społeczeństwie rządzonym w duchu „Wolności, Równości i Braterstwa” przynależność do arystokracji jest wyznacznikiem wysokiego statusu. Nie inaczej jest w rodzinie bohatera. Ojczym pisarza należał do rodziny Le Tellier, która według legendy wywodziła się w prostej linii od Wilhelma Zdobywcy.

Na myśl, że królowa Anglii mogłaby być w pewnym sensie jej wasalem, matka pęczniała od absurdalnej radości, która wprawiała mnie w zakłopotanie już w dzieciństwie.

Żeby Elżbieta II dostąpiła przywileju klękania przed moją matką, matka oczywiście musiałaby najpierw dostąpić godności bycia „Le Tellier”, potencjalnego awansu, który z pewnością potężnie zaważył na wyborze skądinąd wymoczkowatego małżonka. Jednak w arystokratycznej rodzinie status rozwódki z dzieckiem czynił z niej kłopotliwą doczepkę. Matka nie została więc nigdy zaakceptowana, a jej latorośl takoż.

Na marginesie, pisarz wyjaśnia, że Le Tellierowie tak naprawdę pochodzą od pewnego sprytnego mieszczanina, prawdopodobnie Normandczyka, Michela Le Tellier, którego Ludwik XIII mianował sekretarzem stanu, a Ludwik XIV uczynił markizem de Barbezieux, Panem na Chaville, Etang i Viroflay. Król Słońce mianował następnie jego syna François Michela sekretarzem do spraw wojny, nadał mu tytuł markiza de Louvois. Jako chłopiec Hervé ze zdumieniem odkrył swoje nazwisko w Nędznikach, co ostatecznie podważyło jego dumę z posiadania takiego nazwiska.

Le Tellier nie boi się dotykać kontrowersyjnych tematów, jak stosunek Francuzów do Żydów i ludności kolorowej czy aborcja. Jednocześnie jako Francuz jest wolny od amerykańskiej politycznej poprawności, woli gorzką prawdę od słodkich zmyśleń.

Wujeczny dziadek Hervé miał hebanowy odcień skóry, pochodził z Gwadelupy i był szanowanym adwokatem. Całe życie twierdził, że nie spotkał się z rasizmem, aż do czasu, kiedy w wieku osiemdziesięciu lat jakiś łobuz nazwał go w kawiarni „czarnuchem”.

On walnął faceta laską i – dygocząc ze wzburzenia – wygłosił na chodniku długą obronę Francji i jej republikańskich wartości. Tłum, jak powiedział ze wzruszeniem i szczyptą dumy, przyjął to oklaskami.

Mimo woli nie jestem w stanie uniknąć porównania Szczęśliwych rodzin do Hrabiego Monte Christo A. Dumasa i Nędzników W. Hugo. We wszystkich tych powieściach jest pewna tajemnica, związana z rodziną i majątkiem. Le Tellier po śmierci swojego ojczyma odkrywa ze zdumieniem, że ten niepozorny, wymoczkowaty człowiek coś ukrywał…

Ale jak Guy wydawał te pieniądze? Gra, narkotyki, szantaż, podwójne życie, jakieś potwornie rozrzutne, ale niewidoczne ekscesy?

Okazuje się, że nawet przynależność do eksperymentalnej grupy literackiej i napisanie najpoczytniejszej w ostatnich czasach powieści, nie chroni przed pewnymi romantycznymi schematami kojarzonymi z literaturą popularną. Jest to po części dowodem, że życie nie podążą za modą.

Pewnym wytłumaczeniem jest młodzieńcza fascynacja literaturą science fiction, o której Le Tellier pisze, że „jest wspaniałą drogą do zadawania pytań światu, co może być definicją mądrości”. Być może dzięki temu dorosły pisarz dobrze rozumie małego Hervé i potrafi zracjonalizować swoje cierpienie za pomocą literatury i psychologii. Zdobywa się nie tylko na ironię, ale także na zrozumienie i akceptację. W tym sensie jest to książka terapeutyczna, niezbudowana na resentymencie i złości, pełna czułej narracji. Każdy czytelnik był kiedyś dzieckiem i prawdopodobnie jego rodzina (na swój sposób) nie była szczęśliwa. Dlatego – mimo dzielących nas różnic kulturowych – możemy odkryć we Wszystkich szczęśliwych rodzinach jakiś wariant własnego dzieciństwa.

Hervé Le Tellier, Wszystkie szczęśliwe rodziny, Wydawnictwo Filtry, Warszawa 2023.

Wszystkie szczęśliwe rodziny - Hervé Le Tellier | Książka w Lubimyczytac.pl  - Opinie, oceny, ceny

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Maciej Milach, Dziecko Zasady Anny Kareniny, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 224

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...