12.10.2023

Nowy Napis Co Tydzień #224 / Z nurtem Brdy, z biegiem lat

Ludwik Filip Czech to poeta, recenzent bydgoskiego czasopisma „Akant”. Tytuł jego przedostatniego zbioru wierszy Porządki, wydanego przez wydawnictwo Bernardinum, nasuwa pewne skojarzenia. Czyżby to były porządki końcowe, które robi się, gdy człowieka trapi ciężka choroba lub dotkliwie dręczy niepokój? Warto zajrzeć do tego wydanego w 2018 roku zbioru i szczególnie uważnie przeczytać wiersz tytułowy. Najnowszy zbiór Ludwika Czecha zatytułowany Więcej został wydany w 2022 roku przez Fundację Duży Format i można go potraktować jako ciąg dalszy dywagacji, rozterek oraz duchowych zmagań nie tylko z poezją, ale też z losem. Dobrze się stało, że poeta trwa – i to w całkiem dobrej twórczej formie – pomimo trudnego pandemicznego czasu (Kwarantanna) oraz niekoniecznie ciekawych doświadczeń zdrowotnych (Wkłucie centralne).

Poeta znany jest z tekstów esencjonalnych i bardzo szczerych, a także z niebanalnego ujęcia tematu. Najważniejsza jest dla niego świeżość, poetycki komentarz, który trafia w sedno, a także odwaga, żeby mówić prawdę. Tak jest i tym razem. Gdański twórca to poeta konkretu, który otwiera go na nowe światy, skłania do zamyślenia, jest przedmiotem refleksji. Pełni też funkcję otwierającą: za jego pomocą wchodzimy w głąb, w przestrzeń nieznaną i tajemną. Konkret to wreszcie szyfr, za pomocą którego można odkryć wspomnienie na nowo. Ono gdzieś jest na dnie, gdzieś się ukryło, a dzięki konkretowi udaje się je wydobyć, przywołać i dla celów poetyckich poddać obróbce. To szlachetne wspomnienia, bo poeta proponuje nam wyprawę do swoich początków. Urodził się i dzieciństwo spędził – jeśli oczywiście zaufamy podmiotowi lirycznemu – „gdzieś na skraju kaszubskiego lasu / nad brzegiem Brdy”Wszystkie cytaty pochodzą z tomu L.F. Czech, Więcej, Warszawa 2022.[1] (Pagórek szczęścia). Tam bije jego poetyckie źródło, powrót do tamtych czasów musi być dla niego ważny, skoro poświęca temu tematowi co najmniej kilka wierszy (Sekrety, Słoik, Słupek). Wielkie miasto jest zdecydowanie mniej poetyckie niż polska prowincja, a szczególnie ta bliska sercu (*** [w tym roku jesień w mieście…]), która towarzyszyła chłopcu tyle lat. Teraźniejszość jest zbyt wątła, żeby dać oparcie, przyszłość nieznana, więc pozostaje tylko przeszłość, z której poeta wydobywa poetyckie okruchy. Z czasem nawet przekonujemy się, że dzięki niej istniejemy, staramy się ją umiejętnie eksplorować, tam znajdujemy oparcie i bezpieczną przystań.

Ludwik Czech wspomina dawne zabawy, choćby w wierszu Kartony, które można było – oczywiście przede wszystkim dzięki wyobraźni – przerobić na domy mieszkalne, „wyciąć […] drzwi i okna”. Te piękne, niezwykle rozwijające wyobraźnię dziecięce rozrywki są niejako punktem wyjścia do opowieści o samotności. O tym, że nieuchronnie zbliżamy się do śmierci i że na starość człowiek coraz bardziej dziecinnieje, a często w obliczu nieuchronnego zaczyna desperacko poszukiwać swoich korzeni. Podczas lektury Więcej nasuwa się pytanie: ile z chłopca przetrwało w mężczyźnie?

Lektura takich wierszy jak choćby Bumerang jest fascynująca, ponieważ może on symbolizować wspomnienia. Tamten, z dawnego, dziecinnego ogrodu, nie wracał tak, jak powinien: „wypuszczony z dłoni / robił fikołki / kręcił piruety”. Był trochę jak wspomnienia, które zachowujemy, chociaż one również nie pozwalają sobą zarządzać. Pojawiają się pod wpływem chwili, impulsu, przychodzą nieoczekiwanie, często zupełnie nieproszone. Bumerang nie wykonuje zadań, które mu się zleca, jest wolny, może polecieć w prawo, w lewo, zakręcić się wokół własnej osi. Przypomina trochę los człowieka, którym nie można sterować, nie da się go posiąść, zaprojektować, okiełznać – bo pozostaje wolny.

