Nowy Napis Co Tydzień #230 / Jerzy Nowosielski – malarz tajemnicy
Krystyna Czerni to autorka książek przybliżających postać i twórczość Jerzego Nowosielskiego, w tym śmiałej i wnikliwej biografii artysty. Przygotowała i opublikowała już całą serię publikacji pokazujących sakralną twórczość mistrza ikony ‒ otrzymujemy książki pięknie wydane, bogato ilustrowane dobrej jakości reprodukcjami projektów wnętrz świątyń i ikon malarza, którego rok obecnie obchodzimy. Wśród nich znalazła się wydana ostatnio przez wydawnictwo Szpalanka Lab (które wydało też poprzednie pozycje) książka Nowosielski w Warszawie i na Mazowszu. Sztuka sakralna.
We wstępie autorka przypomina dzieje prawosławia w Polsce oraz obecność Wschodu chrześcijańskiego i tradycji wschodnich w I Rzeczypospolitej. Omawia negatywny wpływ zaborów na postrzeganie prawosławia przez Polaków oraz trudną sytuację wiernych po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Zburzono wówczas wiele cerkwi, ponieważ wybudował je, głównie dla swoich urzędników i ich rodzin, rosyjski zaborca. Po drugiej wojnie światowej Kościoły wschodnie spotykały się z kolei, podobnie jak Kościół rzymskokatolicki, z represjami komunistycznymi ‒ wybitną postacią prawosławia w Polsce był wówczas metropolita Dionizy Waledyński, zwierzchnik Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego. Jeśli chodzi o obecność malarstwa ikonowego w Polsce, Czerni przypomina, że najstarsze ikony rosyjskie, które znajdują się w katolickich świątyniach, zostały ocalone z burzonych cerkwi prawosławnych. Największa kolekcja – aż osiemset ikon ‒ znajduje się w Muzeum Narodowym w Warszawie. Również w Warszawie powstało Muzeum Ikon, które popularyzuje sztukę prawosławia, a także sztukę Nowosielskiego. Te informacje są istotne, ponieważ właśnie na takim tle ukształtowała się duchowa sylwetka znakomitego malarza.
Autorka biografii Nowosielskiego przywołuje fakt jego ponownego nawrócenia w połowie lat pięćdziesiątych, po dwunastu latach ateizmu. Artysta wybrał prawosławie, chociaż był ochrzczony w dwóch (tak!) innych obrządkach ‒ w Kościele rzymsko i grekokatolickim. Po dziesięciu latach cywilnego związku zawarł także ślub w cerkwi z Zofią Gutkowską (w 1958 roku). Brał udział w ekumenicznych spotkaniach u ks. Jerzego Klingera, które odbywały się na plebanii cerkwi na warszawskiej Woli, z udziałem duchownych różnych wyznań, artystów i uczonych. Interesowały go różne inicjatywy ekumeniczne ks. Jerzego Klingera, do których włączało się także środowisko Klubu Inteligencji Katolickiej i ewangelicki biskup Zygmunt Michelis.
Nowosielski przyjaźnił się ze Zbigniewem Podgórcem i Ryszardem Przybylskim. Przyjaźń z Podgórcem zaowocowała trzytomową publikacją książkową zawierającą fascynujące rozmowy obu przyjaciół, przekazujące nie tylko wiedzę o ikonie, lecz także, niejako przy okazji, o prawosławiu, o Rosji, jej kulturze religijnej i filozofii. Krystyna Czerni wspomina też, że Nowosielski opublikował wiele artykułów, również w prasie katolickiej, popularyzując w ten sposób malarstwo ikonowe i wprowadzając czytelników w kulturę prawosławia. Dał się wówczas poznać jako erudyta oraz myśliciel wnikliwie badający kwestie teologiczne i formułujący oryginalne, bardzo odważne tezy. Malarz cieszył się uznaniem Cerkwi, był zapraszany na konferencje teologiczne i otrzymał za swe zasługi cerkiewne odznaczenia: order św. Marii Magdaleny I stopnia i nagrodę im. Księcia Konstantego Ostrogskiego przyznawaną przez intelektualistów prawosławnych. Nie zawsze jednak, niestety, takim uznaniem cieszyły się oryginalne i piękne koncepcje cerkiewnych wnętrz i ikon, które tworzył, a które zbyt często spotykały się z niezrozumieniem… Także projekty artysty dla kościołów katolickich bywały niezrozumiane i odrzucane, bądź przez duchownych decydentów, bądź architektów czy inne gremia władne podejmować decyzje. To powodowało u Nowosielskiego poczucie niespełnienia – a był przecież twórcą wyjątkowym, obdarzonym nie tylko wielkim talentem malarskim, lecz także wyczuciem przestrzeni wnętrza świątyni, które zapewne wynikało także z jego wyczucia sacrum i przestrzeni modlitwy.
