15.02.2024

Nowy Napis Co Tydzień #241 / Humor i melancholia w prozie fredrowskiej. Wokół pamiętnika „Trzy po trzy” Aleksandra Fredry

Aleksander Fredro był człowiekiem pokolenia napoleońskiego, ale jest też i pogrobowcem polskiego oświecenia. Natomiast „dojrzałość pisarską osiągnął – zdaniem Kazimierza Wyki – wówczas, kiedy przestało na nim ciążyć dziedzictwo komedii tradycyjnej, zarówno stanisławowskiej, jak i molierowskiej”Por. Kazimierz Wyka, Aleksander Fredro [w:] Literatura polska. Przewodnik encyklopedyczny, t. I, J. Krzyżanowski (red.), Warszawa 1984, s. 276.[1]. Oprócz twórczości dla sceny był również autorem poematów, bajkopisarzem, lirykiem czy wreszcie prozaikiemKazimierz Wyka pisze: „[…] próbował formy opowiadania (nieszczęścia najszczęśliwszego męża 1832, Dziennik wygnańca, powst. 1831), układał aforyzmy. Wśród poematów, nieraz przynoszących oryginalne eksperymenty wersyfikacyjne (Jeremiasz Sęp, ukończ. 1867), na uwagę zasługuje Szewc i diabeł (powst. ok. 1854)”. Tamże, s. 277.[2]. Ostatecznie trudno zestawić autora Trzy po trzy z kimkolwiek innym w literaturze polskiej. To twórca znaczący, a może i wybitny, ale też na swój sposób pompatyczny i sztampowy. Boy-Żeleński w swej książce Reflektorem w mrok w rozdziale Obrachunki fredrowskie snuje takie refleksje:

W gruncie, o Fredrze wiemy bardzo mało; a złożyły się na to różne przyczyny. Zawsze był raczej zamknięty w sobie, zanim nawet ku starości stał się zdecydowanym odludkiem i mizantropem. Nie miał mamy jak Słowacki; nie miał muz-kochanek ani tuzina przyjaciół jak Krasiński; przez co pozbawieni jesteśmy owych listów, które bywają dziennikiem życia poety. W egzystencji jego jest tylko jedna kobieta, ta, która została jego żoną; a listy, jakie wymienili, zniszczyli za obopólną zgodą, aby się nie dostały w świętokradzkie ręce. Dumny karmazyn, który nigdy nie zgodził się być literatem, i po śmierci zachował dystans do krytycznoliterackiego plebsuT. Żeleński (Boy), Reflektorem w mrok, Warszawa 1978, s. 511. Przywołajmy ciąg dalszy: „A przy tym zważmy ten paradoks. Im dłużej artysta żyje, tym mniej się o nim wie. Pisane ślady pierwszych okresów jego życia niszczeją, rozpraszają się; towarzysze jego młodości i lat męskich wykruszają się, zstępują przed nim do grobu, nie dając świadectwa swoim wspomnieniom o wielkim człowieku, bo – o żyjących się nie mówi”. Tamże.[3].

Zapewne ma wiele racji Boy-Żeleński. Na szczęście o egzystencji swojej pisał hrabia Fredro cokolwiek w swych wspomnieniach. PamiętnikBez wątpienia jest to pamiętnik, nie zaś dziennik; bowiem mówi o zdarzeniach z pewnego dystansu czasowego.[4] Trzy po trzy powstał, jak wolno sądzić, dopiero w latach czterdziestych wieku XIX. W czasie milczenia Fredry-komediopisarza. Pierwszą redakcję przerwał autor pod koniec roku 1846 – o czym sam wspomniał na końcu rękopisu. Jak zauważa Krystyna Czajkowska

