07.12.2023

Nowy Napis Co Tydzień #232 / Pisarz idei i polityka praktyczna z transcendencją w tle

 

Kreacja bohaterów i schematy wyglądowe

Utarło się, że Bronisław Wildstein jest „pisarzem idei”. Formuła powabna i jakby nobilitująca, ale znacząco zawęża odbiór. Przede wszystkim trudno się zgodzić z poglądem, że Wildsteina nie interesuje głębsza charakterystyka ludzi, a tylko idee, jakie reprezentują. Oczywiście, powieściowi bohaterowie często są opisywani na podstawie ich poglądów, a niektórzy nawet osiągają dużą samoświadomość dotyczącą swoich idei oraz celów działania, ale na tym nie kończy się indywidualizacja postaci. Pisarz osadził je bowiem w konkretnej rzeczywistości zarówno fizycznej, jak i społecznej. Wiemy, kim są w kontekście zawodowym, politycznym, płciowym, majątkowym, a często nawet towarzyskim. Sama akcja, ilustrująca zjawiska współczesne, zawiera sporą dawkę – jak się to dzisiaj mówi – „dyskursu publicystycznego”, co staje się naganą lub pochwałą, zależnie od intencji i politycznej opcji oceniającego (panują tu znane standardy; obecność słusznych politycznie idei jest pochwalana, a niesłusznych ganiona). Wildstein jest ganiony za konserwatyzm i punktowanie śmiesznostek lewicowych ideologii.

W praktyce pisarskiej autora Doliny nicości – tak jak w życiu – obie sfery (ideowa i praktyczna) się przenikają i bez siebie nie istnieją. Jeśli sytuacja ta jakoś się wyróżnia na literackim tle, to dlatego że jego bohaterowie nie są bezmyślni, a wielu z nich to postacie ideowo zaangażowane, często zmanipulowane, chociaż przekonane o swej oryginalności. Faktem też jest, że niemal w każdym utworze znajdziemy jakiegoś rewolucyjnego guru, który steruje otoczeniem. Inna rzecz, że poczucie demiurga równie często okazuje się złudne i główny manipulator pada ofiarą własnych złudzeń, jak Feliks Pielgrzym z dramatu Adwent. Farsa metafizyczna w dwóch aktach z epilogiem. Pytanie więc, czy mamy do czynienia z uproszczeniem i typizacją, czy z bardziej złożonym opisem rzeczywistości? Może cechą dzisiejszego świata jest daleko posunięta standaryzacja mniemań, postaw, życiowych wyborów? Czy tego rodzaju ocena musi być uznana za herezję? Zgoda, bohaterowie myślą, ale wydaje się, że to stan dość naturalny, bez względu na jakość owego myślenia; zwykle zresztą mierną. I tu kolejna osobliwość prozy Wildsteina: problem realnej indywidualności. Wbrew liberalnym sztancom Wildstein pokazuje, że nie myślimy indywidualnie, tak jak nie żyjemy jednostkowo ani nie egzystujemy tylko tu i teraz. Nawet panami swoich przeżyć jesteśmy w ograniczonym stopniu. Niby wszyscy się zgadzają z socjologami i psychologami, przyznając, że stadność myślenia, oglądu świata i zachowania okazują się faktami społecznymi, a prawdziwa osobność należy do rzadkości. Niby wszyscy wiedzą, że nawet pamięć i przeżycia bywają suflowane, ale w praktyce krytycy ignorują tę wiedzę i ten rodzaj opisu świata przedstawiają jako niemożność zrozumienia współczesności bogatej w różnorodność. Bo zgoda ze współczesnymi trendami to przystanie na jej trywialne schematy, polegające także na wmawianiu jednostkom przeciętnym wyjątkowości, a nawet genialności. Czyż kreatywność i indywidualność nie są cechami wszystkich? Niektórzy krytycy, przyzwyczajeni do pewnego typu literatury współczesnej, operującej nazbyt często stereotypami intelektualnymi, nie akceptują dramatycznej wizji świata, w której nieautentyczność staje się normą, albo uważają ją za nieprawdopodobną lub sztuczną. W efekcie – według krytyków – „pisarz idei” (pojęcie rozumiane jako zarzut) buduje świat, w którym intelektualne koncepty ilustruje teatr marionetek, a powieści czy dramaty Wildsteina zbytnio przystają do jego antropologicznych esejów i politycznej publicystyki (a dlaczego miałyby się różnić?). Pisarz sprowadza bohaterów do pewnych typów i tym samym rezygnuje z przedstawienia pełnokrwistych postaci.