Krystyna Czerni, autorka cyklu o sakralnych projektach artysty, zebrała i opisała wszystkie, zarówno zrealizowane, jak i niezrealizowane, ale utrwalone w malarskich szkicach i rysunkach, uduchowione wizje plastyczne Nowosielskiego. Skrupulatnie opisała projekty malarza powstałe na zamówienie cerkwi i kościołów w Warszawie i na Mazowszu – ponieważ to ich dotyczy omawiany tom serii. Nie sposób tutaj omówić wszystkich, ale warto zasygnalizować bogactwo tematu.
Przyjaźń z księdzem Klingerem
Pierwsze zamówienie cerkiewne to zarazem początek współpracy i przyjaźni Jerzego Nowosielskiego z prawosławnym księdzem Jerzym Klingerem – była to polichromia cerkwi pw. Narodzenia NMP w Kętrzynie (1954). Kolejnym (zrealizowanym) zamówieniem od ks. Klingera była aranżacja wnętrza – polichromia dolnej kaplicy prawosławnej cerkwi cmentarnej pw. św. Jana Klimaka na warszawskiej Woli. Ciekawy, charakterystyczny także dla innych monumentalnych koncepcji artysty, jest tu wizerunek Matki Bożej Orantki w prezbiterium – nawiązanie do Sofii Bożej Mądrości (wątek sofiologiczny). Maria jest także nosicielką i narzędziem Ducha Świętego (wątek pneumatyczny, od pneuma – duch, tchnienie). Jest w takim wizerunku Matki Bożej także zawarta symbolika Orantki jako Eklezji i duszy chrześcijańskiej. Maria Orantka na Woli, z Emmanuelem na kolanach, przedstawiona jest w maforionie [wierzchnia szata kobieca – przyp. red.] w kolorze caput mortuum [dosłownie: martwa głowa – przyp. red.], odcieniu ziemi i materii. Zastosowana technika to tempera na tynku. W opisanym okresie artysta stosował gamę barwną, na którą składał się zgaszony oranż, jasny brąz, rozbielone szarości, błękit, zieleń. Warto zauważyć, że parafianie cerkwi niezbyt przychylnie odnieśli się do fresków Nowosielskiego, były dla nich zbyt nowatorskie ‒ artysta w liście do ks. Klingera określił takich krytyków, bez wiedzy o sztuce i bez jej wyczucia, jako „wolską kołtunerię”…
Z kolei postacie Aniołów przypominają udział Niebieskich Duchów, Posłańców Boga w dziele Zbawienia. Ikonografia anielska w wolskiej kaplicy jest wyrazem poszukiwań i przemyśleń artysty w tamtym czasie – bardzo poruszała go teoria tych, jak mówił, „bytów subtelnych”. Jest to także świadectwo fascynacji malarza pismami neoplatońskimi z okresu wczesnego Bizancjum, a konkretnie Pseudo-Dionizego Areopagity, autora traktatu O hierarchii niebiańskiej, które zawierają rozbudowaną systematykę hierarchicznego świata anielskiego. Jak przypomina Czerni, do źródeł inspiracji Jerzego Nowosielskiego należały także dzieła myślicieli i pisarzy rosyjskiego „srebrnego wieku” z przełomu XIX i XX stulecia: Włodzimierza Sołowjowa, Mikołaja Bierdiajewa, Lwa Szestowa i Wasilija Rozanowa (ten ostatni był Nowosielskiemu bliski w swoim rozumieniu chrześcijaństwa, zwłaszcza jeśli chodzi o przekonanie o sakralności ludzkiego ciała, także sfery seksualności, o tragizmie ludzkiej egzystencji, o zbawczym sensie cierpienia).
