Nowy Napis Co Tydzień #241 / Humor i melancholia w prozie fredrowskiej. Wokół pamiętnika „Trzy po trzy” Aleksandra Fredry
Aleksander Fredro był człowiekiem pokolenia napoleońskiego, ale jest też i pogrobowcem polskiego oświecenia. Natomiast „dojrzałość pisarską osiągnął – zdaniem Kazimierza Wyki – wówczas, kiedy przestało na nim ciążyć dziedzictwo komedii tradycyjnej, zarówno stanisławowskiej, jak i molierowskiej”
W gruncie, o Fredrze wiemy bardzo mało; a złożyły się na to różne przyczyny. Zawsze był raczej zamknięty w sobie, zanim nawet ku starości stał się zdecydowanym odludkiem i mizantropem. Nie miał mamy jak Słowacki; nie miał muz-kochanek ani tuzina przyjaciół jak Krasiński; przez co pozbawieni jesteśmy owych listów, które bywają dziennikiem życia poety. W egzystencji jego jest tylko jedna kobieta, ta, która została jego żoną; a listy, jakie wymienili, zniszczyli za obopólną zgodą, aby się nie dostały w świętokradzkie ręce. Dumny karmazyn, który nigdy nie zgodził się być literatem, i po śmierci zachował dystans do krytycznoliterackiego plebsu
T. Żeleński (Boy), Reflektorem w mrok, Warszawa 1978, s. 511. Przywołajmy ciąg dalszy: „A przy tym zważmy ten paradoks. Im dłużej artysta żyje, tym mniej się o nim wie. Pisane ślady pierwszych okresów jego życia niszczeją, rozpraszają się; towarzysze jego młodości i lat męskich wykruszają się, zstępują przed nim do grobu, nie dając świadectwa swoim wspomnieniom o wielkim człowieku, bo – o żyjących się nie mówi”. Tamże. [3].
Zapewne ma wiele racji Boy-Żeleński. Na szczęście o egzystencji swojej pisał hrabia Fredro cokolwiek w swych wspomnieniach. Pamiętnik
Główny zrąb pamiętnika powstał w l. 1844–1846, ale szczegółowa analiza tekstu wykazuje, że autor pracę nad spisywaniem wspomnień w 1846 r. rzeczywiście tylko przerwał i w latach następnych do niej na nowo, i to wiele jeszcze razy, powracał. Wystarczy przytoczyć parę szczegółów: Fredro cytuje ostatnie słowa umierającej siostry Cecylii, która zmarła jesienią 1847 r.; wspominając przyjaciela z lat dziecinnych, Ignacego Konarskiego, stwierdza, że i on już nie żyje: zmarł w 1851 r. W innym miejscu czyni aluzję do Scen z życia cyganerii Henri Burgera, które najpewniej sam oglądał w Theatre de Varietes w Paryżu, gdzie grano je od listopada 1851 r. Są w tekście aluzje do wojny krymskiej (1853–1856), a wzmianka o Stanisławie Mniszchu i jego puszczonym na licytację majątku wskazywałaby na rok 1854
„Możemy przyjąć – czytamy dalej – że właśnie w 1854 r. Fredro swoje wspomnienia przepisał na czysto (rękopis ten znajduje się dziś w zbiorach Ossolińskich we Wrocławiu), ale i później jeszcze do tekstu wracał i tu, i ówdzie go poprawiał”. K. Czajkowska, Wstęp [w:] A. Fredro, Trzy po trzy, opracowała i wstępem poprzedziła K. Czajkowska, Warszawa 1968, s. 11. [5].
Pamiętnik to jeden z pierwszych tekstów, który po śmierci pisarza ukazał się drukiem. „Zanim wraz z innymi nieogłoszonymi za życia Fredry utworami wszedł do wydania zbiorowego Dzieł z 1880 r., syn pisarza przesłał pamiętnik redakcji warszawskiej «Gazety polskiej», gdzie go drukowano w 40 odcinkach […] w 1877”
Ignacy Chrzanowski w swojej książce O komediach Aleksandra Fredry (1917) powiada, że „ogromny talent narracyjny, iście epiczna plastyka oraz humor nadają tym pamiętnikom niepospolitą wartość literacką”, ale osłabia siłę tej oceny dodatkową uwagą, że wartość ta „byłaby jeszcze większa, gdyby je Fredro pisał był z planem, a nie trzy po trzy”. Podobnie i Adam Grzymała-Siedlecki, wielki entuzjasta Fredry, mówi i o pamiętnikowym dziele umiłowanego poety ze szczerym przejęciem, widzi na nim „piętno bogatego talentu”, zachwyca się jego „stylem” i „werwą”, ale na samym już początku swoich wywodów (s. IX) zaznacza, że w dziele tym panuje „naiwność literacka” i „absolutna luźność opowiadania”; a właściwości tych wcale nie uważa za zalety, powiadając, że dzieło fredrowskie jest piękne „mimo” nich
W. Borowy, Uwagi o „Trzy po trzy” [w:] A. Fredro, Trzy po trzy, opracowali H. Mościcki i W. Borowy, Kraków 1949, s. 183. [7].
