09.11.2023

Nowy Napis Co Tydzień #228 / „Nie-wieczne” rozważania

Wiele lat temu prowadziłem ze znajomym ze studiów rozmowę na temat kondycji współczesnej polskiej lewicy – obaj zachodziliśmy w głowę, jak to możliwe, iż środowiska i partie lewicowe w naszym kraju niemal w ogóle nie odwołują się do retoryki patriotycznej, nie niosą na sztandarach takich nazwisk (a zarazem symboli) jak Piłsudski, Mickiewicz, Daszyński, Arciszewski czy Kościuszko. Tych postaci mógłbym wymienić o wiele więcej, a odpowiedź na powyższe pytanie pozostaje niejednoznaczna, choć można ją, jak sądzę, streścić następująco: polscy lewicowi patrioci zostali, z jednej strony, zawłaszczeni przez inne odcienie politycznego spektrum, ze strony drugiej zaś: obrzydzeni społeczeństwu przez PRL oraz ideowy klimat lat dziewięćdziesiątych. To zjawisko nie dotyczy zresztą jedynie polskiej lewicy, a od kilku lat można odnieść wrażenie, że doszło do swoistego „rozmagnesowania” pojęć: już jakiś czas temu do mainstreamu przebiła się banalna konstatacja, że podział na lewicę i prawicę przestał być aktualny i oto żyjemy w świecie postpolitycznym albo w takim, w którym obie orientacje zamieniły się niejako miejscami.

Marcin Giełzak, współautor podcastu Dwie Lewe Ręce i autor Wiecznej lewicy, pozostaje zdecydowanym przeciwnikiem takiego podejścia i jest kimś, kto otwarcie odwołuje się do „etos[u] przedwojennej, emigracyjnej i podziemnej Polskiej Partii Socjalistycznej”M. Giełzak, Wieczna lewica. Myśli i aforyzmy, Poznań 2023, s. 11 (pozostałe cytaty z tego wydania oznaczam w tekście głównym numerem strony).[1], jak pisze we wstępie zatytułowanym Zaproszenie. Autor w istocie zaprasza czytelników w intrygującą podróż intelektualną. Poprzednia książka Giełzaka nosiła tytuł Antykomuniści lewicy – naprowadza on nas na ideowe korzenie pisarza i publicysty, który w swojej najnowszej publikacji wymienia takie oto główne grzechy lewicy: „purytanizm, jakobinizm, marksizm, komunizm, etatyzm, tiermondyzm, postmodernizm” [s. 19]. Czymże jednak jest Wieczna lewica – jako książka i jako koncept?

Jeśli czytelnik spodziewa się, że omawiana publikacja stanowi epicką opowieść o dziejach światowej lewicy, lub że jest ona politologiczno-ideowym traktatem, to sam podtytuł powinien wyprowadzić go z błędu – brzmi on: Myśli i aforyzmy. Całość składa się z około ośmiuset aforyzmów i refleksji, w większości jedno- lub dwuzdaniowych, pogrupowanych w pięć „ksiąg”: Polityka i politycy, Wiara i niewiara, Państwa i narody, Czasy i obyczaje, Antybiogramy. Warto pochylić się nad wybraną przez Giełzaka formą, ponieważ jest ona niezwykle ciekawa i, mam wrażenie, nieco zapomniana. W Polsce zwykliśmy kojarzyć aforystykę z twórczością Stefana Napierskiego czy Stanisława Jerzego Leca, ewentualnie, jeśli mowa o pisarzach zagranicznych, z porzekadłami autorstwa Nietzschego i Ciorana. Tymczasem aforystyka to gatunek dużo starszy i wybitnie francuski (wystarczy przypomnieć sobie Myśli Pascala), a Giełzak do inspiracji tą francuską filozofią i moralistyką przyznał się otwarcie w jednym z wywiadów, przywołując nazwiska Sébastiena-Roch Nicolasa de Chamforta czy Françoisa de La Rochefoucaulda. Tytuł swojej książki autor również zaczerpnął od Francuza – Émile’a Chartiera, który miał twierdzić, iż „należy do «wiecznej lewicy»” [s. 19]. „Aforyzm jest formą wieczności”, powiada Nietzsche i być może również to porzekadło miało wpływ na dobór tytułu.