Główny zrąb pamiętnika powstał w l. 1844–1846, ale szczegółowa analiza tekstu wykazuje, że autor pracę nad spisywaniem wspomnień w 1846 r. rzeczywiście tylko przerwał i w latach następnych do niej na nowo, i to wiele jeszcze razy, powracał. Wystarczy przytoczyć parę szczegółów: Fredro cytuje ostatnie słowa umierającej siostry Cecylii, która zmarła jesienią 1847 r.; wspominając przyjaciela z lat dziecinnych, Ignacego Konarskiego, stwierdza, że i on już nie żyje: zmarł w 1851 r. W innym miejscu czyni aluzję do Scen z życia cyganerii Henri Burgera, które najpewniej sam oglądał w Theatre de Varietes w Paryżu, gdzie grano je od listopada 1851 r. Są w tekście aluzje do wojny krymskiej (1853–1856), a wzmianka o Stanisławie Mniszchu i jego puszczonym na licytację majątku wskazywałaby na rok 1854„Możemy przyjąć – czytamy dalej – że właśnie w 1854 r. Fredro swoje wspomnienia przepisał na czysto (rękopis ten znajduje się dziś w zbiorach Ossolińskich we Wrocławiu), ale i później jeszcze do tekstu wracał i tu, i ówdzie go poprawiał”. K. Czajkowska, Wstęp [w:] A. Fredro, Trzy po trzy, opracowała i wstępem poprzedziła K. Czajkowska, Warszawa 1968, s. 11.  [5].

Pamiętnik to jeden z pierwszych tekstów, który po śmierci pisarza ukazał się drukiem. „Zanim wraz z innymi nieogłoszonymi za życia Fredry utworami wszedł do wydania zbiorowego Dzieł z 1880 r., syn pisarza przesłał pamiętnik redakcji warszawskiej «Gazety polskiej», gdzie go drukowano w 40 odcinkach […] w 1877”K. Czajkowska, Uwagi o tekście, tamże, s. 165.[6]. Trzy po trzy w swym gawędowym stylu opowiada głównie o czasie dzieciństwa i lat młodości oraz służby wojskowej z lat 1809–1814; w tym szczególnie z okresu od 1813 do 1814 roku, kiedy to Fredro wykonywał służbę tak zwanego oficera ordynansowego w sztabie Napoleona Bonaparte. Chaos oraz liczne retrospekcje panujące w pamiętniku są tyleż zaletą, co i wadą. Swoboda w operowaniu czasem i swoisty (piszę „swoisty”, bo w gruncie rzeczy nie musi być to skaza) defekt w postaci nieporządku wytknęli pisarzowi niektórzy krytycy. I tak na przykład:

Ignacy Chrzanowski w swojej książce O komediach Aleksandra Fredry (1917) powiada, że „ogromny talent narracyjny, iście epiczna plastyka oraz humor nadają tym pamiętnikom niepospolitą wartość literacką”, ale osłabia siłę tej oceny dodatkową uwagą, że wartość ta „byłaby jeszcze większa, gdyby je Fredro pisał był z planem, a nie trzy po trzy”. Podobnie i Adam Grzymała-Siedlecki, wielki entuzjasta Fredry, mówi i o pamiętnikowym dziele umiłowanego poety ze szczerym przejęciem, widzi na nim „piętno bogatego talentu”, zachwyca się jego „stylem” i „werwą”, ale na samym już początku swoich wywodów (s. IX) zaznacza, że w dziele tym panuje „naiwność literacka” i „absolutna luźność opowiadania”; a właściwości tych wcale nie uważa za zalety, powiadając, że dzieło fredrowskie jest piękne „mimo” nichW. Borowy, Uwagi o „Trzy po trzy” [w:] A. Fredro, Trzy po trzy, opracowali H. Mościcki i W. Borowy, Kraków 1949, s. 183.[7].