Poezja Ludwika Czecha pełna jest ciekawych uwag, spostrzeżeń, nieoczekiwanych puent. Rzeczywiście dar pisania wierszy dany jest nielicznym i niczemu konkretnemu nie służy – jak słusznie zanotował w wierszu Dar. A co więcej, często towarzyszy nam uczucie, że podczas pisania wiersza powinniśmy pisać prozę, a gdy pisze się powieść bądź opowiadanie, to dopada nas poczucie, że lepiej już pisać wiersz. To wewnętrzne rozedrganie zostaje bardzo trafnie uchwycone przez poetę. Na każdym kroku towarzyszą nam wątpliwości. A to już głębia, która dodaje poezji Czecha pierwiastka filozoficznego.

Jeśli będziemy szukać w poezji Ludwika Filipa Czecha odprysków spraw społecznych czy wierszy politycznych, to srogo się zawiedziemy, bo poeta płynie swoim nurtem, swoją pradoliną. Ale gdzieniegdzie spotkamy poetycką odpowiedź na to, co nas boli. Na to, co powszechnie nazywa się cierpieniem. Ten temat poruszy poeta w wierszu To:

gdyby tylko mogło
wyskoczyć ze mnie
stanęłoby w otwartym oknie
i zaczęło krzyczeć

Tylko ból jest w stanie rozsadzić wiersz. Poeta musi stawić mu czoła, bo poezja pozbawiona tego elementu jest jak dobra potrawa bez przypraw. Twórca musi zmierzyć się z cierpieniem – to sprawa poetyckiego honoru, nasza powinność.

Rzeka Brda, która ma swoje źródła w Jeziorze Smołowym, też jest konkretem. Jak napisze w wierszu Znaki: „drzewo rosnące nad Brdą / ma czerwone liście / jesienią otrząsa się z nich / jak z krwi”. Reminiscencje, z których utkane są te wiersze, prowadzą czytelnika nad brzeg tej pięknej rzeki. To tam w żółtym piasku chłopiec zakopał słoik z listem, który był dla niego „całym światem” (Słoik), to tam obiecał sobie, że będzie szczęśliwy (Pagórek szczęścia). Płynie w nim rzeka wspomnień, z niej wydobywa poetyckie drobiny, które po oszlifowaniu stają się wierszami. Temat rzeki dobrze współgra z tematem przemijania i z upływem czasu, wobec którego wszyscy jesteśmy równi. Z takich pojedynczych slajdów skomponowany jest ten zbiór, z obrazów przeszłości, które należy przywołać. Poeta zmusza nas do zadumy i refleksji nad przemijaniem, zdając sobie sprawę, że chyba nie ma tematu bardziej poetyckiego niż dzieciństwo oraz powrót do korzeni.

W tej poezji nie chodzi o jakąś szczególną komplikację. Wiersze gdańskiego twórcy cechuje prostota oraz bardzo mocne i wyraziste puenty. Ludwik Filip Czech lubi zaskakiwać swych czytelników, choć przecież pisze najczęściej o zwykłych sprawach, a bohaterami jego wierszy są codzienne rekwizyty, takie jak: lampy, noże, słoiki, koperty, listy czy filiżanki.

Poeta posiadł rzadką umiejętność dostrzegania wielowymiarowości i wielopłaszczyznowości naszej egzystencji, rozumiejąc przy tym, jak dramatycznym procesem jest nasze wieczne wadzenie się z losem. Nie jest to jednak książka, w której dominują nastroje pesymistyczne, ostatecznie wszystko się bilansuje. Warto więc sięgnąć po Więcej i uważnie przeczytać zawarte tam wiersze, zanurzyć się w nie, tak jak zanurzamy się latem w chłodnych wodach Bałtyku.

Ludwik Filip Czech, Więcej, Fundacja Duży Format, Warszawa 2022.

Więcej - Ludwik Filip Czech

 

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Bartłomiej Siwiec, Z nurtem Brdy, z biegiem lat, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 224

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...