Spojrzenie Giełzaka na lewicę jest bardzo proste, a zarazem (przynajmniej z dwudziestopierwszowiecznej perspektywy) nowatorskie – traktuje on lewicowość nie jako zbiór politycznych dogmatów, lecz jako etos i postawę życiową, których wcale nie ukształtowała Rewolucja Francuska, ale które są obecne w historii ludzkości od tysięcy lat. Nie oznacza to, że jest to perspektywa ahistoryczna i anachroniczna, jak na przykład wymysły czechosłowackich komunistów, którzy dopatrywali się początków socjalizmu w husytyzmie. Dość powiedzieć, że za symbolicznych patronów lewicy Giełzak uznaje Prometeusza i… Lucyfera. Spokojnie: autor nie uważa diabła za metafizyczne źródło wszelkiego zła, ale – podobnie jak Milton, romantycy i moderniści – traktuje go jako literacką figurę buntownika i wolnomyśliciela. Jak sam stwierdza: „dzieje lewicy zaczęły się, gdy pierwszy niewolnik oddał cios swojemu panu, a pozostali spostrzegli, że ani ziemia się nie zatrzęsła, ani niebo nie zwaliło” [s. 21]. Giełzak, zwracając uwagę na emancypacyjny charakter lewicowości, podkreśla jej paradoksalność – zerwanie z byciem sługą oznacza równoczesną służebność wobec bliźnich. Tak, bliźnich, bowiem przemyślenia łódzkiego pisarza niezwykle często wskazują na pokrewieństwo idei chrześcijańskich z lewicowymi: rzuca on nawet prowokacyjnym pojęciem „czerwonego personalizmu” [s. 144]. By lepiej uwidocznić, o jaką lewicę Giełzakowi chodzi, pozwolę sobie przytoczyć kilka wybranych aforyzmów:

Lewicowość jako ideologia męczy nawet swoich zwolenników; jako postawa budzi skryty szacunek nawet jej wrogów [s. 54].


Prawo do odmienności? Tak, na pewno. Ale jest też prawo do tożsamości [s. 79].


Tak jak hobbyści niszczą naukę, tak aktywiści kompromitują lewicę [s. 97]. 


Lewica będzie patriotyczna albo nie będzie jej wcale [s. 118].


Postępowiec tak pogardza tradycją, że zdeptał nawet tradycje lewicowe [s. 127].


U zarania dziejów lewicy nie było innego socjalizmu niż chrześcijański; tam są korzenie czerwonej róży, którą macie w partyjnych emblematach, tam i nigdzie indziej [s. 135].


Lewicowiec, który chce zniszczyć państwo narodowe, jest jak żeglarz, który przed wyruszeniem w rejs chce zatopić statek [s. 163].

Chwała autorowi za to, że nie interesuje go (wyłącznie) lewica współczesna oraz szybko dezaktualizujące się polityczne wojenki. Stwierdza on wprost: to nie programy i wybory polityczne, ale codzienne ludzkie postawy i decyzje są mu najbliższe. W książce Giełzaka podoba mi się także to, że – pomimo skondensowanej, zwięzłej formy – jest on w stanie zawrzeć w swoich aforyzmach mnóstwo merytorycznych informacji i wiedzy z zakresu historii, socjologii czy filozofii, zwłaszcza z kręgów francuskiej i brytyjskiej lewicy. Widać, że mamy do czynienia z autorem oczytanym i błyskotliwym, którego refleksje nie wzięły się z powietrza.

Wiecznej lewicy dostaje się wszystkim: liberałom, konserwatystom, faszystom, jak i… samym lewicowcom. To właśnie zdolność Giełzaka do trzeźwego, pozbawionego uprzedzeń spojrzenia oraz świadomość istnienia wielu różnych orientacji i postaw w ramach lewicy i prawicy sprawia, że jego książka jest intelektualnie uczciwa. Według łódzkiego publicysty lewica jest dziś pogrążona w swoistym kryzysie, ale rozumie on kryzys jak prawdziwy humanista, to znaczy zgodnie ze starogreckim źródłosłowem tego pojęcia – oznacza ono nie tyle dekadencję i pogorszenie, ile walkę, decyzję, dysputę, upór. Tu wracamy do tytułu całości: lewica jeszcze nie zginęła, ponieważ nie jest ona li tylko orientacją polityczną czy zbiorem partykularnych interesów, ale postawą moralną, odwołującą się do długiej tradycji.