Oczywiście są i krytycy, którzy w owej luźności i nieskrępowaniu formy i treści widzą zaletę fredrowskiej opowieści. Z opinią taką wystąpił ongiś Tadeusz Sinko (Około wspomnień Fredry, odcinek Czasu z 31 XII 1917 r.). Przywołuje go Wacław Borowy:

Dla niego „w tym nieładzie, w tych dygresjach leży nie mniejszy urok stylu wspomnień jak w ich [humorystycznym] punkcie widzenia.” Bez żadnych też zastrzeżeń uważa Sinko Trzy po trzy za „arcydzieło pamiętnikowe”. Podobnież i według Wł. Prokescha (Pamiętnik Fredry, art. w Nowej Reformie 24 XII 1918 r.) „ten bezład pamiętnikowy, który zresztą Fredro podkreśla, nadaje szczególniejszy wdzięk pamiętnikowi”. Luźność kompozycyjną za szczególny składnik uroku opowiadania fredrowskiego uważa również Adam Kałkowski w recenzji pamiętników Trzy po trzy, ogłoszonej w Kwartalniku Historycznym (1918, 483 – 488)Tamże, s. 184.[8].

Przychylni takiej formie pamiętnika krytycy (Tadeusz Sinko i Adam Skałkowski) przyznają, że pewien nieład kompozycyjny u Fredry „nie był rzeczą wypadku czy niedbałości” lecz zamierzonym „rozmysłem pisarskim”Tamże, s. 185.[9]. Dająca się zauważyć podczas lektury swoboda odnosząca się do budowy utworu to wyobrażenie szerokie. Wacław Borowy tak je określa:

Luźność kompozycyjna wspomnień Fredry polega na […]: – wielokrotnym opuszczaniu jednego wątku dla drugiego, na wielokrotnych nawrotach do tego, co się opuściło, i na wielorakim plątaniu różnych wątków ze sobą; pomiędzy wątki dłuższe wplata też Fredro sporo pomniejszych anegdot i refleksyjnych albo uczuciowych dygresyjTamże, s. 185.[10].

Autor ma zresztą świadomość swojej osobliwej techniki narracyjnej. Pisze:

Otóż jak należałoby postąpić przy opowiadaniu moim. Należałoby otoczyć mnie jakową poręczą, bo mam brzydki nałóg, a co gorzej, wątpię abym się kiedy poprawił, zbaczać nieustannie z mojej ścieżki […]. Wjeżdżałem do Michery i jużci skoczyłem trzy lata w bok, sześć lat w tył, jak zając, kiedy na ponowie zrzuca przed psamiA. Fredro, Trzy po trzy, opracowali H. Mościcki i W. Borowy, Kraków 1949, s. 60.[11].

Tak czy inaczej, autor umiejętnie połączył w swym dziele – które, przypomnijmy, nie było przeznaczone do druku „Na czele autografu umieścił autor uwagę: «nie do druku – bo nie warte druku. Decydowanie nie drukować i zostawić jako pamiątkę w rękopiśmie dla Rodziny», a gdzie indziej próbował określić, gdzie w razie ewentualnego druku należałoby tekst przerwać, bo «dalszy ciąg nie może mieć żadnego interesu jako podróż po cmentarzu między groby nie znanych osób», i znowu dodawał: «Zawsze jednak zdaje mi się, że te moje wspomnienia n i e  w a r t e  druku i jako rękopism familijny pozostać powinien»”. K. Czajkowska, Wstęp [w:] Trzy po trzy…, s. 12.[12] – humor i melancholię. Ironiczny i często autoironiczny dowcip świadczy o zmyśle obserwacyjnym piszącego. Nastrój żartu, gorzkiego humoru, koresponduje z częstą refleksją – przede wszystkim o przemijaniu. Z aforyzmami i sentencjami o śmierci (tę tematykę pogłębia później w Zapiskach starucha). Dzieciństwo komediopisarza, o czym opowiada w tekście pamiętnika, upłynęło mu pośród natury wiejskiej i beztroskich rozrywek z rzadka jedynie przerywanych nauką. Ów pomyślny czas przerywają ostatecznie wydarzenia historyczne. Jako szesnastolatek wstępuje w szeregi wojska i do roku 1814 doświadcza blasków i znojów kampanii napoleońskiej. Służbę dla Napoleona wspomina raczej z niechęcią, często pisząc o swoich niedolach w armii (największe doświadczenie to niewola w Wilnie).

