Nowy Napis Co Tydzień #244 / Światła i mroki. „Przyjaźń” według Marka Kazimierza Siwca
Tom poetycki Przyjaźń Marka Kazimierza Siwca (Galeria Autorska, 2021) stanowi próbę opisania, a tym samym zatrzymania w czasie, bezcennej wartości relacji przyjaźni zaistniałej pomiędzy autorem książki a jej głównym bohaterem, nieżyjącym już Krzysztofem Derdowskim – autorem powieści, opowiadań i dramatów, także dziennikarzem, a we wczesnej młodości poetą. Przez całe życie rozwijał on szerokie obszary swoich zainteresowań dotyczących literatury, filozofii i sztuki. Wyróżniał się żywą inteligencją, wrażliwością, temperamentem i bezkompromisowością w kwestiach zasadniczych. Był zaangażowany w działalność opozycyjną w latach 80. w Bydgoszczy. O takim człowieku zwykło się mówić, że to osobowość. Nie pozostaje się wobec niego obojętnym, bo to niemożliwe, jeśli chce się być uczciwym wobec siebie samego. A że w najbliższym otoczeniu taka postawa oznacza czasem sprzeczne reakcje…
A co nam to mówi o treści zawartych tu wierszy? Wbrew pozorom – wiele. Określa bowiem, kim jest ten, kto stanowi „epicentrum” opisanych zdarzeń. Charakteryzuje również, z nieznacznym uprzedzeniem, kim jest ten, kto wszedł w relację z Krzysztofem. Zgodnie z prostą, ale znajdującą odzwierciedlenie w życiu myślą: „Pokaż mi swoich przyjaciół, a powiem ci, kim jesteś”. Drugim więc bohaterem zbioru, jego narratorem i autorem zamieszczonych tu, znaczących fragmentów dzienników jest Marek Kazimierz Siwiec – poeta i filozof o bardzo szerokim spojrzeniu intelektualnym, również posiadający opozycyjną przeszłość, wraz z jej trudnymi konsekwencjami. Wskazujący we własnym życiu na wartość indywidualizmu, wolności i szlachetnie pojmowanego buntu wobec tego, co – jak mówi Marek – skostniałe.
Rozpoznając skomplikowane osobowości Marka i Krzysztofa, ich tryb życia, poglądy, temperamenty i ambicje – ujawnione i przetworzone w narracyjnych, a zarazem symbolicznych utworach – zauważamy, że Przyjaźń ukazuje wyraziste ścieranie się dwóch silnych, a jednocześnie nadwrażliwych mężczyzn, którzy są twórcami. Ze swej natury – jak sądzę – obydwaj są poetami. „Ci dwaj” dobrze się znają, rozumieją i wzajemnie potrzebują, nie tylko wtedy, gdy prowadzą egzystencjalne i intelektualne rozmowy, ale także w sytuacjach bolesnych upadków, zderzeń z rzeczywistością i osobistych strat. Przyjaźń, rozwijająca się przez prawie 40 lat, jawi się w poezji jako wyraz ich człowieczeństwa i szczególnej wspólnoty, którą zawiązali i o którą dbali. Jest źródłem ich wewnętrznej siły i darem od losu.
A gdy zauważymy jeszcze, że Krzysztofa i Marka otacza grono osób bliższych i dalszych, pisarzy, filozofów i malarzy, ale też tak zwanych samotników i straceńców – z których każdy ma swoją historię godną uwagi i szacunku narratora Przyjaźni – wtedy dopiero jasno zrozumiemy, że książka traktuje o przyjaźni z innym ludźmi i ze światem. Marek i Krzysztof starają się go poznać, zrozumieć, sami się w nim odnaleźć i spełnić. „Wyciągnąć rękę”, pozostając jednocześnie sobą. Tak, dopiero gdy zobaczymy to wszystko, odkrywamy uniwersalny przekaz tej poezji.
***
Wiele z tych utworów posiada rozbudowaną narrację, rozwijającą się chronologicznie, z zaznaczoną zazwyczaj dramatyczną kulminacją, co przywodzi skojarzenia z syntetyczną, wzmocnioną kontrastami i emocjami współczesną prozą. Często wiersz zamyka aktualny komentarz odnoszący się do opisanych wcześniej wydarzeń i osób, jak na przykład w wierszu Przez cmentarze. Raz ma on charakter poetycki, kiedy indziej bardziej przypomina krótkie rozważanie filozoficzne w formie rozbudowanego pytania. Autor nasyca utwory szczegółami, którym nadaje znaczenie symbolu. Wyraźnie też dba o konstrukcję, którą stara się uczynić jasną dla czytelnika, i wykazać również tu jej symboliczne znaczenie, ukryte we wzajemnych, treściowych odniesieniach i rodzaju wewnętrznego porządku. Zdaje się więc – posługując się uproszczeniem i ubarwieniem – że niejednokrotnie w wierszach tych konstrukcja w udany sposób utrzymuje w ryzach dynamikę zdarzeń i temperamenty bohaterów. Od czasu do czasu uwagę zwraca jedno z kilku szczególnych pojęć, takich jak: przestronność, daremność, napowietrzność i perlistość, charakteryzujące poetycką metafizykę Marka Kazimierza Siwca.