W ramach pewnego paradygmatu lektury podobne zarzuty mogą wydawać się słuszne. Jednak stosując taką optykę, neguje się prozę, której ambicją staje się w istocie sportretowanie naszego świata i jego mieszkańców oraz rządzących tym światem złudzeń. Trudno zatem zgodzić się z tezą o głębokiej typizacji świata przedstawionego w dziełach Wildsteina, choć – oczywiście – postacie są typowe dla swego środowiska pod względem postawy, która okazuje się ich najważniejszą cechą, skłaniającą do działania (a są to bohaterowie aktywni). Ale przecież w powieściach czy opowiadaniach autora Czasu niedokonanego występują ludzie ukazani w konkretnych współczesnych warunkach, podobnie jak jasno określone środowiska (to często kręgi władzy – politycznej czy medialnej, autorowi dobrze znane). Dążenie do ukazania konkretu nie oznacza jednak, że za każdym razem postaci mają swoje znane z imienia i nazwiska pierwowzory w rzeczywistości. Środowiskowe ujednolicenie poglądów czy sposobów życia jest faktem socjologicznym, a mimo to wielu czytelników i krytyków dopatruje się w postaciach i zdarzeniach odpowiedników w realnym życiu. Czytają oni prozę autora Doliny nicości jako „powieści z kluczem”. Przecież to jawna sprzeczność z wyrokiem dotyczącym „schematyzmu”.

Adwent. Farsa metafizyczna

A jak się rzeczy mają w najnowszym dramacie? Farsa nawiązuje do rzeczywistych postaw i działań, a także do języków oraz sposobów argumentacji faktycznie używanych przez określone grupy polityczne. W swoim tekście Wildstein wprost cytuje fragmenty różnych dyskursów, co więcej, odwołuje się do kłamstw głoszonych przez obrońców „uchodźców”. Wielokrotnie przedstawiali bowiem oni rosłych dryblasów jako „rodziny z dziećmi” będące ofiarami opresji Straży Granicznej, nie stroniąc przy tym od obrzydliwych obelg pod jej adresem oraz oskarżając jej funkcjonariuszy o zbrodnie i rasizm. Charakterystyczne dla tej formacji było również pomijanie roli zagranicznych organizatorów kryzysu. Ale czy aktualne wydarzenia okazują się jedynym elementem rzeczywistości, do której odwołuje się farsa? Opowieść nie kończy się na poziomie reportażu – przeciwnie, dotyka głębokiej istoty projektu zmieniającego naszą cywilizację.

Punkt wyjścia akcji, to znaczy sprawa wojny hybrydowej na granicy polsko-białoruskiej w Adwencie, jest bardzo ważny nie tylko dlatego, że wokół niej odbywa się dziś w Polsce groteskowa ideomachia, która odnosi się do większej społecznej strategii emancypacyjnej (idei walki z wszelkimi ograniczeniami społecznymi, kulturowymi, a nawet biologicznymi), a nie jedynie do walki z polskim rządem w konkretnej sprawie. Zresztą walka ta – jak zwykle – na ideach się nie kończy. Rewolucyjna ideologia apelująca najpierw o zniesienie faktycznej kontroli na granicach zewnętrznych Unii Europejskiej oraz NATO, finalnie zaś postulująca likwidację wszelkich granic pomiędzy suwerennymi państwami narodowymi prowadzi do destrukcji istniejącego świata.

Sprawa dotyczy kwestii elementarnych. Granica jest punktem zamknięcia, ale bywa też punktem otwarcia na innych, na wojennych uchodźców, co dobitnie okazało się w lutym 2022 roku po pełnoskalowej inwazji rosyjskiej na Ukrainę. Pojęcie granicy ma też fundamentalne znaczenie ontologiczne, bo ustanawia nasz świat nie tylko politycznie, ale również antropologicznie. W perspektywie chrześcijańskiej, do której w swoim dramacie wyraźnie odwołuje się Wildstein, byt stworzony jest bytem ograniczonym, a ograniczenia są rzeczą naturalną. Wyobrażenie, że można je dowolnie przekraczać (biologicznie i kulturowo), okazuje się nie tylko naiwne, ale również szkodliwe. Autor Doliny nicości pokazuje, że podobne idee prowadzą do eksplozji demonicznej pychy, stanowią wezwanie do osiągnięcia Boskiego statusu, kreują nową religię, a raczej antyreligię. W farsie Wildsteina takim nowym wyznaniem staje się religia transhumanizmu, której wizję autor pokazuje w ostatniej, wyraźnie antyutopijnej części swojego dzieła. Podczas gdy Kościół katolicki reprezentowany przez Proboszcza Piotra i Wikarego Jana głosi, że tylko Bóg jest nieograniczony, Kościół transhumanistów wierzy w nieograniczoność człowieka.

Negatywni bohaterowie Adwentu, współczesne „biesy”, niedwuznacznie odwołują się do tego konceptu, bo jest on przecież rdzeniem ideologii ciągłej transgresji, przekraczania granic społecznych, politycznych, moralnych, biologicznych. Tak autor farsy rozumie „projekt nieograniczonej emancypacji”. Pico della Mirandola (myśliciel często pojawiający się w esejach Wildsteina) w Mowie o godności człowieka głosił, że zostaliśmy przez Boga obdarowani zdolnością do autokreacji, dla której niedościgniony wzór stanowi Boska wszechmoc. Zgodnie z taką wykładnią człowiek ma się stać stwórcą samego siebie, a realnego Kreatora wypchnąć ze świata. Najbardziej radykalne warianty ideologii nieustannej transgresji przyjmują, że naturą człowieka jest autokreacja. Musimy przekraczać wszelkie granice – taki jest rzekomo nakaz i los człowieka.