Może i tekst Fredry jest bardziej osobliwym gadaniem i bajaniem niż stricte zapisywaniem. „Słuchacie mnie, a ja pletę trzy po trzy – mówi autor – zwyczajnie jak stary [autor miał około pięćdziesięciu lat podczas pisania pamiętnika – K.L], ale jednak nie będę wam dzisiaj powtarzał, co wczoraj wyczytałem”Tamże, s. 39.[13]. Stąd i w pamiętniku cechy gawędyGawędy i literatury L. Sterne’a – pełnych dygresji i bezpośrednich wypowiedzi. Choć trudno znaleźć ślad jakoby Fredro czytywał powieści Sterne’a.[14]. Wszak gawęda jako gatunek prozy epickiej jest „tematycznie związana ze szlacheckim życiem i obyczajem, kształtowana była na wzór opowiadania ustnego. Odznaczała się brakiem konturów kompozycyjnych, charakterem aintelektualnym, swobodą w prowadzeniu wątków, powtórzeniami, licznymi zwrotami do słuchaczy […]”M. Głowiński, hasło „Gawęda” [w:] J. Sławiński (red.), Słownik terminów literackich, Wrocław 1976, s. 140.  [15]. Wszystkie te cechy są w pamiętniku Fredry. Pisarz umiejętnie obserwuje otoczenie – tworzy ostatecznie tekst realistyczny, w sposób typowy dla fredrowskiej wizji świata, łącząc dwie kategorie: humoru i refleksji. Może nawet z przewagą refleksji. Nierzadko obcujemy podczas lektury z rozważaniami o przemijaniu i czasie, o latach egzystencji, gdzie cierpienia i żal dominują nad chwilami radości i nieosiągalnego spełnienia. W Zakończeniu (z brulionu) tak konkluduje:

O Czasie! Ty okrutny Bożyszcze, ty ryjesz coraz głębiej piętna gorzkiego cierpienia, boleści duszy, zdajesz się je mnożyć, a ślady rozkoszy i szczęścia zasuwasz, zaciemniasz, ściskasz w punkcik ledwo dostrzeżony. Jakże dobrze pamiętam moje noclegi w moskiewskich zaspach! Jak pamiętam ledwie nie każdy krok mego konia pchanego w lody Berezyny! Jak pamiętam nędzę niewoli! Jakże mocne wspomnienie pierwszej tam jałmużny czerwieni jeszcze czoło moje! A pamięć chwil uroczych, chwil błogiego rozmarzenia, nadziei, zapału, wolności, życia młodego, szczęścia – leży jak węzeł splątana w głębi serca, nie ma już siły rozwinąć się w słowo…A. Fredro, Trzy po trzy…, s. 178.[16].

Jest w dziele Fredry – bo trzeba to powiedzieć – jakaś naiwność stylu, ale jest i inwencja. Mieszanina poetyki wysokiej i rubasznej prostoty. Zatem czytamy Pamiętnik z przymrużonym okiem. Potoczność i potoczystość są charakterystyczne w tych notatkach, co znów może stanowić zarówno zaletę, jak i wadę. Utwór jest pełen ironii i autoironii, która z kolei przeradza się w zadumę i melancholię nad czasem minionym i wreszcie – nad samym sobą. Jest też w pamiętniku rozrachunek ze współczesnymi, bo i jest ich przywołanych w tekście całe mnóstwoBlisko trzynaście stron nazwisk pojawiających się na kartach wspomnień Fredry zawartych jest w Notach Biograficznych do pamiętnika. Por. Noty Biograficzne [w:] A. Fredro, Trzy po trzy i … s. 208–220.[17], w tym również postacie historyczne (Książe Józef Poniatowski czy Książe Antoni Sułkowski).