Wieczna lewica Marcina Giełzaka nie jest publikacją wybitną, ale pozostaje książką potrzebną i nieoczywistą. Ciekawa i nieoczywista jest nie tylko aforystyczna forma, ale także treść – choć jej zwięzłość jest, z jednej strony, poniekąd przystosowana do współczesnego, niecierpliwego i łatwo rozpraszającego się odbiorcy, to równocześnie pozostaje niepozbawiona intelektualnego zaplecza, głębi i prowokacyjnego charakteru. Oczywiście nie wszystkie aforyzmy zawarte w tej książce są błyskotliwe czy szczególnie oryginalne, wiele z nich może sprawiać wrażenie mocno dyskusyjnych albo wewnętrznie sprzecznych. Jak zauważa jednak sam autor, wszystko to jest częścią planu, a „[a]foryzm to nie tyle mądrość, ile śmiałość” [s. 15]. Jednego i drugiego Giełzakowi nie brakuje.

Jeden z najbardziej znanych dwudziestowiecznych lewicowców Eric Arthur Blair, który (o ironio) wciąż pozostaje jednym z idoli internetowej prawicy, napisał swego czasu, iż

W każdym państwie na świecie wielkie plemię polityków i wymuskanych profesorków próbuje „udowodnić”, że socjalizm to tak naprawdę nic więcej jak planowy państwowy kapitalizm, w którym nadal istnieje wyzysk. Na szczęście jednak istnieje także inna wizja socjalizmu. To, co zwykłego człowieka pociąga w socjalizmie do tego stopnia, że ryzykują dla niego zdrowie i życie, owa „mistyka” socjalizmu, to właśnie idea równościG. Orwell, W hołdzie Katalonii, tłum. M. Barski, Kraków 2021, s. 139.[2].

Myślę, że autor Wiecznej lewicy zgodziłby się z powyższymi słowami, choć zapewne przekornie dodałby, że w lewicowych zmaganiach chodzi nie o równość, a sprawiedliwość – i że to dwie odmienne sprawy [s. 38]. Publicysta Klubu Jagiellońskiego, Konstanty Pilawa, nazwał Giełzaka „Don Kichotem”K. Pilawa, Marcin Giełzak i jego „Wieczna lewica” – Don Kichot, jakiego potrzebowaliśmy, https://klubjagiellonski.pl/2023/09/11/marcin-gielzak-i-jego-wieczna-lewica-don-kichot-jakiego-potrzebowalismy/ [dostęp: 03.10.2023].[3] – to określenie na pierwszy rzut oka przystające do romantycznego lewicowca, jednak po namyśle stwierdzam, że jest ono mimo wszystko błędne. Pewne lewicowe postulaty nie okazały się bowiem mrzonkami – jeszcze sto kilkadziesiąt lat temu kwestie takie jak ośmiogodzinny dzień pracy, świadczenia społeczne, publiczna edukacja i służba zdrowia, samostanowienie narodów oraz upadek imperiów i kolonializmu wydawały się marzeniem ściętej głowy. Dziś są oczywistością, którą nawet przestaliśmy kojarzyć z myśleniem lewicowym. Zaangażowana, przemyślana lewicowość jest, nawiązując do słów Zygmunta Baumana, utopią w działaniu i podobnie zdaje się myśleć autor Wiecznej lewicy: „Nieufność względem utopijnego myślenia sprawiła, że zaczęliśmy akceptować dystopijną rzeczywistość jako normę” [s. 130].

Giełzak swoją książką udowadnia wreszcie, że „inna lewica jest możliwa”, by sparafrazować tytuł książki Jana Sowy. Albo inaczej: ta inna lewica była tu z nami od zawsze, ale wielu ludzi nie chciało jej widzieć. Trochę szkoda, że Wieczna lewica ukazała się w początkującym, niszowym wydawnictwie, ponieważ zdecydowanie zasługuje na poznanie przez czytelników, którym nieobojętny jest świat idei, obywatelskość i politeja.

Marcin Giełzak, Wieczna lewica. Myśli i aforyzmy, Theatrum Illuminatum, Poznań 2023

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Błażej Szymankiewicz, „Nie-wieczne” rozważania, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 228

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...