Przyjaciel Nowosielskiego i zwolennik jego sztuki ks. Klinger chciał wprowadzić język polski do prawosławnych nabożeństw. Uzyskał nominację na proboszcza polskiej parafii prawosławnej, a tymczasowej siedziby w tamtejszej krypcie użyczył mu protestancki kościół pw. Świętej Trójcy w Warszawie. Wnętrze, przede wszystkim ikonostas, miał zaprojektować Jerzy Nowosielski. Niestety niezadowolenie części wiernych, skargi pisane do Urzędu ds. Wyznań, uniemożliwiły powstanie polskojęzycznej parafii prawosławnej.
Jerzy Nowosielski podarował ks. Klingerowi wiele swoich wczesnych ikon, między innymi dwie wersje ikony Przemienienia ilustrującej scenę ewangeliczną, w której Jezus, emanujący światłem wieczności, ukazuje się jako przebóstwiony trzem wybranym uczniom na Górze Tabor. Przemienienie było ważnym tematem ikonografii prawosławnej, a malarze ikon zazwyczaj jako pierwszą tworzyli właśnie ikonę Przemienienia. Święto Przemienienia Pańskiego, uroczyście obchodzone na chrześcijańskim Wschodzie, wydobywa charakterystyczny rys duchowości prawosławia, która podkreśla możliwość przemienienia, przebóstwienia wierzących i rzeczywistości materialnej. Był to także, przypomina Krystyna Czerni, ulubiony temat Nowosielskiego.
Projekty niszczejące lub niezrealizowane
Jerzy Nowosielski wrócił do aranżacji dolnej cerkwi na Woli w 1978 roku, gdy proboszczem był tam ks. Anatol Szydłowski. Ten ostatni zajął się remontem i odbudową kościoła, a do współpracy zaprosił artystę. Nowosielski wykonał w powiększonej dolnej cerkwi między innymi freski o tematyce maryjnej w technice akrylu na tynku. Pomocnikami malarza byli jego przyjaciel prawosławny ksiądz Henryk Paprocki oraz filozof Andrzej Grzegorczyk. Ks. Paprocki wspomina wielką biegłość malarza, precyzję, nieomylność ręki. Wielka scena, jak wspomina ks. Paprocki, powstawała zaledwie w ciągu godziny!
Z biegiem czasu, niestety, na skutek nadmiernej wilgoci niektóre fragmenty polichromii uległy zniszczeniu. Podjęto prace konserwatorskie, ale freski prezbiterium dolnej cerkwi wciąż czekają na konserwację.
Z kolei innym wczesnym projektem artysty był projekt polichromii kościoła rzymskokatolickiego pw. św. Franciszka z Asyżu w Izabelinie (w połowie lat 50.). Inicjatorem powstania projektu wnętrza kościoła był ksiądz Aleksander Fedorowicz („Ali”) związany z Zakładem dla Niewidomych w podwarszawskich Laskach. Pochodził z rodziny o rusińskich korzeniach, a wśród jego przodków byli księża greckokatoliccy. Ksiądz Fedorowicz ukończył Seminarium Duchowne we Lwowie w 1943 roku. Dorastał w duchowej atmosferze Wschodu. „Człowiek wschodni, mistyk religijny, wschodnia dusza” ‒ tak mówił o ks. Fedorowiczu ojciec duchowny z lwowskiego seminarium.
Niestety autorka projektu kościoła w Izabelinie Barbara Brukalska sprzeciwiła się projektowi ozdobienia wnętrza świątyni, który zrobił Jerzy Nowosielski, uważając, że nie pasuje on do duchowości Kościoła katolickiego i jest obcy sztuce zachodnioeuropejskiej. Zachowały się jedynie rysunki i szkice.