Oczywiście są i krytycy, którzy w owej luźności i nieskrępowaniu formy i treści widzą zaletę fredrowskiej opowieści. Z opinią taką wystąpił ongiś Tadeusz Sinko (Około wspomnień Fredry, odcinek Czasu z 31 XII 1917 r.). Przywołuje go Wacław Borowy:
Dla niego „w tym nieładzie, w tych dygresjach leży nie mniejszy urok stylu wspomnień jak w ich [humorystycznym] punkcie widzenia.” Bez żadnych też zastrzeżeń uważa Sinko Trzy po trzy za „arcydzieło pamiętnikowe”. Podobnież i według Wł. Prokescha (Pamiętnik Fredry, art. w Nowej Reformie z 24 XII 1918 r.) „ten bezład pamiętnikowy, który zresztą Fredro podkreśla, nadaje szczególniejszy wdzięk pamiętnikowi”. Luźność kompozycyjną za szczególny składnik uroku opowiadania fredrowskiego uważa również Adam Kałkowski w recenzji pamiętników Trzy po trzy, ogłoszonej w Kwartalniku Historycznym (1918, 483 – 488)
Tamże, s. 184. [8].
Przychylni takiej formie pamiętnika krytycy (Tadeusz Sinko i Adam Skałkowski) przyznają, że pewien nieład kompozycyjny u Fredry „nie był rzeczą wypadku czy niedbałości” lecz zamierzonym „rozmysłem pisarskim”
Luźność kompozycyjna wspomnień Fredry polega na […]: – wielokrotnym opuszczaniu jednego wątku dla drugiego, na wielokrotnych nawrotach do tego, co się opuściło, i na wielorakim plątaniu różnych wątków ze sobą; pomiędzy wątki dłuższe wplata też Fredro sporo pomniejszych anegdot i refleksyjnych albo uczuciowych dygresyj
Tamże, s. 185. [10].
Autor ma zresztą świadomość swojej osobliwej techniki narracyjnej. Pisze:
Otóż jak należałoby postąpić przy opowiadaniu moim. Należałoby otoczyć mnie jakową poręczą, bo mam brzydki nałóg, a co gorzej, wątpię abym się kiedy poprawił, zbaczać nieustannie z mojej ścieżki […]. Wjeżdżałem do Michery i jużci skoczyłem trzy lata w bok, sześć lat w tył, jak zając, kiedy na ponowie zrzuca przed psami
A. Fredro, Trzy po trzy, opracowali H. Mościcki i W. Borowy, Kraków 1949, s. 60. [11].
Tak czy inaczej, autor umiejętnie połączył w swym dziele – które, przypomnijmy, nie było przeznaczone do druku
Może i tekst Fredry jest bardziej osobliwym gadaniem i bajaniem niż stricte zapisywaniem. „Słuchacie mnie, a ja pletę trzy po trzy – mówi autor – zwyczajnie jak stary [autor miał około pięćdziesięciu lat podczas pisania pamiętnika – K.L], ale jednak nie będę wam dzisiaj powtarzał, co wczoraj wyczytałem”
O Czasie! Ty okrutny Bożyszcze, ty ryjesz coraz głębiej piętna gorzkiego cierpienia, boleści duszy, zdajesz się je mnożyć, a ślady rozkoszy i szczęścia zasuwasz, zaciemniasz, ściskasz w punkcik ledwo dostrzeżony. Jakże dobrze pamiętam moje noclegi w moskiewskich zaspach! Jak pamiętam ledwie nie każdy krok mego konia pchanego w lody Berezyny! Jak pamiętam nędzę niewoli! Jakże mocne wspomnienie pierwszej tam jałmużny czerwieni jeszcze czoło moje! A pamięć chwil uroczych, chwil błogiego rozmarzenia, nadziei, zapału, wolności, życia młodego, szczęścia – leży jak węzeł splątana w głębi serca, nie ma już siły rozwinąć się w słowo…