Dziś w Polsce mamy więc do czynienia z sytuacją, która nabiera charakteru wielkiej metafory, nawet jeśli mowa tylko o dość trywialnej ingerencji obcego państwa na naszej wschodniej granicy. Fizyczna granica państwa, która określa nasze możliwości sprawcze, staje się jednocześnie wyznacznikiem postawy we wszystkich podstawowych kwestiach egzystencjalnych. Dotyczy to również religii, bo rewolucje (nie po raz pierwszy, aby przypomnieć religię rozumu z wielkiej rewolucji francuskiej) proponują jej nową wersję. Ta nowa religia wzywa do budowy własnymi siłami Królestwa Bożego na ziemi. Maksymalizm taki prowadzi do samounicestwienia i groteski jednocześnie, a także zbrodni, czego dowodzą dotychczasowe rewolucje (fakt dyskretnie przemilczany przez ideologów). Nastawieni wyłącznie na doczesność przestajemy rozumieć religię i sprowadzamy ją do utopijnego królestwa człowieka. Ten wielki dramat naszej pychy przybiera kształt farsy. Nawet dzisiejsi obrońcy religii, jak księża w Adwencie, nie potrafią przeciwstawić się dominującej sofistyce i moralnemu szantażowi. Język ideologii  posiada bowiem potężną moc perswazji. Wildstein pokazuje jednak, że to zawsze było skomplikowane, dlatego w jego dramacie wszelkie podobieństwa do dzisiejszych realiów nie powinny nas zmylić: konkrety nie przekreślają uniwersalnej opowieści o człowieku. Wręcz przeciwnie. Tak jak wprowadzenie księży jako bohaterów farsy nie oznacza, że we wcześniejszej twórczości Wildsteina nie istniał pierwiastek religijny. Nie chodzi bowiem o to, że transcendentny wymiar możliwy jest tylko z użyciem motywiki religijnej i kościelnych rekwizytów. Nie są one niezbędne, bo każde głębsze przedstawienie egzystencji człowieka prowadzi – choćby podskórnie – do sfery religijnej.

Adwent pokazuje świat, w którym naturalna potrzeba wiary znajduje ujście w autodestrukcyjnych przedsięwzięciach, a jednocześnie prawdziwa religia okazuje się coraz trudniejsza do obrony na skutek katastrofy języka symbolicznego i dominacji mowy technicznej, wzorowanej na naukowym dyskursie, który może opisać fizykalny świat, ale nie może zgłębić jego sensu. Jednocześnie religia staje pod pręgierzem ideologii, której nie można obalić argumentami, ponieważ używa „zamkniętego języka” – definicji i frazeologii uniemożliwiającej podważenie racji. Siła ideologii tkwi w dyskursie zamykającym umysł.

Wobec przeżywanej apokalipsy Jan traci wiarę, a Piotr, który zagubił ją wcześniej, zrozumiał, że pozostaje mu walka o jej odzyskanie. Odkrył, że bycie chrześcijaninem to ciągły wysiłek, a nie stan błogiej satysfakcji. Stąd życie w oczekiwaniu – adwencie. Bóg ciągle się jeszcze – dla niego i wielu innych ludzi – nie narodził i nie zmartwychwstał. Pozostaje, jak mówią religioznawcy: otiosusabsconditus. Może Bóg czeka na wybór Piotra? A może na decyzję widza? Sytuacja w Adwencie jest więc symboliczna, bo mowa o stanie egzystencjalnym, powszechnym i permanentnym, o atmosferze oczekiwania, bez której nie można oddychać wiarą ani stać się postacią rzeczywiście autentyczną. A wiara może być – i bywa! – zatruwana przez Pana Nicości. Warto podczas takiej lektury dramatu Wildsteina mieć w pamięci znany fresk Luki Signorellego z kaplicy San Brizio w Orvieto, przedstawiający Antychrysta jako demona podszywającego się pod Chrystusa. Kusiciel powoduje, że dążenia do utraty tożsamości oraz samozagłady stanowią ludzki los. Można sądzić, że dziś te dążenia uległy intensyfikacji i przybrały wręcz apokaliptyczne formy. Ale może to tylko złudzenie, bo nie doświadczyliśmy innych epok historii, która wydaje się pasmem ludzkich klęsk i zbrodni?

Wildstein jest „pisarzem idei” wcielonych w życie. I nie da się ich od realnego życia oddzielić. A realizm dotyczy nie tylko zjawisk, ale także głębszych motywacji ludzkich działań oraz pragnień.

Szkic pochodzi z kwartalnika „Nowy Napis. Liryka, Epika, Dramat” nr 18, rok 2023.

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Romana Bishop, Pisarz idei i polityka praktyczna z transcendencją w tle, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2023, nr 232

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...