W utworach krótkich narrator jeszcze bardziej oddziałuje poetyckim obrazem, dziwną siłą ulotnego z natury wrażenia, spokojnym i nostalgicznym spojrzeniem z dystansu przetłumaczonych na precyzję niewielu, a znaczących słów, czego przykładem Mgiełka i Cios.
*
Tłem dla wspomnianych wcześniej ludzkich historii – w których wielości i różnorodności widzimy „coś” z nowoczesnej wersji Komedii ludzkiej Balzaka – jest rzeczywistość sprzed kilkudziesięciu lat, jak i ta znana nam obecnie. Opisana w poetyckich skrótach, a czasem przez pośrednictwo wyeksponowanego szczegółu. To czas trudny i na różny sposób tragiczny. Czy to ze względu na zniewolenie i wszechobecną szarość lat 70., czy też z powodu stłumienia ruchu społecznego „Solidarność” i krwawe wprowadzenie stanu wojennego w 1981 roku (Zabawy dziecięce, Gdańsk, 16 grudnia 1981), czy w końcu – zmęczenie, udrękę i momenty beznadziejności, charakterystyczne dla lat 80. (Dwaj, powrót wiosny), co zostaje boleśnie dopełnione przez chaos przemian, biedę i rozczarowanie społeczne w okresie późniejszym. I tu pojawia się pytanie. Jak możemy – pamiętając o właściwej dla tej poezji syntezie – głęboko rozpoznać naszą polską historię, miejsca zdarzeń oraz naznaczonych przez „los, zło i tajemnicę” bohaterów, którzy często są anonimowi, ale jak w soczewce skupiają w sobie polską, czyli wspólną i zarazem najbardziej własną przeszłość? W tych wierszach ważny jest „punkt” na skrzyżowaniu nazwanych ulic, mocne drzewo wyrosłe nad Brdą, krótki, wyrazisty dialog czy skrajnie dramatyczne: myśl, gest i wyraz twarzy podczas nocnej rozmowy dwóch przyjaciół, czego przykłady znajdujemy w utworach: Ranni i Z zimowej szarówki. W tym ukryte są „lokalne odpryski” wydarzeń i nastrojów, którymi żyli wtedy wszyscy, a które każdy dojrzały i zaangażowany czytelnik rozpozna. Wrócą jak powiew tamtego chłodu, mroku, niepewności, dławiącego lęku.
Wiele ulic, knajp, spotkanych osób oraz sytuacji podobnych do balansowania na linie. Nocne życie, półprzytomne poranki. Na przekór rzeczywistości. W oderwaniu od niej i w stanie stałego zmagania z nią i samym sobą. Świat ginie sprzed oczu. Tu i teraz, liczą się tylko wielogodzinne rozmowy po kres. Kolejne odkrycia i plany literackie, filozoficzne, życiowe. Ambicje, spięcia i gesty umocnienia dziejące się w aurze męskiej przyjaźni. Objętej przez „słuch poetycki na tej samej strunie”, jak powiedział niegdyś Marek.
Czy to jest cała prawda o życiu Krzysztofa i Marka? Oczywiście pytanie jest świadomie retoryczne, a nawet naiwne. Oto patrzymy na przemyślany i wykreowany poprzez wybór zdarzeń i formę obraz „tych dwóch” i bliskiego im otoczenia, w którym, na różnym poziomie, spełnia się ich życie, a może i przeznaczenie. W ten sposób ich „dynamiczna i mocna egzystencja”, która jest „częścią większej całości”, a ukazana na tle o wzmocnionych barwach – urasta do rangi legendy. A jakże ją niesie i wzmacnia myśl o „twórczej sile rozpaczy”, o której to wspomina Marek Siwiec, przypisując ją – i pewnie traktując jako swoisty dar – Krzysztofowi Derdowskiemu. Ale, jak sądzę, sam również czuje się tym darem, przez los wyróżniony. W tym kontekście warto skupić się przez moment na wierszu Ranni, opisującym zdarzenie z 1978 roku, a więc początek ich przyjaźni:
Dochodzą do nadbrzeżnej wierzby,
która przeciąga
im witki po włosach.