A. Fredro, Trzy po trzy…, s. 178. [16].
Jest w dziele Fredry – bo trzeba to powiedzieć – jakaś naiwność stylu, ale jest i inwencja. Mieszanina poetyki wysokiej i rubasznej prostoty. Zatem czytamy Pamiętnik z przymrużonym okiem. Potoczność i potoczystość są charakterystyczne w tych notatkach, co znów może stanowić zarówno zaletę, jak i wadę. Utwór jest pełen ironii i autoironii, która z kolei przeradza się w zadumę i melancholię nad czasem minionym i wreszcie – nad samym sobą. Jest też w pamiętniku rozrachunek ze współczesnymi, bo i jest ich przywołanych w tekście całe mnóstwo
Trzy po trzy to nie tylko wyznania napoleończyka. Pisarz bowiem nie propagował kultu cesarza. Poddaje również krytyce samych Francuzów. Stwierdza na przykład: „Francuzi więcej jeszcze niszczą, niż biorą lub brać lubią. W domach tłuką, co mogą. W stodołach ognie zakładają. Gdzie łan zboża, wjeżdżają w środek, więcej wytłuką, niż spasą, niepamiętni, że może za parę godzin ich własne wojsko furażu tam szukać będzie”
Jest jeszcze coś: mianowicie Krystyna Czajkowska, przywołując Wacława Borowego
Borowy wskazał – czytamy u niej – […] na nie byle jaką parantelę literacką pamiętnika Trzy po trzy – na wspomnienia Conrada ogłoszone w 1912 roku
Angielski tytuł Some reminiscens, od 2 wydania pod tytułem A Personal Rekord, w tłumaczeniu polskim: Ze wspomnień. [20][…]. Wykazał, że Conrad skomponował swój pamiętnik podobnie jak Fredro, a więc na wzór XVIII-wiecznej techniki Sternowskiej. Dlaczego obaj pisarze właśnie w ten sposób ukształtowali swoje wspomnienia? „Mamy tu do czynienia z wstydliwością i obawą przekroczenia własnej miary […]. Natury wstydliwe mogą traktować swoje przejścia życiowe jako ciekawy dokument ludzki, mogą chcieć zostawić po sobie wspomnienia, ale mają wstręt do egotycznej rozlewności, do pamiętnikowej autocelebracji literackiej. Nieforemna, humorystyczna w charakterze swoim kompozycja może się stać dla nich jakby osłoną, która ich pozbawia otwartościowego bezwstydu […]. Drażliwość wewnętrzna Fredry i Conrada nie pozwoliłaby im mówić o sobie inaczej niż trybem humorystycznym i bez ciągłości”K. Czajkowska, Wstęp…, s. 16. [21].
Być może to właśnie pamiętnik Fredry ujawnia najmocniej znamiona jego osobowości. Łączy liryzm i sentymentalizm z humorem przenikniętym poczuciem przemijania, co nie zawsze przecież da się zauważyć w jego tak zwanych komediach scenicznych. Nie wykluczone, że jest to też najbardziej własne i osobiste dzieło pisarza. Ma autor świadomość – ową świadomość ma i czytelnik – iż przedstawia wyłącznie swoje racje i swoją prawdę. Rysuje cokolwiek subiektywny obraz swych przeżyć – tak jest przecież zawsze, kiedy obcujemy z dziennikiem, zapisem konfesyjnym, być może w ogóle z literaturą.
Pisze na przykład o relatywizmie prawdy. Stwierdza: „Czy ta prawda – mówię – jest istotną p r a w d ą? Czy nie jest owocem twojego tylko własnego rozumowania podległego błędom, bo lubo weredyk, nie jesteś niczym więcej niż człowiekiem”
Nie oszukujmy się. Nie jest to tekst wybitny, jak znakomite są niektóre jego dramaty. To tekst przede wszystkim dla fanów Fredry, ale i tekst ważny – potrzebny dokument o ówczesnej Polsce porozbiorowej.