Pod koniec lat 50. Jerzy Nowosielski został członkiem zespołu Jerzego Sołtana, którego założeniem było projektowanie nowych kościołów ‒ miały to być ascetyczne, proste projekty, nawiązujące do tradycyjnej architektury romańskiej lub starochrześcijańskiej. Jerzy Sołtan mówił:
[…] jeśli chodzi o istotne, głębokie, duchowe czy psychiczne potrzeby obecnego człowieka, kościoły – olbrzymy wydają się anachronizmem.
W tym duchu powstał projekt wystroju wnętrza dla kościoła rzymskokatolickiego pw. św. Wawrzyńca w Sochaczewie (w 1958 roku), który niestety nie został zrealizowany, chociaż zwyciężył w konkursie na wystrój wnętrza i dekorację elewacji zewnętrznej oraz został oficjalnie zatwierdzony przez Radę Prymasowską. Jak pisze Krystyna Czerni, projekt spotkał się z krytyczną oceną Prymasa Kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Do zrobienia kolejnego projektu, wystroju wnętrza w kościele rzymskokatolickim pw. św. Benona w Warszawie na Nowym Mieście, zaprosił Jerzego Nowosielskiego redemptorysta o. Mieczysław Witalis, absolwent historii sztuki na UJ, a od 1961 roku referent kurii ds. sztuki w diecezji tarnowskiej, który zapraszał znanych współczesnych malarzy do odnawiania kościołów w diecezji. Niestety, temu projektowi artysty sprzeciwił się generalny projektant odbudowy Starego i Nowego Miasta Warszawy Mieczysław Kuźma, określając go jako zbyt awangardowy (1969). Z całości projektu „ostał się” franciszkański Krzyż, powstały w 1970 roku, ze scenami pasyjnymi, który ostatecznie trafił do zakrystii kościoła św. Benona.
Kolejny, w dużej mierze zrealizowany projekt Nowosielskiego został przygotowany dla kościoła rzymskokatolickiego pw. Podwyższenia Krzyża Świętego na Jelonkach w Warszawie. Kościół został wybudowany w latach 1959–1968. Pozwolenie na budowę uzyskano w okresie, gdy powstawało wiele nowych świątyń na fali odwilży politycznej. Kameralna, niewielka świątynia, projekt śląskiego architekta Zbigniewa Rzepeckiego, to, jak pisze Krystyna Czerni, jedna z najciekawszych współczesnych sakralnych budowli w Polsce. Projekt wystroju wnętrza zamówił u malarza pierwszy proboszcz i budowniczy ksiądz Tadeusz Nowotko. Nowosielski proponował różne warianty swojej koncepcji, zawsze pozostawiając w centrum prezbiterium wielki Krzyż. Polichromia powstawała w 1967 roku, była malowana temperą kazeinową na cegle, co dawało ciekawy efekt „akwareli na murze”. Niestety, ten ciekawy efekt został zaprzepaszczony w wyniku nieumiejętnej konserwacji polichromii latem 2001 roku. Nie została także zrealizowana całość projektu Nowosielskiego – niechęć kurialnej komisji artystycznej zablokowała realizację części zamysłu artysty.
Bazylianie i Wesoła
Nowosielski, jak pisze Czerni, z sentymentem odnosił się do wyznania i obrządku greckokatolickiego – jego ojciec był Łemkiem, a on sam został (pomimo chrztu w Kościele rzymskokatolickim) po raz drugi ochrzczony w cerkwi greckokatolickiej. Jako młodzieniec przez rok przebywał w Ławrze św. Jana pod Lwowem. W połowie lat 70. nawiązał współpracę z o.o. Bazylianami. Bazyliańska cerkiew greckokatolicka pw. Zaśnięcia Najświętszej Bogurodzicy i św. Jozafata w Warszawie mieści się przy ul. Miodowej i połączona jest z rezydencją metropolity unickiego. Nowosielski w latach 1976–1984 wykonał ikony i projekty dla tamtejszej cerkwi, ale projekty nie zostały wykorzystane. Najcenniejszą ikoną, będącą darem Nowosielskiego dla bazyliańskiej cerkwi, jest krzyż ołtarzowy ze scenami pasyjnymi (franciszkański croce storiata), znajdujący się obecnie w zakonnym refektarzu.