Trzy po trzy to nie tylko wyznania napoleończyka. Pisarz bowiem nie propagował kultu cesarza. Poddaje również krytyce samych Francuzów. Stwierdza na przykład: „Francuzi więcej jeszcze niszczą, niż biorą lub brać lubią. W domach tłuką, co mogą. W stodołach ognie zakładają. Gdzie łan zboża, wjeżdżają w środek, więcej wytłuką, niż spasą, niepamiętni, że może za parę godzin ich własne wojsko furażu tam szukać będzie”Tamże, s. 42. Kilka stron dalej Fredro odnotowuje: „Egoizm Francuzów nie dozwala im czynnego udziału. Żaden nigdy nie znieważy jeńca, ale gotów dać mu umrzeć z głodu”. Tamże, s. 52.[18]. Charakter pamiętnika jest przede wszystkim dokumentalny. Głównie w częściach odnoszących się do kampanii odwrotowej (1813–1814). Wówczas to autor pełnił funkcję oficera ordynansowego w jednym ze sztabów przybocznych Napoleona.

Jest jeszcze coś: mianowicie Krystyna Czajkowska, przywołując Wacława BorowegoPor. W. Borowy, Fredro i Conrad. Z tajników sztuki pisarskiej [w:] „Tygodnik Wileński” 1925, nr 16.[19], dopatruje się powinowactw literackich pomiędzy wspomnieniami (polski tytuł Ze wspomnień) Josepha Conrada a pamiętnikami Fredry.

Borowy wskazał – czytamy u niej – […] na nie byle jaką parantelę literacką pamiętnika Trzy po trzy – na wspomnienia Conrada ogłoszone w 1912 rokuAngielski tytuł Some reminiscens, od 2 wydania pod tytułem A Personal Rekord, w tłumaczeniu polskim: Ze wspomnień.[20][…]. Wykazał, że Conrad skomponował swój pamiętnik podobnie jak Fredro, a więc na wzór XVIII-wiecznej techniki Sternowskiej. Dlaczego obaj pisarze właśnie w ten sposób ukształtowali swoje wspomnienia? „Mamy tu do czynienia z wstydliwością i obawą przekroczenia własnej miary […]. Natury wstydliwe mogą traktować swoje przejścia życiowe jako ciekawy dokument ludzki, mogą chcieć zostawić po sobie wspomnienia, ale mają wstręt do egotycznej rozlewności, do pamiętnikowej autocelebracji literackiej. Nieforemna, humorystyczna w charakterze swoim kompozycja może się stać dla nich jakby osłoną, która ich pozbawia otwartościowego bezwstydu […]. Drażliwość wewnętrzna Fredry i Conrada nie pozwoliłaby im mówić o sobie inaczej niż trybem humorystycznym i bez ciągłości”K. Czajkowska, Wstęp…, s. 16.[21].

Być może to właśnie pamiętnik Fredry ujawnia najmocniej znamiona jego osobowości. Łączy liryzm i sentymentalizm z humorem przenikniętym poczuciem przemijania, co nie zawsze przecież da się zauważyć w jego tak zwanych komediach scenicznych. Nie wykluczone, że jest to też najbardziej własne i osobiste dzieło pisarza. Ma autor świadomość – ową świadomość ma i czytelnik – iż przedstawia wyłącznie swoje racje i swoją prawdę. Rysuje cokolwiek subiektywny obraz swych przeżyć – tak jest przecież zawsze, kiedy obcujemy z dziennikiem, zapisem konfesyjnym, być może w ogóle z literaturą.

Pisze na przykład o relatywizmie prawdy. Stwierdza: „Czy ta prawda – mówię – jest istotną p r a w d ą? Czy nie jest owocem twojego tylko własnego rozumowania podległego błędom, bo lubo weredyk, nie jesteś niczym więcej niż człowiekiem”A. Fredro, Trzy po trzy…, s. 24.[22].

Nie oszukujmy się. Nie jest to tekst wybitny, jak znakomite są niektóre jego dramaty. To tekst przede wszystkim dla fanów Fredry, ale i tekst ważny – potrzebny dokument o ówczesnej Polsce porozbiorowej.

 

Jeśli kopiujesz fragment, wklej poniższy tekst:
Źródło tekstu: Konrad Ludwicki, Humor i melancholia w prozie fredrowskiej. Wokół pamiętnika „Trzy po trzy” Aleksandra Fredry, „Nowy Napis Co Tydzień”, 2024, nr 241

Przypisy

    Powiązane artykuły

    Loading...