[…]
Niesie ich ranna młodość
kilka głazów wchodzi w rzekę
Krzysztof wstępuje po nich
na ostatnitrwa w pochyleniu nad swoim odbiciem
naznaczony
ognikiem
papierosa
wśród wijących się wodorostów włosów
[…]
Jedno zachwianie i świat odpłynie,
zanim się zacznie.
– Wróć Krzysiu, jeszcze nie pora.
*
Aurę przypowieści buduje nie tylko postać Krzysztofa, ale także Marka – który istnieje w poetyckim zbiorze przynajmniej na równych prawach. To są również inni, których można nazwać bohaterami drugiego planu: intelektualiści, artyści, a więc znane osobowości ze świata bydgoskiej i ogólnopolskiej kultury. Rozpoznajemy ich poprzez zawarte w wierszach fakty, niekiedy dedykacje lub imiona, jak w utworach: Płatek, Bariera, Łabędź, upadek, Po odejściu Miłosza i Rozmowy poetów, czyli punkty wspólne. Ich wyraziste, pełne, a równocześnie poetyckie zjawienie się tutaj, które – za każdym razem – przypomina jednoaktową sztukę, wpływa też na charakterystykę Krzysztofa i Marka.
Z podobną intensywnością i w pewnej relacji z obydwoma przyjaciółmi „wkraczają na scenę” postacie ukryte pod pseudonimami będącymi tytułami wierszy, jak Fikoł czy też bohaterowie Brzozy i Zapasów, ukazując przed czytelnikiem prawdziwe zawiłości i tragedie swojego życia. Czasem prowadzą nas w głąb historii, jak w utworze Pan Stanisław, albo ich losy wyprowadzają odbiorcę poza Polskę, jak w wierszach Scruff czy Dziwne szczęście Jenny. Ale zdarza się, że dotykają – i to w sposób najbardziej osobisty – życia samego narratora, jak to się dzieje w utworze Rękawiczki.
***
Szczególnej atmosfery tomu Przyjaźń dopełniają wiersze powstałe wokół snów albo też odtwarzające ich atmosferę, a także inspirowane wątkami biblijnymi – zwane wizjami. Są swoistą kontynuacją i opowieścią o szeroko pojętej rzeczywistości autora, która dzieje się w dwóch wymiarach. Liryki te zasługują na osobną uwagę ze względu na piękno obrazów poetyckich, często też płynną frazę i głębię treści.
W tym miejscu warto wrócić do kwestii konstrukcji. Oto zauważamy, że pokrewne im utwory odnajdujemy jakby rozrzucone po całym tomie. W ten właśnie sposób narrator buduje wątek duchowy, a jakby powiedział on sam – metafizyczny. Przenika on dwie części zbioru, czyli Ranni i Z windy, a skumulowany zostaje w trzeciej części – Z wizji.
Nade wszystko świadczy to o kreacyjnym spojrzeniu Marka Siwca na własne życie i twórczość. Obraz realny, wyobrażony i stworzony oddziela tu jakaś niewidoczna granica, a przekroczona zostaje nie wiadomo kiedy. Odczytując więc artystyczne założenie Siwca, możemy powiedzieć, iż egzystencja autora, jak i bohaterów jego wierszy, powinna zwracać uwagę czytelnika swoją niezwykłością, a z drugiej strony opisany przez niego sen-nie sen jest równie wyrazisty jak życie. Stąd wniosek, że realizm zawarty w charakterystyce autentycznych postaci, wydarzeń i miejsc jest tu jedynie ważnym punktem wyjścia. Albo, inaczej mówiąc, może on okazać się zwodniczy dla pełniejszego rozpoznania tej książki.
W wizjach, poprzez czytelnie rozwijające się liryczne obrazy, łagodnie narasta atmosfera nadrealizmu, począwszy od wiersza Świt:
Nocą pisałem.
Nie udało mi się usłyszeć,
jak przez odgłosy miasta
bije we mnie cisza.
Zaznaczmy, że także idąc dalej, nie „potkniemy się” o jakiekolwiek przejawy naiwności, grozy, postromantycznej mgły czy chaosu. Ponownie natomiast odnajdziemy znaczenie konstrukcji i precyzji języka, niekiedy wzbogaconego o dialogi lub ich sugestię, tak charakterystycznych dla Siwca.