Kolejny, wyjątkowy, bo w całości zrealizowany, projekt sakralny Nowosielskiego to malarska „wizja” wnętrza kościoła w Wesołej koło Warszawy (dziś: Warszawa-Wesoła). Proboszczem tej rzymskokatolickiej parafii pw. Opatrzności Bożej został w roku 1972 ksiądz Stefan Wysocki. Okazał się on, jak zauważa Czerni, dobrym „mecenasem” Nowosielskiego, człowiekiem, który umiał docenić jego sztukę. Dzięki staraniom księdza Wysockiego w latach 1975–1979 neoromański kościół i dom rekolekcyjny uzyskały aranżację i dekoracje wnętrz autorstwa malarza. Artysta zaprojektował i zrealizował polichromię ścian i stropów, krzyże ołtarzowe, stacje Drogi Krzyżowej a także witraże, żyrandole, posadzkę, ławy, konfesjonały, sprzęty liturgiczne. W ten sposób uzyskana została jednorodność malarstwa i architektury wnętrza kościoła.
Kościół w Wesołej powstał tuż przed drugą wojną światową dzięki wsparciu lokalnego Komitetu Budowy przez księcia Emanuela Bułhaka, ziemianina, filologa, miłośnika sztuki wczesnochrześcijańskiej, autora pierwszego przekładu Dzieł św. Dionizyusza Areopagity (1932). Warto tu dodać, że Pseudo-Dionizy Areopagita, co zostało już wcześniej wspomniane, był autorem wysoko cenionym przez Jerzego Nowosielskiego. Projekt świątyni nawiązuje zatem formą do bazylik starochrześcijańskich – jest to surowa, jednonawowa bazylika. Dla Jerzego Nowosielskiego, jak to po latach wspominał, praca nad wystrojem wnętrza kościoła w Wesołej to była „[…] pierwsza okazja […] ażeby zrobić to, co chcę i jak chcę. Taka szansa rzadko się zdarza”.
Całościowa koncepcja artysty zainspirowana została wnętrzem siedemnastowiecznej bazyliki w Torcello. System pracy Nowosielskiego był następujący: przez długi czas obmyślał aranżację wnętrza, oglądał świątynię, potem bardzo szybko realizował swój projekt. Kolorystyczny podział całości to trzy części kontrastujące ze sobą. W przedsionku pod chórem (narteksie) zastosowana została przez malarza chłodna gama barw z przewagą ciemnego błękitu. Nawa główna była rozświetlona, ale stonowana, a w prezbiterium dominowały ciepłe barwy. W centrum absydy została namalowana Matka Boża Orantka (pięć metrów wysokości). Krzyż ołtarzowy został tak umieszczony, jakby Orantka podtrzymywała dłońmi krańce poziomego ramienia Krzyża. Ciało Ukrzyżowanego ukazane jest jako chwalebne ‒ ikony z założenia nie obrazują cierpienia w sposób naturalistyczny. Niestety, jak pisze autorka omawianej książki, złe pomysły nowego proboszcza (ks. Stefan Wysocki odszedł na emeryturę w 2003 roku) doprowadziły do zaburzenia przejrzystej wizji Nowosielskiego, a niewłaściwe ocieplenie kościoła spowodowało duże zniszczenia polichromii, zwłaszcza narteksu. Na szczęście w 2004 roku Wesoła została administracyjnie przyłączona do Warszawy, a Wojewódzki Konserwator Zabytków wpisał wystrój kościoła do rejestru zabytków. Od 2011 roku gospodarzami miejsca zostali ojcowie z powstałego we Francji Instytutu Zakonnego Chemin Neuf, którzy starają się przywrócić wnętrzu kościoła pierwotny wygląd. Bardzo ważne byłoby przywrócenie narteksowi jego pierwotnego piękna –ciemnobłękitna przestrzeń (a warto przypomnieć, że błękit w ikonicznej symbolice kolorów oznacza boskość, tajemnicę) wprowadzała w obszar Tajemnicy, ciszy, była zaproszeniem do zanurzenia się przez modlitwę w samym Bogu.
