Nowy Napis Co Tydzień #159 / Refleksje wokół opowiadania Zofii Kossak „Wigilia na Pawiaku”. Wiara w opatrzność wobec rzeczywistości okupacyjnej
Moje książki i ja to jedno.
Zofia Kossak
Zacznijmy konwencjonalnie, od przypomnienia kilku istotnych faktów z życia pisarki. Zofia Kossak-Szatkowska (primo voto: Szczucka), pseudonimy: „Weronika”, „Ciotka”, przyszła na świat 8 sierpnia roku 1889 w majątku Kośmin na Lubelszczyźnie. Zmarła natomiast 9 kwietnia 1968 roku w Bielsku Białej. Spoczywa na cmentarzu parafialnym w Górkach Wielkich, gdzie znajduje się również Muzeum jej poświęcone. Pochodziła z rodziny ziemiańskiej. Była córką Tadeusza Kossaka (1857–1935), więźnia carskiej tiurmy i uczestnika ruchów wolnościowych, brata bliźniaka malarza Wojciecha. Jej dziadkiem był zaś Juliusz Kossak. Matka pisarki to Anna z Kisielnickich (1863–1944). Pierwsze lata życia i dzieciństwo spędziła we wspomnianym Kośminie pod Dęblinem i Skowródkach na Wołyniu na terenach majątku dzierżawionego przez jej ojca. Przyszła pisarka otrzymała staranne wykształcenie domowe. Studiowała też w Szkole Sztuk Pięknych w Warszawie i szkole rysunku w Genewie (1913–1914), nigdy jednak nie poświęciła się malarstwu, wcześniej odkrywając zamiłowanie i talent do literatury
Dziś – z perspektywy lat – jawi się nam Kossak-Szczucka jako powieściopisarka i człowiek zwykły i niezwykły zarazem. Zwykły, bo o kwestiach najważniejszych pisze i mówi wyjątkowo przystępnie i wprost. Posiadła ową niezbędną umiejętność pisania o istotnych rzeczach ze zrozumieniem i bezpośredniością. Niemniej jako postać jest zarazem niezwykła, bo i niezwykły był jej los i dramat egzystencji. W epoce kultu dla wszystkiego, co nowe jest Zofia Kossak, wraz ze swoją biografią i twórczością, ostoją wartości etycznych wyrastających z korzeni chrześcijańskich. Jest też pisarką o niebywałej wręcz wiedzy historycznej. Zarówno tej dotyczącej, na przykład wypraw krzyżowych, jak i najnowszej – odnoszącej się do drugiej wojny światowej, której doświadczyła.
Niemal w każdym jej utworze jest owo zasadnicze chrześcijańskie przeświadczenie o obecności Stwórcy, przekonanie o Jego pokrętnej i złożonej, być może, lecz niepozbawionej dogłębnego sensu relacji z człowiekiem. Nie ma wątpliwości, iż problematyka teodycealna stanowi zasadniczą kwestię większości jej utworów. Doświadczenie Holocaustu jeszcze mocniej wyczuliło ją na te kwestie, co widać w jej opowiadaniach i pismach powstałych po roku 1939. Rozległe i skrupulatne zainteresowania Zofii Kossak historią Polski i Europy (począwszy od średniowiecza aż po czasy autorce współczesne) zaowocowały w jej twórczości licznymi popularnymi powieściami. Na każdej ze stron tych książek widoczna jest historyczna prawda poprzedzona wnikliwą kwerendą
Zofia Kossak jest pisarką (jak i działaczką społeczną i charytatywną) spoza obszaru establishmentu – zarówno dziś, jak i przed datą jej śmierci, czyli rokiem 1968. Można powiedzieć, iż w pisarstwie umiejętnie połączyła ona sfery sacrum i profanum. Może nawet w swej twórczości porzuca taki podział? Sam Chrystus zresztą żył i nauczał raczej w przestrzeni świeckiej niż wyłącznie sakralnej. Zatem w treści książek Kossak zespala sacrum i profanum, a wszystko to czyni w kontekście historii. Nieprzypadkowo określa się ją jako osobliwą (bo w spódnicy) kontynuatorkę i następczynię Józefa Ignacego Kraszewskiego i Henryka Sienkiewicza.
Znacznie mniej natomiast znane są jej teksty odnoszące się do historii najnowszej – do rzeczywistości Holocaustu.