Ogólnie rzecz ujmując, można te utwory określić jako próbę zilustrowania drogi wewnętrznej albo też znaczących momentów przemiany. Począwszy od przeczucia zbliżającej się śmierci, obrazów mroku, upadku i bólu, które owocują czułym „widzeniem” siebie jako chłopca, czyli symbolu dzieciństwa, czystości i otwartości. Za nim zaś pojawia się feniks jako symbol przemiany, twórczości i odrodzenia – można rzec – pogańskiego zmartwychwstania. Przejmująca jest „wizja”, ujrzanego przez narratora Boga, który ulega przeobrażeniom. Od młodego mężczyzny pokazanego w Ewangeliach, przez dziecię, po embrion, czemu towarzyszy monolog, który możemy zinterpretować jako rodzaj spowiedzi (Widzenie [3]). Zresztą motyw „bycia w Obecności” jest ponawiany, tak jak utworze, gdzie podmiot liryczny – jak to enigmatycznie określamy – wydaje się „sprowadzony” do wnętrza kaplicy, aby w ciszy i samotności spojrzeć na wizerunek Chrystusa (Kaplica w Domu Pomocy).
Charakterystyki wierszy „wizyjnych” dopełnia postać Plotyna, bardzo ważna i inspirująca dla autora ze względu na siłę jego osobowości, niezależność intelektualną i, oczywiście, teorię filozoficzną będącą ogniwem łączącym antyk z chrześcijaństwem. Pytania wybrzmiewające „w tle” są zarazem osobistym rozważaniem Marka Kazimierza Siwca dotyczącym szukania w życiu wartości i siły, które równoważyłyby śmierć i nicość. Złagodziły człowiecze osamotnienie i lęk w momencie odchodzenia:
Czy nic kruchego, ziemskiego
nie zdoła nas wesprzeć
w godzinie próby? Czy na nic zda się pamięć
o chwilach bliskości
z innymi i światem?
[...]
A może liczy się tylko
odważny krok w nieznane?
Jedyna szansa odkrycia
nieznanego w sobie? Choćby ceną była samotność
i rozpacz
(Ostatnie dni Plotyna)
*
Na zakończenie: Noc Szymona Piotra, Młodzieniec – św. Marek i Maria Magdalena, a więc pełna wewnętrznego napięcia, wyrazistych emocji, zawierająca odważne skróty czasowe, które prowadzą do wrażenia symultaniczności, a może wręcz, mistyczna – triada. Tworzą ją, ponownie, wiersze nasycone, rozbudowane i narracyjne, które pokazują skomplikowane ludzkie losy, ale w których równocześnie autor operuje poetyckimi obrazami. W mroku i świetle, osamotnieniu i tłumie, rozgwarze i stężałym skupieniu przedstawiono tu historię pamięci upadków, nawróceń i wierności po śmierć – czemu warto poświęcić osobny tekst.
Wymowa tych utworów – moim zdaniem – została dopełniona przez dwa inne: Z windy i Sygnatura Caravaggia, które są im pokrewne, łącznie z motywem wewnętrznego zmagania i cierpienia. Pierwszy z nich otwiera trzeci „rozdział” tomu Przyjaźń i nadaje mu tytuł, jakby go naznaczał. Drugi zaś, prawie zamyka książkę. W obydwu wierszach mocno zaistniała postać Caravaggia, jego tragiczny los i genialna sztuka. Przypomniana przez obrazy i dotknięta jakby piórkiem – delikatnie, a zarazem ostro i głęboko – przez filozoficzną refleksję. Michelangelo Merisi da Caravaggio jest tu symbolem artysty, a osobisty ton, z jakim charakteryzuje go Marek Kazimierz Siwiec, pozwala nam myśleć, że oto na naszych oczach budowany jest portret podwójny. Autoportret podpisany inicjałami: MKS. Sądzę nawet, że to właśnie Caravaggia można uznać za szczególnego patrona tego poetyckiego zbioru.
***
Przyjaźń jest więc tomem o wiele bogatszym w różne treści, niż można by początkowo sądzić, dostrzegając jedynie postać Krzysztofa czy też dwóch głównych bohaterów, Krzysztofa i Marka, istniejących tu w nieustannej relacji. Dodajmy, że dobrze ją odzwierciedlają ich poetyckie dialogi. Nieco dowcipnie i w uproszczeniu można je sprowadzić do wznoszonych na werandzie toastów: „Za straszne piękno świata!”. Stanowią one swoistą „ramę”, z której wyłania się cała rzeczywistość książki – ta realna oraz metafizyczna, wraz z jej kolejnymi, bardzo oryginalnymi i inspirującymi bohaterami.
Przyjaźń zawiera także wart zapamiętania osobisty, liryczny „zapis” dotyczący twórczego środowiska Bydgoszczy, zamknięty w wierszach i dziennikach autora. To również interesujący cykl utworów o wielu anonimowych osobach, które – wraz ze swą historią – niejednokrotnie tylko dzięki temu przetrwają w pamięci. Pozostanie po nich ślad, czyli „słowo przez czas / do wieczności”.
(23 stycznia 2022)
Marek Kazimierz Siwiec, Przyjaźń, Galeria Autorska, 2021.