Przypisy
- Por. Kazimierz Wyka, Aleksander Fredro [w:] Literatura polska. Przewodnik encyklopedyczny, t. I, J. Krzyżanowski (red.), Warszawa 1984, s. 276.
- Kazimierz Wyka pisze: „[…] próbował formy opowiadania (nieszczęścia najszczęśliwszego męża 1832, Dziennik wygnańca, powst. 1831), układał aforyzmy. Wśród poematów, nieraz przynoszących oryginalne eksperymenty wersyfikacyjne (Jeremiasz Sęp, ukończ. 1867), na uwagę zasługuje Szewc i diabeł (powst. ok. 1854)”. Tamże, s. 277.
- T. Żeleński (Boy), Reflektorem w mrok, Warszawa 1978, s. 511. Przywołajmy ciąg dalszy: „A przy tym zważmy ten paradoks. Im dłużej artysta żyje, tym mniej się o nim wie. Pisane ślady pierwszych okresów jego życia niszczeją, rozpraszają się; towarzysze jego młodości i lat męskich wykruszają się, zstępują przed nim do grobu, nie dając świadectwa swoim wspomnieniom o wielkim człowieku, bo – o żyjących się nie mówi”. Tamże.
- Bez wątpienia jest to pamiętnik, nie zaś dziennik; bowiem mówi o zdarzeniach z pewnego dystansu czasowego.
- „Możemy przyjąć – czytamy dalej – że właśnie w 1854 r. Fredro swoje wspomnienia przepisał na czysto (rękopis ten znajduje się dziś w zbiorach Ossolińskich we Wrocławiu), ale i później jeszcze do tekstu wracał i tu, i ówdzie go poprawiał”. K. Czajkowska, Wstęp [w:] A. Fredro, Trzy po trzy, opracowała i wstępem poprzedziła K. Czajkowska, Warszawa 1968, s. 11.
- K. Czajkowska, Uwagi o tekście, tamże, s. 165.
- W. Borowy, Uwagi o „Trzy po trzy” [w:] A. Fredro, Trzy po trzy, opracowali H. Mościcki i W. Borowy, Kraków 1949, s. 183.
- Tamże, s. 184.
- Tamże, s. 185.
- Tamże, s. 185.
- A. Fredro, Trzy po trzy, opracowali H. Mościcki i W. Borowy, Kraków 1949, s. 60.
- „Na czele autografu umieścił autor uwagę: «nie do druku – bo nie warte druku. Decydowanie nie drukować i zostawić jako pamiątkę w rękopiśmie dla Rodziny», a gdzie indziej próbował określić, gdzie w razie ewentualnego druku należałoby tekst przerwać, bo «dalszy ciąg nie może mieć żadnego interesu jako podróż po cmentarzu między groby nie znanych osób», i znowu dodawał: «Zawsze jednak zdaje mi się, że te moje wspomnienia n i e w a r t e druku i jako rękopism familijny pozostać powinien»”. K. Czajkowska, Wstęp [w:] Trzy po trzy…, s. 12.
- Tamże, s. 39.
- Gawędy i literatury L. Sterne’a – pełnych dygresji i bezpośrednich wypowiedzi. Choć trudno znaleźć ślad jakoby Fredro czytywał powieści Sterne’a.
- M. Głowiński, hasło „Gawęda” [w:] J. Sławiński (red.), Słownik terminów literackich, Wrocław 1976, s. 140.
- A. Fredro, Trzy po trzy…, s. 178.
- Blisko trzynaście stron nazwisk pojawiających się na kartach wspomnień Fredry zawartych jest w Notach Biograficznych do pamiętnika. Por. Noty Biograficzne [w:] A. Fredro, Trzy po trzy i … s. 208–220.
- Tamże, s. 42. Kilka stron dalej Fredro odnotowuje: „Egoizm Francuzów nie dozwala im czynnego udziału. Żaden nigdy nie znieważy jeńca, ale gotów dać mu umrzeć z głodu”. Tamże, s. 52.
- Por. W. Borowy, Fredro i Conrad. Z tajników sztuki pisarskiej [w:] „Tygodnik Wileński” 1925, nr 16.
- Angielski tytuł Some reminiscens, od 2 wydania pod tytułem A Personal Rekord, w tłumaczeniu polskim: Ze wspomnień.
- K. Czajkowska, Wstęp…, s. 16.
- A. Fredro, Trzy po trzy…, s. 24.