Po drugiej wojnie światowej Zofia Kossak napisała (bądź lepiej: z a p i s a ł a, bowiem „zapisanie” odnosi się raczej do relacji niż tworzenia fikcyjnych fabuł) kilka opowiadań, których temat stanowiły indywidualne przeżycia autorki. Do najbardziej istotnych zaliczyłbym: Pamiętne jasełka, Konspiracja w konspiracji, Naglące wołanie czy wreszcie Wigilia na Pawiaku
Jej zdaniem – zauważa Stefan Jończyk – do zaistniałego kryzysu moralnego i straszliwego spiętrzenia zła w świecie przyczyniło się przede wszystkim usunięcie Boga z filozofii, etyki, literatury, sztuki, szkoły, polityki, spowodowane przez bezideowy, praktyczny materializm, a w większym stopniu przez ateistyczne totalizmy (bolszewizm – hitleryzm), które na miejsce Boga postawiły ideologię, partię, naród, wodza
S. Jończyk, Zofia Kossak, konspiracyjna „Weronika” [w:] Z. Kossak, W Polsce…, s. 19. [4].
Bodaj we wszystkich utworach Zofii Kossak da się zauważyć jej religijny światopogląd – nie tylko w jej autorskim komentarzu, lecz i w kompozycji losów bohaterów tej prozy. Co istotne, pisarka otwarcie dopatruje się interwencji sił Boskich w egzystencję pojedynczego człowieka i w historię świata. Poprzez pryzmat, ale i prymat wiary spogląda na los ludzki. Światopogląd warunkuje widzenie rzeczywistości. Zatem, bo od tego należałoby zacząć, prawda jej opowiadań, prawda wojny i obozów, jest „prawdą człowieka głęboko wierzącego”. Jakiekolwiek animozje względem pisarki wynikają często z pretensji (acz nie zawsze wyrażonymi wprost) dotyczących światopoglądu. Mówi o tym między innymi Krystyna Heska-Kwaśniewicz, która w poniższym cytacie odwołuje się do prawdy obozów koncentracyjnych, ale jej myśl odnosi się przecież do całej spuścizny literackiej pisarki:
Prawda Zofii Kossak o obozie koncentracyjnym jest prawdą człowieka głęboko wierzącego i tylko z takiego punktu widzenia staje się zrozumiała; moralna ocena zjawisk i postaw ludzkich jest uwarunkowana w sposób konsekwentny światopoglądem pisarki. Ten punkt widzenia tak bardzo zirytował Tadeusza Borowskiego, że w głośnej polemice odsądził pisarkę od czci i wiary, posuwając się aż do paszkwilu
K. Heska-Kwaśniewicz, Bestialstwo i heroizm, czyli o literaturze lagrów i łagrów [w:] K. Heska-Kwaśniewicz, wybór, wstęp i objaśnienia, Antologia literatury lagrów i łagrów, Katowice 1997, s. 20. [5].
Po wybuchu drugiej wojny światowej pisarka zajmowała się nie tylko działalnością konspiracyjną, ale i literacką oraz publicystyczną. To wówczas, w roku 1942 ukazuje się sławetna odezwa Protest firmowana przez Front Odrodzenia Polski. Z determinacją nawoływała w nim do zajęcia zdecydowanego stanowiska w obronie Żydów. W okresie okupacji ukazało się ponad dziesięć jej publikacji, w których zasadniczym postulatem było kształtowanie egzystencji narodu w oparciu o pryncypia etyki chrześcijańskiej. W tym miejscu warto przywołać chociażby takie tytuły jak: Nieuleczalni (1941), Niszczyciele (1941), Sprawiedliwie (1942), Golgota (1942), Jesteś katolikiem?… Jakim? (1942).
Szczególną działalność przejawiała pisarka po roku 1939 na polu społecznym. Brała aktywny i pełen inwencji udział w działalności konspiracyjnego Podziemnego Państwa Polskiego.