Polichromia i wystrój kaplicy domu rekolekcyjnego przy kościele w Wesołej powstawały w latach 1987–1989 na zamówienie księdza Stefana Wysockiego. Kaplicę wybudowano u schyłku PRL (1981–1987), ale w dokumentacji figurowała jako sala rekreacyjna, gdyż na kaplicę nie dano pozwolenia. Jej wnętrze nawiązywało do bazylik starochrześcijańskich. Jerzy Nowosielski namalował tam sceny z życia Chrystusa (akryl na tynku), zaś strop kaplicy pokrył abstrakcyjnymi wzorami, z przewagą figur trójkątnych, czyli swoich ulubionych „bytów subtelnych” – anielskich. Nowosielski zaprojektował i wykonał też polichromię mensy ołtarza oraz Krzyż ze scenami pasyjnymi.
Ciemne oblicza
Artysta malował ciemne oblicza i ciała świętych na swoich ikonach i freskach, gdyż, jak mówił:
[…] pewne sprawy duchowe […] najlepiej robi się na czarno. […] Tu mieści się ciemność, noc. To są sprawy świadomości nocnej.
Czerń była dla niego kolorem tajemnicy, wyrażała wstrzemięźliwość uczuciową. Nowosielski, na co wskazują zarówno ta, jak i inne jego wypowiedzi, a także twórczość malarska, odnajduje się w nurcie teologii apofatycznej. Stąd kolejny projekt ‒ dla prawosławnej cerkwi, a ściślej: katedry metropolitalnej pw. św. Marii Magdaleny (pełna nazwa – Świętej Równej Apostołom Marii Magdaleny) na Pradze w Warszawie, ponownie niezrealizowany ‒ miał być utrzymany w ciemnej gamie kolorystycznej.
Cerkiew została zbudowana w latach 1867–1869 w stylu „moskiewsko-bizantyjskim” (złocone kopuły, bogata ornamentyka). Jerzy Nowosielski, jak pisze Krystyna Czerni, krytycznie odnosił się do architektury tej katedry i określał jej pełen przepychu styl jako „renesans dworcowy”. W latach 80. zlecono artyście projekt wystroju wnętrza kaplicy pw. Męki Pańskiej znajdującej się podziemiach cerkwi. Miały tam odbywać się nabożeństwa w języku polskim (nawiązanie do dawnej idei ks. Jerzego Klingera). Nowosielski przez kilka lat pracował nad projektem. W kaplicy miało być niewiele ikon, nieliczne sprzęty, w centrum – Golgota. Ascetyczne, śmiałe rozwiązania wzbudziły jednak wątpliwości zamawiających, dlatego, gdy kaplicę powiększono i rozbudowano, Nowosielski opracował nowy projekt. Niestety, oba projekty artysty do tej kaplicy pozostały na papierze. Bez konsultacji z Nowosielskim w kaplicy wprowadzono nieoczekiwane zmiany, a postawiony przed faktami dokonanymi malarz zrezygnował ze współpracy.
Ikona Ukrzyżowania w dominikańskim kościele pw. św. Dominika w Warszawie na Służewie jest ostatnim, niedokończonym dziełem sakralnym Jerzego Nowosielskiego. Kościół został zaprojektowany, jak przypomina Czerni, przez wybitnego architekta Władysława Pieńkowskiego, i powstał w latach 1983–1993. Uznawany jest za jedną z najciekawszych budowli sakralnych w Polsce w II połowie XX wieku. Nawiązanie do tradycji przejawia się w sięgnięciu przez architekta do rozwiązań epoki gotyku, nowoczesne są natomiast rozwiązania konstrukcyjne, formy prefabrykowane, łączenie zbrojonego betonu z cegłą. Nowoczesność budowli wyraża się też w uproszczeniu, zminimalizowaniu form. Władysław Pieńkowski chciał współpracować z Jerzym Nowosielskim, ale zmarł w 1991 roku. Natomiast w 1995 roku przeorem na Służewie został o. Marek Pieńkowski, dominikanin, syn architekta. To on zamówił u Nowosielskiego wielki krzyż włoski do prezbiterium kościoła.