Od X 1939 wraz z Witoldem Hulewiczem współredagowała pierwsze pismo podziemne „Polska żyje” (1939–41), wydawane przez Komendę Obrońców Polski (KOP); współpracowała też z in. Pismami podziemnymi, m.in. z „Orlętami”, „Biuletynem Informacyjnym” Komendy Gł. Armii Krajowej, „Mieczem i Pługiem” ks. Leona Poeplaua oraz „Znakiem”; w konspiracji używała nazwisk: Zofia Sikorska, Zofia Śliwińska, a także pseud. „Weronika”, „Ciotka”; była inicjatorką założenia w 1941 organizacji katolickiej Front Odrodzenia Polski (FOP) i redaktorką jego organu prasowego „Prawda”; po śmierci ks. Edmunda Krauzego, kierującego FOP, stanęła na czele tej organizacji
R. Bender, Kossak-Szczucka Zofia [w:] A. Winiarczyk (red.), Encyklopedia „białych plam”, Radom, 2003, t. X, s. 167 [6].
W roku 1943 zostaje aresztowana przez gestapo i osadzona na Pawiaku. To stąd przewieziono ją do obozu w Oświęcimiu. Pisarz Leon Wanat, który w czasie drugiej wojny światowej został osadzony na Pawiaku i był tak zwanym więźniem funkcyjnym, tak to wspomina:
Aresztowano ją [Zofię Kossak] pod fałszywym nazwiskiem Zofia Śliwińska i osadzono na Pawiaku. Po dziesięciu zaledwie dniach, 5 października 1943 r., została wywieziona z dużym transportem […] do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu […] 20 kwietnia 1944 r. została przesłana na Pawiak pod nazwiskiem Śliwińska. Była cieniem człowieka. Miała krótko ścięte włosy i ledwo trzymała się na nogach. Nie poznałem jej. Kiedy zacząłem spisywać personalia, była wyraźnie zakłopotana. Pamiętała tylko fałszywie podane nazwisko i imię. Resztę zapomniała. Popatrzyłem na nią ze współczuciem i nie chcąc jej narażać na mogące z tego wyniknąć przykrości, wyciągnąłem starą kartę główną więźniów, odszukałem nazwisko i głośno odczytałem podane dawniej personalia. Kiwnęła głową i uśmiechnęła się przyjaźnie […]
Przywołajmy ciąg dalszy wspomnień Leona Wanata: „Po dwóch dniach spotkałem się z więźniarką zatrudnioną w szpitalu, lekarzem stomatologiem Anną Sipowicz, która zwróciła się do mnie ze słowami: – Leonku, Wandzia Wilczańska dziękuje ci za ciocię. – Nie rozumiem – odpowiedziałem. – Musisz wiedzieć, że ciocią Wandzi jest Zofia Kossak, którą przywieziono z Oświęcimia pod fałszywym nazwiskiem Śliwińska. Zapomniała biedaczka personaliów i tyś jej przyszedł z pomocą. – Nie wiedziałem, że tą zmarnowaną kobietą była Zofia Kossak. – A kiedy wspomniała tę całą historię, zapytała: <<Kto jest ten cywil pracujący w kancelarii, który wybawił mnie z kłopotu?>> Powiedziałyśmy: <<To nasz Leonek, Polak i taki sam więzień jak my wszyscy>>. – To opatrznościowy człowiek – powiedziała pani Kossak […]”. Zofia – matka „Żegoty”. Wspomnienia o Zofii Kossak-Szatkowskiej, zebrała i opracowała J. Mrożek-Myszkowska, Toruń 2014, s. 57–58. [7].
Przypomnijmy, że osadzona na Pawiaku w roku 1944 została skazana na śmierć. Przeszło trzy miesiące oczekiwała na wyrok. W wyniku usilnych zabiegów Delegatury Rządu i podziemia udało się ją uwolnić dwa dni przed wybuchem Powstania Warszawskiego. Nie tylko podczas uwięzienia na Pawiaku, ale w ogóle w całym tragicznym, ale i bogatym życiu pisarki zauważyć da się działanie Opatrzności, rozumianej teologicznie, jako ważny element działalności Boga – jego opieki względem człowieka i świata. Jakkolwiek to rozumiemy, Opatrzność kieruje bytami ku ich właściwym celom – musi tak być z racji doskonałości Boga. Nieodwołalnie to przecież On sam staje się ostatecznym, rozstrzygającym celem. Zofia Kossak ma tę świadomość, z której płynie uzmysłowienie i tego, że prawdziwie ważna jest troska o życie wewnętrzne, a wieczność zaczyna się nie pojutrze czy za tydzień, ale d z i ś. To warunkuje jej sposób życia i tworzenia.