Praca nad ikoną Krzyża była prowadzona w 1998 roku – artysta był już bardzo chory i dzieło nie zostało wykończone. Zostały tu zastosowane farby akrylowe na desce, a ikona ukazuje sylwetkę Chrystusa, wokół której widnieją sceny pasyjne. Rysy twarzy malarz zdołał namalować tylko Ukrzyżowanemu i postaci Pantokratora w medalionie nad Ukrzyżowanym. Postacie otaczające Ukrzyżowanego mają natomiast ciemne twarze bez dokładnie namalowanych szczegółów. Dominikanie zdecydowali, by tak pozostało i nie powierzyli wykończenia uczniowi malarza.
W 2003 roku krzyż zawisł w prezbiterium kościoła. Jest to najwyższy krzyż włoski zaprojektowany przez Jerzego Nowosielskiego – ma aż 532 cm wysokości. Jak ujął to biskup Michał Janocha, Krzyż ten „spina” wszystko we wnętrzu, i plastycznie, i teologicznie. Nazwany został Ikoną Krzyża Zbawiciela Miłosiernego – można także dodać, że ten Krzyż, ostatnia ikona malarza, „spina”, przypieczętowuje jego twórczość i życie.
Nowa sztuka sakralna
Przez długie lata trwający brak zainteresowania kościelnej hierarchii sztuką, zwłaszcza sztuką współczesną, skutkował, niestety, jak trafnie zauważa Krystyna Czerni, tym, że
[…] wnętrza świątyń stawały się często rezerwatem mieszczańskiej naiwności estetycznej, a obszar sztuki kościelnej został zdominowany przez malarzy hołdujących zmanierowanym, wtórnym stylizacjom, bez większej artystycznej wartości.
Autorka cyklu poświęconego sakralnej twórczości Jerzego Nowosielskiego wyraża nadzieję, że pojawiające się nowe realizacje sakralne, projekty wnętrz kościołów czy współczesne ikony, odwołujące się do tradycji chrześcijańskiego Wschodu, staną się cennymi przykładami nowej, wartościowej sztuki sakralnej, a zarazem przejawami powrotu do jedności podzielonego od kilkunastu wieków Kościoła. Jak to ujmował Nowosielski:
Gdy idzie o Kościół rzymski, to ikona jest jego własną sztuką. […] Ikona przywraca temu Kościołowi jego powszechność, tzn. tę duchowość Kościoła, jaka charakterystyczna dlań była w pierwszym tysiącleciu.
Czerni znajduje we współczesnych budowlach sakralnych powstających w Warszawie i na Mazowszu przykłady ciekawych, nowatorskich i twórczych, jej zdaniem, poszukiwań artystów, nawiązujących w swej sztuce do tradycji bizantyńsko-ruskich, szukających inspiracji w tych wschodnich tradycjach i w kontemplowaniu ikon. Są to zarazem poszukiwania łączące penetrację tych starych tradycji i dorobek sztuki współczesnej, zwłaszcza abstrakcyjnej (szczególnie chodzi o abstrakcję geometryczną).
Pierwszym i, jak się wydaje na chwilę obecną, niedościgłym mistrzem nowoczesnego ujęcia ikony, „pisania” jej we współczesnym języku, także aranżacji wnętrza świątyni odpowiadającego duchowym potrzebom współczesnego, wierzącego człowieka, pozostaje wciąż ten wyjątkowy artysta, żeby użyć jego „anielskiego” określenia: byt subtelny, gdyż uwolniony już od egzystencjalnego bólu kłopotliwego ciała – Jerzy Nowosielski.