Pisarka jest osobą głębokiej wiary, niemniej warto zadać pytanie: co miało wpływ i co kształtowało jej życiowy światopogląd? Otóż podczas krótkiego pobytu w Genewie (1913–1914), gdzie jako młoda osoba miała zamiar studiować malarstwo, zetknęła się z myślą Georges’a Goyau, jednego z istotnych przedstawicieli francuskiego katolicyzmu. Dziś myśliciel ten wydaje się być cokolwiek zapomniany. Był to niejako punkt graniczny w jej refleksji odnoszącej się do Opatrzności i wiary. Pisarka po jego lekturze stwierdza: „Dotychczas mój stosunek do wiary był często uczuciowy. Wtedy po raz pierwszy owionął mnie wielki dech chrześcijaństwa rzeczywistego. Zobaczyłam, że wiara to nie tylko majowe nabożeństwo lub złota legenda, ale najdoskonalszy system filozoficzny, jaki kiedykolwiek wydał świat
W prezentowanej przez Zofię Kossak wizji duchowości nie ma sprzeczności między życiem wewnętrznym a zewnętrzną działalnością. Pojmuje ona, iż rozwój intelektu jest istotnym zadaniem chrześcijanina, a wiara i rozum nie są aż tak ze sobą sprzeczne. Pisarka zawierza siebie i bliskich Bogu i ufa Opatrzności. Wierzy w obecność Boga we wszystkim, cokolwiek nam się przydarza i zachęca innych do głębokiej wiary
Ale jest i inna kwestia: otóż Zofia Kossak nie porzuca własnych planów. Zwykło się – nie tylko w teologii chrześcijańskiej – za właściwą moralnie przyjmować rezygnację z doczesnych dóbr. Wybitni chrześcijanie, święci – to według ziemskich kryteriów często najwięksi przegrani, że wspomnę tylko – ograniczając się do wieku XX – św. Maksymiliana czy bł. ks. Popiełuszkę. Powiedzieć można, iż Zofii Kossak w literaturze i w życiu została powierzona pewna misja. Powinność – jakkolwiek pretensjonalnie to zabrzmi – kształtowania sumień i moralności. W tym też uwidacznia się jej szczególny patriotyzm, który nie polega wyłącznie na miłości do ojczyzny połączonej z gotowością walki o nią, lecz jest też troską o innych – w tym przypadku o współwięźniów. Patriotyzm obejmuje szereg różnorakich doznań i kwestii. Także takich jak dobroć, altruizm czy tęsknota. Głównie jednak jest on osobliwym aktem woli pozwalającym na aktywne wypełnianie swoich obowiązków względem innych
Pięciostronicowe opowiadanie Wigilia na Pawiaku można streścić w kilku zdaniach. Zgodnie z tytułem autorka relacjonuje zbliżające się Boże Narodzenie 1942 roku. Opisuje wigilię na Pawiaku i, przede wszystkim, osobliwą moralną przemianę, jakiej doznał w tym dniu jeden z zastępców komendanta więzienia Franz Bürkl. Tak zaczyna swoje opowiadanie autorka:
Najbardziej zdziczałym z oprawców niemieckich wyżywających się w czasie okupacji hitlerowskiej był niewątpliwie Bürkl, Oberscharfuhrer Pawiaka, nałogowy sadysta. Zwyrodniała wyobraźnia podsuwała mu bogate pomysły mąk, a nieograniczona władza nad kilku tysiącami bezbronnych mężczyzn i kobiet zezwalała na ich realizację. Toteż więźniowie bledli z trwogi, słysząc jego kroki. Bürkl osobiście zadawał tortury, stawiał więźniów nagich na baczność pod natryskiem wrzątku, pastwił się ze szczególną rozkoszą nad młodymi dziewczętami, przedłużał cierpienia swych ofiar, odraczając jak najdłużej łaskę śmierci
Z. Kossak, Wigilia na Pawiaku [w:] W Polsce Podziemnej…, s. 169. [11].
Mamy zatem obraz dręczyciela i zwyrodnialca. Od listopada 1941 roku był Bürkl funkcjonariuszem Sipo (Sicherheitspolizei – używane w III Rzeszy określenie połączonych Gestapo i Kripo, funkcjonujące w latach 1934–1939) na Pawiaku. Dał się poznać jako sadystyczny zabójca więźniów. Mordował ich według własnego uznania. „A jednak – odnotowuje dalej w swym opowiadaniu autorka – w życiu tegoż samego Bürkla zdarzył się fakt dziwny, całkowicie autentyczny, którego świadkowie żyją dotąd i mogą prawdziwość opowiadania potwierdzić”
Zofia Kossak przedstawia przygotowania do Wigilii i samą Wigilię. Pisze:
Wieczerzę wigilijną postanowiono spożyć wspólnie w celi lekarek. Impreza była w najwyższym stopniu niebezpieczna, grożąca w razie odkrycia śmiercią całego zespołu […] poza tym Ukraińcy obiecywali życzliwą neutralność. Bürkl został – jak dano znać, zaproszony przez gestapo z alei Szucha, co do „wachtenmeistrów” zaś wiadomo było, że skoro Bürkla nie ma, będą woleli pić społem, niż dokonywać nadliczbowych inspekcji
Tamże, s. 172. [13].
Opowiadanie w swej kompozycji stanowi nie tylko i nie tyle zjawisko artystyczne, co raczej historyczne i faktograficzne
Niemniej Bürkl – jak pisze autorka – „przeżywa ów moment Łaski, jakiego Bóg miłosierny użycza najprzewrotniejszemu łotrowi, moment, w którym można stanąć i zawrócić z drogi […]. – Warum setzen Sie nicht? Czemu nie siadacie?”
Dziwna odmiana Bürkla nie trwała dłużej niż noc wigilijna. Już nazajutrz […] pędzał batem bosych mężczyzn po gorących żużlach […], smagał na śmierć dziewczęta i własnoręcznie rozstrzeliwał skazańców, pies miał zakrwawioną mordę. Ale do szpitala Bürkl nie zaszedł przez dziesięć dni, a gdy wpadł pierwszy raz z wrzaskiem, krzykiem, rozdając razy na prawo i lewo, nie napomknął ani słowem o wykrytej wieczerzy i nigdy, nigdy do tej sprawy nie wrócił
Tamże. [20].
Zofia Kossak-Szczucka kreśli obraz oprawcy, niemniej nie potępia go całkowicie.
W spiętrzonej masie okrucieństw i zbrodniepizod wigilijny pozostał oderwany i obcy. Może dlatego, by gdy w kilka miesięcy później kat Pawiaka padł na rogu Marszałkowskiej i Litewskiej przeszyty kulami mścicieli Polski Podziemnej, dusza jego mogła krzyknąć: – Boże! Pamiętaj, że byłem przez chwilę człowiekiem!
Tamże. [21]
Być może – wydaje się mówić autorka – Bürkl
Często więzień nie wie, dzięki komu przeżył. Nie potrafi wytłumaczyć, komu zawdzięcza zmianę kolei swojego losu. Zofia Kossak zdaje się wiedzieć. Jednym z podstawowych pytań dotyczących Opatrzności jest pytanie o możliwość współistnienia w świecie zła wraz z Boskim działaniem. To tajemnica, której nie pojmiemy. Pisarka udowodniła, że wiara w Opatrzność jest w stanie uwolnić od postaw naznaczonych fatalizmem. Wiara pobudza nadzieję – tym autorka Wigilii na Pawiaku oddziaływała na innych osadzonych, jak i na czytelników.
Oczywiście nie wiemy i nie pojmiemy, jak Boża Opatrzność realizuje się w naszym życiu.
Wiara, będąca ufnością, nadaje złu nie tyle – jeśli można tak powiedzieć – (w rozumieniu ludzkim) logikę, ile jakąś i s t o t ę. Nasze „rozumienie” uświadamia nam to, iż wiemy, że zło (ze swoimi skutkami, które już w dalszej perspektywie złe być nie muszą) jest nie do wyeliminowania. Niezawinione cierpienie musi mieć jakiś dobroczynny (bądź prawidłowo: zbawczy) sens, którego teraz nie pojmiemy. Nawet jeśli teraz jest horrendum, to przyszłe losy mogą być pełne nadziei. „Wiara uczy nas, że cierpienie jest zalążkiem życia. […] Obecne cierpienia […] w szczególny sposób skłaniają do nadziei: nic nie jest tak bogate w przyszłość jak Wielki Piątek”
L.J. Suenens, Nowe Zesłanie Ducha Świętego? tłum. J. Fenrychowi, Poznań 1988, s. 13–14. [23]K. Ludwicki, Bóg – Zło – Modlitwa. Wokół „Uwag 1940–1942” Karola Ludwika Konińskiego, Kraków 2016, s. 118. [24].
Sądzić można, że duchowość Zofii Kossak stanowi frondę względem dzisiejszych piewców zsekularyzowanej wolności. Pisarka z pokorą godziła się być narzędziem Boga. Dziękowała Opatrzności i robiła t o, c o n a l e ż y. Ostatecznie – mimo tragicznego, ale i jakże bogatego życia – Opatrzność wiodła ją drogą zasadniczo prostą, jedynie w swych szczegółach mocno skomplikowaną. Swoją egzystencję i twórczość (która była i jej pasją) traktowała w gruncie rzeczy jako służbę – służbę idei uniwersalizmu chrześcijańskiego. To wszystko.
I już na koniec: Zofia Kossak nie była tylko pisarzem-prozaikiem, lecz również myślicielem-filozofem. Jej humanizm określiłbym „filozofią Kossak”. Znajdowała formuły, które proklamowała, ale które obowiązywały i ją samą. To filozof – w sensie dosłownym i kolokwialnym – na wygnaniu. Jako że zmagający się ze swoistą cenzurą (nie tylko komunistyczną) i ostracyzmem zawodowi filozofowie (z akademickim wykształceniem i aparaturą metodologiczną) często zawodzą. Bywają wszak wysublimowanymi specjalistami oderwanymi od wiary i często bez związku z metafizyką. W odczuciu mym Kossak-Szczucka przejęła w literaturze wiele obowiązków i stanowisk niejako filozoficznych. Eksponuje przecież – ujmując to najkrócej – chrześcijańską refleksję filozoficzną i jej ideały.
Bibliografia:
- Bączek Piotr ks., Dech chrześcijaństwa rzeczywistego. O wierze Zofii Kossak myśli kilka [w:] Tygodnik Katolicki „Niedziela” 2018, nr 16–22.
- Bender Ryszard, Kossak-Szczucka Zofia [w:] Artur Winiarczyk (red.) Encyklopedia „białych plam”, Radom, 2003, t. X.
- Heska-Kwaśniewicz Krystyna, Bestialstwo i heroizm, czyli o literaturze lagrów i łagrów [w:] Krystyna Heska-Kwaśniewicz (wybór, wstęp i objaśnienia), Antologia literatury lagrów i łagrów, Katowice 1997.
- Heska-Kwaśniewicz Krystyna, Taki to mroczny czas. Losy pisarzy śląskich w okresie wojny i okupacji hitlerowskiej, Katowice 2004.
- Jończyk Stefan, Zofia Kossak, konspiracyjna „Weronika” [w:] Zofia Kossak, W Polsce Podziemnej. Wybrane pisma dotyczące lat 1939–1944, słowo wstępne Władysław Bartoszewski, wybór i opracowanie Stefan Jończyk, Mirosława Pakaszewska, Warszawa 1999.
- Kossak Zofia, Wigilia na Pawiaku [w:] W Polsce Podziemnej. Wybrane pisma dotyczące lat 1939–1944, słowo wstępne Władysław Bartoszewski, wybór i opracowanie Stefan Jończyk, Mirosława Pałaszewska, Warszawa 1999.
- Ludwicki Konrad, Bóg – Zło – Modlitwa. Wokół „Uwag 1940–1942” Karola Ludwika Konińskiego, Kraków 2016.
- Mrożek-Myszkowska Jadwiga (zebrała i opracowała), Zofia – matka „Żegoty”. Wspomnienia o Zofii Kossak-Szatkowskiej, Toruń 2014.
- Pałaszewska Mirosława, Zofia Kossak w latach okupacji [w:] Zofia Kossak, W Polsce Podziemnej. Wybrane pisma dotyczące lat 1939–1944, słowo wstępne Władysław Bartoszewski, wybór i opracowanie Stefan Jończyk, Mirosława Pałaszewska, Warszawa 1999.
- Święch Jerzy, Literatura polska w latach II wojny światowej, Warszawa 1997.